~~Rozdział 50~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blondwłosa wampirzyca znana była w lidze ze swojego szybkiego zakochiwania się i dziwnych metod na pokazanie swojej miłości do innych. Nic więc dziwnego się nie stanie, gdy powiem, że i szybko kończyła bez słów, czynów, gestów odwzajemniających jej uczucie. Mimo wszelakich waszych domysłów i przekonań, każde odrzucenie zaboli w mniejszym bądź większym stopniu. Nawet taką piękną niewiastę, jak ona. 

Ten raz nie różnił się niczym od poprzednich. Kanapa dla zdepresowanych nastolatków, mięciutka poduszka do wypłakiwania, kocyk na głowie, rozczochrane włosy i kilka noży wbitych w ścianę na przeciw niej. Najpierw chęć zabicia miłości życia, później złość, a kolejno płacz i ponowne zakochanie. 

Żaden z reszty filarów i Izuku nie rozumieli tego stanu rzeczy, ale wiedzieli, że w taki czas jak ten, lepiej się nie zbliżać. Tym bardziej gdy wampirzyca przechodzi dni okresu. Można określić to jako oczywiste samobójstwo, coś w stylu wejścia do klatki pełnego dzikich, mięsożernych zwierząt. 

Zdawali sobie sprawę z tego, że w takim czasie każde jedzenie jest też jej, a nie na odwrót, przez co zwykli wychodzić na miasto, gdy zechcieli zjeść coś słodkiego, albo cokolwiek na co mogłaby mieć ochotę dziewczyna.

Jedyni, którzy nie wyczuwali tego "niebezpieczeństwa" to mały blondyn, który jeszcze nie rozumiał takich pojęć jak "te dni" oraz Shigaraki Tomura, lider Ligii Złoczyńców, największy idiota wśród idiotów minus Izuku. Zielonowłosego nie da się w tym przegonić, ustatkował się na tym miejscu i nie zejdzie, nawet gdy nastąpi koniec świata i wszyscy zaczną działać pochopnie.

- Więc? Kto tym razem?- zapytał niebieskowłosy, opierając się o dziewczynę i przekładając nogi zza podłokietnik kanapy. Jego oczy skupione pozostały na rozgrywanej potyczce w jego jakże znanej nam konsoli, ale uszy i umysł dawały atencje psychicznie chorej złotookiej. W barze została  tylko ta dwójka. Ani Kurogiri, ani ktokolwiek inny nie miał jak podsłuchać ich rozmowy. Zawsze wszyscy wybywali, gdy Himiko kończyła w takim nastroju. 

- Daisuke.- odpowiedziała z jadem w głosie, przytulając mocniej do siebie poduszkę. Jej wzrok spoczął na wizerunku rzekomego chłopaka, który zdobiły już ostre przedmioty, które przebijały jego zdjęcie. Jeślibyśmy mieli wymieniać, zaczęlibyśmy pewnie od noży, aby przejść poprzez widelce do łyżek i wiele innych. 

Do tej pory nikt nie wie, jakim cudem klapek wbił się w ścianę i pozostał do dnia dzisiejszego. 

- Głupiec, nie wie co stracił.- odparł niemal od razu czerwonooki, a w jego głosie dało się wyczuć rzeczywistą szczerość. Nie miał nawet jak kłamać.- Jesteś piękną, młodą dziewicą ze wspaniałym charakterem. W sumie nigdy go nie lubiłem, chcesz go zadźgać?- chwilowy monolog i nagłe pytanie, nie zdziwiły rozmówczyni. Zawsze gdy ktoś odrzucał jej miłość, konwersowała z nim. Zawsze był dla niej, dla każdego.

- Nie, dźgam tylko ludzi, których kocham.- oznajmiła, wgryzając się w rąbek poduchy i przekuwając ją na wylot. Blondynka mimo wszelakich waszych myśli jest delikatną dziewczyną, której uczucia mogą został łatwo zranione, ale mimo to, ciągle i ciągle szuka miłości. Wychodzi jej? Nie, w żadnym tego słowa znaczeniu. 

- Czyli mogę go zabić?- kolejne zapytanie, ale tym razem czerwone tęczówki spojrzały się na niewiastę, chcąc ujrzeć jej złotawe odpowiedniki. Konsola leżała na jego zakrytym przez luźną białą koszulkę (którą ukradł Dabiemu) brzuchu, a napis na ekranie wskazywał na jego zwycięstwo.

Wampirzyca odwróciła głowę w stronę lidera, a jej piękne, mieniące się niczym złoto oczy, spoczęły na tych, w których spokojne szkarłatne jezioro, wypełniał dziwny chaos, a jednocześnie przymglony czymś ciepłym i tak dawno utraconym. W jednej chwili chciała zatonąć w tym morzu miłości, przytulić odrzucony przez wielu niewyrobiony diament, odpowiedzieć "tak", na jego niewinnie zadane pytanie, które decyduje o czyimś życiu.

- Rób co chcesz...- odparła, odwracając swoje spojrzenie na ścianę i wtulając głowę mocniej w podusie. Odrzuciła, jak jej kochanek odrzucił ją, mimo iż tak bardzo pragnęła przyjąć to co czerwone tęczówki jej przekazały. Czy jej miłość też się tak czuła? Nie, to było inne spojrzenie. Jego- chłodne, pozbawione współczucie, obrzydzone. Czy ona naprawdę jest ładna? Czy może nazywać się słodką? Tomura pewnie mówił jej to z litości, a nie z serca.

Poczuła szarpnięcie za kosmyk jej rozczochranych włosów, po tym kolejny i jeszcze jeden. Zamrugała kilka razy, patrząc w stronę wciąż leżącego niebieskowłosego, który jakby nie miał nic lepszego do roboty, rozplątywał jej kołtunki palcami, uważając, aby nie położyć wszystkich palców, mimo posiadania na sobie rękawiczek. 

Przebywali w dziwnej ciszy, z jednej strony komfortowej, ale z drugiej jakby wywierającą presję. Ktoś musiał się odezwać, albo ona zwariuje. Chciała siedzieć w pomieszczeniu bez jakiegokolwiek głosu, a teraz, gdy takowy dostała, pragnęła ucieczki od tego.

- Dobra, zbieramy się.- rozkazał głosem, który nie wyrażał zgody na jakikolwiek sprzeciw. Podniósł się z posłania, drapiąc jedną ręką własny kark i zmierzając w stronę komody, na której leżała szczotka i kilka gumeczek do włosów. Jakby czując na sobie pytający wzrok złotookiej, nieśpiesznie obrócił w jej stronę głowę, przyglądając się tej dziewczęcej twarzy przez chwilę.- Co tak siedzisz? Zrzuć ten koc, bo chce się dostać do Twoich włosów.- oznajmił, jedną ręką już chwytając za odpowiednie przedmioty. 

Wrócił w stronę kanapy, ale blondynka, jak pozostała w bezruchu, tak pozostała, a jej twarz tylko trochę bardziej zatonęła w miękkiej poduszce. Niebeskowłosy obszedł kanapę od tyłu i pochylił się za dziewczyną, a jego ręce nagle znalazły się na jej żebrach, łaskocząc ją tak nagle i w takich miejscach, że ta nie miała nawet czasu, by zrozumieć co się dzieje i niemal od razu runęła śmiechem, prawie spadając z kanapy.

Czerwonooki jednak nie przestawał, uśmiechając się niby zwycięsko, choć w tym szkarłacie było coś kompletnie innego. Miłość, ciepło, opieka, zadowolenie, duma... To wszystko jakby złączyło się w jedność i pokazało się światu, nie bojąc się o zniszczenie.

- Już, dość! Dość!- krzyczała cała zarumieniona od tego rechotania niewiasta. W kącikach jej przymkniętych oczu, pojawiły się pierwsze krople słonej cieczy, ale lider jeszcze przez jakiś czas nie zaprzestawał swoich "niebezpiecznych" czynności. Dopiero po jakiejś dłuższej chwili opadł na oparcie kanapy, przyglądając się jak blondynce wraca humor.

- Czy teraz grzecznie dasz mi coś zrobić z tymi kudłami?- zapytał, a rozbawienie wypełniało jego brzmienie. Ta pokazała mu język, ale ostatecznie usiadła, czekając na wyniki pracy starszego. 

Ten nieśpiesznie zaczął rozczesywać żółtawe kosmyki, dbając o to, aby robić to jak najbardziej idealnie, mimo iż osobiście nie przeznaczał na to wielkiej wagi. Jednak skoro mają wyjść, to niech się dziewoja wystroi! 

Powoli z kudłatej czupryny, powstawały dwa, dobrze ułożone koki, spięte kolorowymi gumeczkami i innymi spinkami, czy cokolwiek to tam trafiło się w jego ręce. Stroił włosy już nie raz, chociażby na planie filmowym dopracowywał swoją perukę według własnego uznania, ale tak, aby na pewno pasowała do sztuki, którą wystawiali. Oczywiście, mieli od tego ludzi, ale nie zawsze zrobili to na tyle dobrze, by niebieskowłosy czuł się komfortowo.

Skończył szybciej niż zakładała złotooka, a po tym wygonił ją, aby ubrała się w najlepsze ubrania jakie ma, bo zabiera ją w piękne miejsce. Ta ciekawa pobiegła wykonać to polecenie, zapominając już całkowicie o wcześniejszym przygnębieniu i bałaganie, który zrobili poprzez zrzucenie koców i poduszek na ziemię. 

Usta czerwonookiego wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, gdy sam szedł w stronę przedpokoju, aby nałożyć na swoje ramiona ciemny płaszcz. 

Wieczór, który zorganizował, aby jeszcze bardziej poprawić humor Himiko, okazał się jednym z najbardziej improwizowanych rzeczy, jakie kiedykolwiek robił. Mimo to, wszystko poszło tak, jakby planował to od dłuższego czasu. 

Najpierw zabrał ją na ciastko, po tym bawili się świetnie przy rzece na moście, starając się zrzucić siebie nawzajem, aż ostatecznie zadowoleni po udanym morderstwie Daisuke, napotkali kolejne zauroczenie Toga'i. 

Nikt nie licząc tej dwójki nie wiedział co się działo tego dnia i nikt się nie dowie. Pozostanie to ich małą, słodką tajemnicą.

Bo rodzeństwo ma między sobą układy.

~~~

Shigaraki klęczał między dwoma herosami, starając się chociaż jednego zamordować, aby nie przegrać. Wiedział, że to jest w tej chwili jedyne wyjście, jakie mu pozostało. Jednak kobieta nie zamieniła się w proch, a atakujący wydawał się mieć zbyt silny cios, aby go przeżył. 

W ostatniej chwili przeturlał się w prawo, unikając wrogów, którzy weszli sobie w ogień. W czasie gdy dziewka planowała wbić w ramię czerwonookiego swoje ostre pazury, on zamachnął się pięścią. Brud uliczny uniósł się w powietrze, a jedyny głos, który dało się usłyszeć to rzecz uderzająca w metal.

Zwycięstwo dla niebieskowłosego, łatwo po- chwila, metal? 

Nastolatek niemal natychmiastowo spojrzał w tamtą stronę, w porę odsuwając się od linii strzału. Wysoka, fioletowowłosa niewiasta, która zjawiła się nie wiadomo skąd. Celowała w niego łukiem, na którego cięciwie spoczywała dziwnie mieniąca się kolorami strzała. Mimo wszystko strąciła mu ojca z twarzy, a niebieskie kosmyki nie podołały zadaniu ukrycia jego twarzy.

Delikatny, może i lekko psychiczny uśmiech pojawił się, wraz z podniesieniem delikatnie rąk w górę, jakby w geście poddania. Śmiech dobiegał już z jego krtani, a on sam widocznie ledwo dawał radę go powstrzymać.

- Trzech herosów na jednego, zwykłego nastolatka? Nie jest to może trochę niesprawiedliwe?- zapytał, a jego szkarłatne oczy pokazywały chaos, ten sam co wcześnie przyćmiło rodzinne ciepło. Teraz pozostał szał, niebezpieczny błysk i te wkurzające rozbawienie.

W wiadomościach na żywo już widniała jego poraniona twarz, ale ten się tym nie przejmował. Kiedyś trzeba było to zrobić, kiedyś trzeba było się ujawnić. To po prostu nieco szybciej niż planował, ale później niż miał ochotę. 

Wygra, jak każdą grę na konsoli.

~~~

Licznik Słów: 1501

Data napisania: 27.11.2021

Data publikacji: 27.11.2021

Notka: 

Zaczęłam to pisać o piątej trzydzieści nad ranem, po czym poszłam spać, a teraz za trzydzieści północ napisałam to do końca. Brawo ja

Miejsce na Story Time, chwalenie się, żalenie, słowa otuchy, pociechy, wszystko==>

>Theo jest zajebistą mangą
- Miłego dnia

PS. Chcecie w cale nie podejrzany link?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro