~~rozdział 14~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwunasty Kwietnia, poniedziałek. Godzina 8:59

Wchodząc do szkoły odczuwało się taką jakby pustkę, ale nie można było ukryć, że była ona niespodziewana. Ci co wiedzieli z jakim ryzykiem wiąże się podejmowany zawód- zostali, Ci którzy niebezpieczeństwa dalej nie zauważyli- zostali, a Ci co nie wytrzymali ciężaru- odeszli. 

Większość z klasy 1A dalej była niemal w całości. Brakowało w niej tylko zmarłej Tsuyu i Koda'y, który najwyraźniej przeraził się na śmierć. Nie zauważono tego jakoś znacząco, ponieważ był on typem cichej myszki, którą zna mało osób.

Lekcja w sali przeznaczonej dla tych studentów trwała już od niemal trzydziestu minut, a brakowało w niej jednej dosyć zauważalnej duszyczki. Jednak nauczyciel nie skomentował tego, a nazwisko tej osoby pominął, jakoby nie miała się pojawić. Zjawisko to było dziwne zważywszy na pewnego człowieka siedzącego w tej klasie jak gdyby nigdy nic. 

W pewnej chwili drzwi prowadzące do tego pomieszczenia, zostały otworzone, a w nich stanęła dobrze znana już nam postać. Włosy jej były roztrzepane bardziej niż zazwyczaj, a białe pasemko wyglądało ciemniej niż każdego innego dnia. Podkrążone oczy symbolizowały niewyspanie, a źle zawiązany krawat- pośpiech. Marynarka została tylko zarzucona na ramiona, a koszula wyglądała na lekko pomiętą. Czerwone niezawiązane buty wyglądały jako jedyne jasno i szczęśliwie. 

Izuku Midoriya uśmiechnął się smutno do klasy, próbują zamaskować jakby rozpacz, która była wyraźna na jego twarzy. 

- Przepraszam za spóźnienie- słowa te skierował do wychowawcy, zamykając za sobą drzwi. Mężczyzna w odpowiedzi kiwnął tylko głową, wracając do prowadzenia lekcji. Pro heros ten był niemal cały w bandażach, a oczy to chyba jedyna rzecz, którą można było spod nich zauważyć.

Zielonowłosy usiadł w swojej ławce i udał, że skupia się na lekcji. Myślami był gdzieś hen daleko, a jego twarz nie miała bliżej określonego wyrazu. Jeszcze przed lekcją ten młody złoczyńca zrobił rozpierduchę na drugim krańcu miasta, po czym znalazł się w pracy na kolejnym końcu tylko po to, by podpisać dwa dokumenty, ponieważ bez tego policja nie zostawiłaby jego szefa w spokoju. 

Oczywiście po napisaniu na nich swojego wspaniałego nazwiska, musiał biec ile sił posiadał w kończynach do UA, bo Kurogiri był bliżej nieokreśloną czynnością zajęty. Oczywiście i tak miał już spóźnienie, ale jakoś niezbyt przejął się tym, że będzie musieć wymyślić jakąś dobrą wymówkę, ale- jak się okazało.- nie była ona potrzebna nawet.

Lekcja minęła całkiem szybko, a po niej było całkowicie jasne, że zbliża się ten "wspaniały" sportowy festiwal w UA. Jakby to w ogóle dwójkę braci obchodziło. Zastanawiali się oni w tym czasie, jaką akcję zrobić i gdzie. Myśleli nad wyjechaniem do innego miasta, by to tam się pokazać, ale za dużo było z tym roboty. 

Na przerwie panowała dziwna atmosfera, po czym nadeszły kolejne lekcje i tak w kółko, do przerwy obiadowej. W trakcie jej trwania Izuku przysiadł na parapecie w korytarzu przed salą 1A. Shigaraki stał obok niego, grając w jakąś grę na swoim nowiusieńkim nintendo, kupionym za ukradzione pieniądze z banku. 

- Shimura-san.- powiedział w pewnym momencie Todoroki, stając przed dwójką aktorów. Oczywiście nasz wspaniały Tomura nawet się nie zainteresował bliznowatym.- Shimura-san.- spróbował jeszcze raz, lecz i tym razem zakończyło się to marnym skutkiem. 

- Oi, anorektyku, sprawa do Ciebie.- tym razem litościwy zielonooki postanowił wkroczyć do akcji. Wziął sprzed oczu brata konsolę, tym samym zdobywając atencje.

- No czego?- zapytał niebieskowłosy nastolatka przed sobą. Czerwonooki był wkurzony, ponieważ jego ulubiona na tą chwilę gra została mu odebrana. Nie było do tego powodów! Znaczy były, ale nasz złoczyńca ich nie widział.

- Pielęgniarka prosi Cię do siebie, Shimura-san.- stwierdził bez jakichkolwiek emocji. Przewodniczący zmył się na obiad wraz z Uraraką i prawie wszystkimi uczniami, przez co jako dobry chłopak, postanowił pomóc staruszce w odnalezieniu Tenko, który z prawdziwą precyzją wtopił się w otoczenie. 

- Czego ten babsztyl chce?- zapytał jakby sam siebie, odbierając od niższego swój przedmiot i wkładając go do kieszeni. Ruszył przed siebie, by spełnić oczekiwania pielęgniarki. Syn Endevora miał wracać do klasy, ale zatrzymała go w tym ręka Izuku, która wylądowała na jego ramieniu.

- Zabrałeś mi towarzystwo, więc będziesz musiał je zastąpić.- oznajmił z przebiegłym uśmiechem, zaciągając znajomego z klasy, bliżej siebie. Ten prawie się przewrócił przez taki zwrot akcji, ale na jego szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Przez twarz przebiegła jakaś emocja, lecz nie została na długo, ponieważ chwilę później była już sama obojętność.

- Mimo wszy- nie dokończył, ponieważ zielonowłosy położył mu palec na buzi, nachylając się delikatnie do niego.

- Shhh- uciszył go zielonooki.- Trzeba mieć jakiegoś porąbanego przyjaciela, albo takim być.- oznajmił jakby to było oczywiste i bardzo potrzebne.- Ja jestem takim typem.- uśmiechnął się do wyższego od siebie, a ten dalej patrzył na niego jakby nie rozumiejąc.- No to... Może zaczniemy jak to zazwyczaj się robi... Izuku Midoriya-  podał rękę Todorokiemu. On również to wykonał, mówiąc przy tym swoje imię i nazwisko.

- A więc Todoroki-kun, co lubisz jeść?- zadał dosyć proste pytanie, na które po dłuższym zastanowieniu, odpowiedział zapytany. Tak oto zaczęła się długa rozmowa tych dwojga na typowe tematy. Shoto czuł się w towarzystwie aktora nawet dobrze. Nastolatek ciągle starał się go jakoś rozbawić, a nawet śmieszne miny z udziałem jego quirku nie pomogły, choć- tu trzeba przyznać- bliznowaty z ledwością utrzymał swoją pokerową twarz. 

Mimo swojego pierwszego wrażenia na temat chłopaka, gdy ten wszedł do klasy- które nie było zbyt pozytywne- okazało się, że zielonooki jest miłym i zabawnym towarzyszem, a nawet odnaleźli własny język. Jednak jak wiadomo- przerwa nie trwa wiecznie, przez co ich rozmowę musieli przełożyć na kolejną przerwę. 

Wszystko minęło spokojnie, aż do chwili, w której przed wejściem do sali 1A pojawili się inni uczniowie z tego samego rocznika. Zaczęli siebie przekrzykiwać i tym podobne, ale to nie za bardzo zrobiło wrażenie na dwójce rodzeństwa.

Katsuki Bakugou wygarnął kilka ważnych uwag, dodając do tego jak zwykle obelgi, ale nie można ukryć, że jego słowa były mądre i dosłowne. Uczniowie rozstąpili się jak morze czerwone przed Mojżeszem, gdy tylko Katsuki chciał wyjść z sali i przejść gdzieś dalej. 

Todoroki znalazł sobie sposób na równe sprawne i szybkie opuszczenie pomieszczenia, lecz gdy tylko Midoriya pojawił się na korytarzu został prawie dopadnięty przez te rzekome "fanki", które widziały jeden film z jego udziałem. Nienawidził tego, choć wiedział, że jest to dosyć "normalne", że tak to ujmę.

Jak zwykle Shigaraki chwycił go za ramię i zaczął ciągnąć do szatni, omijając niepotrzebne osobniki. Czerwonooki nie miał w zwyczaju marnować czasu na swoją reputację, bo i tak już był nazywany "ignorantem" i "bezdusznym". Jedyne co go w tej kwestii obchodziło to to, czy oby na pewno ma jak dojść do sklepu bez zbędnych oporów ze strony ludności Japonii. 

~~~

Każdy (znaczy większość) szykował się na turniej sportowy, który zmierzał do nich wielkimi krokami. Dniami i nocami trenowali tylko, by pokazać się z jak najlepszej strony na ogólnodostępnym festiwalu. 

I tutaj mamy Midoriya'ę i Shigarakiego.

- Nie! Mówiłem Ci, że lepiej będzie zaatakować stąd, by móc zrobić takie wyjście!- upierał się przy swoim Izuku, wielce przekonany, że taki sposób byłby lepszy. Chciał zrobić wielkie wyjście, bo taki miał kaprys. Za to niebieskowłosy? No cóż...

- Ale to nie jest dobre! Nie lepiej wejść tędy i zniknąć wbiegając w ścianę?- Tomura jak zwykle stał przy własnym zdaniu, pokazując zaciekle na mapie swoją propozycje.

- Ja Wam mówię, że lepiej by było gdybyśmy wbili tędy, a zniknęli z tamtej strony!- swoje zdanie miał też Dabi, który raz na jakiś czas wykonywał akcje i zdobywał informacje, gdy to aktorzy siedzieli w tym więzieniu zwanym szkołą. 

- Nie, nie, nie! By mieć więcej ludzi lepiej by zacząć od tond!- wyraziła swoją propozycję i Toga, której zależało tylko na krwi swoich ofiar. Cztery osoby jak zwykle się kłóciły, jak co i gdzie, zamiast wybrać jednego sposobu. Było to normą, przez co Kurogiri tylko pucował kieliszki, czekając na godzinę otwarcia baru, która została dzisiaj chwilowo zmieniona, na rzecz wielkich planów.

- Wyjście, które zaproponował Izuku jest niezłe, ale z wejściem to najlepszy pomysł miał Dabi.- oznajmił i Compress, który również przyłączył się do ustalania planów. 

Ostatecznie jedna połowa wielkich planów została sproszkowana przez anorektyka, druga podrzucona przez zielonowłosego, po czym spalona quirkiem czarnowłosego, jednocześnie popiół zniknął w tych magicznych kulkach Compressora. 

~~~

Licznik słów: 1329

Data napisania: 10.02.2021

Data publikacji: 12.02.2021

Notka:

I know, że nie jest to bogate w słowa itp. 

Nie musicie wypominać

Serio

I zostawcie jakiś komentarz

>Tsuki idzie pisać kolejny puki ma wene (po 100 słowach się skończyło- Tsuki z przyszłości)
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro