"Nowa w stadzie" - Oneshot 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj nie dam rady napisać nic innego, więc macie to. "Cyfrowa Strażniczka" jutro, a reszta zobaczę.

To historia Obsidian... Jakim cudem doszła do swojej pozycji jednej z najpotężniejszych demonic na świecie? Skąd ona się wzięła? I jak uformowała swoją grupę liczącą kilkaset demonów?

Cóż, to bardzo... bardzo interesujące...

...

Wszędzie ciemność.

Cisza, pustka i mrok.

Jej to nie przeszkadzało.

Odkąd tylko po raz pierwszy je poczuła, stała się od nich uzależniona.

UWIELBIAŁA JE.

Otworzyła oczy. To, co zobaczyła, jeszcze bardziej przypadło jej do gustu.

Idealnie by było jeszcze, gdyby wiedziała, kim jest.

Na razie... była tylko ciałem bez duszy.

Kim ja jestem...? Muszę wiedzieć... MUSZĘ...!

- Ǹo ̴p̷r͞oszę...̢ ͜N͝owa ̕de̸m͘on͢ica͡ - usłyszała za sobą.

Odwróciła się i zobaczyła jakiegoś mężczyznę. Choć w sumie... Wyglądał na człowieka, ale był zbudowany z czystej ciemności. DEMON.

W długim, czarnym płaszczu i okularach z zielonymi szkłami. Miał ciemnobrązowe, niemal czarne włosy i niebiesko-zielone oczy.

- C͡ieka͠ẁe...͏ ̡w̶ydáj͠ész się̷.͝.. inna̕ ̕- podszedł bliżej i dotknął jej włosów, przy okazji wąchając je. Hej, może najpierw umów się ze mną czy co, zboczeńcu! - Hm.͟.̷.͟ ͢N̕įesa͡m͘o̶w̸i͜te.͡ T͞wó͠j c̀zł͟o̢wi͘ek ̛jes͜t w po͢ło͘wie̡ czł̡o͜wieki͢em...͜ i ͜w ͝połow͝i̶e ̢istotą ̡z͜ ͟C̛ybe͠rpr̀z͞e͡str͝ze͠n̕i͡,͞ ̶Ęnderm̧ane͝m̷.  

- I̛ w͠ycz͢uł͠e͢ś͝ to̸...̧ ͜WĄ͜ÇHA̸JĄC ̡MO͏J͝E ̛WŁOS͝Y͜... ̴C͘óż͞,̧ il̶e de͢m̷òn͟ó̕w, ̸tylȩ ̀f̛et͡ys͟zy̸ - powiedziała ostro.

- Ņi̴e͝. ̛Po p͝r͞o͘stu lubi͘ę̶ ̵i̷ch z̶apa͡ch.̀ ̛A͞ ͏wy͜czułȩm to, sto̶ją̵c ͟o̷b͢o̵k̛ - uśmiechnął się dziko i zaczął odchodzić. - C̶óż,̀ ̵mił̶o̧ by̸ło p̡oz͢n̴ać. Lepiej̶ si͞ę ̢przy͠st͞osu̵j, ̨bo ̶ktoś ̷ci͝e̡ ̴za̷r͘àz ͘ząbije̴... ͡Jes͟teś w̸ te͡j ̸c̕hwi͝l͜i da̧rmo̢w͝y̢m E͏X͠P.̕

- Ej͟, ̢moment!͠ ̸M͘o̷gę́ przyn̷aj̨mni̧ej̕ wie̢dz͏ie͠ć͢, ͢c͝o za c͘hol͡e̷rn͘y͢ ͡p̸s̕y̛chol̶ m̀ni̷e ̢obwąc͞huj̛ę? Tơ ̛je̢s̶t ̀dzi͟wac̡z͢ne͏!

Odwrócił się w jej stronę, a jego oczy na ułamek sekundy stały się czarne.

- Nie͏ ̛na̡zywa̷j ̴m͘nie ͡ta͞k.͝ Jestem I̛tl̸ed̡. ̛A, i͠ ͢p̴o̢d̕o̵bał́o ci͡ się ̛t̀o,̸ n͏i͞e ́k̡ł̵am - mrugnął porozumiewawczo i wzbił się w powietrze, po czym błyskawicznie gdzieś odleciał.

DUPEK.

Nagle wyczuła, że ktoś jest za nią, i chce ją zaatakować. W ułamku sekundy wyjęła przypięty do pasa nóż i trafiła atakującego w brzuch. Polała się czarna krew, która ubrudziła jej strój.

Popatrzyła na nóż, który był w połowie czarny i w połowie fioletowy. To chyba obsydian... Najs.

-͞ ́͏̢H̸̨͞e̴͠ḩ.̛͘..̵ ͟C͝ó̧͠ż, ̢t͞o bỳł̵o ̶͜s̶͘͠z̛͝y̵͢b͞ki͟͞e͜͝͠.̛͟͢

- ?̶?̷?́ ̴A ̛ty co͠ś͜ z̵à jedèn? - spytała, gdy zobaczyła innego demona, stojącego kilka metrów dalej. Miał ciemnozielone włosy, czarne ubranie i szeroką ranę na gardle.

- O͝ḩ̧,̶͢ ̸nik̛͘t̵͡ t͡ák̵̨̡i̸͜.̷̡.̢͠.̛͟͡ ̧͏H̵ÁH́AH͞͞Á̴͠H̀͏̴A.̀.̕͝.̢!̵͡ ́͝T̕͡y͟lko̵̷̢ ̸́j̢̀e̵de̵n͡͠ ̴̧͞z̨͡ ̢̧̛n̡̛a̢̡͡j́p̸͞o̵̷ţęż̢͞n̵͝i͡e̸͟͡j̷͝ş̶͝z͢͡͞y̴ch ̷̧͝d̷e̕͘m͡o͢n͏ó͞ẃ̧̛ ̧̡͝w͜͝ ̧͏̀t̸̷y͜͢m̡ ̷͘͞m͠i̸͠͞e͜j̴͡sc̸ú̕͟,̶̡ j͘é̕͢ś̀͟ĺ͘į͜ ͠n̴i̵̸̡e̶͝ ͘na͏͘j͞po̶͝͠t̨ę̧ż͟n̕͡͞i̡̕͢é̡͡jśzy...

- Błagam ci̕ę, wc͟ale nie j̧ȩst̛e͘ś ̵t͟ak͟i͢ s̸i͡l͟n̕ý - nagle obok pojawił się inny demon, ubrany w garnitur i mający cienie pod oczami. - ̢Al͝e̶ ͡m̡us̨zę ́prz̡yz͢ņać̴, że ̀on̶a je͟st̴ w̶y̡jątko̸wa.͠  

- N̡ie͠ d̷ośt̶ałam òdpowi͡edz͡i͡.̸ ͢CÓŚ̕C̢I̢É ZA ͜JE͜D͞N̶Í?

He͠h...͢ J͢à ̷jȩs̶tem͜ ̸D͘a̛rkip͢lieŗ,̸ a̢ t̀en̨ drugi̶ ̕t͞o A̶n̸tiSep͠ti͟c̶Eyè - odparł ten w garniturze, przechylając głowę na bok. - C͏h͏oć ͡w̢iększoś̀ć͝ de͢mo̢nów̶ na͘zy̷w͢a̕ ǹa͜s Da̵r̵k̷ A͡n̢ti̢.

I ship it.

- Nò ̢faj̷n͡ie͏,̢ spok͟o̵. ̢C͠z̢ȩgo ch͠c͏ȩc̴ie? - spytała, bawiąc się swoim nożem.

- H̷͘a̵̛h̡̛͝a̸͟͠.̶͡.̸͏͢.̛ ̵̧W̡ì̶e̸͠sz̶͡, ̷̛r̸̡zad͠k̡͘͟o ̢̨͝s̵̢̀ię̶̢̀ ̡͟w͡͏i̵͟ḑ̕͘u͝͏j̡͞e ̢͜͢de͢m͜òny̧͜ ̸̸t̨a̡k̛ ̵̢u̕t̛a͠le̶̡nt͏̢o͜w̸̢a̶n̷͘͜e̡ ̷͞w͏͘ ś͡z͡͝t̕ú͘͞će͟ ͜wł͢a̸d̵͞a̧͜ǹ̨i͡͏͡a̷̡͠ n̷o͢że͠ḿ̷̕.̸͠.̀͢.̸̀ ̢I͘ ̷̕͡z ̨ç͘a͘͢ł͟k̸̨o̴wi̴cí̷̛e͏ ̶̸̸c̕͞z̴ąr͜͠͞nỳm̷̛i̴ ͝oc̸͡z̵a̶mí̶.̷͡

Demonica uniosła jedną brew.

- N̡o͠ i?

- P͞o ͡pro̴s̢tu̡..͢.́ chcemy͜ ͜d̴o̵pįlnow̕a͜ć̡, ͡żébyś nie ͡s͟pr̶aw̴iał̵á kł͘op̧otó͜w.̴ Zapr͝osił̵bym c̷i͡ę ̷do s̷wojéj́ gr͏u̷p͡y..̡. ̶Ale͜ ͠z ͡t͏w̨oi̧m͝i zd́olnóś̢cia̷mi był͜ob̕y t̶o ̡zby̡t̶ ̨r͜yzykown̕e. ̨C͟oś̵ m̵i m͟ów̴í, ̴ż̕e ̡ma̴s͡z̕ in̕s̕t̕ỳn̢k͢t ̕l̶id̡e̴ra ̕i n͠a̷t̨ura͞l̨ny t̛al͡e̴nt ͡d͜o c͘z͏ar̀n͞ej m̛ag͏i̡i̢.͠ ͝Z taki̡m͟i͡ ce̛c̨ham͢i zmon͜t͠u̡je͏sz͞ ̵so̶b̸i͠e ̷e͠kipę̀.Po ̀p̧rost͏u̢ ̀ni͘e ̡wcho̶d͢ź ̕n̡am͞ w ͏d͢ro̡g̕ę, ͝jas͟ne̸?͞

- Mh̡m.

- To ̧n̵a̧͢͠r̢k͜a̵!̷̡̢ ̸- pomachał jej Anti. - W̵̷̕ł͡a͜͢ś̀͢n̛i̷͠e̸̢̧,̢͞͠ ͘͟má̢s̢͞z̡͜ t̷̡y̨̕ ̡͢j̛͝a̶k͝i̡è̸͝ś͢ ͏i͘m̨͞i̴͠ę͟?͡͏

Uśmiechnęła się. To był uśmiech, który był psychiczny, jak u Anti'ego, i mroczny, jak u Dark'a.

- J͢e͢st͡e̴m O͞bs͜íd̨ia̢n̡.͞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro