(Endergirl151 pov)
- Excuse me, czemu się całujecie w moim pokoju? - spytałam, patrząc na leżącą na moim łóżku dwójkę. Schneep leżał na dole, podczas gdy Wika (pseudonim Armisiaa), przyjaciółka Pati, siedziała na nim.
- Um... Drzwi były otwarte? - odparła dziewczyna.
- A przestrzeń osobista? TO MÓJ POKÓJ!
- Myślę że wir powinniśmy iść... - Schneeplestein próbował wstać, ale Wika uniemożliwiała mu to.
- Macie kilka sekund albo wołam chłopaków. Raz... Dwa...
- Dobra, już - Wiktoria wstała w końcu i wyszła z pokoju, Schneep za nią. Wychodząc szepnął tylko:
- Entschuldigung... To był jej pomysł.
Westchnęłam tylko i zamknęłam drzwi, na wszelki wypadek zakładając na nie blokadę czwartościenną, po czym poszłam do salonu.
- Co jest? - spytała Endera, kiedy usiadłam na kanapie obok niej.
- Domyśl się.
- Co, znowu się całują gdzie popadnie? Drzwi sobie zablokuj...
- Właśnie to zrobiłam. Cholera, po co oni tu właściwie przyszli?
- Bo zaprosiłaś laski i Pati zabrała ją ze sobą? - zauważyła TT.
- No tak... Chcę już spać...
Wywal ich, co cię obchodzą?
- Kurwa, Coru, nie teraz - mruknęłam, poirytowana. - Jeszcze ciebie mi tu brakowało.
- Co, suka znowu ci w głowie miesza? - spytała Endera.
- Ta... Najgorsze że nie jest ego, więc nie mogę jej wywalić z głowy. Trudno, i tak zaczynam się przyzwyczajać.
- Kurwa, Snickersy się skończyły! - usłyszałam głos Pati z kuchni.
- Pati, uspokój się! - odezwała się Andzia.
- Nie ta szafka! - Alter, grający na konsoli z Del-2, zwrócił jej uwagę. - Ta po lewej!
- A, racja! Dzięki!
- W co wy tak właściwie gracie? - spojrzałam na ekran. - O, Smash Bros?
- Ta.
- Tylko mi z alkoholem nie przesadźcie, bo nie zamierzam się tłumaczyć waszym dziewczynom, czemu jesteście zalani.
- Spoko, ja ich pilnuję - Impact siedział na drugiej kanapie i robił coś na komputerze, a Oliwka leżała obok niego, śpiąc. - Na razie piją dopiero drugie.
- Dzięki, przynajmniej ktoś tu jeszcze myśli... Serio. Ostatnim razem jak Alter się upił, nie mógł przestać krzyczeć jaką to niby yaoistką jestem.
- A nie? - spojrzał na mnie, nie przerywając walki na konsoli. - Mam ci znowu wymieniać wszystkie shipy, jakie kiedykolwiek miałaś?
- Błagam, ale nie czytam tych... scen... to się nie liczy, nie?
- Nie znam się. No i po tobie - Del-2 odłożył pada, gdy na ekranie pojawiła się tabela wyników. - Znowu wygrałem. I co?
- Możemy zmienić grę?
Uśmiechnęłam się.
- Nie starczy wam już? Tak przy okazji Alter, mówiłeś Mark'owi i reszcie, że wpadniesz później do nich, bo macie razem coś załatwić.
- No tak... - pół-demon wstał i otworzył portal. - W sumie niedługo i tak będę musiał się zwijać, więc od razu do nich pójdę. Na razie.
- Nara - pożegnałam go.
- Co, już się zwinął? - wtedy właśnie z kuchni wyszła Pati, a Andzia tuż za nią. - Bywa. Właśnie, chcesz Snickersa?
- Nie, dzięki, nie przepadam.
- Jak to?! Jak można nie lubić Snickersów?
- Bo ci z pieczywa wyjebię.
- Możecie się uspokoić? - Oliwka otworzyła oczy i usiadła. - Po co bić się o jakieś batoniki?
- JAKIEŚ BATONIKI?!?
- O nie, Pati, stój - zamknęłam ją w barierze, zanim podbiegła do niej. - Ty już serio masz dość.
- NO NIEEEE NO..........
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro