3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwa dni później, a dokładniej w nocy, Hubert spał sobie smacznie, gdy nagle obudził go telefon.
Odebrał go.

Hubert: Haaaaloooo... kto do mnie dzwoni o trzeciej w nocyyy?

Była trzecia w nocy, a Hubert był bardzo zmęczony.

Karol: Jaaa... się schlałem, trochę trzepałem, potem sprzątałem, a na końcu zesikałem.

Blondyn analizował dłuższą chwilę wypowiedź szatyna.

Hubert: Karol kurwa, co to za pojebane rymowanki?

Karol- hehe.... Momo cjeee zjee

Hubert-...

Karol- hehehhehehehhe

Hubert- mów szybko, gdzie jesteś?

Karol- aalee ja nie lubię szybko... Ja lubię wolmo.

Hubert zacisnął usta w wąską kreskę.

Hubert- Kurwa mów, gdzie jesteś.

Karol- w... Dupie? No wiesz jest ciemno jak w dupie. No w dupie jestem.

Hubert- Ciemno jest, bo jest noc cymbale! Pytam się, gdzie jesteś?

Karol-koło wielkiego looodaaa, ale jak go polizałem to nie był dobry...

Hubert-... nie ruszaj się z tam tąd

Hubert się rozłączył. Domyślał się, że Karol jest przy lodziarni, bo przy nich są często wielkie plastikowe lody. I domyślał się też, że Karol jest pijany.
Szczerze mówiąc nie chciało mu się łazić po nocy w poszukiwaniu tego idioty, ale jakoś mu się tak na współczucie zebrało. Oczywiście nie wiedział dokładnie, przy której to lodziarni szatyn się znajduję, bo w końcu to jest Warszawa, ale naszczęście mamy technologię na tak zaawansowanym poziomie, że przy pomocy takiej oto aplikacji, jaką jest na przykład  Snaphat można zlokalizować położenie innych ludzi. Hubert szybko odpalił aplikację i sprawdził, gdzie jest Karol. Gdy znał już położenie pijaka niechętnie sturlał  się z kanapy na podłogę razem z kołdrą. Powoli podniósł się do siadu i z zamkniętymi oczami siedział tak z pięć minut. Następnie wstał, owinął się kołdrą i poszedł do łazienki, gdzie obmył twarz zimną wodą. Ale to i tak nic nie dało. Wiedział, że musiał się śpieszyć, ale jakoś tak mu to nie wychodziło. Poszedł więc z kołdrą na plecach do kuchni, gdzie zaparzył wodę na kawę. Gdy woda się gotowała usiadł na krześle, przykrył się kołdrą i zamknął oczy, oczywiście nie po to żeby spać! Po wypiciu kawy dostał takiego kopa w dupe, że od razu się zerwał, ubrał kurtkę i buty zszedł po klatce zchodowej, bo oczywiście winda była zepsuta. Gdy był już przy wyjściu zatrzymał się.

-Kurwa zapomniałem fryzury ułożyć- szybko wrócił się do mieszkania i ułożył włosy na "Pędzla".

Co z tego, że jest noc i i tak nikt go nie zobaczy? Pędzel i tak musi być i kropka.

Po czym znowu w tępie tego super bochatera Flasha z Marvela zbiegł po schodach na sam dół.

***

Po pięciu minutach truchciku ciemną nocą dotarł na miejsce. Zobaczył Karola, który wykłucał się z wielką, plastikową podobizną loda o to, że Polska jest dla Polaków i nie będzie tolerował czekoladowych lodów. Jebany rasista. Hubert podszedł do niego i pociągnął za kaptur od kurtki rzucając po drodze szybkie
"idziemy debilu". No, ale niestety nogi Karola odmawiały posłuszeństwa, a on sam chwiał się przy chodzeniu.
W pewnym momencie nawet upadł na ziemię. Hubert stanął przed leżącym Karolem niewzruszony ba... nawet chwycił za telefon i zrobił mu zdjęcie. Jakoś tak śmieszył go ten widok. Po chwili jednak się opamiętał i spróbował podnieść szatyna, lecz okazało się to nie małym wyzwaniem.
Gdy już udało mu się podnieść Karola przewiesił sobie jego rękę przez szyję i powolnym krokiem ruszył do domu.

-Fu! Śmierdzi od Ciebie wódą!-blondyn skrzywił się, gdy poczuł zapach wódki.

Karol nic na to nie odpowiedział tylko zaczął się śmiać.
W sumie to nie wiem czy Hubert wie, ale ja jako "profesjonalny" narrator, który opowiada Wam wszystko twierdzę, że jak nasz kochany blondasek chce się zemścić to niech zrobi filmik, na którym Karol jest pijany i wrzuci do internetu. No, ale wtedy nie było by zabawnie więc wracamy do historii.
Gdy  Hubert jakimś pieprzonym cudem był już pod swoim blokiem razem z Karolem czekało go najtrudniejsze zadanie. Musi wnieść tego słonia po schodach, bo winda nie działa. A Hubert mieszka na najwyższym piętrze. Chm. Super.

-Nie ma pieprzonej mowy, że Cię wniosę-powiedział blondyn puszczając Karola.

Szatynowi, jakimś cudem udało się złapać równowagę, ale nie na długo, bo zaraz potem runął na ziemię w niezgrabnym i efektownym stylu.
Hubert westchnął, a następnie krzyknął coś niezrozumiałego w akcie złości i flustracji. Całe szczęście, że było późno i nikt ich nie widział.
Po chwili wpadł na pewien pomysł.
Chwycił za nogi Karola i zaczął wciągać go po schodach przez co Karol uderzał głową we wszystkie stopnie, ale nawet to nie popsuło mu chumoru.
Gdy Hubert wciągnął szatyna do swojego domu osunął się po ścianie i zaczął ciężko dyszeć.

-Kurwa ile on waży-wysapał blondyn przeczesując sobie ręką włosy.

Ostatkami sił podniósł się i położył na kanapie zostawiając leżącego w korytarzu na podłodze Karola.
Zamknął oczy, ale nie mógł zasnąć... Miał jakieś dziwne wyżuty sumienia i chyba wiedział dlaczego. Wstał i chwycił za kocyk. Podreptał do przedpokoju i przykrył Karola kocykiem. Od razu zrobiło mu się lepiej. Nagle poczuł tak silne zmęczenie, że już nawet nie wysilał się, aby położyć się na kanapie. Poprostu położył się na podłodze obok szatyna i zasnął...nieświadomie wtulając się w niego.

Moje Ludki...

Wiecie jaką beke miałam przy pisaniu tego rozdziału? XD

Jeśli się spodobało zostaw gwiazdkę i komentarz.

Bye! ^^

I znowu... do kogo ja mówię? Muszę sobie uświadomić, że tego nikt nie czyta ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro