Perfect date

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Popieprzyło ich - warknęła Kaede, na co szarowłosa odwróciła głowę w jej kierunku. Dłoń, w której trzymała ściereczkę z mikrofibry zamarła na blacie szafki.

- To było do przewidzenia - mruknęła, powracając do dokładnego ścierania kurzu.

- Dlaczego ty nie dostałaś kary?! - spytała rozeźlona Isao po drugiej stronie ekranu, piłując zażarcie paznokcie. Kamihara miała wrażenie, że od tak zaciekłego pocierania pilniczkiem palce rudowłosej zaraz staną w ogniu.

- Moi rodzice nawet nie zauważyli, że mnie nie było - odpowiedziała, odkładając na czystą półkę książki.

- Zalety zapracowanych starych! - zawołał Kaidō z głębi pokoju, w którym siedziała jego siostra.

- Nasi też są zapracowani - odparła podniesionym tonem głosu. - Tylko nasz ojciec to cholerny policjant! - warknęła, rzucając papierowym pilniczkiem w telefon. - W sumie to nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie zajmował się przesłuchaniami - dodała, mówiąc z każdym słowem coraz głośniej. - I nie przenosił pracy do domu! - krzyknęła, a Kamihara zdążyła już zauważyć, że te słowa Isao skierowała prosto do swojego ojca, który zapewne był w innym pokoju. Los chciał, że nastolatka właśnie po nim odziedziczyła ognisty temperament, dlatego Katsumi nie zdziwił fakt, że już po chwili usłyszała niski głos mężczyzny.

- Oboje nie daliście mi wyboru - powiedział głośno, a Kamihara zaczęła się poważnie zastanawiać nad rozłączeniem. Zerknęła w kierunku ekranu, jednak Kaede ją wyprzedziła i sama przerwała połączenie. Najwidoczniej wolała oszczędzić szarowłosej prawdziwej wojny domowej. Katsumi westchnęła, mając nadzieję, że przez swój charakterek Isao nie wpakuje się na jeszcze gorszą minę niż ostatnio, próbując okłamać zawodowego śledczego. Do pełni zmartwień brakowało jej tylko codziennie rozsierdzonej czerwonowłosej, rzucającej kąśliwe uwagi na prawo i lewo.

Odłożyła ścierkę, spoglądając na godzinę na nadal zapalonym ekranie komórki. Powinna powoli się zbierać do wyjścia, żeby być chwilę przed czasem. Obrzuciła pomieszczenie uważnym spojrzeniem, szukając ukrytych niedociągnięć, a kiedy takowych nie znalazła, odetchnęła z ulgą. Strasznie się stresowała przyjazdem Tōgaty, a fakt, że ten być może miał ją odwiedzić w domu, przyprawiał szarowłosą o mdłości. Chciała, żeby wszystko było idealne, włącznie z jej własnym wyglądem. Dlatego, szybko zgarniając przyrządy do sprzątania, ruszyła do łazienki. Tam też odłożyła detergenty na swoje miejsce i stanęła przed ogromnym lustrem. Poprawiła opaskę na żebrach, którą będzie musiała nosić jeszcze przez co najmniej miesiąc, po czym zgarnęła z blatu grzebień. Rozczesała włosy, które specjalnie pokręciła z samego rana lokówką, żeby teraz, po kilku godzinach, wyglądały na naturalne fale. Następnie wyczyściła ząbki z zaplątanych w nie kosmyków i poklepała się po policzkach. Z przerażeniem stwierdziła, że z nerwów drżą jej dłonie.

•••

Nie sądziła kiedykolwiek, że przyjdzie jej żałować decyzji o założeniu „dziewczęcych" ciuchów. I choć ubrania nie mają płci, to jednak Katsumi dosadnie przekonała się, że nastolatka w przylegającej sukience, będzie wywoływać odmienne reakcje, niż chłopak w tym samym stroju.

Obcisła, kraciasta sukienka z prostym dekoltem na ramiączkach wypalała na jej ciele wyraźny ślad. A wszystko za sprawą starego osobnika siedzącego centralnie naprzeciw niej. Nie był to wyzywający strój. Ba! Katsumi miała nawet biały półgolf pod spodem i zwykłe, czarne trampki za kostkę na nogach. Jednak ta cholerna długość sukienki, a także jej krój, przyciągały mnóstwo niepożądanych spojrzeń. Czuła się mocno skrępowana i przez całą trasę metra, siedziała jak na szpilkach, nie chcąc się zbytnio ruszać, żeby przypadkiem nie odsłonić więcej. Pierwszy raz miała ochotę na użycie swojej umiejętności przeciwko cywilom. Jednak powstrzymywała ją myśl, że byłby to chyba najgłupszy powód z możliwych stania się złoczyńcą. W dodatku modus operandi byłby jasny niczym drogowskaz do jej osoby. Wyjaśnienie komukolwiek, co ją do tego skłoniło, także nie wydawało się być sensowne.

Zimna kalkulacja - pomyślała, kiedy stary dziad ponownie spojrzał w kierunku jej nagich ud. Zacisnęła mocniej palce na niewielkiej torebce. Czy jej się przywidziało, czy on się oblizał?!

Na dźwięk dzwonka i nazwy stacji, wyskoczyła z przedziału, jak z procy. Co prawda, zrobiła to nieco zbyt gwałtownie, przez co połamane żebra dały o sobie znać. Jednak mogła przysiąc, że jeszcze jeden przystanek i zdzieliłaby mężczyznę po głowie, albo - co gorsza - przyspawałaby go do jego miejsca za pomocą metalu. Potrzebowała trochę powietrza, jednakże jak na złość stacja, na której miał wysiąść Tōgata była główną, a co za tym idzie niezwykle ruchliwą. Idąc w kierunku konkretnego peronu szarowłosej było niezwykle duszno. Zewsząd otaczała ją masa ludzi, w tym także podobnych osobników do obrzydliwego mężczyzny z metra. Dlatego, nie chcąc kusić niesprawiedliwego losu, a tym bardziej samej siebie do przejścia na ciemną stronę, przyspieszyła nieznacznie kroku. Z widoczną ulgą na twarzy zjeżdżała automatycznymi schodami na peron, rozglądając się po zbiorowisku. Zauważyła nawet pociąg, który podpisany był, jako ten z Tokio. Przystanęła, wypatrując postawnego blondyna, po czym odblokowała komórkę.

[13:24] Do: Tōgata-kun
Wysiadłeś już?

Wysłała wiadomość, przegryzając lekko wargę. Przez natłok wrażeń powodowanych zetknięciem z prawdziwym zezwierzęceniem mężczyzn, prawie zapomniała, jak się stresuje na to spotkanie. Spięła się, kiedy ktoś zakrył jej oczy dłońmi, jednak zaraz później poczuła znajomy zapach perfum i przyjemny dla ucha chichot.

- Odsłonię ci oczy, jeśli odpowiesz na pytanie - powiedział wyraźnie rozbawiony, kiedy Kamihara sięgała do jego rąk.

- Więc słucham - odpowiedziała, czując, jak dobry nastrój do niej wraca za sprawą pozytywnego blondyna.

- Czemu płuco ma pieniądze? - spytał, wysokim tonem głosu, wyraźnie powstrzymując śmiech, na co Katsumi się uśmiechnęła. Żarty Mirio zazwyczaj bawiły jedynie jego, dodatkowo najczęściej tylko Tōgata je rozumiał, co wzbudzało w Katsumi jeszcze większe rozbawienie.

- Nie mam pojęcia - mruknęła, a po kręgosłupie przebiegł ją przyjemny dreszcz, kiedy Tōgata obniżył usta, umieszczając je tuż obok ucha Kamihary.

- Bo żebra - wypalił, a nastolatka szybko połączyła fakty z jej obecnym stanem pokiereszowanych kości. Parsknęła krótkim śmiechem, a Mirio w tym czasie odjął od twarzy szarowłosej obie dłonie, stając naprzeciw niej. Od ich ostatniego spotkania w szpitalu zmienił się diametralnie. Powrócił do swojej wesołej natury, jednak nadal nie odzyskał Quirk, przez co Katsumi podejrzewała, że musi być mu z tym niezwykle ciężko.

- Dosyć aktualny kawał - powiedziała, uśmiechając się do wyższego blondyna.

- Jak się czujesz? - spytał od razu, przez co nastolatce ścisnął się żołądek. Pytał o jej samopoczucie z nieudawanym zainteresowaniem, nawet po takiej tragedii, jaka go dotknęła.

- Teraz lepiej - odpowiedziała, zastanawiając się, czy blondyn załapie aluzję. - A ty?

- Świetnie! - zawołał energicznie, zwracając uwagę kilku osób.

- Jesteś może głodny? - Ruszyli w stronę schodów, żeby przedostać się na stacje metra i stamtąd ruszyć do ścisłego centrum.

- Niezbyt - odpowiedział, wskazując Kastsumi, żeby pierwsza weszła na ruchomy schodek. Kiedy to zrobiła, blondyn stanął zaraz za nią, tym samym osłaniając jej tył przed widownią na dole. Kamihara odnosiła wrażenie, że przez ten czas ukradkiem taksował wzrokiem jej figurę. Nie, żeby jej to przeszkadzało, bardziej zawstydzało.

- Dziękuje - mruknęła, lekko się rumieniąc. Nie sądziła, że Mirio pomyśli nawet o tak drobnym szczególe. Szczerze mówiąc, sama na to nie wpadła, stąd jej zakłopotanie było jeszcze większe. - I szkoda, bo chciałam cię zaciągnąć do najlepszej ramenowni po tej stronie Japonii - mruknęła, udając obojętność, choć kątem oka z zaciekawieniem obserwowała nagłą zmianę wyrazu twarzy chłopaka. Błękitne oczy Mirio otworzyły się szerzej, ukazując dziwny błysk, świadczący o zainteresowaniu. Nie dało się ukryć, że Tōgata kochał tę zupę.

- Nie wierzę, że mają tam lepszy ramen niż w Osace - odpowiedział, starając się zgrywać niezainteresowanego, choć Katsumi wiedziała, że to tylko gra na pokaz.

- W takim bądź razie sam musisz się przekonać - odparła z cwanym uśmieszkiem. - Ale jeśli będę miała rację, to zgodnie z zasadami z obozu, zrobisz, co będę chciała. - Odwróciła się do niego bokiem, żeby lepiej widzieć uśmiech malujący się na twarzy Tōgaty. - Oczywiście działa to w obie strony - dodała.

- Stoi - powiedział, przypominając sobie, że jeszcze ma do odebrania zaległe trofeum.

O które zamierzał się dzisiaj upomnieć.

•••

- I jak? - spytała, spoglądając na błogi wyraz twarzy Mirio, siedzącego naprzeciwko. Wpatrywał się w nicość, z ręką umiejscowioną na brzuchu, co upewniło Katsumi w kwestii swojej wygranej. Blondyn delikatnie wyrwany z letargu spojrzał to na Kamiharę, to na pustą miskę po zupie, po czym westchnął.

- Bardzo chciałbym, żebyś nie miała racji - mruknął, układając łokcie na stole i spoglądając na zadowoloną z siebie dziewczynę. - Ale jednak masz. - Uśmiech Katsumi powiększył się i zmienił na zwycięski. W końcu co mogło być lepszego od uczucia posiadania racji? Zwłaszcza kiedy mówił to Tōgata, jej kilkuletni rywal.

- Ha! - zawołała, zakładając przed sobą ramiona, jednocześnie prostując swoje plecy. Nie wiedziała tylko, co by mogła chcieć? W końcu znała już prawdę na temat zdjęć, które Kaede chowa pod poduszką. Przez ten krótki czas zdążyła nawet dowiedzieć się, jak do tego wszystkiego doszło. Dlatego kolejne zdanie Mirio, zbiło jej entuzjazm.

- Mamy 1:1 jeśli chodzi o polecenia - powiedział z niewinnym uśmiechem.

- Nie uwzględniliśmy tego - mruknęła, zastanawiając się na głos. - Teraz druga osoba może zniwelować polecenie pierwszej - dodała.

- To nasza własna gra, więc nie musi - powiedział, przechylając delikatnie głowę na bok. - Ustalmy, że nie możemy się z tego wymigać i tyle. - Wzruszył ramionami, po czym kiedy zobaczył kelnerkę, poprosił o rachunek.

- Niech będzie - odpowiedziała i ze zmarszczonymi brwiami obserwowała, jak chłopak wyciąga portfel. Widząc metalową obwódkę przy jego rogach, siłą woli, wytrąciła mu go z rąk, a następnie pociągnęła w swoją stronę. - Nawet nie żartuj - mruknęła, patrząc na zdziwioną twarz Tōgaty. Wyciągnęła zza obudowy telefonu banknot i wsadziła go do płatnika, zerkając na rachunek.

- Nie ma mowy - powiedział z uśmiechem, wyciągając dłoń po swoją własność, jednak jego głos zdawał się być poważny. - Ja płacę - dodał, a Katsumi zmrużyła oczy.

- Nie, bo ja - odparła, przesuwając płatnik po stoliku, żeby blondyn go nie dotknął. Przez jego ciągły brak Quirk, miała sporą przewagę wygrać to mini starcie. - Ty płaciłeś ostatnio.

- I zapłacę też teraz - mruknął, próbując sięgnąć przez stół po portfel.

- Nawet się nie waż. - W mgnieniu oka wstała i wepchnęła kelnerce tekturową okładkę, po czym usiadła na swoje miejsce. Spojrzała na blondyna, który wydawał się być mocno obrażony. - Zapłacisz następnym razem - powiedziała, oddając portfel, co i tak nie zadowoliło Tōgaty. Siedział bez ruchu z założonymi rękami, a zmrużone oczy utkwił w twarzy Katsumi.

- Mogłem też teraz.

- To byłoby nie fair - mruknęła, a kiedy młoda dziewczyna przyniosła płatnik, zgarnęła resztę, wrzucając ją na swoje miejsce za obudową. - Zresztą, to ja cię zaprosiłam, więc ja stawiam - stwierdziła, podnosząc się. Nie lubiła, kiedy ktoś za nią płacił. Być może był to jakiś syndrom chorobliwej niezależności, jednak wolała już w takiej sytuacji dzielić się kosztami po połowie. Zwłaszcza że Tōgata płacił za każdym razem podczas ich pierwszej randki, a ona nie miała nic do gadania.

- Umniejszasz mi - mruknął, również wstając z siedzenia.

- Wręcz przeciwnie - powiedziała i po chwili wahania, złapała go za lewą dłoń. Przyjrzała się jego zaskoczonej twarzy, po czym z delikatnym uśmiechem pociągnęła w stronę wyjścia. - Nie bez powodu lubię deszcz - mruknęła z lekkim rumieńcem, kiedy Mirio splótł ich palce. - Pada na wszystkich jednakowo (1).

- Chyba że jest ktoś, kto cię przed nim osłoni - odpowiedział, zerkając na złączone dłonie. Przez znaczną różnicę wielkości, wyglądały razem dosyć zabawnie. Jednak zarówno Mirio, jak i Katsumi odnosili wrażenie, że pasują do siebie idealnie. Nawet znaczna różnica temperatur pomiędzy zawsze zimnymi dłońmi Kamihary a gorącymi Tōgaty, została zrównoważona.

- Lepiej moknąć razem niż samemu - mruknęła, skręcając na skrzyżowaniu w prawo. - Nasz następny cel zależy od ciebie - powiedziała, patrząc na pogodną twarz chłopaka, który zdołał się już rozchmurzyć. - Główną atrakcję zaplanowałam na później, więc teraz możemy pójść do mnie lub na przykład na kręgle alboo... - Przeciągnęła ostatnią literę, próbując sobie przypomnieć atrakcje, które wyszukiwała dwa dni temu. - Jest otwarta nowa interaktywna wystawa w centrum nauki - dokończyła, doznając istnego oświecenia.

- Możemy pójść do ciebie - powiedział, a Katsumi mogła przysiąc, że jej własny żołądek zrobił fikołka i zaplątał się w trzewia. Tego właśnie się obawiała, jak i zarazem pragnęła. W końcu bycie z chłopakiem sam na sam w pustym domu, kiedy rodzice są na wyjeździe poza miastem, brzmiało niezwykle nęcąco. Czuła się trochę, jak nastolatka z filmu młodzieżowego, z tą różnicą, że dalszy ciąg zdarzeń w ekranizacji, był zazwyczaj sztampowy i kończył się współżyciem. W jej przypadku był on nieznany i być może właśnie to sprawiało, że Katsumi omal nie drżała z ekscytacji. - Kami-chan?

- Oh, przepraszam - mruknęła zakłopotana, uświadamiając sobie, że wpadła w istny wir przemyśleń, nie dając znaku życia. - To całkiem niedaleko - powiedziała, starając się ukryć ogromne rumieńce, pochylając twarz ku ziemi. Nie chciała wyobrażać sobie, nie wiadomo czego, jednak obecność Mirio wraz z licznymi pogawędkami o „dorastaniu" z Kaede, robiło swoje. Musiała w końcu to przyznać przed samą sobą. Tōgata jej się podobał i najzwyczajniej w świecie się zakochała, a co za tym idzie, odczuwała względem niego dotąd nieznane uczucie pragnienia.

- Coś się stało? - spytał, widząc dziwaczne zachowanie Katsumi. - Jeśli nie chcesz, to możemy pójść gdzieś... - zaczął.

- Chcę, naprawdę - powiedziała, spoglądając w jego oczy. Mimowolnie zacisnęła mocniej palce na dłoni. - Tylko... - Szczerze mówiąc, lekko spanikowała. Nie potrafiła sklecić sensownego uzasadnienia swojej reakcji.

Zimna kalkulacja - pomyślała. - Cholerna zimna kalkulacja.

- Tylko leki przeciwbólowe chyba przestały działać i trochę mnie bolą żebra - oznajmiła, obdarowując siebie w myślach medalem za najznakomitszą wymówkę miesiąca.

Istny geniusz - dodała w myślach, widząc, jak chłopak chwyta pretekst.

- Oh, mogę cię ponieść - zaproponował, patrząc na Katsumi zmartwionym wyrazem twarzy.

- To naprawdę niedaleko - powiedziała z uśmiechem. - Jak wejdziemy, to może coś obejrzymy i wtedy odpocznę - dodała, a Mirio pokiwał ochoczo głową.

Z mocno bijącym sercem wbiła kod do drzwi wejściowych, który okazał się być błędny. Przez nerwy i trzęsące dłonie ledwo trafiała na odpowiednie przyciski. Stojący za jej plecami blondyn niczego nie ułatwiał. Kiedy za drugim razem usłyszała znajomy dźwięk, prawie odetchnęła z ulgą. Miała wrażenie, że Tōgata przypatruje się jej poczynaniom z wyraźnym rozbawieniem na twarzy. Wątpiła, że za drugim razem uda się jej zgonić swoje zachowanie na wyimaginowany ból.

- Ostatnie? - spytał Mirio, kiedy zdążyli wejść do windy, a Katsumi odliczała sekundy do nieuniknionego.

- Tak - odpowiedziała, a głos niekontrolowanie jej zadrżał. Zerknęła na wyświetlacz, po czym, widząc wiadomość od Kaede, postanowiła odpisać.

[14:00] Od: Wiewióra
I jak tam wasze rendez-vous?

[15:36] Do: Wiewióra
Jest fajnie, byliśmy coś zjeść, a teraz jedziemy do mnie.

Zawahała się przed napisaniem ostatnich kilku słów, jednak w końcu wysłała wiadomość, po czym schowała telefon do torebki, wyjmując od razu klucze.

- Rodziców nie ma - wyjaśniła, spoglądając na rozluźnionego chłopaka. Stał wyraźnie zrelaksowany, opierając się o barierkę, a jego czubki wiązanych butów omal nie stykały się z białymi noskami trampek Katsumi. - Znowu polecieli na jakieś spotkanie - dodała. Nieznajoma jej siła pchała ją do przekazania Tōgacie informacji, że będą sami przez cały czas. Nie miała pojęcia, dlaczego tak było i starała się o tym nie myśleć. Wolała skupić się na usilnej walce z wybujałą wyobraźnią, która ku jej zgorszeniu podsuwała coraz to barwniejsze myśli.

- A gdzie pracują? - spytał, a kiedy rozległ się głos, mówiący, na którym piętrze się znaleźli, wyprostował się.

- W agencji wujka - odpowiedziała, idąc ku jedynym drzwiom na piętrze. - Znaczy Edgeshota - poprawiła się, choć Mirio wiedział o jej więzach krwi z Bohaterem. Mało kto ze świata Pro Hero nie znał tej informacji. Z duszą na ramieniu otworzyła drzwi (pomijając fakt, że na początku nie trafiła kluczem w zamek, poszło całkiem gładko).

- Woah! Ale masz duże mieszkanie - przyznał, widząc ciągnący się na dobrych kilka metrów korytarz, który zakręcał do pokoju nastolatki. Katsumi uśmiechnęła się pod nosem, przekręcając zamek w drzwiach.

- Masz ochotę na coś do picia? - spytała, kiedy po zdjęciu butów przechodzili do kuchni. Otworzyła drzwiczki lodówki z zamiarem zgarnięcia soku, kiedy usłyszała:

- Nieee... Woah! - Katsumi odwróciła się od chłodnego wnętrza, w kierunku blondyna i uśmiechnęła się, na jego reakcję na panoramę miasta. Z zachwytem godnym dziecka taksował powolny zachód słońca nad tętniącą życiem metropolią. Jego twarz wręcz jaśniała, kiedy uśmiechnął się do Katsumi.

- Wiedziałam, że ci się spodoba - powiedziała, zamykając lodówkę. Wyjęła ze zmywarki jedną szklankę i nalała do niej napoju.

- Możesz mi przypomnieć, kim są twoi rodzice? - spytał z rozbawieniem.

- Dyrektorami i współzałożycielami agencji - oznajmiła, upijając łyk. - Z moją mamą miałeś nawet okazję rozmawiać - dodała, a Mirio spojrzał na nią mocno zszokowany.

- Z twoją mamą? - powtórzył otępiale, mrugając.

- Mhm - mruknęła w szklankę. - Podobno w drugiej klasie i chodziło o praktyki - powiedziała, odkładając szkło na pusty blat, po czym przeszła do salonu, gdzie stał zamyślony nastolatek.

- Już pamiętam! - zawołał, patrząc krytycznym wzrokiem na Katsumi. - Ale nie jesteście chyba podobne - stwierdził, na co szarowłosa prychnęła.

- Geny taty - stwierdziła, wzruszając ramionami. - Możemy coś obejrzeć tutaj na telewizorze, albo na komputerze u mnie w pokoju - powiedziała, kiedy wzrok Tōgaty zaczął podwyższać jej temperaturę ciała.

- Chodźmy do ciebie - odpowiedział od razu. - Obiecałem ci, że zobaczę zachód na żywo z twojego pokoju i zamierzam dotrzymać słowa - dodał, a Kamihara miała ochotę się uszczypnąć. Pamiętał nawet o tym.

- Okej - wydusiła zaledwie, prowadząc zadowolonego nastolatka za sobą. W międzyczasie zgarnęła torebkę z przedpokoju, żeby wyjąć z niej telefon.

[15:39] Od: Wiewióra
Widzę, że się nie pierdolisz się w tańcu.

Ogromny rumieniec wpłynął na jej policzki, kiedy dwukrotnie przeczytała treść pierwszej wiadomości. Modliła się, żeby chłopak nie zaglądał jej przez ramię i nie urządzał sobie przyjemnej lektury jej kosztem.

[15:40] Od: Wiewióra
Spokojnie, pomyślałam za ciebie i w szafce przy łóżku masz prezent. Tylko jak już coś, to go użyj!

Przełknęła cicho ślinę, otwierając drzwi i zastanawiając się, jak dorwać się do szuflady, gdzie podobno leżał ów „prezent".

- Rozgość się - powiedziała, odkładając torebkę na krzesło przy biurku. Nabrała ochoty na przebranie się z tych niewygodnych rzeczy. Najchętniej w dresy albo chociaż jedną z ukochanych koszulek.

- A gdzie jest łazienka? - spytał, badając wzrokiem każdy kąt.

- Tuż za korytarzem w lewo - wyjaśniła, a kiedy chłopak zniknął, niczym dzikus dorwała się do szafki. Otworzyła ją z impetem, omal nie wyrywając i nie wysypując rzeczy, a następnie omiotła wnętrze wzrokiem. Z zewnątrz nic dziwnego nie ujrzała, ale kiedy postanowiła pogrzebać, zamarła.

Nie wierzyła.

Dosłownie nie wierzyła w swoje znalezisko, które teraz spoczywało w jej rękach.

Zabije ją - pomyślała, wpatrując się zszokowanym spojrzeniem w paczkę prezerwatyw. Ku jeszcze większemu przerażeniu, zauważyła jeszcze trzy inne opakowania z ikonkami truskawki, czekolady i bodajże wanilii, jednak przez notatnik nie widziała za dobrze. - Po prostu ją zatłukę.

- Kami-chan? - Z prędkością światła wrzuciła wszystko do szafki, zasuwając ją razem ze swoimi palcami w środku. Syknęła, czując potworny ból, jednak pomimo tego ostatkiem sił, dopchnęła przeklętą szufladę do końca. Usiadła na łóżku, zagryzając zęby, żeby nie przekląć. W jednej chwili Mirio znalazł się tuż obok niej, trzymając za zranioną dłoń. - Pokaż. - Ujął delikatnie, sprawdzając każdą kość pod palcami po kolei. - Raczej wszystkie są całe, ale trzeba będzie przyłożyć lód - oznajmił, a Kamihara nie mogła oderwać wzroku od jego przedramion pokrytych mnóstwem blizn. Zastanawiała się, ile razy sam musiał się opatrywać?

- Są jakieś mrożonki w zamrażalniku - powiedziała, a kiedy nastolatek ponownie zniknął za drzwiami, opuściła głowę. Było jej cholernie głupio i czuła, że zrobiła z siebie niezłego błazna. Nie zmieniało to faktu, że ciągle zamierzała odwdzięczyć się Kaede za iście genialny pomysł. Z pewnością będzie zmuszona wplątać w to własnego wujka, ale nic na to nie poradzi, że wojna wymaga ofiar. Nim się obejrzała Tōgata wrócił z paczuszką mrożonych malin i już po sekundzie przykładał je delikatnie do dłoni siedzącej Kamihary. Klęczał przed nią, a dotychczasowy uśmiech zszedł mu z twarzy.

- Co się dzieje? - spytał, patrząc z dołu na szarowłosą z wypiekami na policzkach.

- N-nic - mruknęła, starając się nie zwracać uwagi na pozycje, w jakiej się znaleźli. Wyglądało to, jakby chłopak się jej oświadczał. Z tym wyjątkiem, że zamiast pierścionka, trzymał przy jej ręce mrożonkę.

- Jesteś bardzo nerwowa - ciągnął temat, nie spuszczając z niej wzroku. Katsumi jedynie westchnęła, chowając twarz za zasłoną pofalowanych włosów.

- Chciałam, żeby wszystko było idealnie - powiedziała, patrząc na swoją zaczerwienioną dłoń, od której Mirio odejmował paczkę malin. Obserwowała, jak odłożył opakowanie na podłogę obok siebie. Po czym w następnej chwili poczuła jego dłonie na odsłoniętych kolanach. Jedna z nich przez trzymanie mrożonki, była niezwykle zimna, co sprawiło, że przy dotyku Katsumi zadrżała. Z piekącym policzkami zerkała, jak gładził jej skórę, żeby zaraz potem ułożyć na jej udach swoje przedramiona, o które oparł brodę. Patrzył na nią ze szczerym uśmiechem, przez co wnętrze Kamihary zaczynało płonąć. Wydawało jej się, że przestała oddychać, a świecące błękitne oczy nastolatka pochłonęły ją bezpowrotnie.

- Jest idealnie - powiedział, jednak sens tych słów docierał do Katsumi z wyraźnym opóźnieniem. Nie potrafiła się skupić, kiedy mówił i dotykał ją jednocześnie. Dosłownie pozbawiał ją podstawowych ludzkich funkcji. Była pewna, że jeszcze chwila, a nie będzie wiedziała, jak się nazywa. - Skończ się tak przejmować i za dużo myśleć - dodał, podnosząc głowę, a także zmieniając położenie rąk tak, że teraz obie dłonie trzymał po bokach jej ud. Dziewczyna nie była pewna, czy ścisk w okolicach serca, który poczuła, był powodowany złamanymi żebrami, czy może rosnącym uczuciem. - Okej? - spytał, kiedy Katsumi ani drgnęła, z powodu szargających jej wnętrze emocji.

- Mhm. - Tylko to zdołało przejść przez jej mocno zaciśnięte usta. Zastanawiała się, czy Kaede też tak się zachowywała, przy pierwszym chłopaku, jaki jej się podobał. Nieznane uczucia i brak realnej kontroli nad własnym ciałem naprawdę zaczynały ją przerażać.

- Świetnie! - zawołał z szerokim uśmiechem. - Bo właśnie wymyśliłem, co chcę w ramach wygranej z obozu - powiedział, a z płuc Kamihary uszło całe powietrze.

- Co takiego? – spytała z mocno ściśniętym gardłem, starając się nie zwracać uwagi na zdradliwą wyobraźnię.

Gest, który wykonał Mirio widziała niczym w zwolnionym tempie. Przechylił głowę na bok i z ogromnym uśmiechem wskazał palcem swój policzek.

- Tu - powiedział, a Katsumi naiwnie zastanawiała się, czy chciał, żeby go pocałowała, czy może sprzedała sierpowego. Najchętniej jednak tylko sobie by przyłożyła dla otrzeźwienia.

Przełykając ślinę, nachyliła się lekko w jego stronę, starając się nie zwracać uwagi na rosnący na jego twarzy uśmiech. Przez tę krótką chwilę przepłynęło w jej głowie tonę myśli:

Może mam suche usta.

A co jeśli zostawię mu ślinę na policzku?

A jak się nagle odsunie?

Zdawała sobie sprawę z komiczności swojego toku myślenia, ale co mogła poradzić? Była jedynie prawie pełnoletnią nastolatką z burzą hormonów zamiast mózgu.

Nie wiedziała do końca, co nią kierowało. Podejrzewała, że była to chwilowa odwaga. Jednak skutkiem tego było to, że złapała Tōgatę za policzki i gwałtownie pocałowała...

W usta.

Szybko jednak się odsunęła, uświadamiając sobie, co tak naprawdę zrobiła. Zakryła usta dłonią, zupełnie, jakby przed chwilą powiedziała coś nie na miejscu. Wpatrywała się w Mirio szeroko otwartymi oczami.

- Wydajesz się być bardziej zaskoczona niż ja - powiedział z lekkim śmiechem, na co Katsumi nie wytrzymała i się uśmiechnęła.

- Bo chyba tak naprawdę jest - odpowiedziała. Mogła się założyć, że w tym momencie była cała czerwona. Nie dotyczyło to tylko skóry twarzy, ale także uszu, szyi, a nawet niewidocznego dekoltu. Zdając sobie sprawę, jak głupio musi wyglądać, odjęła rękę od twarzy. - P-przepra... - Nie zdążyła dokończyć, kiedy ponownie ich usta się zetknęły. Tym razem jednak za sprawą blondyna, który jedną dłonią opierał się o materac łóżka, a drugą umieścił na policzku Kamihary.

Całowali się.

Naprawdę się całowali.

Katsumi nie miała pojęcia, co robić i jak się zachowywać, ale szła za instynktem. Poruszała ustami, starając się nie używać zębów i zbytnio się nie ślinić. Ręce umieściła na policzkach chłopaka, okazjonalnie gładząc je kciukami. Wymagało to od niej myślenia, które niestety nie działało na daną chwilę za dobrze. Ciepły oddech chłopaka razem z jego gorącymi wargami, skrzętnie pozbywał się z jej umysłu zbędnych na tę chwilę treści. Kamihara nie wiedziała, czy trwa to kilka sekund, czy może minut. Jednak dla niej mogłoby się odbywać nawet całą wieczność, a i tak sądziła, że nie będzie to wystarczające. Czuła się wspaniale, trochę nawet nierealnie, choć przesuwająca się na kark ręka Tōgaty, która docisnęła jej głowę do niego była w pełni rzeczywista. Blondyn pogłębił pocałunek, wplatając palce we włosy Katsumi, odchylając w międzyczasie jej głowę lekko do tyłu. Kompletnie zdominował ich wydłużający się taniec ust, czego Kamihara nie była w stanie dostrzec, zbyt zajęta pochłanianiem obecnej chwili. Było im ciągle mało.

Pocałunek mógłby trwać w najlepsze, gdyby tylko oboje posiadali Quirk pozwalający na nieoddychanie. Jednak tak nie było, dlatego powoli odsunęli się od siebie, szybko oddychając. Mirio na koniec obdarzył ją jeszcze krótkim całusem w spuchnięte wargi, przenosząc w międzyczasie dłoń z powrotem na zarumieniony policzek, który potarł kciukiem. Patrzyli na siebie w milczeniu, pozwalając, żeby ich spojrzenia wyrażały wszystko za nich. Katsumi nie wierzyła Kaede, kiedy ta mówiła, że będzie pewna, jak poczuje „to coś". Była nawet zła, że Isao nie potrafiła sprecyzować, co to dokładnie było. Teraz jednak musiała w pełni przyznać jej rację. Nie dało się określić „tego czegoś", ani nawet wyszczególnić, jakie dokładnie uczucia w to wchodziły. Była to zarówno chwila, jak i cała wieczność, którą dziewczyna non stop przeżywała wewnątrz siebie.

Powoli przesunęła zdrową dłonią wzdłuż warg chłopaka, badając w milczeniu ich strukturę. Uśmiechnęła się, kiedy ten cmoknął jej palce, wydając z siebie charakterystyczny, przerysowany dźwięk.

- Zdecydowanie zrobiłeś to lepiej niż ja - powiedziała, na co Tōgata wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Tego akurat mogę cię nauczyć - odpowiedział, na co zaśmiała się krótko.

- Rozważę propozycję po drugiej prezentacji. - Mirio odsunął się nieznacznie, po czym złożył delikatny pocałunek na jej czole. Następnie odsunął się i wyprostował, podając Katsumi rękę.

- Gwarantuję, że nie będziesz miała żadnych wątpliwości. - Ujęła jego dłoń, wstając, a zaraz później, tonąc w ramionach chłopaka. Tak, jak myślała, był niezwykle ciepły.

- Masz ochotę na film? - spytała, obejmując go mocno w pasie, przykładając policzek do jasnej koszulki naznaczonej jego perfumami.

- Mhm - mruknął, a nastolatka była pewna, że miał przymknięte oczy. Policzkiem opierał się o głowę szarowłosej, natomiast dłońmi wyznaczał sobie własną ścieżkę po jej plecach, uważając na żebra i opaskę. - Za chwilę - dodał.

- Bardzo cię lubię, wiesz? - powiedziała cicho i zaraz potem poczuła, jak klatka piersiowa Tōgaty unosi się od śmiechu.

- Nietrudno zauważyć Kami-chan - odparł, pocierając jej plecy.

- Oi, Tōgata-kun... - zaczęła, uderzając blondyna lekko pod łopatką.

- Mirio - przerwał jej, a policzki Katsumi ponownie rozbłysły szkarłatem. - Mów mi po imieniu - dodał.

- Ty mi też - mruknęła, zawstydzona, zapominając, co chciała przed chwilą powiedzieć.

- Nie wiem, czy zrezygnuję z „Kami-chan" - stwierdził, a szarowłosa uniosła głowę i opierając brodę o jego mostek, spojrzała na niego. - Za bardzo pasuje.

- Miałeś mi wyjaśnić, dlaczego tak na mnie mówisz - przypomniała, patrząc mu w oczy, kiedy się pochylił.

- Pierwszy raz się spotkaliśmy na egzaminie licencyjnym - zaczął, a Kamihara wtrąciła ciche „mhm".  - Przed rozpoczęciem jakiś chłopak wyrzucał dziewczynom z  Seiai, że żadna z kobiet nigdy nie dorówna mężczyznom. Opierał się na rankingach i samym Symbolu Poko ...

- Ach, tak - przerwała, krzywiąc się na to wspomnienie. - Pamiętam tego buca, w końcu skopałam mu...

- No właśnie. - Tym razem on jej wtrącił. - Pierwszy raz zobaczyłem cię, jak pokonujesz tego samego chłopaka. Zrobiłaś to z taką łatwością, że przez chwilę myślałem, że nie jesteś realna. Wyglądałaś na mocno wkurzoną, a później przysłuchując się waszej rozmowie, brzmiałaś, jak jakieś bóstwo prawiące grzesznikowi kazanie.

- Dzięki - mruknęła z przymrużonymi oczami, sądząc, że był to sarkazm.

- Zrobiłaś na mnie wrażenie i chciałem cię poznać - przyznał. - A kiedy skopałaś tyłek i mi, chciałem cię poznać jeszcze bardziej.

- Czekaj - powiedziała, rozplątując się z jego uścisku.  - To brzmi trochę, jakbym ci się wtedy podobała - oznajmiła ze zmarszczonymi brwiami.

- Myślałem, że wiedziałaś - odpowiedział zdziwiony, a Kamihara omal nie padła jak długa.

- Nie miałam pojęcia - powiedziała z wytrzeszczonymi oczami, kręcąc na boki głową. Nie chciało jej się w to wierzyć.

- No, to już wiesz - odparł z szerokim uśmiechem. - Wydaje mi się, że w porównaniu do teraz, wtedy było to tylko szczenięce oczarowanie - mruknął, a serce nastolatki podeszło jej do gardła.

- Do teraz? - powtórzyła tępo.

- Mhm - potwierdził zadowolony, kiwając głową. - Zauroczenie różni się od zakochania - dodał, delikatnie pstrykając szarowłosą w nos.

•••

Nie potrafiła się skupić na filmie. W głowie dźwięczały jej słowa blondyna, które co chwila zastępowane były przez wspominania ich pocałunku. Od burzy emocji była niezwykle zmęczona, ale i szczęśliwa. Chyba nigdy w życiu nie odczuwała tak błogiego stanu, jak teraz, leżąc w ramionach Tōgaty. Ciepło wręcz emanowało z jego ciała, wprawiając Katsumi w senny nastrój.

- Mirio - zaczęła cicho, po raz pierwszy wymawiając jego imię. Co wyraźnie spodobało się blondynowi, który zerknął na nią z szerszym uśmiechem.

- Hmm? - mruknął, przesuwając dłonią po ramieniu szarowłosej, która leżąc na boku, wtulała się w jego szyję.

- Nie odpowiedziałam ci na to, co powiedziałeś - odparła, mając na myśli ich rozmowę i wyznanie chłopaka.  - Ja też się w tobie zakochałam - dodała, czując gorąco roznoszące się po jej ciele. Nie sądziła, że przyznanie się do tego, będzie tak ciężkie. Zastanawiała się, jakim cudem nastolatkowi przychodziło to z taką łatwością.

- Wiem - odpowiedział tylko, na co Katsumi zmarszczyła brwi.

- Jak to wiesz? - spytała, podrywając się i opierając na jednym łokciu, spojrzała zirytowany wzrokiem na rozbawionego Tōgatę. Ona wypluwała z siebie ważne wyznanie, a on odpowiada jedynie „wiem"?!

- Nieciężko było zauważyć - odpowiedział, ciągle się uśmiechając i przybliżając swoją twarz do jej. Przez podpieranie się miała brodę na wysokości jego nosa, dlatego też rozeźlona patrzyła na niego z góry. - Tylko przy mnie się tak rumieniłaś na obozie - wyjaśnił.

- A co jakbym się z kimś spotykała spoza obozu? - spytała, dając nacisk na ostatnie słowa i robiąc „kaczy dzióbek". Irytowała ją taka pewność  chłopaka.

- Wątpię, że wtedy byś tak na mnie reagowała - powiedział, całując delikatnie jej brodę, przez co jak na potwierdzenia na jej skórze mimowolnie pojawiła się gęsia skórka. - Twoje ciało niestety cię zdradzało - dodał, a Kamihara chcąc nie chcąc musiała przyznać mu rację. Nie potrafiła tego zatajać, ale na swoje usprawiedliwienie miała fakt, że pierwszy raz w życiu się w kimś zauroczyła, a następnie zakochała.

- Wiesz co? - spytała, przekrzywiając głowę na bok.

- Tak?

- Też bym chciała odebrać dzisiaj swoją nagrodę - wypaliła, starając się ukryć zakłopotanie pod warstwą udawanej pewności siebie. Mirio uśmiechnął się pod nosem, patrząc jej prosto w oczy.

- Słucham więc - powiedział, a kiedy Katsumi wskazała palcem na swoje usta, zaśmiał się. Następnie szybko cmoknął ją we wskazane miejsce i powrócił do leżenia na poduszkach, patrząc na zszokowaną dziewczynę.

- Tylko tyle? - spytała, unosząc do góry brwi. Odsunęła się kawałek od niego, żeby móc spojrzeć na niego z dystansu.

- A chciałbyś coś więcej? - odparł z niewinnym uśmieszkiem, przez co po kręgosłupie Kamihary przebiegł prąd. On z nią flirtował.

Musiała wziąć kilka głębszych oddechów zanim odpowiedziała.

- Liczyłam na to, że druga prezentacja, którą obiecałeś będzie bardziej intrygująca - odpowiedziała, starając się wyglądać na znudzoną. - Najwyraźniej się przeliczyłam - dodała, układając się na miękkiej poduszce. Spojrzała na ekran laptopa pomiędzy ich nogami, udając zainteresowanie filmem. Kątem oka widziała jednak, jak blondyn uśmiecha się pod nosem i przeczesuje dłonią włosy. Zaraz później zobaczyła, jak siada i pauzuje film, a następnie zamyka komputer. Wzrok, jakim obdarzył Katsumi, sprawił, że wgniotło ją w materac.

Była pewna, że niewinny uśmiech pałętający się na jego ustach, był tylko przykrywką.

•••

(1) Prawdziwy cytat J.R. Rain, to „Lubię deszcz, bo pada na wszystkich jednakowo".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro