~~Rozdział 38~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Haha! To było genialne Shiggy!- odparł zielonowłosy, spadając na kanapę za nim. Cóż... Może i trochę się napracowali, ale moi mili, oni zrobili wielkie KABOOM i to naprawdę ogromne. Całe miasto wysadziło na tyle mocno, że nie pozostał kamień na kamieniu, a jeszcze chwilę wcześniej zdążyli spalić żywcem połowę mieszkańców. Nic więc dziwnego, że dopadło ich zmęczenie, to dalej przecież wysiłek fizyczny! Bieganie po osiedlu wylewając na przypadkowych ludzi benzynę, jednocześnie podpalając, nie jest taki łatwy.

- Oczywiście, że tak.- stwierdził z dumą niebieskowłosy, który... Trochę ucierpiał. Trochę bardzo, że tak powiem. Jedna jego ręka, która już wcześniej została uszkodzona, na nowo pękła i tym razem lekarzowi nie udało się tego uleczyć na tyle, aby nie musieć wkładać jej do bandaży. Choć mimo wszystko uniknął gipsu, więc jednak nie najgorsza opcja z możliwych. Nie licząc tej kości, zdobył ranę po oparzeniu wraz ze złamanymi żebrami (w trakcie pokłócił się z Dabim i rozpoczęli bójkę) i dosyć głębokie przecięcie na poliku, które pozostawiło po sobie paskudną bliznę. 

Cóż... Jeśli ktoś zapyta o sposób jej zdobycia, bez wahania odpowie, że Izuku rzucił w niego nożem. Nawet kłamać nie będzie musiał! Jebany karzeł chwycił za nóż i źle wycelował, przez co czerwonooki zdobył kolejną pamiątkę po ich bójce.

Nie myślcie jednak, że odpuścił mu. Pff... A gdzie tam! W zamian wbił mu nóż w rękę, przebijając na wylot gumowe ciało, on się nie pierdoli, a tym bardziej nie z tym człowiekiem. Zrób mu krzywdę, nie oczekuj, że przebaczy i przeżyjesz, a raczej módl się, aby Cię nie zabił.

Toga skręciła kostkę, nabywając trochę sińców na łokciach, Twice prawie nogę stracił, ale udało się ją uratować, a Dabi ma złamane trzy żebra i nos. On po prostu się nie pierdzielił i jak wywołał kłótnię z liderem to na poważnie, a nie by zająć sobie czas w ciekawszy sposób. Błagam Was! Gdyby nie przybycie bohaterów, którzy zaczęli im przeszkadzać, pozabijaliby się na miejscu. 

Spinner zwichnął nadgarstek i nabawił się kilku sińców, a Magne jako silna kobieta skończyła tylko z pociętą dłonią. Cóż... Oni też mieli swoją robotę do wykonania, prawda? 

Za to moi drodzy, Mr.Compress wyszedł z zerowym uszczerbkiem na zdrowiu i kilkoma zakładnikami w kieszeniach. W sensie... Mieli nimi być, ostatecznie chyba podrzucą ich doktorkowi, aby ten wykorzystał ich w swoich nomu, czy coś. 

W ogóle macie jedną ważną rzecz do zapamiętania...

Mr.Compress wychodzi z bitew jako zwycięzca bez ran. Bądź jak Mr.Compress.

~~~

Ach... No tak... Dormitoria... Jakby to ująć... Nadchodził wieczór, a dwójka złoczyńców dopiero co znalazła się przed jednym z nich. Chyba się spóźnili, w sensie na pewno to zrobili, ale jednak. Oczywiście mają cudowne wymówki, usprawiedliwienia i nawet powiadomili wcześniej wychowawcę, że zjawią się później. A jaki tego powód? 

Shigaraki zemdlał rano, ponieważ już przez jakiś czas zapominał o posiłkach (w sumie nic nowego-), a wysiłek, którego podjął się przez ostatnie dni i poniesione przez nie rany, dodają swoje do tego i nie powiecie, że nie. 

Najpierw zielonooki popadł w panikę, gdy pod wyższym nagle ugięły się nogi i uderzył całym sobą o podłogę, podczas smażenia na patelni jajecznicy na śniadanie. Jednak po chwili kopnął  starszego, wyłączając palnik i wybierając numer do ich ukochanego doktorka, jednocześnie soczyście wyzywając czerwonookiego za jego głupotę. 

- Tylko ty...- westchnął młodszy aktor, na co w odzewie dostał uderzenie w tył głosy.- Co mnie bijesz?!- zapytał pretensjonalnie, obracając się w stronę napastnika. Jego wzrok w tym momencie mógł zabijać, a pięść już unosiła się, gotowa do zadania ciosu.

- Ajć... Ręka mi się omsknęła.- odparł, a jego głos i tak nie wyrażał skruchy, raczej aż prosił się o klepańsko tu i teraz. Jednak na szczęście wszystkich nas tu zebranych na horyzoncie pojawił się w swoim żółtym śpiworze- niezastąpiony Aizawa Shota, znany niektórym również pod pseudonimem "Eraserhead". 

Streścił jeszcze raz wszystkie zasady, nakazy i w ogóle całą resztę, która obowiązuje na terenie akademików, jednocześnie oprowadzając ich po nich, czyli zrobił wszystko, co rano, ale tym razem jego słuchaczami była dwójka idiotów.

Nie zajęło im to wiele czasu, szczerze mówiąc nie dłużej niż dziesięć minut, plus pięć kolejnych na ochrzan, czy coś. Trudno określić, czy ich karcił, czy upominał, czy też przestrzegał. Jednak to ważne nie było, w sumie zlejmy to. My się nie pierdzielimy z takimi decyzjami, po prostu od razu jakiś szybki skok w czasie i po problemie. Cholera jasna... Gdzie jest moja wena? Kurde, uspokój się narratorze i nie zapisuj, każdego mojego słowa.

~~~

Midoriya nawet nie myślał o rozpakowaniu się z pudeł i po prostu zasłonił roletami drzwi na balkon, kładąc się na łóżku, tylko po to, aby patrzeć się tępo w sufit i myśleć. Tak, tak, on jest w stanie coś takiego robić, a wszyscy którzy w to nie wierzą, muszą uwierzyć, ponieważ czynności to nie zmieni, dziękuje. 

Błądził myślami po wszystkim, tak naprawdę rozpoczął od tego, że to co odpierdolili w Chinach to wygryw, a później jakoś zboczył na tematy własnej podświadomości, a dokładniej to tego "snu", który miał. Cholera, on sam nie wie, jak ma określić to, że spotkał gimnazjalnego siebie, który zaczął go obrażać, okej? 

Od tamtego momentu w sumie słyszał co jakiś czas jakieś głosy w głowie, ale zignorował to równie dobrze, co sam fakt, że piecze go ta blizna, którą zdobył przez pamiętne przebicie na wylot. Jednak dzisiaj rano ktoś w jego umyśle denerwował go bardziej niż zwykle i sam już nie wiedział, czy ma kazać mu się zamknąć, czy cholera wie co.

Oczywiście jeszcze nikomu o tym nie powiedział, ponieważ nie czuł takiej potrzeby i jest niemal święcie przekonany, że samo to zniknie, zanim się obejrzy (choć zdążył to już zrobić triliard razy). Jednak to trwa i nasila się z każdą kolejną godziną, i on oficjalnie obiecuje, że się wcześniej powiesi, niż nie zwariuje. 

Jego telefon zabrzęczał, wyciągając go z własnych głupich myśli. Rzecz jasna od razu za niego chwycił, aby zobaczyć kto to taki do niego pisze, ponieważ sprawdzanie takich rzeczy jest naprawdę ważne.

Podróba Rina: W piątek pijemy!

Wampirzyca: Mamy nawet polską czystą wódkę! 

gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL: I to tak bez nas?

Podróba Rina: Oczywiście, że tak :)

tEN cO nIE prZEszEdł mINEcrAfTA: Nie igraj z ogniem, bo spłoniesz

Podróba Rina: ... Jakby kurwa nie wiedział

tEN cO nIE prZEszEdł mINEcrAfTA: Jak się do Ciebie przejdę to się skończy kozaczenie!

Podróba Rina: Nie pomieszało Ci się coś?

użytkownik gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL zablokował użytkownika tEN cO nIE prZEszEdł mINEcrAfTA

użytkownik gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL zablokował użytkownika Podróba Rina

gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL: W drugiej bazie?

Kapelusznik: Dokładnie tak!

gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL: Oczekujcie mnie

Wampirzyca: Zaczniemy już popołudniu 

gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL: Ej! To nie fair!

Wampirzyca: 👼

gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL: W takim razie odwołuje wszystkie plany dotyczące włamania się do domu Twojej kochanej dziewczyny.

Wampirzyca: Nie możesz!

gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL: Nie słyszę sprzeciwu ze strony lidera i zastępcy, więc odbieram to za zgodę

Wampirzyca: Ej! Nie bądź taki!

gOMu-gOmU-nO-WPieRdOL: 👼

Zielonowłosy wygasił ekran, odkładając urządzenie niedaleko niego, samemu obracając się na bok i cicho śmiejąc się pod nosem, i mimo iż po chwili ustało, jego oczy ciągle wypełniało to inne rozbawienie. Takie mniej psychopatyczne, bardziej ciepłe, takie które pojawiało się tylko w tedy, gdy konwersował z Ligą. Coś co podobno zaginęło wraz z popełnieniem samobójstwa, a jednak dalej jest, świecąc się mocno i jasno, tak, że płomień ten mógłby zapalić inne knoty. 

Czasem chciał, żeby to trwało wiecznie.

~~~

Licznik Słów: 1194

Data napisania: 25.08.2021

Data publikacji: 25.08.2021

Notka:

O nie... To nie zmierza w dobrą stronę- 

Mam już fabułę na kolejne cztery rozdziały... Jakby... Teraz tylko tego nie spieprzyć.

Czy tylko Tsuki ma wrażenie, że idzie teraz trochę za szybko? W sensie...Czy fabuła oby na pewno nie zapierdala do przodu jakby się paliło?

Zostaw Story Time, czy jakiś inny znak, może być i kropka, mój przyjacielu==>

>Miłego Dnia
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro