05

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

JIMIN

Noc była dość ciężka. Nim dotarłem do domu była trzecia w nocy. A mogłem przecież zadzwonić po taksówkę czy ubera, uniknąłbym bólu nóg. Jednak nie, ja zdecydowałem ,że się przejdę taki kawał i rozmyślał nad wszystkim co do tej pory mnie męczyło. Idealne rozwiązanie, lepszego być nie mogło.

Czy się rozpłakałem po drodze? A i owszem. Mam dość moich myśli i tego by przypodobać się każdemu. Ja jestem mną i nikt inny nim nie będzie. Nie wszyscy muszą mnie lubić. Więc dlaczego do jasnej cholery przejmuje się opinią Jungkooka? Za jakie grzechy. Wcześniej też tak miałem i mimo tego ,że go nienawidzę obchodzi mnie najwyraźniej jego opinia o mnie. Mimo tego mam świadomość ,że on również mnie nienawidzi. Dlaczego więc chce to zmienić?

Czemu tak uporczywie staram się mu przypodobać?

Tak mnie to męczyło że po drodze kupiłem w sklepie kilka butelek soju. Kochałem ten alkohol na takie dni. Biedny Patison będzie musiał znosić mój smród w mieszkaniu.
Ledwo zamknąłem za sobą drzwi gdy już znalazłem się w środku. Rozebrałem się, rzucając rzeczy gdzie popadnie. Nie dbałem o to. Zostałem w samych bokserkach. Nie wyciągałem nawet kieliszka do picia. Nawet bym nim do mordy nie trafił. Otworzyłem tylko butelkę ,biorąc po drodze na balkon szlafrok. Założyłem go i obwiązałem pasek wokół talii. W takim pięknym wydaniu znalazłem się na balkonie popijając czyste soju.

-Czy kiedykolwiek będę chciał mieć kogoś u boku? Czemu nie czuję tej jebanej potrzeby bycia z kims bliżej? Pojebie mnie-potargałem swoje włosy ze wściekłości-Nie chce się czuć tak chujowo-znów zacząłem płakać. Przysięgam nienawidzę siebie w takich momentach.

Po kilku minutach przestałem łkać i przedarłem oczy, znów pijąc z butelki. Nagle po odstawieniu jej poczułem zapach papierosów. Dobiegał z dołu, mój sąsiad właśnie jarał papierosa na balkonie i słyszał wszystko co przed chwilą powiedziałem.

Japierdole słyszał jak ryczę.

Momentalnie moje policzki stały się bardziej czerwone i nie była to wina alkoholu. Byłem tak zażenowany że wyszedłem w popłochu z balkonu. Przy okazji strąciłem pustą, szklaną butelkę z witryny. Spadła. Na podwórko. Zajebiście, po prostu genialnie.

Nie ma opcji, że po nią teraz tam zejdę. Wezmę ją jutro rano. Tak, myślę że to będzie logiczne i bezpieczne ,by uniknąć sąsiada z dołu ,o którym zapomniałem.

Jak tak teraz myślę to w ogóle go nie widziałem na oczy.

●∘◦❀◦∘●

Z rana obudziło mnie walenie w drzwi. Nie powiem ,nie tak wyobrażałem sobie sobotni poranek. Wstałem ledwo żywy z łóżka. Czułem tak ogromny ból głowy, że o mało co nie położyłem się z powrotem. Gdy zbliżałem się do drzwi słyszałem donośny głos, Hoseoka.

-Otwieraj te drzwi, Jimin!

-Już, nie wrzeszcz-burknąłem przekręcając kluczyk w drzwiach.

Chłopak od razu z rozpędem wszedł do środka. O mało co tymi drzwiami nie dostałem w twarz. Wtedy już wiedziałem, że mam przejebane. Zostawiłem go w klubie, samego i to z Jungkookiem. Chociaż w sumie też jest dorosły, umie o siebie zadbać.

Nie, jednak nie jestem tego do końca pewny.

Zbulwersowany poszedł do kuchni i otworzył lodówkę, wyciągając z niej napój proteinowy.

Mój napój.

-Jimin, czy ty wiesz kto mieszka pod tobą?-odparł prosto z mostu. Przez chwilę nie wiem o czym w ogóle do mnie mówi. Czemu nagle pyta się mnie o sąsiada?

-O cholera-wypaliłem, upuszczając tabletki na blat.

Przecież w nocy widziałem jak sąsiad pode mną palił papierosy na balkonie, gdy ja użalałem się nad sobą. Wypiłem soju i wypłakałem się na kolejne dni. I to w jego obecności.

-Co?

-B-butelka na trawniku, kurwa mać-Hoseok popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem. Na jego miejscu też bym się tak gapił.

-Jaka butelka  na trawniku?

-N-nie ważne. Kto tam mieszka?-najlepsze wybrnięcie z sytuacji jakie umiałem aktualnie wymyślić. Jestem jedynie ciekawy, czy sam Hoseok zauważył moje opuchnięte oczy.

-Twój kolega z pracy-odparł tak zadowolony jakby wygrał jakąś loterie.

Chwila. Mój kolega ze studia? Taemin mieszka pode mną z żoną i nic mi nie powiedział. Boże, i słyszał moje wczorajsze rozterki albo to była jego żona. Jeszcze gorzej.

-Czemu Taemin mi nie powiedział ,że mieszka pode mną?

-Jimin, ty udajesz głupiego czy po prostu jesteś?-prychnął ze śmiechem-Jungkook ma mieszkanie pod tobą.

W tamtym momencie myślałem że pocałuje się z blatem kuchennym. Jeon Jungkook, ten sam, który jest ze mną współwłaścicielem studia i wykonuje tatuaże, mieszka pode mną. 

Nie, to nie może się dziać na prawdę. Bo niby jakim cudem go ani razu nie widziałem na korytarzu? Nawet nie widziałem ani razu jego auta pod kamienicą. Chociaż akurat mógł mieć garaż gdzieś w pobliżu. Skoro Jungkook mieszka pode mną, to on słyszał wszystko co mówiłem? Wie o moich słabościach. Już wolałem wersję żony Taemina. Błagam wole tamto.

-Jungkook-zacząłem się momentalnie śmiać, przez co dla Junga wyglądałem co najmniej jak psychicznie chory. Nalałem wody do szklanki, przy okazji trochę rozlewając. Kręcąc głową na boki połknąłem po chwili dwie tabletki przeciwbólowe -Powiedz jeszcze, że tam spałeś.

-A gdzie miałem skoro mnie wyrzuciłeś?

-I to ja jestem ten zły?

-Eee, tak?

-Weź mnie nie denerwuj Hobi. Zachowałeś się wczoraj jak skończony dupek, koło mojego wroga. Zadowolony jesteś z siebie?

-Nie chce mi się z tobą znów kłócić-prychnąłem na te słowa z irytacji.

-A wiesz mi o dziwo się chce. Mam dość tego jak komentujesz moje życie. Skoro tak ci się ono nie podoba to może, nie wiem. Przestań się ze mną zadawać?

-Jimin, skończ. Nie mów mi takich rzeczy.

-Muszę, bo już nie wiem co do ciebie trafi. Kocham cię, ale ostatnio doprowadzasz mnie do szału. Nie chcę z tobą nawet rozmawiać gdy masz takie odzywki i używasz moich zdjęć do tindera.

-Już dawno je usunąłem, boże świety!-rzucił butelką do kosza. Wkurzyłem go, dobrze o tym wiedziałem. Jednak czy teraz mnie to obchodziło? Niekoniecznie, po prostu mam dość jego zachowania. A nigdy mu tego nie powiem, jak nie teraz.

-Czy ty wiesz o czym ja mówię w ogóle? Nie chodzi już aż tak bardzo o tego tindera. Mam na myśli to ,że na siłę próbujesz mi kogoś znaleźć i zmuszasz do zabawy kiedy nie czuję się najlepiej. Przez to że rezygnuje z zabawy i nie czuję zachęty do tego jak ty. Czuję się mniej wartościowy, inny i wycofany. Całą wczorajszą drogę tutaj przeszedłem, upiłem się i zamartwiałem nad tym "Co jest ze mną nie tak?". Jednak wiesz co? Ze mną jest wszystko w porządku. To ty nie potrafisz zaakceptować mojego stylu życia. Wplątujesz w nasze sprawy Jeona ,który dodaje mi złośliwe komentarze w pracy. Czy się nimi przejmuje? I tak i nie. Jednak nie sądziłem że się z nim kurwa za kumplujesz, gdzie wyznawałem ci wiele razy jak bardzo go nie trawię-czułem jak głowa coraz mocniej mi pulsuje. Przysięgam, nie mogłem wybrać lepszej chwili dla mojego organizmu, jak ten. Gratulacje dla mnie.

Patrzyłem się przyjacielowi prosto w oczy. Jednak ten odwrócił wzrok. Cudownie, teraz mi się tu popłacze. Mogłem łagodniej dobrać słowa. Hoseok jest zbyt wrażliwy jeżeli chodzi o poważne kłótnie. Przeważnie unika konfliktów i sprzeczek. A jak już do czegoś dochodzi to od razu się rozkleja.

-N-nie chciałem-odparł już z załamanym głosem- Ja od razu po twoim wyjściu z klubu chciałem za tobą iść. Jednak gdy wyszedłem na zewnątrz ciebie nie było. Jungkook zaproponował mi podwózkę, był autem i nie pił nic z alkoholem. Powiedział, że mieszka pod tobą od niedawna -przetarł policzki- Wiem ,że zachowałem się chujowo. I z tym tinderem i z moimi odzywkami. Zdaję sobie sprawę, że chcesz żyć inaczej, ale jest mi tak przykro gdy niekiedy siedzisz sam w salonie i oglądasz jakieś głupoty. Już wolałbym by ktoś koło ciebie był gdy ja wyjadę. Dobrze wiesz ,że Yoongi nie będzie w stanie codziennie się z tobą kontaktować jak ja.

-Hobi jestem dorosły, umiem sobie radzić.

-Wiem to. Jednak i tak mam obawy, dobrze wiesz czemu. Gdy wyjadę do Stanów nie będziemy mieć tak dobrego kontaktu jak teraz.

-Nie czuję mieć potrzeby kogoś, nie chce się do tego zmuszać. To by mnie jeszcze bardziej zmęczyło. Wiem ,że jest ci trudno to zrozumieć, bo nienawidzisz samotności. Mi ona nie przeszkadza.

-Jednak czasami ci szkodzi. Nie widzisz tego jak codziennie tylko pracujesz i siedzisz w domu? Tu już nie chodzi o to ,że musisz zawsze gdzieś chodzić. Ja też czasami uwielbiam się rozwalić na kanapie i pooglądać jakiś serial. Tylko u ciebie jest inaczej

-W jakim niby sensie? I masz chusteczkę bo smarki ci lecą-podałem mu paczkę, a następnie oboje usiedliśmy na krzesłach przy stole.

-Przepracowujesz się Jimin. Nie dostrzegasz tego? Gdyby nie moja obecność tutaj to cały czas siedziałbyś w pracy lub w domu. Nie wychodzisz nawet pobiegać, czy pójść na spacer. A wyjścia do sklepu nawet nie wliczamy. Coraz mniej o siebie dbasz.

-Przecież normalnie funkcjonuje. Pracuje tyle ,bo kocham to robić.

-Solar mi mówiła, że rzadko jadasz normlane posiłki. Plus gdybym się tu nie wprowadził ani cię nie odwiedzał nic byś sobie nie gotował normalnego. Wiem ,że kochasz swoją pracę jak i hobby. Jednak nie umiesz znaleźć granicy, Jimin. Za bardzo cię to pochłania-pociągnął nosem-Słuchaj ja chciałem tylko by twoją prace zajął ktoś, kto się tobą zaopiekuje i da ci coś czego jeszcze nie doświadczyłeś. Ja sam ci tego nie umiem dać ani Yoongi.

-Nie zauważyłem tego u siebie.

Dlaczego dopiero po jego wyznaniu zacząłem dostrzegać ile czasu spędzam we własnej pracy? Całe dnie rozplanowuje tylko dla niej. Nie jadam pełnych posiłków oprócz śniadania. Zwykle na obiad jem coś małego ale szybko sycącego. Hoseok ma racje, gdyby nie jego obecność to nawet wieczorem nie zmusiłbym się do zrobienia kolacji. Nie dostrzegałem tego.

-Wiem ,że nie powinienem wczoraj tego mówić. I bycie pijanym tego nie usprawiedliwia. Z tym tinderem też przesadziłem. Wybaczysz mi?

Westchnąłem głośno gdy ten zaczął przecierać oczy od łez l, chusteczką. Dopiero teraz zdałem se sprawę, że zabraknie mi go gdy wyjedzie. Byłem świadomy jego wyjazdu już od dłuższego czasu. Więc dlaczego dopiero teraz mnie to faktycznie ruszyło?

-Wybaczam. Po prostu mów mi wszystko jak coś cię martwi albo wkurza. Nie wiem czy kiedykolwiek kogoś znajdę. Jak już mówiłem, nie czuje przymusu do poznawania kogoś. Wolę jak coś toczy się własnym tempem.  Jednak wiedz, że zacznę o siebie bardziej dbać niż było to do teraz. Nie chcę cię zamartwiać-uśmiechnąłem się do niego, a ten mnie przytulił.

Nienawidziłem kłótni.

Jednak uwielbiałem dochodzić do porozumienia. Wtedy czułem taki duży krok na przód.

Ku lepszej przyszłości.

~~~

Wesołych Świąt kochani <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro