Super...Kolejne kłopoty?A może i nie...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po rozmowie z Barmanką byłam poprostu w szoku ! Czemu ja go odrazu nie rozpoznałam ? Dobrze mi myśli podpowiadały że to on! Już pięć dni mineło od tamtej rozmowy o Ezrze... Ja nadal mu nie powiedziałam że to właśnie on że to jego szukałam przez te wszystkie lata ! Siedziałam sobie właśnie na jednym z klifóf które były jakieś kilkadzieśiąt kilometrów dalej od statku już pięć dni tu siedze sama... Arze wrócił do statku po tej rozmowie nie odzywałam sie do niego poprostu powiedziałam że musze coś przemyśleć i trafiłam tu na ten klif...
W sumie może lepiej będzie jak mu narazie o tym nie powiem... on przecierz stracił pamięć ! Pewnie nie pamięta Kanana, Hery, Zeba, ani Choopera... ani mnie... Właśnie wpatrywałam sie w zachód dwóch słońc. - Długo coś tu siedzisz Sabine - Usłuszałam głos. Odwruciłam sie w strone dźwięku. Za mną stał Arze. - Oh... To ty... - powiedziałam cicho ze smutkiem. Będe mu musiała to powiedzieć że to on jest tym którego szukałam przez te wszystkie lata... Ale nie teraz... - Hej... Wszystko dobrze Sabine ?- zapytał z troską w głosie i usiadł obok mnie - Tak...- powiedziałam i sie uśmiechnełam sztucznie. W pewnym momencie usłyszałam jakieś kroki. Arze sie odwrócił najwyraźniej też je usłyszał. - O nie.- powiedział i szybko wstał - Coś sie stało? - też wstałam - Znaleźli mnie musimy uciekać - powiedział i zeskoczył z klifu. Myślałam że sie zabije ale zwinnie wylądował. Odwruciłam sie za siebie. W oddali było widać szturmowców. No to byli ci co chceli odbudować imperium mimo że Vader i Imperator zgineli. Uruchomiłam swój plecak i zleciałam obok Arzy. - To twoji kumple ?- zapytałam - No tak jakby tylko że mnie nie lubią. Dobra teraz uciekajmy zaraz nas dogonią jak nie ruszymy sie z tąd !- zarządził Arze i zaczeliśmy biec przez pustynny krajobraz Tatooine. Biegłam ile sił w nogach miałam. Na nasze nieszczęście oni mieli skutery których my nie mieliśmy. Tak szybko jak mogliśmy dobiegliśmy do mojego statku a ja szybko uruchomiłam silniki statku.
- Dalej no szybko w góre w góre... - złapałam za stery i poderwałam statek. Po paru minutach wylecieliśmy za orbite planety i zamarłam gdy zobaczyłam w jakiej kiepskiej sytuacji jesteśmy... - Cholera gwiezdny niszczyciel... - Gdy tylko to powiedziałam wyleciały Imperialne TIE. No super poprostu genialnie jeszcze tego nam brakowało. Oczywiście TIE jak zawsze odrazu pokierowały sie na statek i otworzyły ogień. Ribiłam wszystko abyśmy nie oberwali zwłaszcza w śliniki. Jak silniki pójdą to po nas. Zaczełam strzelać do TIE'i. Nie mineły dwie minuty a już pierwszego zestrzeliłam. Ezra pseudo Azre trzymał sie tylko ławki starając sie nie upaść na podłoge. - Ty masz tak zawsze ?-Zapytał ironicznie. - Tsaaa - odpowiedziałam zestrzeliwując kolejne dwa TIE. Zostały trzy. No dobra kiepsko nie jest... Nagle coś wstrząsneło statkiem. -Cholera osłony poszły! - Zaczełam w całym stresie wpisywać pierwsze lepsze współżędne które mi przyszły do głowy -Nie no koniec tego !- zestrzeliłam jednego ostatniego TIE'a po czym pociągnełam za dźwignie i wskoczyliśmy w nadprzestrzeń. Kiedy już znaleźliśmy sie w nadświetlnej odetchnełam z ulgą... - Uf było blisko... - powiedziałam i spojrzałam na Ezre wpatrywał sie we mnie z zadziwieniem. - No co ? - Zapytałam go. - Nic... Widze że lekcje pilotażu Hery nie poszły na marne... - Uśmiechnoł sie do mnie szczerze tym swojim typowym dla niego uśmieszkiem. Chwile patrzyłam na niego zszokowana. - No co ?- Zapytał on teraz mnie. -T-ty pamiętasz Here ?-
Zapytałam nie ukrywając zdziwienia. - Coś mi sie powoli rozjaśnia tak troche coś sobie zaczynam przypominać... A co coś mnie omineło ?- Zapytał. Czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej poprostu wstałam, podeszłam do niego i go przytuliłam. Zamknełam oczy a po mojich policzkach popłyneły łzy... Szczere łzy... Pamiętał... Przypomniał sobie jednak coś... - Tak sie ciesze że sobie coś przypomniałeś... - przytuliłam go mocniej - Hej... Nie płacz... - Powiedział Ezra i odwzajemnił uścisk i zaczoł mnie głaskać po głowie. -Nie rób mi tego nigdy więcej... - Powiedziałam - Sabine... - Powiedział Ezra - Tak...?- Podniosłam swoje zaszklone oczy na niego - Kocham cie... - Powiedział i złączył nasze usta w pocałunku. Chwile byłam zszokowana ale szybko oddałam pocałunek... Tak... Ja twarda mandalorianka otworzyłam sie na Rycerza Jedi który od dawna był w mojim sercu... Najwyraźniej nie dostrzegałam tego wcześniej... Ale teraz już widze... Że to on był dla mnie tą najważniejszą osobą przez ten cały czas. To już nie jest ten sam flirciarski nastolatek którego spławiałam tylko dorosły mężczyzna którego dopiero teraz pokochałam... Pokochałam całym sercem... Rozłączyłam nasze usta gdy zabrakło nam tchu - Ja ciebie też kocham Ezra... - powiedziałam...

~~~~~~~~~~Od Autorki~~~~~~~~~~~
Siemanko kochani wróciłam do pisania tej książki. Czemu tak nagle przerwałam ? Polrostu nie miałam weny xD. Dziękuje -_Secretek_- za poddanie pomysłu i weny. Thx kochaniutka ❤
Jak już wcześniej wspominałam zawiesiłam część książek bo poprostu nie mam kiedy ich pisac a część zwyczajnie nie ma sensu więc najpewniej kilka z nich usune :P
Jak sie wam spodobał rozdział dajcie gwiazdke 🌟
Całuski od Smoczej dla was😘
Niech moc będzie z wami

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro