#8
Delikatna, zimna mżawka powodowała, że moje włosy powoli stawały mokre. Szłam patrząc na swoje czarne trampki - które zdecydowanie nie były odpowiednim obuwiem na taką pogodę - razem z obcymi chłopakami, kierując się w stronę sierocińca. Odkąd zaczęliśmy iść nie odezwałam się ani słowem nie wiedząc czy chcieliby w ogóle rozmawiać. Trzymając ręce w kieszeniach bluzy zaczęłam powoli kopać jakiś przypadkowy kamyk na ziemi, jednak gdy usłyszałam znaczące chrząknięcie - przestałam. Spojrzałam powoli w stronę moich nieprzyjemnych towarzyszy. Założyłam bordowy kaptur na głowę i po głębokim westchnięciu w końcu wydusiłam z siebie słowa.
- To jak się nazywacie? - zapytałam błądząc wzrokiem po ich twarzach.
- Jestem Robal, a to Emsi Brudny Di - powiedział niższy ode mnie chłopak w żółtej, brudnej kamizelce.
- Emsi Brudny Dizmits - poprawił go ten drugi, wyższy i szerszy w ramionach.
- Żeś tego nie zmienił?
- Nie - odpowiedział niższym głosem niż zwykle.
- Jak nie? Zapomniałeś? Brought powiedziała, że Brudny Dizmits brzmi jak zafajdane gacie - powiedział z oburzeniem Robal, pomimo, że jego przydomek też stawiał wiele do życzenia.
- No.. ale mi powiedziała, że Brudny Di brzmi jakbym się nie mył - stwierdził zmieszany.
- Zaraz. To są wasze przezwiska? - spytałam przerywając tą absurdalną wymianę zdań.
- Pseudonimy - odparł szerszy. - Bo myśmy Walijscy raperzy. Robal pokaż Nowej co potrafisz - Kiwnął głową w kierunku chłopaka po prawej.
- Teraz? - spytał bez większego przekonania, lecz po chwili Brudny Di przyłożył ręce do ust i zaczął amatorsko bit-boksować, zapraszając niemo Robala do kontynuowania. Ten spojrzał na chwile pod nogi ale zaczął rapować.
- W księżej kryjówce lubię się nawalać, twój stary tam wbił zasiłek przewala. Te rymy są git i wygląda to prosto, bo wchodzą tak jak kurczak na ostro.
Gdy skończył spojrzałam na nich z uniesionymi brwiami.
- Em.. - chrząknęłam - Nieźle. Całkiem nieźle - mówiłam kiwając delikatnie głową. Zapadła cisza, której nie do końca chciałam przerywać - To ile jeszcze? - spytałam.
- Może byśmy śmignęli skrótem Di?- zaproponował Robal. Razem z jego słowami zatrzymaliśmy się.
-To samo do łba wpadło mi - odpowiedział rymując chłopak.
~*~
-To tutaj? - wydobyłam z siebie bez przekonania patrząc na błotnistą ziemie pokrytą bujna trawą. Odwróciłam twarz w ich stronę, a ci pokiwali synchronicznie głowami.
Wróciłam spojrzeniem na zarośnięty teren. Nie będzie to przyjemny spacerek, pomyślałam.
~*~
°371 słów°
No cóż kochani, wróciłam po dziesięciu miesiącach. Nie wróciłam jednak, żeby wznowić tą książkę, a pożegnać się ostatnim (i jak można zaobserwować niekompletnym) rozdziałem, który zaczęłam pisać jeszcze w czasach kiedy miałam na nią wenę . Chociaż myślę, że książką w sumie tego nazwać nie można, to jest mi przykro żegnając się z nią oficjalnie pomimo, że zrobiłam to mentalnie już prawie rok temu. Miałam na nią pełno pomysłów i żałuję, że nie jestem w stanie ich wykorzystać.
Śmiało mogę powiedzieć, że mój styl pisania bardzo się zmienił, przez ten czas więc i tak nie byłabym w stanie jej kontynuować. Chyba że zaczęłabym pisać ją od początku, na co zdecydowanie nie mam ochoty. I pomimo, że patrzę na te książkę jako tylko początek mojej przygody z pisaniem oraz umiejętności będę wspominała ją z uśmiechem. Mam do niej wielki sentyment i nie zamierzam usuwać jej z mojego życia, jakby była największym błędem jaki popełniłam, więc gdy najdzie was ochota będziecie mogli (przynajmniej na razie) wrócić na mój profil do tej książki.
Tym czasem żegnam się z wami, do zobaczenia w następnej książce.❤️
_Hlin_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro