11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Hagridzie, czy teraz wytłumaczysz mi o co chodzi?
Hermiona siedziała obok Harry'ego. Była totalnie wściekła. Czuła że, Emily chce powiedzieć jej coś ważnego, a tu przychodzi Hagrid, i bezceremonialnie wyrzuca Emily! Jakby błonie należały tylko do niego. Doskonale widziała łzy w oczach rudowłosej.
- Dlaczego byłeś taki nie miły, co? Wiesz jak bardzo ja to zraniło?!
- Ale kogo - zapytał Harry - czekaj, czekaj... Dlaczego nie przyszłaś z nami do Hagrida?
-Harry posłuchaj... - zaczęła delikatnie Hermiona - Emily chciała ze mną porozmawiać, powiedziała mi to wczoraj...
-Nie porozmawiać, tylko przekabacić!
Ryknął Hagrid, trzaskając dłonią w stół.
- Naprawdę, Hermiona mówiliśmy ci przecież jaka ona jest -Odezwał się Ron, który w końcu przełknął krajankę Hagrida. Machinalnie wziął kolejny kawałek - przez tyle lat, okłamywała Harry'ego...
-A teraz ty z nią gadasz? Co ci mówiła?  - dopytywał Harry -  Co jej powiedziałaś?
Hagrid dolał wszystkim herbaty.
- Opowiedziałam jej naszą wczorajszą rozmowę, a ona powiedziała, że chciała z tobą pogadać, ale przylepił się Malfoy... A potem przyszedłeś ty, Hagridzie i Emily sobie poszła!
- I bardzo dobrze! Nie powinno jej tutaj w ogóle być! - I wy też musicie już iść, bo się lekcje zaczynają zaraz.
Trójka gryfonów wyszła, żegnając się - Hermiona gniewnie, Harry był zamyślony, a Ron wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk, bo usta miał zaklejone krajanką - zmierzali do zamku w ciszy.
- Harry, Emily taka nie jest -podjęła Hermiona - naprawdę...
-A ty ją niby znasz? Rozmawiał z nią dwa razy. DWA RAZY! A ja całe życie!
-Nie da się zmienić charakteru w kilka godzin, Harry.
-No to jak to wytłumaczysz? - zapytał ponuro - Dlaczego?
-A co ty byś zrobił, gdybyś trafił do Slytherinu?
- Jestem w Gryffindorze!
Hermiona się zirytowała
-No ale gdybyś tam trafił.
Harry zamilkł. Nie chciał opowiadać Hermionie, jak blisko było, żeby tira przydziału przydzieliła go do domu węża.
Dziewczyna westchnęła, widząc, że nic z niego nie wyciągnie. Spojrzała na Ron'a, który przez całą ich rozmowę stękał i pojękiwał, trzymając się za policzki.
-A tobie, Ronald, radzę żebyś w końcu przełknął krajankę, bo gwarantuje ci, że profesor Snape na pewno cię zapyta.
-Mmm..!
                                                                                                  ***

W następnym tygodniu na śniadaniu, Emily wysłała liścik do Hermiony;

,, Przeczytaj to  bez chłopaków. Chciałam ci wtedy zaproponować, że mogłabym być twoją wtyczką w Slytherinie, w zamian za to, że mówiłabyś mi o wszystkim co się dzieje z Harry'm. Jeśli się zgodzisz, to odwróć się i kiwnij głową."

Emily wpatrywała się w plecy Hermiony bez przerwy, z nadzieją. Nagle, gryfonka błyskawicznie obróciła, i wykonała umówiony znak. Dopiero wtedy, Emily zajęła się jedzeniem.

Na dworze było coraz zimniej, wiał coraz chłodniejszy wiatrz, a ciemno robiło się już o 18.00. Nauczyciele już sie całkowicie rozkręcili, jeśli chodzi o zadania, odpytywania. Emily już na samą myśl  o nauce latania na miotle robiło się zimno.

-Hej, Emily, idziesz z nami? Chcemy z Cindy na chwilę na dwór, przewietrzyć się. 

Dziewczyna zgodziła się, uśmiechnięta. Idąc, przyglądała się Nyssie i Cindy. Przez ostatnie dni zakolegowała się z dziewczynami. Musiała przyznać przed sobą, że nie przyglądała się im szczególnie. Nyssa była wysoka, miała czarne, długie, proste włosy, zazwyczaj zaplecione w warkocz, aż do pasa, oraz ciemne oczy. Jest bardzo miła, rozgadana i w jej towarzystwie po prostu nie dało się nie uśmiechać.

Cindy za to jest jej całkowitym przeciwieństwem. Ponadprzeciętnie niska, ma krótkie blond włosy i zielone oczy. Jest bardziej skryta, i chyba dosyć mściwa. Taki przynajmniej opis sporządziła w swojej głowie Emily, po kilku dniach znajomości, bo to co było wcześniej, nie można było tak nazwać. 

-Macie zadanie na zaklęcia? 

Zapytała Cindy

-Jakie znowu  zadanie na zaklęcia? - Jęknęła Nyssa - Proszę, powiedzcie, że któraś z was to ma, i pozwoli mi spisać...

-Ja mam! - Emily zaczęła szukać w torbie, zwoju z opisem działania zaklęcia, jego nauki i powstania. Z coraz większym rozczarowaniem stwierdziła, że papieru nie ma w jej torbie - A jednak nie mam...

Spojrzała błagalnie  razem z Nyssą na Cindy.

-Ech, no dobra, macie - westchnęła - tylko trochę pozmieniajcie, żeby się nie skapnął.

Tak, zdecydowanie to ona była najbardziej ogarniętą osobą w ich trójce. Kiedy skończyły pisać (a raczej przepisywać) zadanie, wstały zza krzewu, w którym się ukryły i pobiegły do środka, na lekcje. Malfoy na razie się do niej nie odzywał, co był ona prawdę wielkim plusem. Teraz bez żadnej obawy, mogła się śmiać z normalnych rzeczy, a nie z tego, że ktoś jest puchonem, albo że jest mugolakiem. Z Hagridem już się nie widziała, ale za każdym razem, gdy wybierała się na spacer wokół jeziora, czuła na sobie jego wzrok ( jeśli był w chacie ).

Do ,,Niewysłanych Listów"  Emily dodała jeszcze tylko jeden wpis. Pisała o tym , jak zakolegowała się z dziewczynami, i jak spędza wolny czas. Chciała, by Harry wiedział co się z nią działo, kiedy przeczyta to za kilka lat. Bo dziewczyna wierzyła, że kiedyś się pogodzą, i będzie jak dawniej. A wtedy, niby przypadkiem, w jego torbie, pojawi się zeszyt, w którym będą opisane wszystkie jej emocje i przeżycia.

Aktualnie siedziała na lekcji Transmutacji, starając się chociaż w pewnym stopniu słuchać nauczycielki. Nie wychodziło jej to. Gryzmoliła po pustym pergaminie, rysując miniaturowe stworki i myśląc o obiedzie. umówiła się z dziewczynami, że każda zabierze coś z obiadu, a potem z kolacji i zrobią sobie w nocy ucztę. Może i nie był to najlepszy pomysł, bo był wtorek, ale całą noc siedzieć nie będą. Chyba, że któraś przypomni sobie o jakimś wypracowaniu, to tak, wtedy jedzenie bardzo się przyda. Nie zjadła jednak nawet połowy obiadu, bo przerwała jej sowa, z krótkim liścikiem od Hermiony :,, Mam ważną wiadomość, czekam przed Wielką salą!"

Emily natychmiast wybiegła. Hermiona czekała przy wrotach  do jadalni.

-Co jest, Hermiona?

Dziewczyna spojrzała na nią poważnym wzrokiem.

- Emily... Hagrid ma jajo smoka!

***********************************************************************************************

Siemano, witam, cześć. Macie tu dwa rozdziały, i dajcie mi dzień wolnego, wy sępy nienażarte.

odnośnie samego rozdziału. Taki luźniejszy, bo nie wiedziałam co napisać, ale myślę że wyszedł całkiem nieźle, chociaż ma nieco ponad 900 słów, nad czym bardzo ubolewam, bo zazwyczaj celuję w 1000 i wyżej. I to tyle, licze na komentarze, gwiazdki i followy (zarombista  reklama)

Dobranoc, cześć, pa pa!

Edit: takie info, bo coś mi się pojebało, i na telefonie pokazuje mi się, że nie opublikowałam 10 rozdziału, tylko 11. A jak się pokazuje u was?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro