04

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

JIMIN

Wczorajszy wieczór zdecydowanie należał do najdziwniejszych w tym roku, a przyznam było ich trochę. Pomijając Hoseoka w bananowym stroju na moje urodziny i Yoongiego jako małpa. Chociaż co roku coś takiego się pojawiało.

 Nastał w końcu weekend co oznaczało dla mojego najlepszego przyjaciela, wychodzenie do klubów. Zawsze chodziłem do nich tylko po to by przypilnować go od robienia dziwnych nieodpowiedzialnych rzeczy. I oczywiście ratowaniem od ludzi ,którzy ewidentnie byli podejrzani. Czasami zamiast mnie był też Yoongi, jako drugi ochroniarz. Min był dla mnie jak starszy brat. Zawsze doradzał mi z sensem i mówił szczerze. Poznałem go w tym samym czasie co Hobiego, w sumie wszyscy w trójkę zaczęliśmy spędzać ze sobą czas podczas studiów. 

Co prawda byłem na jednych i skończyłem jedynie licencjat z filologii angielskiej. I już nigdy nie wróciłem. W trakcie tych lat udoskonalałem się bardziej w swoim aktualnym zawodzie. Nie mówię ,że studia wcale mi się nie przydały. Dzięki nim, zacząłem mówić biegle po angielsku co ułatwiło mi rozwój w pierciengu, na dość ważnych zagranicznych eventach. Nie żałuję ,że je zrobiłem. Mam tyle cudownych wspomnień ,że aż szkoda pomyśleć co by było gdybym z nich zrezygnował. Fakty były takie ,że nie były proste i nie raz wyrywałem sobie włosy z głowy. W przypadku Hoseoka czy Yoongiego było podobnie, a nawet gorzej.

-W co ty się ubrałeś?-zilustrował mnie wzrokiem Hobi. Miał taką minę jakby zobaczył swojego byłego.

-W ciuchy?

-To widzę. Co to ma być w ogóle?

-Sweter z Chanel ,czarne luźne spodnie i moje ukochane buty?-nie rozumiem co mu nie pasowało. Tam i tak będzie ciemno i mnóstwo kolorwych światełek do okoła-Nie próbuj mi nawet tego zmienić. Czuję się zajebiście.

-Wyglądasz jak ty i zdecydowanie się z tobą zgadzam-dodał Yoongi głaszcząc Patisona, który usadowił się na jego kolanach. Pieprzony zdrajca.

-Wy oboje o modzie się nie powinniście wypowiadać. Jesteście siebie warci.

-Ciesz się, że zgodziłem się w ogóle tam iść-przewróciłem oczami odbierając Yoongiemu kota. Zrobił jedynie pretensjonalną minę. Odłożyłem Patisona na wysoki drapak, przez co usłyszałem jedynie burknięcie w moją stronę.

-No i czemu mi go zabrałeś?

-Bedziemy już wychodzić.

-Jesteś za bardzo zazdrosny o swojego kota. Dobrze wiemy ,że woli mnie od ciebie.

-A zamknij się-prychnąłem z lekkim uśmiechem. Bawiła mnie ta sytuacja a jednocześnie byłem zły na Patisona.

Gdy Hoseok w końcu uznał że wygląda ja milion dolarów, wyszliśmy z mieszkania. Oczywiście przed tym wszystkim Yoongi zadzwonił po ubera, który zabrał nas prosto pod klub. Czy był on znany w całym mieście? Niekoniecznie. Można było powiedzieć, że było takich kilka. Jednak po różnych doświadczeniach, ten był dla nas najbezpieczniejszym wyborem. Znaliśmy właściciela i przede wszystkim ochroniarzy. Co w przypadku Hobiego było na wagę złota.

Przywitałem się dość długo z jednym z nich przed samym wejściem. Był kilka razy w studiu by dorobić sobie parę tatuaży czy kolczyków. Można byłoby powiedzieć, że jest stałym klientem. W tym czasie Yoongi i Hoseok weszli do środka. Czas mijał dość szybko ,a ja nawet nie zdałem sobie sprawy jak długo z nim rozmawiałem. Przeprosiłem za zajmowanie niepotrzebnie czasu i pożegnałem, wchodząc do klubu. Do moich uszu od razu doszła głośna muzyka w tym piosenka Won't od Darci. Był to dość popularny utwór klubowy.

Jako iż do klubu schodziło się po schodach w dół, mogłem dostrzec mnóstwo ludzi, tańczących w objęciach. Wszystko napędzało do dalszych kroków seksualnych, gdzie kilka par udawało się do loży czy łazienek. Podwinąłem rękawy swetra do zgięcia łokcia przez duchotę. Wzrokiem próbowałem odszukać moich znajomych jednak wciąż nic z tego. Domyśliłem się, że będą w jednym z pomieszczeń dla vipów. Taki mieliśmy przywilej dzięki znajomości z właścicielem. A tak dokładniej z moim byłym. Pomyślicie sobie ,że to pojebane, jednak ja tak nie uważam. Z Taehyungiem rozstaliśmy się w dobrych stosunkach. A bardziej przez to ,że myliliśmy się co do naszego uczucia. Wcale nie było one takie jak sądziliśmy. Wyszło na to ,że byliśmy bardziej bliskimi przyjaciółmi niż kochankami. Jednak to stare dzieje, w wieku trzynastu, czternastu lat, robiło się wtedy różne rzeczy.

Kierując się do pomieszczenia dla vipów zauważyłem znajome twarze, moich klientów. Było ich dość sporo. Z wszystkimi się jakimś cudem przywitałem. Chociaż bardziej wyglądało to jak machanie dłonią do poddanych na balkonie pałacu Buckingham. Gdy w końcu dotarłem do odpowiedniego pokoju z widokiem na parkiet, odetchnąłem z ulgą widząc w nim Yoongiego.

-W końcu was znalazłem.

-Raczej mnie, Hobi już dawno wszedł na parkiet pijąc przed tym kilka szotów.

-Mówiąc was miałem na myśli ciebie i siedzącego koło ciebie Tae-posłałem im uśmiech siadając na fotelu. Do ręki wziąłem napełnioną szklankę whiskey z lodem-Ile już trwają wasze zaloty?

-Jakie zaloty?-uwielbiałem gdy Min się irytował, było wręcz to moje hobby-Po prostu rozmawiamy, bo Taehyung zaraz będzie musiał iść na jakieś spotkanie.

-Ah tak?

-Ta, mam kilka do odhaczenia dzisiaj, niestety. Plus widziałem chyba twojego współpartnera studia, gdzieś na dole.

Aż zakrztusiłem się alkoholem. Jeon Jungkook zjawił się w tym klubie. Zajebiście. Kiedy człowiek chce odpocząć od pracy ,a w szczególności od osoby, której nienawidzi to jak na złość musi się ona pojawiać tam gdzie ty. Czy ja żyje w jakiejś książce? 

Może?

-Spokojnie bo mi zejdziesz tu zaraz-poklepał mnie kilka razy po plecach- Był z jakimiś ludźmi na dole. Ewidentnie się dobrze bawi wymieniając z nimi wzajemnie slinę.

-Japierdole mówiłem mu ,że nie może.

Nie mogę uwierzyć, że olał zastrzeżenia dotyczące kolczyka.

-O czym ty mówisz?-Yoongi spojrzał się na mnie badawczo i dość oceniająco. Dobra muszę przyznać to zabrzmiało dziwnie z moich ust. Taehyung jedynie się zaśmiał I pożegnał wychodząc-No dalej. Masz mi coś do powiedzenia?

-A ty?

-Nic nie ma między mną a Taehyungiem ile razy muszę wam to mówić? Chłop pomaga mi coś załatwić.

-U mnie podobnie. Po prostu ostatnio Jungkook zrobił u mnie kolczyk w języku-mina chłopaka opisywała to jak kiedyś dostał darmowe ,świeże żarcie- Nie żartuje.

-Dobrowolnie? On do ciebie?-pokręcił głową na boki- Nierealne.

-Słuchaj no teraz. Jak zawsze w czwartki zostaje po pracy by zamknąć i posprzątać studio. Puściłem sobie muzykę i sprzątałem z moimi kocimy ruchami-Yoongi już zaczął się śmiać z zażenowania- A on nagle zjawia się w środku uświadamiając mnie, że chce zrobić kolczyk i to z mojej ręki w języku-klepnąłem dla napięcia w swoje udo- Czaisz? Jego argumentem było to ,że co do kolczyków w takich miejscach ufa bardziej mi niż Taeminowi. Co trochę wydaje mi się absurdalne ale jednocześnie zrozumiałe, ze względu na doświadczenie.

-On na ciebie leci.

-Pojebany jesteś- burknąłem-Wybacz Yoongi ale coś cię chyba uderzyło mocno w głowę i boję się że to uczucia do Taehyunga.

-Przestań już z nim ,to twój były-przewrócił oczami jak to miał w zwyczaju.

-No i co w związku z tym? Byliśmy dziećmi jak razem chodziliśmy. I zdecydowanie nie chcemy tego powtarzać.

-Nie ma nic pomiędzy mną a nim. Koniec tematu. To tak samo jak nie ma nic pomiędzy tobą a kimkolwiek, bo nie chcesz związku.

-Nie ,że nie chce ,tylko nie jest mi to teraz potrzebne a jakby nagle coś się wydarzyło to byłoby inaczej. Po prostu nikogo nie szukam-wziąłem szota z tacki, którą przyniósł nam przed chwilą barman-W ogóle nie wiem czy Hoseok ci mówił, założył mi tindera.

-Co do kurwy?-zakrztusił się nagle na co się zaśmiałem i wypiłem na raz wódkę-Jak to ci założył tindera? Zgodziłeś się?

-Nie, co ty. Założył go sobie wykorzystując moje zdjęcia i podszywając się pode mnie. Myślałem że mu nogi z dupy powyrywam jak powiedział, że to dla mojego dobra.

-To jest po prostu idiota-oparł czoło o otwartą dłoń-słuchaj ja chyba muszę skoczyć do łazienki. Nigdzie się nie ruszaj dokończymy ten temat.

-Weź telefon wrazie czego-podałem mu smartfon, który później schował do tylniej kieszeni.

Tak właśnie zostałem sam na bitą godzinę. W tym czasie zdążyłem sam wypić kilka szotów, a na zakończenie popijałem drinka ,który wcześniej zamówiłem. Rozrywkę zapewniały mi widoki na parkiet i cały dolny bar. Plus miejsc dla vipów był taki ,że szyby odbijały światło z zewnątrz i nikt nie wiedział, że w tym momencie ich obserwuje.

Wędrowałem wzrokiem po pijanych śmiejących się ludziach. Przyglądałem się tym jak tańczyli ocierając o siebie ciała. Myślałem ,że cokolwiek poczuje. Jakąś zachętę by pójść dobrowolnie na parkiet. Jednak nic, zero. Wciąż wolałem zostać tutaj, w pomieszczeniu gdzie jestem sam z alkoholem i przygłuszonej muzyce. Czy ja naprawdę jestem jakiś inny niż reszta? Hoseok jest duszą towarzystwa i brnie zawsze do przodu poznając nowych ludzi jak i kochanków. Yoongi po prostu szuka kogoś by się rozerwać ale jednocześnie potrafi się zaangażować. A ja? Sama myśl o związku mnie przeraża. To zaangażowanie dwóch osób, pierwszy dotyk, pocałunek czy seks. Dalsze kroki odnośnie zapoznawania z rodziną i inne rzeczy. Zawsze gdy widzę, że ktoś mi się podoba, myśli nawiedzają moją głowę. Czemu ja aż tak dużo myślę? Nie mogę tak po prostu tam pójść i pocałować kogoś bez konsekwencji? Dlaczego dla mnie to takie trudne?

Nagle drzwi otworzyły się z impetem, a do środka wszedł rozchlany Hoseok wraz z Jungkookiem? Na jaką cholere on go tu sprowadził. Otarłem policzek z łzy i dopiłem drinka odwracając od nich wzrok.

-Jiminiee! Przyprowadziłem twojego współpracownika-wrzasnął siadając gwałtownie na kanapę-Jimin czemu nie wszedłeś znów na parkiet? Wiesz jakie hity leciały?

Przytaknąłem tylko by za bardzo nie wtrącać się w jakiekolwiek tematy ,które zaczęli poruszać. Nawet na nich nie spoglądałem, wzrok miałem utkwiony w bar i pragnieniu by mi się zachciało tam pójść. Jednak gdy dostałem wiadomość od Yoongiego, że mam wracać z Hobim sam, ode chciało mi się w ogóle tu być. Zamiast skupić swoje myśli na tym by iść potańczyć z nieznajomymi. Miałem to by przyjść do domu, wziąć gorący prysznic i poczytać książkę wraz z Patisonem u boku.

-Będę szedł-oznajmiłem dość oschle i od niechcenia.

-Co ty w tym momencie mówisz? Siadając na dupie, nie wyjdziesz stąd beze mnie.

-Hoseok chce iść do domu i mam w dupie to że będziesz już wracał sam. Yoongi nie będzie miał możliwości ciebie odprowadzić.

-Wiem dostałem wiadomość ,że kogoś rucha.

Nie no po prostu nie. Niech ktoś mnie wystrzeli z procy bo nie wytrzymam z tym człowiekiem. Dlaczego on to mówi przy Jeonie. Ściągnę zaraz buta i mu przywalę.

Wziąłem głęboki wdech i wydech. A następnie najspokojniejszym głosem jakim umiałem zaznajomiłem to z owym towarzyszem.

-Czy ty wiesz z kim siedzisz i kogo zaprowadziłeś na górę? Masz pojęcie komu teraz powiedziałeś o tym że Yoongi kogoś zalicza, gdzieś tam?

-No tak, Jungkook, też jest właścicielem tego studia w którym robisz.

-Nie denerwuj się tak Park, dostałem zaproszenie to przyszedłem. Poza tym wciąż tu jestem ,muszę jakoś o sobie przypomnieć.

-Już o sobie przypomniałeś gdy wymieniałeś ślinę z jakimiś osobami.

-A co chciałeś być jedną z nich?

-Pojebało cię? Nie-ten tylko prychnął ze śmiechem, a mój przyjaciel siedział cicho przyglądając się naszej dyskusji- Spierdoliłeś swoje zagojenie się kolczyka, debilu.

-Weź mnie kurwa nie wyzywaj.

-Jak mówiłem-wstałem z fotelu czując, że dzisiejszy dzień będzie kolejnym z tych najgorszych- Zwijam się. Nie wiem gdzie będziesz spał Hobi jeżeli nie wziąłeś dodatkowych kluczy.

-Jaja sobie robisz?-jego ton był zirytowany- Jimin!

-Idę kurwa do domu, mam dość przebywania tutaj. Mam coś jeszcze ci powiedzieć byś dał mi w końcu spokój?

-Jaki ty jesteś problematyczny, zamiast się dobrze bawić, tańczyć i pić z innymi, siedziałeś tutaj oglądając jak inni się bawią. Rozerwij się. Wyjmij tego-

-Zamknij się Hoseok, choć raz przymknij jadaczkę-już chwytałem za klamkę gdy Jungkook musiał oczywiście dodać coś od siebie.

-On po prostu ma kija w dupie i nie umie się dobrze rozerwać. Cóż taki jaki w pracy taki i poza nią.

Miałem ochotę do niego podejść i po prostu mu przyłożyć. To nie tak że nie umiem się dobrze bawić. Ja po prostu teraz nie widzę w tym sensu, wole poświęcić czas na samo rozwój niż na to gdzie teraz jestem. Dlatego odwróciłem tylko głowę i spojrzałem mu w oczy.

-Z całym szacunkiem, ale spierdalaj.

I tak po prostu wyszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro