Encounter

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Żwawiej! Nie mamy całego dnia! - zawołała przez podręczny megafon przewodnicząca 3-a, kiedy ci ociągali się z wejściem do środka autokaru.

- Niektórzy są aż nazbyt podekscytowani - mruknęła konspiracyjnie Kaede w stronę przyjaciół. Stali akurat w zacienionym miejscu na parkingu, czekając, aż przyjdzie ich kolej oddania walizek kierowcy, podczas gdy reszta tłoczyła się przed schowkiem.

- Dziwisz się? - spytał jej brat, przeczesując dłonią krótkie sterczące włosy. - Zmierzyć się z U.A. po trzech latach może być ciekawe - dodał.

- Jasne, „zmierzyć się" - powiedziała ironicznie czerwonowłosa. - Szczególnie z Hadō Nejire - dokończyła, na co Kaidō zmienił kolor twarzy, przez co jego skóra praktycznie zlewała się z włosami. Szarowłosa cicho zachichotała, wiedząc o zauroczeniu chłopaka od pierwszej klasy.

- Nieprawda! - zawołał, mocniej zaciskając palce na uchwycie bagażu. Jak na złość razem z siostrą mieli identyczne walizki, przez co dodatkowo musiał się pilnować, aby się nie pomylić.

- Nadal myślisz baranie, że ktokolwiek ci jeszcze wierzy? - spytała retorycznie nastolatka, podciągając luźne materiałowe spodnie z rozszerzanymi nogawkami. - Ślinisz się do niej, jak pies do mięsa, odkąd tylko skopała ci dupę na egzaminie.

- Hę?! A ty, to niby taka święta?! - warknął. - Sama pod poduszką trzymasz zdjęcia... - Dziewczyna szybkim ruchem zatkała mu usta dłonią.

- Piśnij choć słowo, a pożegnasz się z tymi gazetkami pod łóżkiem - powiedziała morderczym tonem głosu, nachylając się nad uchem brata, ozdobionym przez czarny kolczyk.

- Ruszcie się - mruknął Kageshige, naciągając kaptur czarnej bluzy na głowę. Kaidō chwilę wierzgał, próbując się uwolnić z uścisku czerwonowłosej, jednak dodatkowa dźwignia założona przez jego siostrę mu to uniemożliwiła. Kamihara westchnęła tylko, po czym ruszyła z bagażem za brunetem w stronę kierowcy.

- Ani mi się waż robić coś takiego znowu - warknęła Isao, puszczając brata i chwytając gwałtownie rączkę szarej walizki i idąc za przyjaciółmi.

- Apodyktyczna jędza - mruknął, wlokąc się za bliźniaczką. Nie byli idealnym rodzeństwem, a przez to, że uczyli się w tej samej klasie, spędzali ze sobą prawie 24h/7. Co prawda w szkole praktycznie się ze sobą  nie kontaktowali (pomimo robienia psikusów oczywiście). Jednak zazwyczaj ich czwórka dzieliła się na obóz damski i męski. Oczywiście podczas zadań praktycznych wygodnie im się wspólnie pracowało i osiągali najwyższe wyniki, jeśli tylko padło na ich grupę.

- Obiecuję, że kiedyś go zatłukę - powiedziała, opadając ciężko na siedzenie obok Katsumi.

- Za każdym razem tak mówisz - mruknęła z uśmiechem dziewczyna, spoglądając za okno, kiedy wyjechali z parkingu. Zaraz potem odwróciła wzrok z powodu zbyt dużej jasności. - Zresztą nie można mu się dziwić, skoro zasady szkoły są tak restrykcyjne.

- Ale kiedyś to zrobię, zobaczysz - odrzekła, gmerając coś przy klimatyzatorze na suficie. - Oj daj spokój, żeby jeszcze ktoś się akurat tym punktem statutu przejmował - dodała, kiedy znowu spojrzała na przyjaciółkę. - Nie mogą nam zakazać związków ze sobą. Bardziej prawdopodobne, że tyczy się to okazywania sobie uczuć na terenie szkoły.

- No nie wiem - mruknęła dziewczyna. - Nishitera-sensei wyraziła się jasno pierwszego dnia szkoły, że jest zakaz związków pomiędzy uczniami.

- Ee tam. - Kaede machnęła dłonią w powietrzu. - Jaki miałoby to cel? To właśnie teraz powinniśmy poznać bratnią duszę, bo później pracując jako bohater, nie będziemy mieć czasu na randki.

- Pewnie chcą nas w ten sposób ukierunkować tylko na naukę, w dodatku nasz kierunek wymaga całkowitego poświęcenia innym ludziom. - Zerknęła na śpiącego szatyna za plecami przyjaciółki, który o mały włos nie zaczął ślinić zagłówka.

- I mamy przez to zrezygnować z życia osobistego? - prychnęła Isao, unosząc brwi ku górze.

- Nie, ale... - zacięła się, zastanawiając się, w jaki sposób wyrazić słowami, to co miała na myśli. - Wyobraź sobie sytuację, w której ty razem ze swoim chłopakiem pracujecie w jednej agencji bohaterskiej.

- No, okej - mruknęła sceptycznie.

- Któregoś dnia musieliście się oboje stawić na jednej akcji, gdzie oprócz złoczyńcy jest też dużo zakładników - kontynuowała opowiadanie wymyślonej sytuacji Katsumi. - W pewnym momencie życie jednej z ofiar i twojego chłopaka jest zagrożone, a ty możesz uratować tylko jedną osobę. Kogo wybierzesz? - dokończyła, a Kaede otworzyła usta, żeby zaraz je zamknąć i zrobić skonfundowaną minę.

- Ofiarę - powiedziała nagle ponurym głosem dziewczyna. - Gdybym uratowała swojego chłopaka, a tamta osoba by zginęła, to zapewne jako bohater, nie wybaczyłby mi tego do końca życia.

- No właśnie - mruknęła Katsumi. - Ale to wszystko nie oznacza, że mamy rezygnować z chwil, w których choć przez chwilę mielibyśmy się poczuć szczęśliwi.

- Czy mi się wydaje, czy ci humor dopisuje? - spytała podejrzliwie czerwonowłosa.

- Być może, jednak zamierzam na obozie skopać kilka tyłków - mruknęła, spoglądając porozumiewawczo na Kaede. Czerwonowłosa, słysząc to, gwizdnęła cicho i odpowiedziała lekkim śmiechem.

- Chyba jeden konkretny - zawołała, grzebiąc w małym plecaczku.

- Oby mi się w końcu udało - odpowiedziała, zasłaniając okno kotarą, aby słońce przestało ją razić.

- Dasz radę - powiedziała, szturchając nastolatkę łokciem w ramię. - Zresztą, kto inny z naszej szkoły mógłby to zrobić - dodała, uśmiechając się.

- Chyba mnie przeceniasz - mruknęła, jednak w środku odczuła miłe ciepło na myśl, że ktoś w nią wierzy. Potrzebowała wsparcia, zwłaszcza na tym polu, bo jej poczucie własnej wartości, jako bohaterki przy Tōgacie, było zatrważająco niskie.

- Nie przejmuj się! - Klepnęła szarowłosą w ramię, wyciągając gazetę plotkarską i otwierając na artykule o domniemanym dziecku jakiegoś bohatera. - Skopiesz mu ten wyrzeźbiony tyłek.

- Że co proszę? - Kamihara wytrzeszczyła oczy, myśląc, że się przesłyszała. Na co, Isao nawet nie raczyła na nią spojrzeć, jedynie wzruszyła ramionami, czytając nudny artykuł.

- Co, jak co, ale musisz przyznać, że ciało ma boskie. - Spojrzała na Katsumi, pochylając głowę do przodu, zupełnie jakby starała się spojrzeć na nią ponad niewidocznymi okularami.

- Tia - mruknęła od niechcenia, na co czerwonowłosa powróciła do wcześniejszego zajęcia, tyle że towarzyszyła jej satysfakcja wypisana na twarzy.

•••

- Zastanawiałaś się może, czy aby na pewno masz rację? - spytała nagle Isao po pół godziny milczenia, sprawiając, że Kamihara podskoczyła w miejscu.

- O co ci chodzi? - Szarowłosa odwróciła wzrok od sudoku, które właśnie rozwiązywała i spojrzała na dziewczynę ze zdziwionym wyrazem twarzy.

- No, może Tōgata nie jest taki zły - powiedziała, a Katsumi zmarszczyła brwi.

- Nie twierdzę, że jest zły. Wręcz przeciwnie, jest cholernie dobry.

- Więc jesteś po prostu zazdrosna? - prychnęła Isao z nutą niedowierzania w głosie. Kamihara w tym momencie miała ochotę ją udusić i siłą zmusić do wyplucia tych słów.

- Nawet gdyby był ostatnim chłopakiem na Ziemi, nie byłabym o niego zazdrosna - powiedziała nieco zbyt głośno, wzbudzając zainteresowanie niektórych znajomych.

- Zawsze myślałam, że coś ci zrobił - zastanawiała się na głos rudowłosa, ignorując mordercze spojrzenie przyjaciółki. - Wiesz, jakaś nieprzyjemna sytuacja z dzieciństwa, złamane serce, czy coś w tym stylu - przerwała, spoglądając na sporej wielkości wypieki na twarzy przyjaciółki. Uśmiechnęła się złośliwie i już miała coś dodać, kiedy przerwało jej gwałtowne szarpnięcie. Autokar z piskiem zatrzymał się, przez co dało się słyszeć podniesione głosy uczniów. Niektórzy z nich, w tym Kamihara z Kaede, wyjrzeli przez okna lub wstali, chcąc dostrzec powód nagłego hamowania.

- Wysiadka! - zawołała Nishitera-sensei, a drzwi autokaru otworzyły się. Tak jak tego oczekiwała nauczycielka, nikt nie wszczął zbędnego alarmu ani nie spanikował. Jeszcze rok temu było to nie do pomyślenia, żeby uczniowie ze stoickim spokojem przyjęli zatrzymanie się na pustkowiu. Ba! Jeszcze po wyjściu ustawili się w równy rząd, oczekując na kolejne polecenia z ust wychowawczyni.

Niepożądane emocje buzowały wewnątrz Katsumi, szukając możliwości ujścia, dlatego z ulgą przyjęła wyjście na świeże powietrze. Stojąc pomiędzy Kaede i Masago Tsukine, rozglądała się wkoło, szukając potencjalnego zagrożenia.

Nie było nic.

Dosłownie.

Zaparkowali w zatoczce tuż obok skarpy, skąd rozciągał się malowniczy widok na pasmo górskie i gęsty las. Białe obłoki sunęły wolno po szarawym niebie, przywodząc Kamiharze na myśl dziwaczne zwierzęta. Wokół panowała niezwykła cisza, przerywana odgłosami ptaków, które rozmywały się przy silnych podmuchach wiatru.

- Zasady są proste - powiedziała brunetka, poprawiając krótkie włosy, które przez napór wiatru dostały się jej do wnętrza ust. - Kto pierwszy dostanie się na drugą stronę rzeki do naszego obozu, wygrywa. Nie interesują mnie żadne sojusze ani pakty, macie jedynie zwracać uwagę na otoczenie wokół was i bezpodstawnie nie niszczyć przyrody. Jakieś pytania? - spytała, mierząc uczniów wzrokiem znad czarnych oprawek.

- Gdzie klasa b? - odezwał się niski szatyn.

- Wysiadają w innym miejscu niż wy - odparła kobieta. - Czy coś jeszcze? - Rozejrzała się po dobrze jej znanych twarzach, szukając wszelkich oznak wątpliwości. Kiedy nic nie dostrzegła, natychmiast przeszła do kolejnego etapu. - W takim bądź razie to wszystko. - Uczniowie automatycznie na powrót podeszli do autobusu, chcąc wyjąć z bagaży swoje kostiumy i się w nie przebrać. Było oczywiste, że przyjdzie im mierzyć się z jakimiś przeciwnikami i nie obejdzie się bez użycia Quirk. - Chwila! - krzyknęła brunetka, unosząc dłoń w górę. - Kto powiedział, że możecie się przebrać? - zawołała, a kilku uczniów spojrzało po sobie w geście zaskoczenia. W tym czasie będąca najdalej od autokaru Katsumi zdała sobie sprawę ze swojego tragicznego położenia w tym wyzwaniu. Wokoło był las, jakaś rzeka i przede wszystkim sama przyroda, a co za tym idzie - zero metalu. Umiejętnością dziewczyny było manipulowanie nim na wszystkich obszarach, dlatego praca w miastach i wszelkich skupiskach ludzi, była dla niej idealna. W tej sytuacji zdana była na swoją tężyznę fizyczną i wątpliwe szczęście, że znajdzie naturalną rudę w wystarczającej ilości, aby przetworzyć ją na jakieś przydatne narzędzie. - Wyruszacie stąd tak, jak przede mną stoicie, bez żadnych plecaków i toreb - dodała kobieta, wskazując palcem odpowiedni kierunek, gdzie znajduje się rzeka, a za nią domniemany obóz. - Ruszać się, bo kto będzie ostatni, ten zmywa po kolacji! - zawołała, a kilka osób z zawahaniem ruszyło w stronę skarpy. - Zapomniałam wam powiedzieć, że wewnątrz lasu czeka na was niespodzianka! - krzyknęła na odchodne, obserwując sprawne poczynania nastolatków, którzy na różne sposoby schodzili w dół zbocza. Praktycznie natychmiast utworzyły się zespoły, które nie wyglądały na skore do współpracy ze sobą nawzajem.

- Jasna cholera! - warknęła czerwonowłosa, kiedy mała gałązka drzewa rozdarła rękaw jej białej koszulki.

- Pewnie! - zawołał z sąsiedniej sosny Kaidō, trzymając się oburącz śliskiej kory drzewa. - Drzyj się głośniej, bo nikt cię nie usłyszał.

- Bądźcie w końcu cicho - syknęła Katsumi, rozglądając się z najniższej gałęzi po lesie, który zdawał się świecić pustkami. Jeszcze przed momentem widzieli większość klasy, którzy tak samo jaki ich czwórka, przedostawali się na sam dół, a teraz wydawało się, jakby zostali zupełnie sami.

- Zdążyli nas już wyprzedzić - mruknął Kageshige, kucając na grubym konarze tuż nad głową szarowłosej. Ciemne, długie włosy opadły mu na twarz, kiedy nasuwał kaptur bluzy na głowę.

- Może to i lepiej - sapnął rudowłosy, stając na miękkiej ściółce i otrzepując dłonie. - Ta „niespodzianka" - zaczął, robiąc cudzysłów w powietrzu. - Dorwie ich jako pierwszych, a my będziemy mieć szansę przejścia bokiem.

- Obyś miał rację, choć znając życie i naszą szkołę, nie będzie tak łatwo - odezwała się jego siostra, także stając na podłożu i przyglądając się z grymasem rozcięciu na ramieniu.

- Przekonamy się - powiedziała Katsumi, ruszając przed siebie, starając się zachowywać jak najciszej. Rodzeństwo Isao wraz z Higashibe podążyło za jasnowłosą, zabezpieczając zarówno tyły, jak i boki. Działali machinalnie bez potrzeby używania słów, czy gestów, gdyż każdy automatycznie wpasował się w swoją rolę. Zewsząd wypatrywali zagrożenia, a potrafiący wtopić się i poruszać za pomocą cienia Kageshige, co jakiś czas sprawdzał dalsze zakątki boru w poszukiwaniu przeciwników lub przeszkód.

Nic się jednak nie działo.

•••

Po około godzinie z nieba zaczęła sączyć się delikatna mżawka, co wywołało ogólne niezadowolenie wśród nastolatków. Nie byli w żaden sposób przygotowani do takiej wędrówki, a chociażby bez wygodnego obuwia, nie jest możliwe szybkie poruszanie się po terenie pełnym gałęzi, wystających kamieni i wszelkiego rodzaju niskich krzaczków. Dosadnie przekonał się o tym na własnej skórze Kaidō, mając na nogach jedynie gumowe klapki, które w trakcie tej krótkiej trasy zdołały mu spaść kilka razy i ugrzęznąć w bagnistym terenie. Sama Kamihara nie była w lepszej sytuacji, czując się kompletnie bezbronna bez możliwości używania swojej umiejętności. Jedynym co mogło jej się przydać, był długopis schowany w tylnej kieszeni jeansów, który zawierał śladowe ilości metalu i sprzączka od paska. Tak czy inaczej, było to niczym w porównaniu do jej realnych możliwości.  Odczuwali wyraźny niepokój i napięcie, ponieważ pomimo przebytych kilometrów nadal nie napotkali na nikogo. Znajdowali oczywiście ślady bytności pozostałych uczestników, a nawet słyszeli w oddali podniesione głosy, jednak były one ze zbyt daleka, żeby móc coś z nich zrozumieć.

- Może pomyliliśmy kierunki? - powiedział rudowłosy, przerywając w końcu ciszę.

- Chyba upadłeś na głowę - mruknęła Kaede, przeskakując nad wystającą gałęzią.

- Jedyna duża rzeka jest tam - odezwał się wysoki brunet, wyjmując jedną rękę z kieszeni bluzy i wskazując przed siebie.

- No to, co robimy nie tak?! - jęknął zawiedziony Kaido, a w momencie kiedy Katsumi miała mu odpowiedzieć, niedaleko nich rozległ się ledwo słyszalny trzask gałęzi. Natychmiast cała grupa stanęła w miejscu, odwracając się do siebie nawzajem plecami. - Ktoś tu jest - szepnął rudowłosy, szykując się do użycia swojego Quirk.

- No co ty nie powiesz - warknęła równie cicho, stojąca po jego prawej siostra.

Atak nastąpił w mgnieniu oka, jednak żadne z nich nie mogło zobaczyć napastnika, gdyż okazał się być niewidzialny. Kaidō jedynie poczuł mocne uderzenie w lewą stronę twarzy, a następnie upadł, zwracając uwagę reszty. Żadne z nich nie spodziewało się, że trafią akurat na osobę z takim Quirk.

- Jest niewidzialny - zawołał chłopak, trzymając się za zaczerwieniony policzek, który zaczynał puchnąć.

- Ale raczej nie głuchy - mruknęła pod nosem rudowłosa. - Zechciałbyś się pokazać? - spytała głośniej, a niedaleko Katsumi rozległ się trzask, przez który odskoczyła w tył. Zaraz potem ukazała się przed nią sylwetka zaskoczonego szatyna.

- Bez jaj - mruknął chłopak, którego Kamihara kojarzyła z egzaminu licencyjnego. Nim zorientował się, co sprawiło, że jego sylwetka się odsłoniła, szarowłosa już przyciskała go do podłoża, wykręcając ręce.

- Więc tą niespodzianką w lesie jest U.A. - mruknęła Kaede, pochylając się nad siedzącym bliźniakiem. Policzek już zaczął mu puchnąć, co w połączeniu z niezadowoloną miną, wprawiło dziewczynę w rozbawienie.

- Jak daleko jesteśmy od obozu? - spytała Katsumi, a niezadowolony chłopak wierzgnął.

- Jakieś dwa kilometry - odezwał się Kageshige, zataczając kółka wokół grupy i rozglądając się na boki w poszukiwaniu zagrożenia.

- Wiesz, czy już ktoś dotarł? - dodała Isao, kucając przy głowie przetrzymywanego szatyna.

- Wątpię - powiedział.

- Wątpisz? - prychnęła sarkastycznie rudowłosa, unosząc brwi. Nie przepadała za uczniami z Musutafu i w tej kwestii nie była jedyna. Narzucona przez Shiketsu rywalizacja niekiedy nazbyt mocno oddziaływała na uczniów, którzy każde słowo kolegów z przeciwnego liceum uważali za czyste wyzwanie.

- Brzegu pilnuje Tōgata - stwierdziła jasnowłosa bardziej do samej siebie niż do innych. - Albo nawet lepiej - dodała. - Cała Wielka Trójka. - Nastolatek pod jej kolanem drgnął, co tylko potwierdziło jej podejrzenia.

- Jak ty to tak szybko rozgryzłaś? - spytała jej przyjaciółka, kładąc dłonie na biodrach. Spoglądała na Katsumi, jak na dziwne stworzenie, którego nigdy wcześniej nie spotkała. - Zresztą... - Machnęła nagle dłonią, a jej wyraz twarzy zmienił się ze zdziwionego, na znudzony. - Powinnam się już przyzwyczaić.

- W takim razie musimy się przygotować na sparing - odezwał się brunet, który w końcu przystanął pod jednym z wielkich drzew. Bliźniaki jedynie kiwnęły z powagą głowami, a Kamihara zacisnęła mocniej zęby. Ani się obejrzała, a już szatyn pod nią syczał z bólu, kiedy zbyt mocno odginała mu dłonie.

- Przepraszam - mruknęła, luzując uścisk.

Nie była przygotowana na walkę z blondynem. Zwłaszcza kiedy nie mogła używać swojego Quirk i skazana była na używanie jedynie siły własnych mięśni. Jednak przy jasnowłosych wychodziła niezwykle blado. Był wyższy, bardziej umięśniony i przede wszystkim wytrzymalszy w walce wręcz. Dlatego nie miała z nim szans w tym starciu. Nie mówiąc o tym, że jego umiejętność mogła być użytkowana dosłownie wszędzie.

- Ziemia do Katsu! - zawołał Kaidō, machając dłonią przed szeroko otwartymi oczami dziewczyny. - Ta informacja chyba przeciążyła jej mózg - dodał.

- Potrzebuje metalu - odezwała się nagle wyrwana ze swoich przemyśleń. - Dużo metalu - mruknęła ciszej do siebie, taksując każdego po kolei wzorkiem i wyszukując przydatne elementy.

- Uhuhu - prychnęła rudowłosa. - Ktoś tu się boi przegrać.

- Wygralibyśmy, gdyby tylko nie było tam całej trójki - powiedział Isao.

- Nadal mamy szansę, jednak musimy to dobrze rozplanować - powiedziała szarowłosa. - I przede wszystkim się spieszyć, bo za niedługo zacznie się ściemniać.

- A co z nim? - spytała Kaede, wskazując ruchem głowy na zmarnowanego szatyna.

- Przywiążmy go do jakiegoś drzewa i po kłopocie - stwierdził jej brat, wzruszając ramionami.

- Czym głąbie? - warknęła zirytowana. - Widzisz gdzieś tutaj metrową linę? Bo ja nie.

- Ogłuszmy go w takim razie - odpowiedział, a nastolatek pod Katsumi spojrzał na niego przerażony.

- Pogięło cię? - spytała rudowłosa. - Zaraz sama cię ogłuszę i zostawię na pastwę dzikich zwierząt.

- Możemy użyć tego - wtrącił  Higashibe, wyciągając ze swojej bluzy sznurek. - Zwiążemy jego ręce za jakimś cieńszym drzewem - dodał, a leżący nastolatek wydawał się odetchnąć z ulgą.

•••

- Będę musiała to od ciebie pożyczyć - powiedziała Kamihara, wskazując na sprzączkę od paska i metalowe nity przy butach chłopaka. - Umm... Nie mogę obiecać, że oddam w całości - mruknęła.

- Okej - westchnął zrezygnowany szatyn, czując, jak na jego nadgarstkach pojawia się kolejny supeł.

- Dzięki - odpowiedziała dziewczyna i używając swojej umiejętności, odczepiła fragmenty od reszty ubrania, nie psując go bardziej niż to konieczne.

- Nie ma sprawy - odrzekł. - Powodzenia! - dodał, patrząc, jak cała czwórka oddała się w kierunku rzeki.

- Przyda się! - zawołał Kaidō, machając z uśmiechem chłopakowi.

- Jak wszystko się skończy, wrócimy po ciebie! - rzuciła na odchodne Kaede, odwracając się na krótką chwilę do chłopaka przodem.

- Okej, to jak robimy? - spytał Isao, masując obolałe miejsce.

- Na początek wasza dwójka powinna spróbować wymusić na nich poddanie - odpowiedziała Katsumi, wyjmując z kieszeni przedmioty, które udało jej się zebrać.

- Musielibyśmy zrobić to błyskawicznie i z zaskoczenia - powiedziała rudowłosa. - Ale nie zdążymy podejść na tyle blisko bez przyciągnięcia ich uwagi.

- Potrzebujemy co najmniej 5 metrów, żeby móc użyć Quirk - dodał jej brat.

- Hadō zmiecie nas w tym czasie z Ziemi - mruknęła nastolatka.

- Możemy odwrócić ich uwagę i dać wam czas - powiedziała Katsumi. - Razem z Kageshige zaatakujemy ich z przeciwnej strony i spróbujemy wytrzymać na tyle długo, aż się zbliżycie. Wystarczy, że uda wam się zmanipulować jedno z nich.

- Zawsze mogą wyłamać się z naszej Perswazji - mruknął chłopak, wspominając walkę z niebieskowłosą dziewczyną. Nejire jako pierwsza osoba w całym życiu Kaidō uwolniła się spod jego umiejętności. Nie miał pewności, jak to się stało, jednak zrobiło to na nim piorunujące wrażenie.

- Zakładając taki scenariusz nie zwyciężysz - stwierdziła Kaede, powtarzając formułkę wpajaną przez ich wychowawczynię. - Nie po to tyle ćwiczyliśmy, żeby odtwarzać błędy z przeszłości.

- Przegrana zaczyna się w momencie, gdy pomyślałeś, że przegrywasz - powiedziała Katsumi, spoglądając znacząco na przyjaciółkę.

- Wygrana zaczyna się, gdy porzucisz myśl o przegranej - dodała rudowłosa z cwanym uśmiechem.

•••

- Dobrzy są - mruknął Kaidō, spoglądając z góry na brzeg rzeki zasypany związanymi uczniami Shiketsu. Zmarszczył brwi, wytężając wzrok. Zaraz potem zakrył usta, śmiejąc się do rozpuku. Tuż przy granicy drzew pełzł jego kolega, naśladując ruchami gąsienice. - Patrzcie na Roku! - prychnął, a pozostała trójka spojrzała na niego morderczym wzrokiem.

- Cicho! - syknęła Katsumi, sprzedając chłopakowi siedzącemu na tej samej gałęzi kuksańca w żebra. Ten przez to zachwiał się, a z jego twarzy natychmiast zszedł uśmiech. Chwilę balansował niebezpiecznie na gałęzi, po czym został złapany za ramię przez szarowłosą i usadzony w miejscu. Odetchnął z ulgą, spoglądając na kilkumetrową przepaść pod swoimi stopami. Zdecydowanie nie zamierzał połamać się już na początku trwania obozu.

Siedzieli chwilę w ciszy, obserwując, jak cała Wielka Trójka przechodziła się po piaszczystym brzegu, wyczekując kolejnych przeciwników. Nie uszło ich uwadze, że tak samo jak oni, ubrani byli w zwykle ciuchy. A co za tym idzie, blondyn paradował już jedynie w spodniach i koszulce, a jego buty i reszta rzeczy leżała tuż obok. Byli doskonale umiejscowieni w jedynym miejscu, w którym zwężała się rzeka, pozwalając na przedostanie się na drugą stronę. Kamiharę zastanawiało tylko, co z osobami, które zdolne byłyby przelecieć nad rzeką w innym miejscu lub zwyczajnie przepłynąć. Być może studenci U.A. byli rozstawieni w różnych punktach przy wodzie, jednak musieli zdawać sobie sprawę, że znaczna większość z Shiketsu musi pokonać trasę przez nurt. Nie mogła dłużej się nad tym zastanawiać, widząc odpowiedni moment do zaatakowania.

- Ruszamy - mruknęła, zeskakując sprawnie na gałąź niżej.

Wszystko musiało odbyć się błyskawicznie, nie pozostawiając czasu na zastanawianie się i wahanie. Rozdzielili się natychmiast, a Katsumi wraz z Kageshige dzięki umiejętności chłopaka przetransportowali się kilkanaście metrów w bok od uczniów U.A. Jeszcze zanim dotarli na miejsce, zebrała od przyjaciół metalowe części, które teraz spajała razem z resztą. Za wiele tego nie było. Jedynie co mogła z tego stworzyć, to niewielkie ostrze lub cienki bicz albo pręt.

- Gotowa? - spytał cicho Higashibe, poprawiając dosyć długie czarne włosy, które opadały mu na twarz, zasłaniając oczy. Dziewczyna w odpowiedzi kiwnęła głową. Jeszcze zanim ruszyli biegiem w kierunku rzeki szarowłosa była pewna, że zauważyła pomarańczowe tęczówki chłopaka. Zacisnęła mocniej palce na broni i lekko się zapadając, wbiegła na piaszczyste podłoże. Rzuciła się do przodu, unikając tym samym fali uderzeniowej posłanej przez Hadō. Przeturlała się, a następnie stanęła w lekkim rozkroku, szykując się na kolejny atak. Ten jednak nie nadszedł, bo tuż zza pleców Katsumi brunet wystosował kontrę w stronę Nejire. Cieniste macki wyłoniły się z cienia niebieskowłosej, owijając ciasno jej ciało.

- Dzięki - sapnęła szarowłosa w stronę Kageshige, zmieniając ostrze w bicz, kiedy tylko zauważyła Amajikiego. O dziwo, zamiast atakować dwójkę z Shiketsu, wymierzył solidny cios macką w stronę własnej koleżanki.

- Huh?! - Zaskoczona Hadō przeleciała parę metrów, lądując na końcu z pluskiem w wodzie.

Zaskoczona Katsumi zerknęła na zdziwionego ciemnowłosego, który wydawał się być równie zaskoczony swoim atakiem, co Nejire.

- Zechciałbyś powiedzieć, gdzie jest Tōgata i mój poroniony brat? - odezwała się czerwonowłosa, stojąc tuż za chłopakiem. Nim zdążył się odezwać, nagi blondyn wyłonił się spod niej, nokautując ją jednym ciosem w brzuch.

- Cholera! - syknęła szarowłosa, kiedy Mirio na nowo ukrył się pod ziemią. Nie miała czasu, żeby chociażby pomyśleć, dlatego zdała się na własny instynkt. Stała razem z Higashibe w niewielkiej odległości, stąd podejrzewała, że jasnowłosy zaatakuje ich oboje jednocześnie. Pozostało tylko pytanie, kiedy to zrobi? Nie czekała długo na jego kolejny ruch i prawie natychmiast zareagowała. Zamachnęła się biczem, omal nie trafiając Kageshige w twarz, po czym kiedy metal owinął się wokół nogi Tōgaty, odrzuciła go z dala od nich. W tym samym czasie brunet zaatakował Amajikiego, który otrząsnął się spod wpływu Kaede. Szarowłosa nie wiedziała przez chwilę, na czym się skupić. Tuż obok Nejire wydostawała się na brzeg, a Tōgata zdawał się na nowo zniknąć z jej oczu. Niczego nie ułatwiał fakt, że był nagi, przez co Katsumi sterczała w miejscu z mocnymi wypiekami na twarzy.

Musiała się natychmiast skupić i coś wymyślić.

Została ich dwójka, bo Kaede leżała nieprzytomna na piasku, a jej brat najwyraźniej gdzieś zniknął. Kamihara podejrzewała, że Mirio zdążył się już nim zająć. Miała zatem do wyboru stanąć do nierównej walki 2:1 lub spróbować uwolnić któregoś z kolegów z Shiketsu. Obie opcje jednak nie wchodziły w grę. Pierwsza, bo by przegrała, a druga, bo nie miała na to czasu.

Poklepała się po policzkach i wpadła na pomysł. W końcu znajdowali się niedaleko obozu, a co za tym idzie, musiał tam być metal. Pozostało jej jedynie wykrycie go i zdobycie. Co samo w sobie nie było takie łatwe. Jednak wydawało się być najlepsze w tej sytuacji. Skupiła się na otoczeniu, wyczuwając w oddali pokaźne złoże. Nie do końca wiedziała, co to jest, jednak nie przejmowała się tym aktualnie.

Musiała wygrać.

Zwłaszcza z Tōgatą.

Uczucie przyciągania było coraz silniejsze, ale na tyle odległe, że musiała w międzyczasie unikać zarówno Hadō, jak i Mirio. Było to prawie niemożliwe, choć jej wybawieniem okazał się być brunet, który na ile mógł, jej pomagał. Przez moment prawie zwątpiła w swój plan, kiedy niebieskowłosa uniosła się nad ziemię, celując w nią obiema dłońmi. Jednak kiedy miał on nastąpić, tuż przed twarzą Katsumi wyrosła upłynniona jeszcze bariera, która jedynie wygięła się pod siłą Nejire. Metal był stopiony i nie dało się odkryć, czym był wcześniej. Ale sama jego bytność dawała szarowłosej poczucie odzyskiwania kontroli nad sytuacją.

Wykorzystując zaskoczenie Hadō zamknęła jej sylwetkę w czymś na kształt kaftanu bezpieczeństwa, przez co dziewczyna nie miała możliwości ani poruszania się, ani używania Quirk. Pozostał jej zatem najcięższy przeciwnik, który stał z uśmiechem w pewnej odległości od niej. Katsumi wyprostowała się i z pozostałości metalu stworzyła kij, który przypominał słabszą wersję jej własnego. Zerknęła na Tōgatę gotowa do odparcia ataku, ale nagle zdębiała, a uczucie gorąca i zażenowania zalało jej policzki. Natychmiast odwróciła wzrok, chociaż wiedziała, że nie powinna tego robić, kiedy był jej przeciwnikiem.

- Oh, wybacz! - zawołał, przypominając sobie o swojej nagości.

- Tobie akurat mogli pozwolić założyć strój - mruknęła, spoglądając w puste miejsce, w którym jeszcze przed chwilą widziała chłopaka. Zaskoczenie wymieszane z irytacją wypełzło na jej twarz, sprawiając, że mocniej zacisnęła palce na broni.

Uderzenie nastąpiło od prawego boku. Nie oberwała jednak na tyle mocno, bo w zaledwie ułamku sekundy uderzyła kijem w rękę chłopaka, zmieniając tor lotu jego dłoni. Machinalnie zaraz po tym przeszła do ofensywy, starając się zarówno trafiać w blondyna, jak i unikać jego ciosów. Parę razy jej się to udało, ale przez niezwykle dobrze zbudowane ciało Tōgaty, nic jej to nie przyniosło. Wiedziała jednak, że przy walce wręcz używanie jego umiejętności jest utrudnione. Dlatego nie pozwalała sobie na danie mu chwili wytchnienia, żeby mógł chociażby wstrzymać oddech. Celowała w najsłabsze części ciała, czekając na jednorazową lukę w obronie, ale ta nie nadchodziła. I nic nie zapowiadało się, że będzie inaczej. Postanowiła zatem zmienić taktykę i przejść do bezwzględniejszych środków. W mgnieniu oka oba końce kija zmieniły się w ostrza, zmuszając chłopaka do unikania tym razem wszystkich jej ciosów. Widziała, jak co jakiś czas na jego skórze pojawiają się widoczne czerwone kreski, z których okazjonalnie wypłynęła niewielka ilość krwi. Jednak żadne z nich nie było nawet w najmniejszym stopniu głębokie, lub zmuszające do wycofania.

- Stop! - Głośny krzyk, rozniósł się echem, wytrącając ze skupienia nastolatków. Szarowłosa zawahała się tak samo jak Tōgata przed kolejnym ciosem, dlatego zastygli w dziwnej pozycji. Kij dziewczyny omal nie dotykał szyi blondyna, natomiast jego dłoń zatrzymała się kilka centymetrów od jej twarzy. - To już przegięcie! - dodał podniesiony głos kobiety, który niestety nastolatka rozpoznawała, jak mało kto. Wycofała się, oddychając głęboko i stanęła w niewielkiej odległości od Mirio, patrząc na przeciwległy brzeg, na którym stała jej wychowawczyni. - Co mówiłam o zwracaniu uwagi na otoczenie?! - warknęła w stronę dziewczyny, która rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu zniszczeń.

- Chyba niezbyt rozumiem - mruknęła zdziwiona, próbując unormować oddech po tak dużym wysiłku. W końcu po chwili dotarło do niej, o czym mówiła brunetka. Przerażona spojrzała na metal spoczywający w jej dłoniach, po czym uniosła przepraszające spojrzenie w akompaniamencie niewinnego uśmiechu.

- Mam nadzieję, że umiejętnie to odwrócisz - powiedziała spokojniej, jednak dało się wyczuć czającą się w tym groźbę.

- Postaram się - mruknęła dziewczyna, uzmysławiając sobie, jak cholernie źle jej to szło. Nie miała najmniejszego problemu w przekształcaniu metalu, a nawet pozyskiwaniu go, ale jeśli chodziło o przywrócenie wszystkiego na miejsce, miała z tym niewielką trudność.

- Dobrze ci radzę - odpowiedziała kobieta, poprawiając zwichrzone krótkie włosy. - Bo inaczej nie wiem, jak wytłumaczę to dyrektorowi - jęknęła, łapiąc się za głowę.

- Proszę pamiętać, że nie ma tego złego! - zawołał radośnie Mirio, rzucając nauczycielce wesołe spojrzenie niebieskich oczu, na co Nishitera, wyrzuciła w górę ręce.

- Pewnie! - zawołała. - Już widzę tę rozmowę! Panie dyrektorze nasz autobus nie ma dachu, ale proszę się nie przejmować! Dzięki temu rozwiązał się problem niedziałającej od dłuższego czasu klimatyzacji! - warknęła, odwracając się od uczniów plecami i podążając w kierunku wydeptanej ścieżki. - Ten etap obozu jest zakończony! - zawołała na odchodne. - Uwolnijcie wszystkich i wracajcie do obozu - dodała załamana, znikając za kępą krzaków. - I się ubierzcie!

- Cholera - jęknęła cicho Katsumi, opadając ze zmęczenia na piasek i chowając twarz w dłonie.

- Dasz radę - zawołał wesoło Mirio, kucając przy niej i klepiąc energicznie po czubku głowy. Zaskoczona dotykiem blondyna, Kamihara przeniosła na niego wzrok, napotykając ogromny uśmiech. Chwilę na niego patrzyła, po czym przypadkowo przeniosła spojrzenie.

- Ubierz się wreszcie! - zawołała, zasłaniając złote oczy obiema dłońmi. W odpowiedzi usłyszała jedynie jego dźwięczny śmiech, który już kilka lat temu zdołał zapaść jej w pamięć. - To nie cholerna plaża nudystów!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro