Rozdział XXII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Capitan Error*

Od ostatniego pościgu miną jakiś czas. Niepokojące zjawiska ustały. Dryfowaliśmy po Oceanie Atlantyckim. Nagle usłyszałem krzyk z Bocianiego Gniazda.
-Kapitanie!-usłyszałem krzyk NightMare'a.
-Co!¿
-Na horyzoncie widać 2 lub nawet 3 statki wroga!!
-CO DO KURW-moją wypowiedź przerwał ostrzał. Jedna kula trafiła mnie w ramię.
-KAPITANIE!-krzykną Outer.
Boli jak cholera.
-D-DO BRONI!¡-wstałem, wyciągnąłem spluwę. Dwa statki ostrzeliwały nas, a trzeci, Dream'a, zszedł do abordarzu.
Załoga wychodziła spod pokładu i walczyła. I szablami, i spluwami.
Jak na razie nasi zabijali żołnierzy.
Naszym zadali tylko jak na razie lekkie rany.
Ale to na razie.
Aż w końcu zszedł na pokład Dream wymierzając szablę w moją stronę.
-Długo czekałem na ten dzień.-zaczął.-dziś ominę omen śmierci! Zabijając cie jak najszybciej i wykończyć twoich przy pomocy żołnierzy.
-P-Psychol.
-Mów jak chcesz. Nie obchodzi mnie to!-wyciągną szablę i rzucił się w moją stronę. Odepchnąłem jego atak swoją szablą. Wziął zamach szablą, lecz ja się schuliłem w porę. Korzystając z okazji *podciąłem do i upadł.
Ten złapał mnie za nogę i też wywrócił. Wziął sztylet i wbił mi w prawy oczodół. Natychmiast stracił kolory. Stał się mam prawdę podobnie biały i ślepy. W odwecie uciąłem mu prawą rękę. Oby nie był prawo ręczny.
Cofną się i upadł na plecy. Podeszłem do niego celując szpadą w jego gardło.
-Jakieś ostatnie słowa?
-I tak mnie nie zabijesz.
-Skąd ta pewność?
-Przepowiednia nie przypisała tego tobie!-
Wystarczyło spuścić *garde na chwile i już przepłaciłem to cenną rzeczą.
-KAPITANIE!-usłyszałem Lux.

Przepłaciłem to własnym życiem...

*******************************
*Podciąć kogoś - schylić się i uderzyć jedną nogą w nogi przeciwnika w taki sposób, aby upadł.

*Garda - mieć się na baczności / pilnować się

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro