44

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Bretta:

- Na pewno wszystko już gotowe?- zapytałem spoglądając na Paula

- Nie do końca, później się tym zajmiemy, teraz tylko odłożyć, rzeczy i do domu

- Nareszcie- odezwał się jeden z członków rady uczniowskiej. Obróciłem głowę w jego stronę, po czym zaśmiałem się dając mu tym samym znak, że też się cieszę

Stanęliśmy przed drzwiami, a ja z Paulem otworzyłem dwie połówki drzwi. Miałem już zażartować, że jesteśmy i koniec bzykania, jednak szybko ugryzłem się w język. Co tu się dzieje

Czemu Thomas siedzi na biurku? Zaraz... przed nim na wysokości krocza jest kogoś głowa. Przyjąłem się dokładniej i dopiero po paru sekundach zorientowałem się, że jest to Dylan. Spojrzałem, na resztę, a oni tak jak ja mieli lekko zmieszane miny

- Długo jeszcze?- zapytał blondyn

- Robię co mogę- pospieszył szatyn

- Ja zdążyłabym to zrobić z dziesięć razy

- No tak...tylko jak ja mam złapać coś tak małego w swoje duże dłonie?

- Po prostu postaraj się...pociągnij teraz w górę- powiedział, po czym wzdychając odchylił głowę w tył

- ....Okey....gotowe- odparł wstając na równe nogi

Dylan zaczął poprawiać kołnierz bluzy, a w tym samym momencie Thomas zeskoczył z biurka. Nagle obaj spojrzeli w naszą stronę, po czym posłali nam pytające spojrzenie

- A wy co? Ducha zobaczyliście?- zapytał Thomas jak gdyby nigdy nic

- Nie- zaczął Gally- po prostu nie sądziliśmy się, że będziecie tu sobie obciągać

- Co!- krzyknął zdezorientowany Thomas

- Co robić?- dopytał Dylan

Obaj spojrzeli po sobie, a już po chwili ich oczy rozszerzyły się jakby coś sobie uświadomili

- To nie tak!- krzyknął blondyn- Dylan musiał mnie podnieść, abym mógł zawiesić sztuczną pajęczynę!

- A gdy go odkładałem na ziemię to moja bluza zaczepiła się o jego spodnie! - dodał Dylan

Obaj nagle zaczęli się nerwowo tłumaczyć, a my jedyne co mogliśmy zrobić to śmiać się z nich cicho

- Opuszczam kraj- powiedział Thomas zakrywajac twarz dłońmi

- Nie zapomnij zabrać ze sobą Dylana- odparł mu Paul, a blondyn pokazał mu środkowy palec

Przewróciłem rozbawiony oczami, po czym ruszyłem za Paulem aby odłożyć kartony

Ci to moją pecha

*******

Po odłożeniu kartonów wszyscy udaliśmy się do wyjścia, oczywiście uwierzyliśmy w wersje chłopaków, jednak dla zabawy żartowaliśmy z nich. Gdybym tego nie zrobił nie był bym sobą

Pożegnałem się z Paulem, Dylan oraz nadal czerwonym Thomasem, po czym ruszyłem w stronę sklepu. Przez wydarzenia z soboty zacząłem więcej pić. To mój jedyny sposób, aby odciąć się od tej szarej rzeczywistości. Wiem to głupie co robię, ale to silniejsze ode mnie. Chciałem o nim zapomnieć jednak bezskutecznie.

On mi się nawet śni. Szczególnie po sobotniej nocy gdy zobaczyłem go w samych bokserkach. To był piękny widok

Muszę się napić

Po zakupieniu piwa w sklepie udałem się do parku. Rozsiadłem się wygodnie na ławce, a gdy usłyszałem ten przyjemny odgłos otwieranej puszki, na moich ustach momentalnie pojawił się uśmiech. Zabrałem łyk, po czym wzdychając odchyliłem głowę w tył

- Nienawidzę swojego życia- wyszeptałem

- Ja swojego też- powiedział damski głos i nawet nie musiałem zerkać, aby wiedzieć kto to jest

- Co to za problemy gnębią naszą gwiazdkę szkoły?- zapytałem spoglądając na Sarę

Dziewczyna założyła nogę na nogę, po czym zabrała łyk swojego piwa. Może i była twarda, jednak piwo zawsze musiała mieć smakowe

- Problemy sercowe- wyjaśniła bezuczuciowo- a ciebie co dręczy?

- To samo- odparłem wystawiając puszkę w jej stronę. Stuknąłem się z dziewczyną aluminiowymi puszkami, po czym oboje zabraliśmy większy łyk- Kto ci zawrócił w głowie?

- Nie przyszłam tu na spowiedź, tylko żeby mieć towarzystwo- powiedziała, a ja niekontrolowanie zaśmiałem się

Cała ona, zawsze miała cięty język

- No, ale jeśli cie to interesuje to mogę ci jedynie powiedzieć, że jestem w jebanym trójkącie miłosnym...na dodatek osoba z którą konkuruje jest moją rodziną- wyjaśniła, a ja z niemocy złączyłem usta w wąską linię

- Przejebane...co zrobisz jak nie odwzajemni twoich uczuć i pójdzie do tej drugiej osoby. To w końcu twoja rodzina...trochę dziwnie będzie- zapytałem, a ta jedynie wzruszyła ramionami i oparła się o ławkę

Pomiędzy nami zapanowała cisza, a ja w między czasie wypiłem piwo. Wyrzuciłem pustą puszkę do kosza, po czym sięgnąłem po następne

- Ale wiesz co- zaczęła przez co od razu na nią spojrzałem- chyba nie umiała bym się gniewać na własną rodzinę. W końcu rodzina jest najważniejsza, a jeśli osoba, która kocham będzie z tym kimś szczęśliwa to i ja będę szczęśliwa

- Serio? Nie miała byś pretensji?- zapytałem lekko zdziwiony, a ta od razu pokręciła głową- Nie korciło by cię nawet, aby wyciąć tą osobę z rodzinnych albumów?- dodałem przez lekki śmiech

- Nie, jak już mówiłam rodzina jest dla mnie wszystkim. Może miała bym małą załamke, ale tylko przez pewien czas... przynajmniej mam taką nadzieję. Nigdy przez takie coś nie przechodziłam- odparła, a ja w tym samym momencie coś sobie uświadomiłem

Liam mówił, że na zdjęciu jest jego brat i dziewczyna tego brata. Co jeśli Liam również się w niej kochał. Co jeśli zamknął się w sobie, gdy ta nieodwzajemniła jego uczuć?

- Przepraszam, ale muszę gdzieś iść- powiedziałem wstając, po czym wypiłem piwo do końca i wyrzuciłem je do kosza

- Gdzie lecisz?

- Zawalczyć o pewną osobę- wyjaśniłem, po czym nie czekając ani sekundy dłużej ruszyłem z miejsca

Skąd wiem gdzie biegnąc? Nie pytajcie. Byłem wtedy głupi i myślałem o czyn innym

Teraz kocham Liama i chce być z nim na wieczność

Po parunastu minutach biegu dotarłem pod jeden z lepszych apartamentowców w mieście. Okolica jest tu spokojna i to jest w tym najgorsze bo im spokojniejsza dzielnica tym więcej kamer. Jednak to nie jest dla mnie problemem. Podbiegłem do muru po czym wyszukałem ciemną strefę. To, że są kamery nie znaczy, że są umieszczone idealnie.

Zawsze znajdzie się miejsce gdzie kamera nie sięga. O to też nie pytajcie skąd wiem

Przeskoczyłem przez mur, po czym ruszyłem w stronę drzwi. Teraz najtrudniejsze. Wiem jaki numer wpisać w domofon...tylko czy on będzie chciał ze mną rozmawiać

Brett ogarnij się! Nie możesz się teraz nawrócić

Od razu zabrałem głębszy wdech po czym kliknąłem w odpowiednie cyfry. Nagle rozległ się dźwięk, jak przy oczekiwaniu na połączenie, a ja z każdą kolejną sekundą bałem się coraz to bardziej i bardziej

- Tak?- usłyszałem ten anielski głos

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

2/3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro