Rozdział X

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Capitan Error*

Miną miesiąc od odejścia Ink'a. Pierwsze dni mijały znośnie, ale im dłużej tym bardziej za nim tęskniłem. Siedziałem w swojej kajucie. Nie mogłem zapomnieć o nim. Nagle ktoś zapukał do drzwi kajuty.
-Można wejść?-spytał się Epic.
-Wlazł.
-Szefie jaki jest kur...s...-podbiegł do mnie i zabrał mi butelkę z winem.-ty się tak nie spijaj!
-Samo co je wziąłem.
-Idź ty spać.
-Ale kto przejmie dowodzenie inaczej?
-Lux, a ty idź spać.
-...-

*Bosman Cross*

Gdy upewniłem się, że kapitan poszedł spać zwołałem zebranie załogi i wspólnie obraliśmy kurs na Ocean Atlantycki.
-A tak właściwie to po co obraliśmy taki dziwny kurs?-spytał Fell.
-Według Lux to jest jedno z niewielu miejsc gdzie można spotkać Ink'a.
-A co z Zatoką Białych Pian?-dopytał się NightMare.
-A czy ty byś chciał przebywać w miejscu gdzie mieszkała twoja już zamordowana rodzina?
-...nieeee?
-...-
-A jak sprowadzisz Ink'a?
-A co z szklaną butelką i listem w niej?-odparła Lux.
-Wiesz, że nawet mi to do czachy nie przyszło?
-Heh tobie wylecieć ten pomysł z czachy nie mógł, za to mnie wleciał.-na co wszyscy się zaśmiali, gdyż zrozumieli że nawiązuje do swojej pękniętej czaszki. Po około dwóch godzinach wpłynęliśmy na teren Oceanu Atlantyckiego i wyrzuciliśmy butelkę. Czekaliśmy i czekaliśmy.

Ale Nikt Nie Przybył

Zaczęliśmy tracić nadzieję. Usłyszeliśmy jakby coś uderzyło w okręt. Patrzyliśmy do okoła wody, niczego nie było. Usłyszeliśmy znowu plusk i z lewej burty zauważyliśmy że ktoś tyrzyma się. Podbiegliśmy w tamtą stronę.
-INK!-krzyknęliśmy wszyscy i wciągnęliśmy go.

*Merman Ink*

Gdy mnie wciągnęli na pokład widziałem w ich oczach radość. Ale dlaczego.
-Jak dobrze że jesteś.-powiedziała z lekką nutą smutku Lux.
-Coś się stało?
-Tak...Error tak jakby odchodzi od zmysłów z tęsknoty.
-C-Co!?
-To co słyszałeś...
-Zaprowadzicie mnie do niego?
-Jasne tylko poczekaj przebierz się.-odparła Lux, po czym pobiegła gdzieś i przyniosła mi ubrania. Odeszłem dalej od nich i schowałem się za skrzynie. Przebrałem się i podszedłem do nich.
-Nie zmienisz tej marynarki na inną? Suchą?
-Nie, przywiązałem się do niej. To gdzie jest Error?
-W swojej kajucie. Chyba śpi-powidzial Cross. Ruszyłem w stronę kajuty, otworzyłem drzwi i zastałem śpiącego Error'a.
-Hej, Error? Obudź się!
-Co? Kto?-wymamrotał.
-To ja, Ink.
-Ink...INK!?
Odwrócił się i mnie przytulił. Zaczął lekko płakać.
-Inky to naprawdę ty!
-Tak.-przytuliłem go mocno.
-Nie opuszczaj mnie więcej proszę!-prosił. Na to nie mam zapewnienia. Ale postaram się. Może znajdę jakiś sposób, nie zamierzam sprawić osobie którą kocham, więcej takiego smutku i cierpienia. Obiecuję.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
A nawet przyżekam.

*******************************
Zastanawiam się czy komu kolwiek to się podoba °^°

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro