Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[..] Wszedłem do gabinetu dyrektora, w sumie mojego kumpla. Jakby nie patrzeć miał już na karku 50, ale wciąż zachowywał się jak nastolatek. Dogadywaliśmy się jak kumple i często razem w szkole, był czarnoskórym mężczyzną który był przezabawny.

- Janek! - Krzyknął gdy zobaczył mnie w drzwiach. Odłożył papiery i wskazał na krzesło naprzeciwko niego. - Siadaj. Co cie do mnie sprowadza? Znowu jakiś nauczyciel kazał cię przysyłać do mnie po coś do gabinetu? Jesteś jedyny rozsądny w twojej klasie. - Zaśmiał się, a ja wraz z nim.

- Nie, tym razem nie przyszedłem w miłej sprawie, pan Działowy znowu ma jakieś problemy do mnie gdy odpowiadałem przy tablicy...

- Ehh, Janek... Nie możesz w jakikolwiek sposób prowokować nauczyciela, musisz mieć do niego szacunek mimo że go nie lubisz, lub ci przeszkadza... - Powiedział, na co skinąłem głową. Po chwili do gabinetu wszedł Tomek z wściekłą miną.

- I oto nasza zbita sarenka! No chodź, niech cię przytulę, przecież jesteś taki deli... - Usłyszałem chrząknięcie dyrektora Franklina i uciszyłem się widząc mnę Tomka która wróżyła tylko najgorsze.

- Czy mogę...?

- Nie. - Odpowiedział krótko przerywając Tomkowi dyrektor.

- Ale tylko..

- Nie.

- No proszę! Tylko jedno krótkie...

- Powiedziałem n,e, jesteśmy na terenie szkoły, wulgaryzmy, szczególnie ze strony nauczycieli do uczniów, są niewskazane, a wręcz zakazane. - Powiedział po czym zaczął się bawić jakąś figurką która leżała na biurku. Widocznie był znudzony tą sytuacją.

- Słuchaj mnie Dąbrowski, nie wiem o co ci chodzi, ale jeśli masz się na kimś wyżywać to wybierz kogoś innego, bo ja, nie jestem zbyt dobrym kandydatem, szczególnie że łatwo daje się sprowokować do...

- Dosyć. - Usłyszeliśmy, na co oboje skierowaliśmy wzrok na Teda. Tak, gdy widzieliśmy się po szkole mówiliśmy do siebie po imieniu, po co komu jakiś oficjalne bzdety. - Tomek, proszę cię, mimo wszystko nasz uczeń...

- Bardzo nie wychowany i wygadany...

- UCZEŃ. - Podkreślił Ted. - Mimo wszystko... Janek, podaj rękę panu Działowemu i przeproście się nawzajem.

- Ja temu pedałowi ręki podawać nie będę. - Powiedziałem pewnym głosem.

- O nie teraz masz przejebane. - Powiedział Tomek po czym podszedł do mnie i oddalił swoją rękę w tył chcąc mnie uderzyć. Zamknąłem oczy i już wyobrażałem sobie jaką śliwę będę mieć pod okiem od tego ciosu. Tomek nie należał do najsłabszych, jednak mimo wszystko nie poczułem żadnego uderzenia. Albo tak słabo uderzył, albo nawet do tego ciosu nie doszło.Po otwarciu oczu wszystko było jasne. Dyrektor stał przede mną trzymając pięść Tomka który po chwili upadł na kolana. - Przepraszam, ja...

- Rozumiem... Jednak będę musiał dać ci tydzień urlopu, byś wszystko przemyślał. Nie mogę pozwolić by to się powtórzyło... - Odpowiedział siadając do biurka i podpisując coś, co wręczył po chwili Tomkowi. A ty Janek. - Powiedział wstając od biurka. - Będziesz zostawać po lekcjach przez dwa tygodnie, mam nadzieje że to Ci oduczy pyskowania nauczycielom. - Powiedział oschłym głosem.

- Jasne, wybacz... Ale wypad dalej aktualny Ted? - Zapytałem z nadzieją w głosie. Dyrektor od razu się rozweselił.

- Jasne że tak! Jak mógłbym przegapić takie coś! - Zaśmiał się przybijając mi żółwika.

- Zaraz... Czy on powiedział panu po imieniu? - Zapytał zdziwionym głosem Tomek, który wciąż siedział na podłodze.

- Przestań Tomek, jesteśmy w moim gabinecie. Sam mówisz mi po imieniu.

- No ale, on jest uczniem! - Krzyknął za dyrektorem który wyszedł z gabinetu śmiejąc się. Spojrzałem na zdruzgotanego Tomka który siedział na ziemi wpatrując się na świst papieru który dostał od dyrektora.

- No to ten. Zgoda? - Zapytałem uśmiechnięty, licząc że on też się uśmiechnie.

- Żartujesz sobie? - Powiedział zdenerwowanym głosem w którym słyszałem smutek.

- Przepraszam! - Krzyknąłem gdy wyszedł z gabinetu.

- Daruj sobie. - Odpowiedział obojętnie i opuścił teren szkoły.

  ~*~*~*~*~*~

Rozdział taki nijaki. No ale cóż, przynajmniej poznaliście nowego bohatera! :D

Mam nadzieje że polubiliście dyrektora Janka (i tak pewnie każdy go znał, ale cii xD)

W następnym postaram się wprowadzić ostać Karoliny i trochę lepiej ją wam przedstawić, może nawet ją polubicie :) (Ta jasne, a krowy latają)

No nie ważne xD

Pamiętaj! Czytasz = Gwiazdka + Komentarz = Motywacja dla mnie! :D

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale! :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro