4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blondyn obudził się rano z lekkim katarem. Pewnie przez to, że zasnął na podłodze. Gdy do jego świadomości i podstawowego instynktu przetrwania, każdego dorodnego samca doszło, że jest wtulony w tors swojego Wroga natychmiast się zerwał na nogi.  Chwilę potem stracił równowagę przez leżącą na podłodzę kulkę, ale poważnie... skąd do kurwy nędzy wzięła się ta kulka? I spadł na szatyna. W tym momencie Karol obudził się.

-Co się... Hubert co my robimy na podłodze? A... i ja wiem, że jesteś gejem ale... mógłbyś... tą rękę... z mojego...krocza...-szatyn zaczął się jąkać i wskazał na rękę chłopaka.

Hubert tak niefortunnie spadł na Karola, że jedną ręką trzymał go za krocze. Szybko zabrał rękę, usiadł obok na podłodze, a na jego poliki wkradł się rumieniec.
Szatyn podniosł się do siadu przy czym stęknął, ponieważ pojawił się wróg numer jeden wszystkich ludków sporzywających alkochol... KAC.
A jak to pra, pra babka głosiła "Kac morderca nie ma serca".

Skacowany Karol i przeziębiony Hubert... to nie wróży nic dobrego.

-Co się wczoraj...-Karol urwał w połowie zdania, gdy spojrzał na czerwoną twarz blondyna.

Szczerze mówiąc Karol uznał to za urocze. Patrzył się tak dłuższą chwilę w ciszy.

-N-no w-weź się tak nie gap!-pisnął blondyn i chwycił za leżący na podłodze koc po czym rzucił go w stronę Karola, tym samym sprawiając, że ten nic nie widział.

-Em... sory-wybełkotał Karol.

Szatyn powoli wstał i ruszył w stronę łazienki by przemyć twarz i ogólnie odprawidź to całe czary mary z poranną rutyną.
Hubert w między czasie starał się uspokoić, jak on to lubił nazywać "gejowskie hormony". Innymi słowy robił wszystko by tylko mu nie stanął, ale niestety ciągle myślał o... męskości szatyna... przez spodnie na serio wydawała się duża, więc co dopiero bez... o nie, nie. STOP. To jest opowieść dla Ludków, z których większość i tak nie ma skończonej osiemnatki. Nie no, lol. To jest dwudziesty pierwszy wiek. Kto tu zwarza na ograniczenia wiekowe? 
Gdy blondaskowi udało się uspokoić wstał i skierował się w stronę łazienki z zamiarem wzięcia prysznicu. Otworzył drzwi i...

-Kurwa! Co ty tu jeszcze robisz?!-pisnął Hubert zasłaniając sobie oczy.

Trzasnął drzwiami. Usiadł na kanapie w salonie z wielkim szokiem na twarzy oraz dość widocznym rumieńcem. Chwycił za poduszkę leżącą obok i niczym prawdziwa dziewczyna i to w dodatku dziewica, jaką by nawet sam Kruszwil nie pogardził, zaczął w nią piszczeć.

Właśnie. Widział. Nagiego. Karola.
I to od PRZODU. A to co ten skurwiel ma pomiędzy nogami przekracza wszystkie normy społeczne.

Hubert zrobił się nawet przez chwilę zazdrosny o rozmiar sami wiecie czego. Zastanawiał się teraz czy wyczyścić oczy mydłem czy może lepiej odrazu wyprać sobie mózg zanim hormony rozkarzą mu się zakochać, jak to bywa w tych wszystkich chujowych romansidłach o gejach, do których tak wszystkie dziewczyny wzdychają. No, ale hormony jak to hormony, a w dodatku gejowskie, wysłały już odpowiednie sygnały do krocza.
Najlepsze co mógł teraz zrobić to na szybko sobie zwalić, aby zapobiec dalszemu rozwijaniu się problemu. Zabrał się więc za tak zwane "robienie sobie dobrze", ale nie opiszę Wam tego Ludki, bo dbam o Wasze dobro psychiczne.
Chwilę później do salonu wparował Karol i to on tym razem zasłonił sobie oczy z soczystym "Kurwa" na ustach.

-S-Spadaj! Nie widzisz, że sobie dobrze robię?! Debilu jebany to TWOJA wina-pisnął i zaczął rzucać wszystkim co było pod jego ręką, między innymi wazonem.

Najgorsze jest to, że Hubert nie doszedł, bo Karol za szybko przyszedł.
Szatyn szybko wyszedł z pokoju, a następnie zaczął okupować kuchnię.
Blondyn natomiat szybko dokończył to co dokończyć miał, a następnie schował się pod kołdrą.

"Jebany na mnie czary rzuca... to nienomożliwe żeby przez NIEGO mi stanął...to przypadek i... o Boże... czy on właśnie widział jak się masturbuję?"-rozmyślał.

Nagle... kichnął. A potem jeszcze raz i jeszcze... Przeziębienie dawało się weznaki. Kolejny powód by zostać pod kołdrą. W tym czasie Karol próbował zapomnieć o tym co widział on i o tym co widział Hubert wchodząc do łazienki. Odpalił więc Wattpada i zaczął czytać co tylko wpadło mu w ręce. Nagle znalazł opowiadanie o tytule "Twój świat". Z ciekawości wszedł i... i to był kurwa najgorszy pomysł na całym Bożym świecie. Ach... te nastoletnie fanki DxD... nic tylko smarują na Wattpadzie te z palca wyssane bajeczki.

***

Po godzinie Karol w końcu zebrał się na odwagę i wszedł do salonu Huberta. Swoją drogą co ten idiota robi jeszcze w domu blondaska? Nie wie, że istnieje coś takiego jak "wyjście"? Zastał chłopaka skulonego pod kołdrą i lekko trzęsącego się z zimna. Przystawił mu rękę do czoła i bez problemu stwierdził, że ma gorączkę. Postanowił się nim troszkę zaopiekować. Ten gest może trochę ociepli wizerunek szatyna w oczach Huberta, bo dobrze wiedział, że ten nie wybaczy mu tak łatwo.
Poszedł do kuchni w poszukiwaniu leków. I nic. Rany, hajs na zupki hińskie to ma, ale na leki to nie.
Westchnął i wrócił do chłopaka z zupką hińską, ale ze względów budżetowych tego opowiadania i portfela Huberta udajmy, że to był rosołek.
Nie chciał budzić blondyna więc usiadł na podłodze i oparł głowę o kanapę. Zaczął przeczesywać ręką włosy młodszego na co ten pomrukiwał przez sen.
Naprawdę zależało mu na przebaczeniu, ale czy zasługuje skoro nawet nie umie powiedzieć mu w twarz głupiego "przepraszam"?
Dobrze wiedział dlaczego nie miał wyżutów sumienia za tamten filmik, ale woli to narazie zachować w sekrecie.

-Jesteś kurwa słodki nawet jak śpisz-szepnął szatyn uśmiechając się.

Moje Ludki...

Dosłownie cały dzień brzuch tak mnie NAPIERDALA. Ja chyba mam tasiemca :')

No... rozdział jest jaki jest, ale to nie moja wina... to brak weny poprostu.

Ok... idę, bo mam spanko

Bye!^^

Ps: jeśli nie jesteś żydowskim Ludkiem to daj tą głupią gwiazdkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro