~~Rozdział 49~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Chuj, a nie robota!- odparł zbulwersowany Tomura, rzucając jakąś kobietę na podłogę i odwracając głowę w stronę swojego towarzysza, który tylko zachichotał za maską, wbijając mocniej nóż w czaszkę swojej ofiary, która już od jakiegoś czasu leżała martwa pod zielonowłosym.

- Język!- krzyknął z innego pokoju kruczowłosy, a już dało się poczuć zapach palonych ciał. Oczywiście, że wykorzysta on każdy możliwy sposób, aby przekazać, że jest starszy i może upominać niebieskowłosego. 

- Kto pytał?!- słowa Twice weszły w ich dyskusję, zanim oboje w ogóle zaczęli się sprzeczać na poważnie. 

Nie żeby ich akcje wyglądały jakoś inaczej. Po prostu... Są dość specyficzni. Raz wykłócali się nad martwym stosem ciał, w kwestii "Co z nimi począć?". Innym zaś razem Mr. Compress zatańczył z jakąś jeszcze żywą niewiastą walca, jako jej ostatnie życzenie przed śmiercią. Jak ono dokładnie brzmiało?

"Chce zatańczyć mój ostatni taniec z najbardziej przystojną osobą w tym pokoju"

Co dziwne- okazał się nią magik, gdy zwykle to był  Dabi. Szok i niedowierzanie, ale też i chichoty, żarty oraz chwalenie ich jakże "zacnego walca". 

Czy to ich mentalność? Czy sposób zagłuszenia sumienia? Nie wiem, oni też nie. Żyją, bawią się, piją, korzystają z wszystkiego co mają, zanim skończą martwi. Nie żałują niczego, pragnęli, aby tak toczyło się ich istnienie i nic tego nie zmieni- nawet prawo. Cieszą się każdą daną chwilą, jaką dostali od kogoś, zbierając coraz więcej wspomnień i dzikich zdjęć na telefonach, i nie tylko.

- Pośpieszcie się.- prosty komunikat, który zatrzymał ich dalszą wymianę zdań i sielankę. Wszyscy zaprzestali swoich czynności, czekając na rozwinięcie ogłoszenia.- Nowy bohater patroluje tą dzielnicę, smród palonych ciał go tu prowadzi.- zostało dodane, a po tym nastąpiło kilka kliknięć w klawiaturę.- Zagłuszę wszelaką łączność, aby nie mógł wezwać wsparcia, Kurogiri będzie w tym miejscu co zwykle za dwie godziny.- głos ze słuchawki oznajmił szybko, ale zrozumiale, jakby powtarzał to nie raz, nie dwa.- Wróćcie do domu cali...- ciche, niewyraźne, po czym nastąpiło szybkie zerwanie połączenia. Mimo to każdy z filarów usłyszał. Niektórzy uśmiechnęli się pod nosem, inni mniej skrycie pokazali swoją radość, a ktoś nawet wycierał łzy wzruszenia. 

- Słyszeliście hołota!- zaczął Izuku, na co dostał odzew z postaci "Sam jesteś hołota".- Raz dwa, raz dwa, niech to wszystko spłonie!- rozkazał zielonowłosy i choć polecenie brzmiało poważnie, to głos dalej wypełniało rozbawienie. Wstając z martwego ciała, ściągnął swoją maskę, dbając o to, aby w jego szmaragdowych oczach pojawił się ten błysk, który nigdy nie zwiastował czegokolwiek dobrego i przyjemnego.- Jakieś ostatnie życzenie, Mademoiselle?- zapytał, ściągając kapelusz i kłaniając się w iście aktorskim stylu. 

- A żebyś spłonął w piekle!- wycedziła przez zęby, ale na tyle głośno, aby usłyszał to ktoś w pokoju obok.- Pomocy!- głos tak donośny, że słychać go było już na ulicy, a to nie zwiastowało nic dobrego.

- Na pomoc już dla Ciebie za późno.- oznajmił czerwonooki, robiąc kilka kroków w jej stronę i klękając na jedno kolano. Pochwycił mocno jej podbródek, dbając o to, by wystawić mały palec i uniósł jej głowę na tyle, aby ta mogła spojrzeć się prosto w jego oczy.- Tak ładna twarz nadawałaby się idealnie do naszych nowych Nomu~- zamruczał z podziwem, kładąc wolną dłoń na jej głowie.- Jednak wkurwiasz mnie bardziej od tego jebanego karła.- stwierdził, wyrywając jej bez problemu szczękę. Dopiero po tym całym lichym przedstawieniu, dołożył ostatni palec, tym samym rozkładając przedstawicielkę płci żeńskiej na kupę proszku. 

-Dzieci już się wybawiły?- zapytał bliznowaty, wchodząc do pokoju i ciągnąc za sobą blondwłosą wampirzycę, która wydawała się być sfochnięta. Oczywiście wszyscy już wiedzą, że gdy narrator ma wolne, narracją zajmuje się autorka, która ni słowa nie rzeknie, aby wyjaśnić Wam dlaczego dziewczyna się obraziła i jak długo to potrwa. Po co to komu? 

Nagle wszyscy zamarli, gdy usłyszeli pukanie do drzwi wejściowych na końcu korytarza. Spojrzeli się na siebie, po czym szybko zaczęli przywdziewać swoje atrybuty. Midoriya prędko włożył na siebie maskę i kapelusz, Shigaraki przesunął rękę z głowy na twarz, a sama blondyna wyjęła nóż z czaszki ofiary Lächelna. 

Jak na jeden znak zaczęli sprawnie wyskakiwać przez okno na piętrze, upadając bezgłośnie na trawiaste podłoże, dbając o to, aby pozostać tak cicho jak tylko się da.  

Twice, Toga, Magne, Spinner i Shigaraki za poleceniem tego ostatniego oddalili się gdzieś w głąb ulicy, aby zniknąć z miejsca zdarzenia, pozostawiając reszcie spalenie tego domostwa na pył. Plan im znany, często go stosowali, gdy byli na granicy złapania. 

Tomura bierze jedną połowę, aby mieli pewność, że nikt nie zostanie złapany, a Dabi i Izuku zostają, aby dokończyć to co co mieli i wrócić do reszty, chwaląc się jak cudownie niebieski ogień chwytał budynek. 

~~~

Niebieskowłosy przestępca zatrzymał się przed wyjściem z uliczki, pozostając w cieniu i dając znak, aby reszta tej hałastry również się nie wychylała. Czerwone tęczówki badały uważnie ich miejsce pobytu i kilku herosów patrolujących ulice, szukając gdzieś luki, by mogli niezauważeni przedostać się na miejsce ich spotkania.

- Na mój znak w tamtą uliczkę.- zarządził szeptem, ale na tyle głośno, by gromada, którą prowadził usłyszała i zrozumiała jego słowa. Wampirzyca i jej ulubieniec skinęli głową, a pozostała dwójka tylko przygotowała się do biegu, czekając na jakikolwiek ruch, który oznaczyłby ich szaleńczy pęd między oczami bohaterów.

Minęła chwila, może dwie i przyrzec mogę, że nikt nigdy nie widział tak skupionego lidera Ligii Złoczyńców, a nawet jeśli ktoś powie, że było inaczej, ten nie widział prawdziwej powagi i uwagi w tych krwistych oczach. 

Ruch ręką, jakby pistolet z palców jedną ręką, który wskazywał uliczkę. Czwórka filarów od razu zaczęła się ścigać w tamto miejsce, wbiegając w obfity cień, który pozasłaniał ich sylwetki. Na co niebieskowłosy prawie się uśmiechnął z dumą. 

Ponownie jego uwaga przeszła na patrolujących, ale nie przewidział, że jeden z nich go zauważy. Oboje zamarli, patrząc się sobie głęboko w oczy, jakby czekając na coś. 

Niezauważalny ruch głową, sprawił, że mimo niechęci poddani (rodzina) Shigarakiego zaczęła szybkim chodem iść dalej, pozostawiając go samego z trzema wrogami. 

- Hej, dzieciaku!- krzyknął do niego mężczyzna przed trzydziestką, nie widząc jeszcze jego twarzy, która dobrze ukryła się w cieniu. Początkowo miał zamiar ściągnąć z siebie ręce, ale wiedział, że trochę to zajmie, a on nie ma tyle czasu. Mówiąc szczerze pozostało mi kilka sekund, zanim starszy zrozumie kim rzeczywiście jest chowający się. 

- Kurwa.- przeklął pod nosem, robiąc krok do tyłu, aby pozostawić więcej swojego organizmu w ciemnej otchłani. Słyszał, jak heros podnosi głos za nim, aby się zatrzymał i że nie zrobi mu nic złego. Jak miło... Szkoda tylko, że jak wykona jego polecenie, to może dojść do potyczki, której naprawdę on nie chce. Nie teraz, nie gdy nie jest pewien czy aby na pewno Twice i Toga nie zrobili niczego głupiego. Nie gdy nie wie, czy Izuku dostał po głowie od Dabiego za bezmyślne zachowanie. Nie gdy nie widział, jak bliznowaty i Mr. Compress bezpiecznie dochodzą do ich miejsca zbiórki. Nie gdy nie miał pewności, że Spinner dobrze ich poprowadził. Nie gdy nie mógł się dowiedzieć, czy Magne nie napotkała żadnych kłopotów, z którymi nie umiała sobie poradzić. 

Mimo iż się do tego nie przyzna, mocno zależało mu na nich. Mówiąc szczerze oddałby za nich życie, wolność, honor, wszystko. Przywiązał się, zawsze łatwo to robił... Aż nazbyt, teraz zbiera żniwa i ktoś z góry mu nie odpuści, aż nie pochwyci wszystkich.

Wylądował na rynku, wśród jakiegoś tłumu, który od razu zaczął się rozchodzić. Zdążył jeszcze pochwycić jakąś niewiastę i chwycić ją czterema palcami za gardło, wiedząc, że młody heros nie pozwoli na oczach tylu ludzi, aby jego ofiara została zabita. 

- No, no... Jaką piękną mamy dziś pogodę, nieprawdaż?- zapytał mężczyznę, nie grając jak Midoriya, a chcąc przedłużyć ich czas przed potyczką, jak tylko się da. 

Oczywiście, lubił się bić, ale wolał nie teraz, nie gdy jest ranny. Nikt tego nie wie, może ktoś mógł się domyślić, gdy zeskakiwał z okna i prawie się przewrócił, ale na pewno nikomu tego nie mówił. 

Jakiś trening bohaterski, sam już nie wie, który dokładnie, ale stanął w tedy nie tak, jak trzeba i prawdopodobnie zrobił sobie coś w kostkę, co zignorował i dalej ciągnął potyczkę. Prawdopodobnie też coś się stało z jego ręką, ponieważ pulsuje mu nadgarstek, choć nie spuchł, więc starał się to zignorować.

- Poddaj się, jesteś otoczony!- stwierdził jakiś policjant, który również robił pochód z jakimiś nowymi okazami. Połączyli siły z herosem, dzięki czemu zdążyli okrążyć czerwonookiego i gdyby nie to, że czuł się pewniej z ofiarą w swoich rękach, już dawno jego dłoń znalazłaby się na ziemi, a on robiłby taktyczny odwrót. 

- Hu~, ja mam się poddać?- zapytał, zadzierając brodę wysoko, a na jego twarzy pojawił się zwycięski uśmiech, którym dodawał sobie otuchy. Nie był taki jak zielonooki, nigdy nie potrafił. Przywiązywał się za łatwo, okłamywał sam siebie, aby kłamać, grał z większymi przerwami. Nigdy bowiem nie porzucił swojej prawdziwej twarzy i charakteru, nie zaszedł tak daleko.- To może najpierw położę ostatni palec na szyi tej dziewoi?- jego głos wyraźny i na tyle głośny, żeby mundurowi i goniący go już wcześniej mężczyzna słyszeli. Nie wiedział jaki może zrobić kolejny ruch, więc improwizował, robił to co potrafi najlepiej- Zaufał szczęściu. 

Zwykle sprowadzało go to na dno, choć może tym razem fortuna nie skrzywdzi go aż tak bardzo.

Na twarzy zakładnika zjawił się niewielki uśmieszek, a ta jedną ręką otworzyła ciągle stojący przy niej miecz, uderzając go głowicą miecz w podbródek, powodując tym samym rozluźnienie uścisku. Skorzystała z tej okazji, dlaczego bowiem by nie miała? Uniosła nogę wysoko do góry, przyciskając stopę do twarzy młodego złoczyńcy, który ostatecznie ją wypuścił, robiąc kilka kroków do tyłu i przytrzymując swojego ojca, aby ten nie upadł.

- Nie tak ostro cukiereczku~- powiedział w jej stronę, starając się o kilka dodatkowych chwil na załapaniu się w sytuacji. Jego stopa zaczynała pulsować, za mocno na nią stanął, starając się wycofać.

Pierwszy błąd.

Jego krwiste tęczówki przeleciały po każdym tu zebranym, a umysł już starał się znaleźć wyjście z sytuacji. Aktualny wróg, którym musi się zająć na początku to była zakładniczka. Kobieta o brązowych włosach i różowych oczach. Posiada kolczyk w wardze, a odziana dosyć skąpo. Jej broń zbyt mu znajoma, już ją gdzieś widział...

- Kuroikiri, nie spodziewałem się Ciebie tutaj.- oznajmił niebieskowłosy, chcąc dostać jeszcze kilka dodatkowych chwil na zastanowienie. Wiedział, że nie ma zbyt wielu opcji, ale też kroczył na granicy. Nie ma tutaj żadnego filara, ich hacker jeszcze nie przywrócił zasięgu, a każdy zna jego dziwactwo, przez co niezbyt łatwo byłoby z zaskoczenia zaatakować.

Jednak postawił wszystko na jedną kartę. Tak jak zwykle.

Drugi błąd.

Rzucił się na kobietę, chwytając jej ostrze pięcioma palcami, choć te pozostało w swej formie, nie mając ani jednej rysy, mówiącej o kruszeniu się. To nie speszył czerwonookiego, który wykorzystując rozpęd i trzymaną stabilnie rzecz, zamachnął się nogą prosto w głowę przeciwnika. Przeciął wnętrze swojej dłoni, ale za to powalił skąpo ubraną niewiastę, co uznał za wygraną. 

Mimo wszystko wiedział, że nie może jej tak zostawić, ponieważ ta wstanie i znowu będzie zagrożeniem. Drugi heros też widocznie jest gotowy na atak, co jest gwoździem do trumny dla niebieskowłosego. 

Wszystkie pięć palców złoczyńcy wylądowało na nieskalanej twarzy przeciwniczki, a drugą już skierował na skaczącego na niego bohatera, wiedząc, że te nie ma możliwości poruszenia się w powietrzu.

Zawsze zwyciężał, nawet zapędzony w kozi róg, potrafił się obronić, ponieważ walczył do ostatniej kropli krwi.

~~~

Licznik Słów: 1850

Data napisania: 20.11.2021

Data publikacji: 20.11.2021

Notka: 

Tak, żyję i mam się dobrze. Miałam coś jeszcze dopisać w tym rozdziale, ale powiedzmy, że tak miało być od początku, ponieważ wszystko pasuje.

Miejsce na Story Time, lamenty, żale, skargi, chwalenie się, pochwały i wszystko inne co się jeszcze da ==>

~~💃🕺🔥🕺💃~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro