Rozdział 2 Duchy przeszłości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*** rozdział pisany na szybko i wymyślany na bieżąco proszę o wyrozumiałość ***

                                                 Macie też muzyczkę do posłuchania (:

L-Masz coś? ja znalazłem tylko trochę prowiantu,mojego Glocka 17 i trochę amunicji.

S-Tylko jedzenie i ubrania na zmianę.To co idziemy? Widziałam wioskę może ktoś nam powie co właściwie się stało?

L-Dobra no to idziemy.

Droga przez plażę była przyjemna, więc droga w pobliże wioski zeszła całkiem szybko

L- to już niedaleko, w ogóle jak myślisz co tam znajdziemy? Mam nadzieję że tubylcy nie są wrogo nastawieni.

S-Em ten tego spójrz przed siebie

L- Łoo k***a co to jest!?

???-Twoja śmierć*psychiczny chichot*

Nagle ni z gruchy ni z pietruchy wyskoczył niebieski  wilk i przyfasolił psyhiatrykowi z pazurami cukinią w łeb.

***Sorry za to zdanie przedawkowałem truskawki***

????-hej w porządku?

L,S-Tak, kim ty jesteś?

B-Nazywam się Blaze, iii co wy robicie w Wiosce Szaleńców?! Przecież wszyscy wiedzą że to niebezpieczne miejsce trafiają tu najgorsi z najgorszych z całej wyspy!

L-Em ja opowiadam czy ty?

S-Dawaj ty.

L-Ok no winc płyneliśmy sobie statkiem nagle rozpętał się sztorm podczas sztormu mój mózg wrócił do mojej czaszki oraz zaświeciło oślepiając światło przez które straciliśmy przytomność i ocknęliśmy się na plaży z czego Shirę przemieniło w humanoidalną wilczycę...

B-Właściwa nazwa to furry.

L-Oł... ok no więc przemieniło ją w furry zobaczyliśmy ta wioskę i to cała historia.

B-hmm No dobra widać że niewiele wiecie o tej wyspie to wam opowiem.

L,S-Yey

B-Ale nie tutaj idzcie za mną.

Blaze prowadził ich przez dżunglę coraz dalej i dalej w głąb wyspy po kilku godzinach dotarli do obozowiska 

B-Czujcie się jak u siebie. Dobra od czego by tu...

L-Może od początku?

B- ok, Kiedyś na tej wyspie panował pokój nie było przestępców czy kłamców był to istny raj na ziemi, Przynajmniej dopóki jeden z nas: Snowblind nie wpadł do katakumb Przeklętego Zamku oczywiście nie z własnej woli, jako że wejście było za wysoko nie mógł do niego dosięgnąć więc poszedł w głąb katakumb *wzdycha* eh cokolwiek lub kogokolwiek zmieniło to go na gorsze przybrał imię Destroyer Mistrz Kogawa (autokorekta-Komuny) próbował go powstrzymac ale... Nie Udało mu się najpierw Destroyer przykuł go do ściany potem kiedy nie udało mu się go złamać zaciągnoł go do katakumb szczęście w nieszczęściu Destroyer przestał terroryzować wyspę i jej mieszkańców ale kosztem biednego Kogawy... Wszyscy za nim tęsknimy.

L-*zatkało go*

S-Więc pomożemy mu! Prawda Wolf?

L-No jasne!

B-Wait jesteś człowiekiem i masz na nazwisko Wolf? Jakim cudem?   

 (autokorekta członkiem.... ponownie)

L- A bo ja wiem...

L- no dobra to w którą stronę te katakumby?

B- *pokazuje na wulkan* 

Tam.

L- Coś czulem że to nie będzie normalne miejsce


 **** Hejo jak tam rozdział napiszcie w komentarzu czy sie podoba i czy pisać dalej****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro