43

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Thomasa:

- Trochę bardziej w lewo- powiedziałem do chłopaków którzy właśnie wywieszali ozdoby

Dziś mamy wtorek i mimo, że impreza halowenowa będzie dopiero w sobotę to i tak już wywieszamy dekoracje. Nie lubię robić wszystkiego na ostatnią minutę, jestem na to strasznie uczulony.

- Tak może być?- zapytał, a ja oderwałem nos od kartek

- Idealnie- odparłem z ogromnym uśmiechem na ustach

Od wczoraj mój humor jest na najwyższym poziomie. Wszystko zaczyna się układać i mam nadzieję, że tak zostanie.

Mama znalazła wspaniałą osobę, a ja znów jestem przewodniczącym rady. Rozmawiałem wczoraj z panią Emmą i okazała się być bardzo fajną i wyluzowaną kobietą. Zawsze myślałem, że terapeuci są drętwi, a tu takie zaskoczenie

- Thomas przepracowujesz się- usłyszałem głos Paula. Spojrzałem w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się brunet, paru innych członków rady uczniowskiej i Brett

Brett wraz z Dylanem przyszli nam pomagać...a raczej można uznać to za karę. Obaj w zeszłym tygodniu pobili parę osób więc dyrektor stwierdził, że dobrym pomysłem będzie jak przyjdą i pomogą

- Co?- zapytałem- nie no spokojnie. Muszę jeszcze przenieść kilka kartonów i posprzątać gdzieniegdzie

Tak szczerze byłem trochę zmęczony, bo cały dzień latałem z papierami, jednak chcę zrobić jak najwięcej dlatego też nie mogę pokazać, że jestem zmęczony

- Thomas mnie, a raczej nas nie oszukasz- powiedział Brett

- Chcesz zrobić test na to czy jesteś rozkojarzony?- dopytał Paul, a ja ze zdziwienia uniosłem jedną brew- ja ci będę zadawać pytania odnośnie imprezy, a ty spróbujesz na nie odpowiedzieć. Możesz pomagać sobie kartką się kartką

- Nie wiem jaki jest tego sens, ale okey- odparłem nie ukrywając zdziwienia

- Dobra, a więc zaczynajmy. Napoje są?

- Tak, są w spiżarni

- Ozdoby?- zapytał, a ja spojrzałem na kartki

- Na korytarzach rozwieszone, zostało tylko tutaj i u nas w pokoju rady

- Lista gości?

- Zrobiona i uszykowana

- Katering?

- Przyjedzie trzy godziny przed czasem

- Nakrycia?

- Wyprasowane

- Dylan dobrze całuje?

- Tak ma bardzo miękkie usta

Odparłem mu niewzruszony nadal wpatrując się w kartkę i dopiero, gdy jeden z członków rady uczniowskiej wypluł wodę, zrozumiałem się co najlepszego zrobiłem. Od razu zakryłem twarz kartkami, a reszta wybuchła śmiechem na co moje policzki zapiekły.

- I widzisz? Jesteś kompletnie zdezorientowany- powiedział Paul- idź lepiej do pokoju rady i tam w spokoju zajmij się ozdobami. Ja się tu wszystkim zajmę

Iść do spokojnego pokoju, aby rozwieszać ozdoby. Czy zostać tu i być narażonym na ich docinki?

- Tu masz listę- powiedziałem przekazując mu kartki

Od razu ruszyłem w stronę wyjścia z auli, a za sobą słyszałem tylko śmiechy innych. No zaraz wysse z nich krew.

*******

Po paru minutach znalazłem się w pokoju rady, a gdy zapaliłem światło, od razu zacząłem rozstawiać ozdoby. Nie było ich dużo więc mogłem robić to na spokojnie.

- Hej- usłyszałem znajomy głos, któremu towarzyszył otwieranie i zamykanie drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się Dylan, który trzymał brązowy karton.

- Hej co tam masz?- zapytałem

- Jakaś sztuczna pajęczyna. Mamy ją porozwieszać na lampach- wyjaśnił odkładając karton na moje biurko

- Dobra, tylko najpierw dokończę dekorowanie okien- powiedziałem chwytając za małą figurkę wampira. Dylan kiwnął mi głową po czym rozsiadł się na moim krześle- Nie za wygodnie?

- Frytki możesz jeszcze przynieść- odparł obracając się to w prawo to w lewo, na co przewróciłem rozbawiony oczami

On zachowuje się jak dziecko. Dlatego potrzebny mu jest taki dorosły jak ja

Właśnie...co do naszej relacji. Kompletnie nie wiem co o tym myśleć. Niby całujemy się, ale Dylan jeszcze wprost się mnie nie zapytał czy będę jego chłopakiem. Może nie interesują go związki...jeśli tak jest to się załamie, bo ja zacząłem coś do niego czuć

- Zaraz mi to rozwalisz- powiedziałem widząc jak robi sobie pieczątkę na dłoni

- Jak mam ci to niby rozwalić?- zapytał, a w tym samym momencie jedna część odleciała. Dylan spojrzał w dół lekko zdziwiony, po czym z głupim uśmiechem odłożył urządzenie na moje biurko

- Co za fajtłapa z ciebie- westchnąłem przewracając oczami

- To nie moja wina, że więcej wydajecie na krew niż na nowy strzęt- odparł unosząc dłonie w górę co jeszcze bardziej mnie rozbawiło

- Co ja z tobą mam?- zapytałem przez lekki śmiech, a ten wzruszył ramionami

- A właśnie, bo mam do ciebie pytanie

- Pytaj śmiało- rzuciłem poprawiając dekorację

- Czemu Paul ma mnie za słabego?- zapytał, a ja posłałem mu pytające spojrzenie- no bo jak przekazywał mi karton to powiedział "Idź pomóż Thomas'owi to rozwiesić panie miękki"

Od razu strzeliłem sobie w twarz z otwartej dłoni, a moje policzki zapiekły. No ja tego gościa kiedyś zatłukę

- Nie słuchaj tego bezwstydnika- odparłem, po czym na powrót zacząłem układać figurki- dobra, pomóż mi teraz rozwiesić te sztuczne pajęczyny

- Okey- rzucił energicznie, po czym wstał z krzesła- a mamy jakaś drabinę?

Od razu zacząłem się rozglądać, bo z tego co pamiętam była tu jedna. Niestety nie tym razem. Wszystkie drabiny są na auli

- Będzie musiał mnie podnieść- powiedziałem zerkając na szatyna

Chłopak spojrzał na mnie i nim się zorientowałem, ten owinął dłonie wokół moich nóg. Chłopak wyprostował się, a z moich ust wydobył się mało męski pisk

- Męsko- zażartował

- Proszę jeszcze ty mnie dziś nie wkurzaj- wymamrotałem zakładając dłonie na piersi

Dylan zaśmiał się, po czym sięgnął jedną ręką do pudełka. Szatni podał mi paczki, a ja od razu zabrałem się do wywieszania. Wszystko szło nam dobrze, a już po chwili z żyrandoli zwisała gęsta sztuczna pajęczyna. Nawet fajnie to wygląda. Przez chwilę przyglądałem się mojemu dziełu, jednak nagle poczułem coś mało komfortowego

- Te łapy to ci zaraz odetnie- powiedziałem spoglądając w dół

- Sorry, ale byłem ciekawy

- Ciekawy?! Ciekawy czego?! Dupa jak każda inna!- krzyknąłem zaplatając dłonie na piersi

- No właśnie nie. Myślałem, że jak jesteś chudy to będzie koścista, ale jest fajnie okrągła- wyznał ściskając moje pośladki, a ja wydałem z siebie nienaturalny jęk

Dylan uśmiechnął się cwanie, jednak ja posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie

- Odstaw mnie na ziemię- rozkazałem

- Nie umiesz się bawić- zaśmiał się, jednak bez chwili zawahania schylił się, aby mnie odstawić

Dylan miał się już podnosić, jednak nagle poczułem szarpnięcie. Spojrzałem w dół i wtedy zrozumiałem co było powodem szarpnięcia. Nitka od bluzy Dylana zaczepiła się o mój guzik od spodni

- Dosyć krępująca pozycja- powiedział spoglądając w górę na moją twarz

- Nie żartuj sobie tylko odplącz to- powiedziałem lekko zakołopotany- czekaj co ty robisz?- zapytałem gdy ten mnie podniósł

- Chcę usiąść, nogi mnie bolą...na sali dużo chodziłem- wyjaśnił po czym posadził mnie na biurku przodem do okna, a on sam usiadł na moim fotelu

- Dobra, ale pośpiesz się

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Wczoraj znów napisałam trzy rozdziały. Jeden z perspektywy Thomasa i dwa z Bretta

Sorry za błędy

1/3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro