38.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POLLY








Caleb poza dobrym seksem nie dał mi nic. Zranił mnie. Nawet nie próbował ze mną normalnie porozmawiać o tym, co się stało. Mógł mi to spokojnie wyjaśnić. Jednak wolał wygonić mnie z samego rana, gdy tylko się obudziłam. Nie byłam mu już potrzebna. Myślałam, że był inny. Chciałam, żeby był inny. Wydawał się troskliwy. Byłam gotowa mu zaufać. Wykorzystał mnie jak inni. Nic dla niego nie znaczyłam. Czemu mnie to dziwiło? Wolałam go unikać. I tak za jakiś czas w końcu wrócimy do domu. Lepiej, jeśli się więcej nie natknę na Caleba. Nie miałam mu nic do powiedzenia. Nic dla mnie nie znaczył. Chciałam, żeby tak było. Jako jedyny się mną zainteresował. Poza ojcem nie miałam nikogo. Żadnych znajomych. Nikt nawet nie zadzwonił, gdy byłam w szpitalu. Nie potrafiłam sobie przypomnieć, czy pokłóciłam się z koleżankami, czy po prostu ich nie miałam. Czułam się samotna. Może właśnie dlatego zaczęłam coś czuć do Caleba. Wiedziałam, że nie powinnam, ale nie umiałam nad tym zapanować.

Zostałam dziś sama z Joshem. Może to dobrze. Będę mogła spędzić spokojnie czas. Brat na pewno nie był zadowolony, ale niestety nie miał wyboru. Przetrwa. Tata nie chciał prosić o pomoc Caleba. Kolejny raz. I dobrze. Byłam dorosła i mogłam zająć się bratem. Nie miałam z tym problemu. Przez większość czasu dzieciak i tak bawił się sam. Zadbałam o to, zamawiając mu różne gierki. Gwarantowało mi to spokój co najmniej przez godzinę. Wystarczająco. Caleb mimo wszystko przyszedł. Nie zapraszałam go. Miał własne dzieci. Powinien się zająć nimi, zamiast przyłazić do nas. Nie potrzebowaliśmy go. Czy naprawdę musiałam mu to powiedzieć wprost? Przecież był inteligentnym facetem. Myślałam, że po tym, jak mnie wygonił, nie potrzebował już na mnie patrzeć. Nawet nie chciałam zastanawiać się, po co tutaj przylazł.

– Sprawdzasz mnie? - Nawet na niego nie spojrzałam.

Nie mogłam. Musiałam nad sobą zapanować. Bałam się, że pęknę i wykrzyczę mu wszystkie swoje żale. Nie chciałam, żeby tutaj był. Powinien sobie pójść. Nie zamierzałam udawać miłej po tym, co między nami zaszło. Było mi smutno z powodu, jak potraktował mnie wczoraj rano. Myślałam, że przynajmniej będziemy mogli ze sobą porozmawiać. Powiedziałabym mu, co czułam. Nie oczekiwałam nic w zamian. Nie musiał się o to martwić. Jednak nie chciał mnie wysłuchać. Spędziłam z nim świetną noc, a później się mnie pozbył. Nie potrzebował niańczyć kolejnego dzieciaka. Zapominał, że wcale nie potrzebowałam jego opieki. Inaczej by tutaj nie przyszedł.

– Nie.

Akurat. Nie wiedziałam, co naopowiadał mu mój ojciec. Zapewne wspomniał o wypadku. Szkoda, że sama niewiele z tego pamiętałam. Chociaż już nie narzekałam na utratę pamięci. Może to i lepiej. Przynajmniej nie cierpiałam z powodu tego, co się stało. Tragiczne wydarzenia różnie wpływały na człowieka. Mogłabym sobie z nimi nie poradzić. Tak, jak moja matka, która nas porzuciła. Nie czułam bólu, gdy dowiedziałam się o jej śmierci. Już dawno była mi obca. Przynajmniej nie wróci, udając, że jej na nas zależało. Nie uwierzyłabym w żadne słowo matki.

– To, czego chcesz? - Spojrzałam na niego.

Czasami zapominałam, że był w wieku mojego ojca. Czemu to mnie od niego nie odpychało? Powinno. Dwadzieścia lat to duża różnica. Wyglądał młodo i czułam się przy nim bezpiecznie. Może dlatego. To wystarczyło, bym czuła się dobrze. Jednak lepiej, jeśli zapomnę o Calebie. Przecież nawet mnie nie chciał. Zapewne miał mnie za dzieciaka. Szkoda, że nie miał z tym problemu, gdy mnie bzykał. Wtedy mój wiek w ogóle mu nie przeszkadzało. Tak samo, jak to, że byłam córką jego przyjaciela. W sumie to nawet nie miał dobrego kontaktu z moim ojcem. Gdyby nie przyjazd na działki pewnie nawet byśmy się nie spotkali. Tak byłoby lepiej. Chciałam zapomnieć o tym, co się stało, ale jego obecność nie pozwalała.

– Zobaczyć się z wami. - Uśmiechnął się lekko.

Udawał, że nic się nie stało. Szkoda, że ja tego nie potrafiłam. Chciałam pokazać mu, że nic dla mnie nie znaczył. Tyle że nie potrafiłam ukryć swojej złości. Widocznie Caleb nie pierwszy raz bzykał się z kimś bezzobowiązań. Byłam naiwna. Przecież to dorosły facet. Wyobraziłam sobie nie wiadomo co po jednej nocy z nim. Traktował mnie jak gówniarę. Nie podobało mi się to. Byłam dorosła i chciałam, żeby o tym nie zapominał. Nie potrzebowałam, żeby ktoś mnie niańczył, a na pewno nie on.

– Nie stęskniłeś się – burknęłam.

Chciałam, żeby sobie stąd poszedł. Miałam ochotę mu to wykrzyczeć. Może by mi trochę ulżyło. Na pewno. Mężczyzna nie zdążył nic powiedzieć, bo do salonu wbiegł mój brat. Szkoda, że nie postanowił siedzieć w swoim pokoju. Nie, on musiał sprawdzić, kto przyszedł. Jakbym miała zapraszać, nie wiadomo, kogo, a on miał naskarżyć o tym ojcu. Oczywiście chłopiec był zadowolony z odwiedzin Caleba. Nie powinien się do niego tak przymilać. Nie był dla nas nikim ważnym. Tata nie byłby zadowolony. Nie wiedziałam, co w przeszłości zaszło między nim, a jego przyjacielem, ale musieli się o coś pokłócić. Za dzieciaka spędzałam dużo czasu z córką Caleba, w jego domu. Pamiętałam to. Odkąd wróciłam ze szpitala, nie widziałam go ani razu. Dopiero tutaj. Pewnie, gdyby nie przyjazd na działkę nawet bym o nim zapomniała.

– Caleb! - Josh się w niego wtulił.

Oczywiście mój brat cieszył się na jego widok. Mały głupek. Na pewno był zadowolony bardziej z towarzystwa Caleba niż mojego. Wkurzało mnie to. Chociaż sama nie dbałam o to, żeby Josh mnie lubił. Moja relacja z bratem nie należała do najlepszych, ale starałam się go nie odtrącać. Za nasz zły kontakt obwiniałam matkę. Jak za wiele innych problemów w swoim życiu. Przynajmniej miałam kogo obwiniać o swoje porażki. Nienawidziłam jej za to, że nas zostawiła. Zrobiła to w najgorszym momencie. Najgorszym dla mnie.

– Fajnie, że chociaż ty się cieszysz. - Zmierzwił jego włosy, zerkając na mnie.

Nie odezwałam się. Nie zamierzałam udawać, że cieszyłam się z jego obecności. Wolałam, żeby myślał, że byłam zła. Zastanawiałam się, jak się tym czuł? Możliwe, że nawet nie przejął się, że próbowałam go ignorować. Nie miałam mu nic do powiedzenia. Lepiej gdybyśmy nie musieli ze sobą rozmawiać. Przecież tata nie miał z tym problemu. Słowa nic nie zmienią. Zastanawiałam się, czemu mój ojciec unikał Caleba. Powinnam robić to samo. Taki miałam plan. Będę się go trzymała i jego urok nic nie zmieni. Chociaż wątpiłam, żeby mężczyzna próbował namawiać mnie do rozmowy. Mógłby to zrobić tamtego poranka, zamiast wyganiać mnie z domu. Dzięki temu nasza relacja wyglądałaby teraz inaczej. To jego wina.

– Ona zawsze jest smutna.

Josh nie mógł rozmawiać z Calebem na mój temat. Miałam ochotę zakleić mu buzię albo zagonić go do pokoju, gdzie siedziałby do powrotu taty. Nie chciałam, żeby Caleb cokolwiek o mnie wiedział. Nie interesowała go żadna relacja ze mną. Właśnie dlatego nie miał prawa wypytywać o cokolwiek mojego brata. Mężczyzna traktował mnie jak dzieciaka, czego nie miałam zamiaru tolerować. Chciałam mieć z kim porozmawiać, z kimś, kto traktowałby mnie poważnie. On jednak nie zamierzał. Potrzebowałam znaleźć sobie jakichś znajomych. Problem polegał na tym, że bałam się nawiązywać relacje z obcymi ludźmi. Ten strach towarzyszył mi od wyjścia ze szpitala. Nie wiedziałam, czy był ze mną już wcześniej. Z jakiegoś powodu, przecież nie miałam żadnych znajomych. Niestety nadal wielu rzeczy nie mogłam sobie przypomnieć.

– Naprawdę? - Spojrzał na niego zaciekawiony.

Nie powinien udawać zainteresowanego moim losem. I tak wiedziałam, że w ogóle mu na mnie nie zależało. Czemu uroiłam sobie, że mogło być inaczej? Bo był przy mnie, gdy siedziałam smutna. Jednak to nie powód, żeby rzucać się w jego ramiona. Zapewne Caleb uznał, że chłopiec powie mu coś ciekawego. Przecież spędzał ze mną prawie całe dnie. Wolałabym, żeby brat poszedł do swojego pokoju. Niestety nie uda mi się go przegonić. Będzie chciał spędzić czas z Calebem. Był gotów się rozpłakać. Nie chciałam tego słuchać. Miałam nadzieję, że tata niedługo wróci i ich rozgoni. Gorzej, jak zechce, żeby mężczyzna został. Wtedy nie wytrzymam.

– Tak. - Nawet nie speszył się, gdy zauważył, że piorunowałam go wzrokiem.

– Mógłbyś przestać z nim o mnie gadać?

– Jasne. Mamy lepsze, rzeczy do roboty. - Złapał go za rękę. – Pobawisz się ze mną?

Czasami zapominałam, że Josh był małym chłopcem, który chciałby więcej czasu spędzać z ojcem. Tata się starał. Widziałam to każdego dnia. Próbowałam mu pomóc, ale ja też miewałam gorsze dnie. Zastanawiałam się, czemu Caleb nie spędzał teraz czasu ze swoimi dziećmi. Przecież my byliśmy dla niego obcy. Miał małego synka, którego powinien pilnować. Lepiej, żeby nie zostawiał go ciągle pod opieką niani. Kiedyś mu to wypomni. O nas mężczyzna w ogóle nie musiał się martwić. Dawaliśmy sobie przecież radę bez niego. Poza tym mieliśmy ojca, który potrafił o nas zadbać. Nic nam nie brakowało.

– Tak.

– Idźcie – burknęłam.

Nie miałam ochoty patrzeć na Caleba, chociaż on zerkał na mnie co jakiś czas. Czułam jego spojrzenie, co wkurzało mnie coraz bardziej. Skoro chciał, mógł bawić się z moim bratem. Chłopiec nie da mu spokoju. Przynajmniej miałam ich obu z głowy. Posiedzę w ciszy w salonie, udając, że nie czułam się dziwnie, wiedząc, że Caleb przebywał w pokoju na górze, że w każdej chwili mógł do mnie przyjść. Gdy tata wróci, mężczyzna na pewno pójdzie do siebie. Nie miał powodu, żeby z nami siedzieć. Zastanawiałam się, czy nie zadzwonić do niego i nie poprosić, żeby już przyszedł. Czasami miałam wrażenie, że za dużo pracował albo przed nami uciekał.

Chciałam się uczyć, ale nie mogłam się skupić. Cały czas zastanawiałam się, co mógł nagadać mój brat. Nie wiedziałam ile razy, zauważył mnie w gorszym stanie. Chłopiec o niewiele rzeczy mnie pytał. Zaczynałam wariować. To wszystko przez Caleba. Mieszał mi w głowie i pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo. Albo wiedział i robił to celowo. Nie powinien przebywać pod tym samym dachem co ja. Zabawił się mną. Nigdy mu tego nie zapomnę. Lepiej byłoby, gdybyśmy się unikali. Po powrocie do Amsterdamu na pewno nie będzie nas odwiedzał. Nawet jakby będę zbyt pochłonięta nauką, żeby się na nim skupić. Nie zamierzałam zawalić studiów, które wcześniej musiałam przerwać. Nadal chciałam zostać lekarzem, a obawiałam się, że mi się to nie uda.

Na szczęście tata wrócił po piątej. Już obawiałam się, że do wieczora będę nasłuchiwać, jak mój brat bawił się z Calebem. Na niczym innym nie mogłam się skupić. Po raz pierwszy ucieszyłam się z wcześniejszego powrotu taty. Dzięki temu mężczyzna się zmył. Nawet nie rozmawiał z moim ojcem. Bardzo dobrze, że nie chciał zostać. Nie zniosłabym dłużej obecności Caleba. I tak było ciężko ze świadomością, że siedział obok w towarzystwie Josha. Przecież w każdej chwili mógł zejść do mnie i udawać miłego.

– Długo tu był? - Tata spojrzał na mnie.

Nie byłam pewna. Większość czasu spędził z moim bratem. Niesamowite, że przyszedł tylko po to, żeby się z nim pobawić. Skoro był taki super, czemu nie został ze swoimi dziećmi? Na pewno byłyby bardziej zadowolone. Miał kilkulatka na wychowaniu. Ten dzieciak potrzebował go bardziej niż my. Nie chciałabym, żeby on albo jego starszy brat kiedyś obwinili nas, że odebraliśmy im ojca. Wcale nie prosiłam o to, żeby Caleb do nas przyłaził. Następnym razem nie pozwolę mu zostać i miałam gdzieś, że brat się na mnie obrazi. Może tata wytłumaczy mu, że mężczyzna nie należał do naszej rodziny i nie mógł tutaj przychodzić, kiedy chciał. W ogóle nie powinien przychodzić.

– Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. – Josh nie chciał go wypuścić.

Mały zdrajca! Wolałabym, żeby nie cieszył się za każdym razem, gdy Caleb pojawiał się w pobliżu. Nie chciałam też, żeby opowiadał mu cokolwiek na mój temat. Mógł mnie lepiej poznać, zamiast wyganiając ze swojego domku nad ranem. Miałam o to do niego największy żal. Postanowiłam, że nie będę z nim rozmawiała. Nie musiałam tego robić. Nikt mnie nie zmusi do bycia miłą dla Caleba. Na pewno nie tata. Kilka razy widziałam, że sam nie tolerował jego towarzystwa.

– Nie prosiłem go, żeby przyszedł.

Jeśli nie podobało mu się, że Camddn nas odwiedzał, musiał mu to powiedzieć. Mnie nie posłucha, przecież byłam dla niego tylko dzieciakiem. Córką kumpla, której nie powinien tykać. Znowu byłam na niego zła. Zabolało, gdy mnie od siebie odepchnął. Jedna, pierdolona, rozmowa by wystarczyła. Miałam dość. Nie zamierzałam wyjaśniać tacie, czemu byłam wkurzona, a obawiałam się, że o to zapyta. Musiałam się ewakuować, zanim zada jakiekolwiek pytanie.

– Powiedz mu to następnym razem – burknęłam.

– Powinienem. - Patrzył na mnie. – Coś się stało?

– Boli mnie głowa. - Wstałam.

Najlepsza wymówka. Może da mi tabletkę. Przynajmniej mogłabym spokojnie zasnąć. Gdy wróciłam od Caleba, miałam problemy ze snem. W dzień nie odsypiałam. Nie mogłam odgonić myśli. Chociaż próbowałam zapomnieć o tym, co się stało, było ciężko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro