21 - Nowy rozdział się zaczyna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia spotkali się przy schodach – zupełnie jak w zeszłym tygodniu, dzień po Tamtym Dniu. Adrien uśmiechnął się do siebie na wspomnienie swoich rozterek wtedy mu towarzyszących.

- Jak się masz? – spytał, podchodząc do niej, a ona w odpowiedzi rozpromieniła się w uśmiechu, który rozgrzewał jego serce.

- W porządku – odpowiedziała. – Naprawdę mi wczoraj pomogłeś.

- Cieszę się.

- Mogłabym przywyknąć do tego, że zastępujesz mi wieczorami Tikki – szepnęła.

- Też bym mógł przywyknąć, ale nie wiem, co na to twoi rodzice. – Mrugnął do niej.

- Czemu mieliby mieć coś przeciwko? – zdziwiła się, na co on spojrzał jej w oczy takim wzrokiem, że aż się zarumieniła. – Trochę wykraczasz poza zakres wsparcia, którego mi udzielała Tikki – mruknęła.

- Nie tak znowu trochę – odpowiedział, uśmiechając się szeroko. To była jego słodka zemsta za to, co ona z nim wyprawiała wczoraj wieczorem. A potem przygarnął ją do siebie i pocałował.

- Heeej, ludziska! Adrien przyszedł ze swoją dziewczynąąąą! – Znowu ktoś wrzasnął na pół szkoły.

Marinette roześmiała się i przytuliła do Adriena. A on objął ją mocno i poprowadził do szkoły. O ileż różniło się to ich wejście od tego z zeszłej środy! Dzisiaj mieli tych ludzi po prostu w nosie. Liczyło się tylko to, że są razem. I w ogóle nie obchodziło ich to, co sobie pomyślą inni. Zresztą, można powiedzieć, że zaliczyli ten etap w zeszłym tygodniu.

- Cześć, chłopie! – Nino klepnął Adriena w łopatki. – Jak się trzymasz?

- Moje kondolencje... - szepnęła Alya, obejmując Adriena.

Adrien bez słowa kiwnął głową. Wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Marinette. Przecież dla niewtajemniczonych kolegów w szkole głównym wydarzeniem weekendu była śmierć jego ojca...

- Czy to prawda, że twoja mama się odnalazła? – zapytała Alya z typową dla siebie ciekawością dziennikarską.

- Prawda. – Adrien potwierdził lakonicznie. Oboje z Marinette próbowali przezwyciężyć zaskoczenie tym, w jakim kierunku poszła ta poranna rozmowa.

- Co się z nią działo przez te dwa lata? – dociekała Alya, więc Marinette w końcu wtrąciła się do rozmowy, upominając przyjaciółkę:

- Alya!

- Przepraszam... - zreflektowała się Alya. – Na pewno nie masz teraz głowy do... - nagle urwała i spojrzała na splecione dłonie Adriena i Marinette. – No, zaraz... Nie no... Poważnie?

- Ale o co chodzi? – wtrącił Nino, nie rozumiejąc sytuacji.

- Jaja sobie robicie? – Alya spojrzała na nich groźnie. – Nie mogliście wybrać lepszego momentu?

Adrien spojrzał szybko na Marinette. Jak przypomniał sobie, jaki moment wybrali tak naprawdę, to musiał przyznać, że rzeczywiście gorszego nie mogli wybrać. Jeszcze trochę i w ogóle byłoby za późno. Sądząc po minie Marinette – pomyślała dokładnie o tym samym. Prawie parsknął śmiechem, co w obecnej sytuacji byłoby bardzo nie na miejscu.

- Można powiedzieć, że trochę nie mieliśmy wyboru – mruknął wreszcie Adrien, a z Marinette wydobyło się parsknięcie wstrzymywanego śmiechu.

- Marinette? – Alya zmarszczyła brwi.

- Daj jej spokój. – Adrien machnął ręką. – Zostałem trochę przyparty do muru. I nawet się nie dziwię, że ją to bawi.

- Ale twój ojciec... - zaczęła Alya beznadziejnym tonem.

- Zdążył nam dać swoje błogosławieństwo – mruknął Adrien, a Marinette zagryzła wargę, żeby się nie roześmiać.

- Ja cię zabiję – szepnęła Marinette.

- Chciałbym to zobaczyć – odpowiedział jej Adrien z uśmiechem.

- Ja też – dodała Alya. – Ty byś muchy nawet nie skrzywdziła.

Teraz już nawet Adrien miał problem z zachowaniem powagi, jak przypomniał sobie wszystkie razy, kiedy Biedronka rzucała złoczyńcami po ścianach. Jemu też przecież oberwało się czasem i nie była wtedy delikatna.

- Przynajmniej mogę powiedzieć, że jednak mi się udało – skomentowała Alya.

- Co niby ci się udało? – spytała Marinette podejrzliwie.

- Shippowanie.

- Pierwsze słyszę.

- No, przecież was shippowałam.

- Z tego, co pamiętam, shippowałaś mnie z Czarnym Kotem. A Adriena z Biedronką.

- Och, Marinette! – Zaśmiała się Alya. – To była przecież zasłona dymna! Byliście tak skrępowani w swojej obecności, że jeślibym nazwała rzeczy po imieniu, to chyba byście się zapadli pod ziemię. A dzięki temu, że odwróciłam waszą uwagę i jeszcze wzbudziłam zazdrość w was obojgu, to się dogadaliście w trymiga!

Adrien wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Marinette. Nie próbowali nawet wyprowadzać Alyi z błędu. Jej tłumaczenie załatwiało właściwie sprawę. Nie musieli wymyślać bajeczek o tym, co tak naprawdę wydarzyło się w weekend. Z trudem powstrzymali śmiech.

- A propos tych waszych wielbicieli... - zaczęła Alya i Adrien poczuł, że Marinette zesztywniała. – Wiecie, że zniknęli bez śladu?

- Jak to: bez śladu? – Marinette udała zdziwienie.

- Skąd ta myśl? – dodał Adrien.

- Czy wy nie oglądacie w ogóle telewizji? – Alya westchnęła z irytacją. – Wczoraj był reportaż o tym. Wiecie... Jako autorka Biedrobloga zawsze jestem na bieżąco, jeśli chodzi o newsy o Biedronce i Czarnym Kocie. No i wyobraźcie sobie, że burmistrz wydał oświadczenie o ostatecznym pokonaniu Władcy Ciem, a Biedronka i Czarny Kot opuścili Paryż po zakończonej misji.

- Że co?! – wykrzyknęli jednocześnie Adrien i Marinette.

Alya przewróciła oczami.

- Dowiedziałam się później nieoficjalnie, że burmistrz otrzymał zapieczętowaną wiadomość w tej sprawie.

Marinette spojrzała na Adriena. Oni wiedzieli, kto przesłał tę wiadomość. I wiedzieli, że też byli jej adresatami. Mistrz Fu dawał im do zrozumienia, że ten rozdział książki został zamknięty na zawsze. I chociaż od dwóch dni ich serca pękały na wspomnienie o tych małych stworzonkach, które towarzyszyły im w każdej chwili ich życia przez ostatnie dwa lata, nagle zrozumieli, co im chciał przekazać Mistrz Fu.

- Myślicie, że oni gdzieś teraz są? Razem? – Alya ze swoim pytaniem wdarła się w ich myśli.

- Myślę, że tak – odpowiedziała Marinette z uśmiechem.

- Ech, zawsze była z ciebie romantyczka.

- Ale pomyśl, Alya... Może dopóki mieli przed sobą postawione zadanie pokonania Władcy Ciem, nie chcieli się rozpraszać na sprawy uczuciowe?

- Nie kupuję tego. – Alya wzruszyła ramionami. – Tam w ogóle nie było chemii między nimi.

- Serio? – zdziwił się Adrien i zarobił kuksańca.

- Mnie też się wydaje, że oni flirtowali ze sobą na potęgę. – Nino poparł przyjaciela.

- Czarny Kot flirtował ze wszystkimi dziewczynami jak leci – skomentowała Alya.

- Według mnie był wierny Biedronce – wtrącił Adrien.

- A to podrywanie Marinette? To co to niby było? – Alya nie odpuszczała.

Marinette znów wydała z siebie dźwięk, jakby miała się udusić od powstrzymywanego śmiechu.

- Nie czułam się jakoś specjalnie podrywana – wykrztusiła. – Coś ci się musiało pomylić, Alya.

- Jak tam sobie chcecie! – Alya się poddała, widząc, że jest w mniejszości. – Ale podoba mi się ten pomysł, że oni gdzieś tam, gdziekolwiek są, to są razem. Jako para. Ciekawe, jak będą wyglądać ich dzieci...

Adrien i Marinette wymienili spojrzenia i w końcu wybuchnęli śmiechem. Cóż... oni już nawet znali ich imiona... Ale to już będzie historia na kolejny rozdział. Oni dopiero zaczęli pisać nowy, w którym mieli nadzieję na więcej takich chwil jak wczorajsze śniadanie, na które co niedzielę będzie przyjeżdżał Adrien z mamą, i jak wczorajszy wieczór... A za parę lat napiszą kolejny rozdział i jeszcze kolejny. I w jednym z nich na pewno znajdzie się miejsce dla Louisa, Emmy i Hugona.

Mistrz Fu miał rację – każda historia ma swój początek i swój koniec. Sztuką jest wypełnienie każdego rozdziału taką treścią, by z przyjemnością wracać pamięcią do kart zapisanych dobrymi uczynkami, właściwymi wyborami i miłością. Tyle i aż tyle.

* * *

A/N: Po trzech latach od ukończenia tej książki zaczął powstawać sequel. Jego akcja rozgrywa się trzy lata po wydarzeniach opisanych tutaj. Przypadek? ;-)

Zapraszam do lektury "Tej Nocy"! (https://www.wattpad.com/story/273342847-ta-noc) 

Arolla

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro