*** rozdział pisany na szybko i wymyślany na bieżąco proszę o wyrozumiałość ***
Macie też muzyczkę do posłuchania (:
L-Masz coś? ja znalazłem tylko trochę prowiantu,mojego Glocka 17 i trochę amunicji.
S-Tylko jedzenie i ubrania na zmianę.To co idziemy? Widziałam wioskę może ktoś nam powie co właściwie się stało?
L-Dobra no to idziemy.
Droga przez plażę była przyjemna, więc droga w pobliże wioski zeszła całkiem szybko
L- to już niedaleko, w ogóle jak myślisz co tam znajdziemy? Mam nadzieję że tubylcy nie są wrogo nastawieni.
S-Em ten tego spójrz przed siebie
L- Łoo k***a co to jest!?
???-Twoja śmierć*psychiczny chichot*
Nagle ni z gruchy ni z pietruchy wyskoczył niebieski wilk i przyfasolił psyhiatrykowi z pazurami cukinią w łeb.
***Sorry za to zdanie przedawkowałem truskawki***
????-hej w porządku?
L,S-Tak, kim ty jesteś?
B-Nazywam się Blaze, iii co wy robicie w Wiosce Szaleńców?! Przecież wszyscy wiedzą że to niebezpieczne miejsce trafiają tu najgorsi z najgorszych z całej wyspy!
L-Em ja opowiadam czy ty?
S-Dawaj ty.
L-Ok no winc płyneliśmy sobie statkiem nagle rozpętał się sztorm podczas sztormu mój mózg wrócił do mojej czaszki oraz zaświeciło oślepiając światło przez które straciliśmy przytomność i ocknęliśmy się na plaży z czego Shirę przemieniło w humanoidalną wilczycę...
B-Właściwa nazwa to furry.
L-Oł... ok no więc przemieniło ją w furry zobaczyliśmy ta wioskę i to cała historia.
B-hmm No dobra widać że niewiele wiecie o tej wyspie to wam opowiem.
L,S-Yey
B-Ale nie tutaj idzcie za mną.
Blaze prowadził ich przez dżunglę coraz dalej i dalej w głąb wyspy po kilku godzinach dotarli do obozowiska
B-Czujcie się jak u siebie. Dobra od czego by tu...
L-Może od początku?
B- ok, Kiedyś na tej wyspie panował pokój nie było przestępców czy kłamców był to istny raj na ziemi, Przynajmniej dopóki jeden z nas: Snowblind nie wpadł do katakumb Przeklętego Zamku oczywiście nie z własnej woli, jako że wejście było za wysoko nie mógł do niego dosięgnąć więc poszedł w głąb katakumb *wzdycha* eh cokolwiek lub kogokolwiek zmieniło to go na gorsze przybrał imię Destroyer Mistrz Kogawa (autokorekta-Komuny) próbował go powstrzymac ale... Nie Udało mu się najpierw Destroyer przykuł go do ściany potem kiedy nie udało mu się go złamać zaciągnoł go do katakumb szczęście w nieszczęściu Destroyer przestał terroryzować wyspę i jej mieszkańców ale kosztem biednego Kogawy... Wszyscy za nim tęsknimy.
L-*zatkało go*
S-Więc pomożemy mu! Prawda Wolf?
L-No jasne!
B-Wait jesteś człowiekiem i masz na nazwisko Wolf? Jakim cudem?
(autokorekta członkiem.... ponownie)
L- A bo ja wiem...
L- no dobra to w którą stronę te katakumby?
B- *pokazuje na wulkan*
Tam.
L- Coś czulem że to nie będzie normalne miejsce
**** Hejo jak tam rozdział napiszcie w komentarzu czy sie podoba i czy pisać dalej****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro