Aurora

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Udało Ci się coś znaleźć? - Zapytałam Aurorę gdy tylko weszła, minął już ponad miesiąc a wciąż nie mogłyśmy ustalić miejsca w którym porwana jest Miriam...

- Niestety nie kapitanie, wpadła jak kamień w wodę... - Stwierdziła z przykrością.

- Nie musisz mówić tak formalnie, jesteśmy przecież przyjaciółkami Aura, zbyt wiele nas łączy abyśmy mówiły do siebie kryptonimami, za wiele przeżyłyśmy by naszą jedyną więzią była ta kapitana i podwładnego czyż nie? Poza tym nie jesteśmy już w agenturze. - Wstałam od biurka i podeszłam do przyjaciółki obejmując ją. Do jej oczu napłynęły łzy a smutny wyraz twarzy zastąpił ciągle powiększający się uśmiech. - Od teraz mów mi Ajbi – dokończyłam.

- D-dobrze Ajbi. - Odpowiedziała lekko się jąkając z radości.

Aurora to moja dawna przyjaciółka z gimnazjum. Nie byłyśmy w tej samej klasie, nawet nie w tej samej szkole. Poznałyśmy się na uroczystości w naszym mieście, gdy były obchody nieważne tam czego, sama nie pamiętam. Każda ze szkół w mieście miała tam występy, ja jak zwykle nie brałam udziału w żadnym z przedstawień mając trzy powody

1. I tak nie umiem w aktorstwo.

2. Zabiera to cenny czas który mogłabym zmarnować na co innego.

3. Jak nie trzeba to po co?

No ale na święcie tym miejskim trzeba było być bo jedynka z czegoś tam do dziennika. Wracając do właściwej historii. Szłam żeby zobaczyć jeden z występów mojej klasy, trochę mi było przykro że nikt nie zapytał czy chciałabym wziąć udział, pewnie i tak bym odmówiła. Ale chociaż byłoby poczucie że o mnie pamiętają... Będąc prawie na miejscu usłyszałam wołanie o pomoc zza ciemnej uliczki. Bez namysłu pobiegłam w stronę z której dobiegały krzyki i zanim się zdążyłam obejrzeć wokół mnie było trzech dresiarzy oraz zapłakana młoda dziewczyna, która leżała na ziemi. Wciąż nie do końca myśląc co robię namierzyłam „Lidera" grupy i strzeliłam go w twarz i biorąc nastolatkę za rękę uciekłam z nią. Przypominam że wtedy byłam jeszcze chłopakiem, więc mój cios potrafił wytrącić z równowagi.

Zmieszałyśmy się z tłumem i po chwili gubiąc napastników odeszłyśmy trochę dalej od przedstawień. Usiadłyśmy na murku i zaczęłyśmy rozmawiać.

- Czemu Cię gonili? - Dopiero teraz bardziej skupiając się na widoku jej twarzy zrozumiałam jak piękna jest. Miała niebieskie średniej długości włosy z poziomą wycieniowaną grzywką oraz z dwoma krótkimi kucykami u góry po bokach. Kolor włosów pokrywał się z jej granatowymi oczyma które były tak głębokie, że aż można by się w nich przeglądać. Delikatnie koronkowa biała koszulka oraz szafirowa w białą kratę spódniczka ślicznie się prezentowały na niej wraz z podwiązką na lewym udzie w tych samych kolorach. Mówiąc w skrócie każdy by chciał mieć dziewczynę tak pięknie wyglądającą.

- Ummm...- Wbiła wzrok w ziemię, wyglądała jakby bała się patrzeć mi w oczy.

- Jeśli nie chcesz mówić to nie musisz. Nie będę się gniewała jeśli tego nie zrobisz, ale jeśli mi zaufasz to będzie mi bardzo miło.- Uśmiechnęłam się by dodać jej otuchy i lekko złapałam za rękę.

- Bo ja... - Skierowała swój wzrok na mnie. - Nie jestem dziewczyną... - Dość mocno się zdziwiłam. Hah, najpiękniejsze dziewczyny są płci męskiej.

Czyto coś złego? - Wiem że większość osób uważa, że gdy chłopak przebiera się za dziewczynę to jest ekhem pedaaa, to znaczy częścią pędną roweru. Bo mnie Facebook zbanuje za użycie pełnego zwrotu wprost. No ale dla mnie naprawdę to nie miało żadnego znaczenia, liczy się dla mnie jaką ktoś jest osobą.

- N-Nie chcesz mnie za to zwyzywać, albo pobić? Każdy mnie nienawidzi za to że to robię... - Znów do jego oczu napłynęły łzy, otarłam je i odpowiedziałam.

- Tak, ale ja nie jestem każdy, tylko Michał. Nie przeszkadza mi to, że tak się ubierasz, bądź prawdziwą i dobrą osobą, nieważne jak ludzie będą na to reagować. Chyba lepiej być sobą, choćby było trzeba być samemu, niż próbować być kimś innym, tylko dlatego aby inni ludzie chcieli się z Tobą zadawać. Niestety wielu ludzi to złe istoty, które chcą zabić wszystko co inne, zapominając iż w inności też leży piękno. Lecz na szczęście jest i druga strona medalu, mianowicie ludzie którzy są dobrzy. Pomagają innym niezależnie od tego jacy są, bo nas wszystkich łączy to że jesteśmy ludźmi i powinniśmy się wspierać. Chyba lepiej spróbować walczyć o bycie sobą, niż do końca kryć siebie w obawie przed tym jak inni na to zareagują, czyż nie?

- Chyba masz rację... - Patrzył mi w oczy z zachwytem, aż mi się trochę niezręcznie zrobiło. Jego oczy lśniły niczym księżyc na nocnym niebie, ludzie zawsze chcą zniszczyć to co piękne... Jest to bardzo smutne... Zeskoczyłam z murku i podałam dłoń mojemu nowemu przyjacielowi.

- Trochę się rozgadałam, przepraszam jeśli masz coś w planach. -Odpowiedziałam lekko zakłopotana.

- Mam zaśpiewać na przedstawieniu mojej klasy, ale nie martw się mam jeszcze kilkanaście minut zdążę do tego czasu. - Chwycił moją dłoń i zszedł. - Auć. - Pisnął, szybko podnosząc prawą nogę.Podtrzymałam jego by nie upadł. - Chyba mam zwichniętą kostkę,będzie ciężko dojść do sceny... - Dokończył przygnębiony.

- Mam pomysł, choć jest lekko dziwny... - Sama nie wiedziałam czy to na pewno mówić.

- Jaki? Wszystko co mi ułatwi to będzie super, bardzo mi zależy na tym występie. - Popatrzył na mnie prosząco, a ja wiedziałam że już nie odmówię.

- Wskakuj mi na plecy, podwiozę Cię. Zaśmiałam się trochę kucając abymógł wejść mi na barana.

- Dawno już mnie nikt tak dobrze nie traktował... Dziękuję... - Wsiadł mi na tył i po upewnieniu się że go odpowiednio trzymam wyruszyliśmy. Te „wyruszyliśmy" brzmi jakby to była jakaś heroiczna misja, ale cusz.

- Mogę się spytać jak się nazywasz? - Łatwo mi się szło, bardzo lekki.

- Też jestem Michał, ale mów mi Aurora. - Oznajmił całkiem rozradowany.

- Mów mi Tearsea, oki? A poza tym, skąd masz tak dziewczęcy głos?

- Dużo ćwiczyłam. Mam jedną prośbę kochany. - Jak usłyszałam słowo„Kochany" to zrobiło mi się strasznie ciepło w sercu,brakowało tylko tej foki co krzyczy „Gay!", hah stary memik.

- Jaką?

- Mów do mnie w formie żeńskiej dobrze? - Uśmiechnęłam się i przytaknęłam.

- Jasne mała. - Zaśmiałam się i od wtedy zaczęłam ją tytułować formą żeńską. Akurat udało nam się dotrzeć pod scenę na czas.

- Posłuchasz jak śpiewam? - Zapytała patrząc prosząco.

- Oczywiście, nie mogłabym tego przegapić.

- Śpiewała niesamowicie, widać że długo ćwiczyła przyjemnie się słuchało tej piosenki, niestety nie pamiętam tytułu, ale była powolna i delikatna. Czułam się jakbym wpatrywała się w pełnię, a do-niego przygrywał przyjemny szum morza.

To był dzień w którym się poznałyśmy i w sumie już wtedy się całkiem zżyłyśmy. Gdy trafiłyśmy do Watykanu i zostałyśmy zatrudnione jako tajni agenci, oczywiście nie powiem jak to sięstało, bo oczywiście nie można. Ale następnie zostałam przełożoną Aurory i zaczęłyśmy się trochę oddalać... Nasza relacja zmieniła się bardziej w oddanego agenta i dobrego kapitana, ale nie była to już nasza stara dobra przyjaźń... Teraz wreszcie mamy szansę to wszystko naprawić i do tego wrócić... Życie mimo wszystko może miło zaskoczyć...

Wracając do teraźniejszości. Zrozumiałam że jest tylko jedno wyjście i tylko w jeden sposób będę mogła dowiedzieć się gdzie jest Miriam... Niestety ten sposób będzie niesamowicie irytujący, no cóż czego się nie robi dla najbliższych, czyż nie? Poklepałam przyjaciółkę po głowie i ponownie siadając za biurko zwróciłam się do niej:

- Mam pomysł, ale będzie dla mnie bardzo nieprzyjemny. - W wzroku Aury pojawił się niepokój.

- C-co zamierzasz zrobić, wszystko będzie dobrze, racja? - Zawsze przejmowała się mną, bardzo dobra i urocza dusza... Szkoda że została dość skrzywdzona...

- Nie martw się, nic mi się nie stanie, po prostu idę złożyć wizytę pewnemu irytującemu jegomościowi... - Zapewniłam by się uspokoiła.

- Kim jest ten jegomość? - Spytała zaciekawiona.

- Jest nim bóg... - Westchnęłam cierpiętniczo.

- Bóg?- Zapytała z jeszcze większą ciekawością.

- Tak,ten głupi buc... - Próbowałam się już nie zirytować.

- Po pierwsze, znasz boga? Po drugie, bóg jest bucem? Po trzecie, co brałaś? - Dalej zadawała pytania nie ukrywając zdziwienia.

- Byłyśmy agentami Watykanu, przeszłyśmy przez co najmniej jedną linię czasową, spotkałyśmy się w szpitalu psychiatrycznym który zarazem był więzieniem służb w dodatku zamieniłam się w dziewczynę, a Ty chcesz jeszcze tu coś kwestionować, naprawdę? -Podczas mówienia nie wstrzymywałam śmiechu.

- W sumie to masz rację, kiedy do niego idziesz Ajbi?

- Myślę że jutro już pójdę, tylko muszę się lekko przygotować.

- Jeszcze jedno... - Miała pieskie proszące spojrzenie. Gestem ręki zachęciłam ją do dalszego mówienia. - Bo wiesz, skoro jesteś teraz dziewczynką i jutro idziesz spotkać się z bogiem, to mogłabym Cię ubrać na tę okazję? - Uśmiechnęła się zakłopotana drapiąc po głowie.

- Umm... - Po chwili namysłu uznałam że sprawię jej tę przyjemność. -Jasne czemu nie, może być ciekawie.

- Yaaaaaaaaaay!- Skoczyła na mnie z mocnym przytulasem. - Więc nie czekajmy muszę coś na Ciebie znaleźć! - Szybko chwyciła moją rękę i zaczęła schodzić na parter gdzie była garderoba, której użyczyłam Aurze. Od razu weszła i przebierała w swoich ubraniach szukając jakichś mniejszych mogących na mnie pasować. - Mam! Ale jeszcze przed tym! Chodźmy na chwilę do łazienki. - Tym razem poleciałyśmy do łazienki, a ona w błyskawicznym tempie wzięła przyrządy fryzjerskie. Heh nie dziwię się jej, jest po prostu w swoim żywiole, każdy by tak zareagował gdyby pozwoliło mu się robić to co kocha. - Usiądź na stołku przed lustrem i nie ruszaj się od momentu gdy nałożę na Ciebie ręcznik, dobrze? -Pokiwałam głową, po czym poczułam delikatny ręcznik obwiązujący się wokół mojej szyi i odgłos włączającej się maszynki do strzyżenia. Minęło jakieś dwadzieścia minut i było po wszystkim. - Zrobiłam Ci grzywkę opadającą na prawe oko, bowiem że tak lubisz, jak się podoba Ajbiś? - Ścięła mi włosy trochę do połowy pleców, po czym jeszcze mi je trochę rozjaśniła. Szczerze wynik był świetny, bardzo mi się mój wygląd spodobał.

- Niesamowicie!- Gdy tylko to usłyszała, wręcz podskoczyła z radości, należy się jej, odwaliła kawał dobrej roboty.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę! Już wyglądasz ślicznie! Nie mogę się doczekać tego co dopiero będzie... - Hah zawsze była infantylna,ma to swój specjalny urok. - Chodźmy z powrotem już znalazłam trochę ubrań.

Lekko się przestraszyłam jej zamiłowaniem do przebieranek oraz koronkowych i strojnych ubrań, cóż nie chcę sprawiać jej przykrości, więc postarałam się mieć z tego nieudawaną przyjemność i w sumie się udało. Spędziłyśmy chyba kilka godzin nie pamiętam ile, na mierzeniu, sprawdzaniu, a także na ogólnych przebierankach. Pomiędzy tym miło nam się rozmawiało, nostalgia wstąpiła gdy przypomniałyśmy sobie nasze stare dobre czasy. Gdy wszystko razem robiłyśmy i razem wszystko mogłyśmy. Jedna z osób jakim naprawdę zaufałam, dzięki której zrozumiałam czym jest przyjaźń, a teraz w kolejnej, linii czasu nareszcie jest prawie jak po staremu, choć chyba nawet lepiej... Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale wiem że będę na to gotowa. Jazdy. Każdy potrzebuje przyjaciela, bo samotność go zje... Heh, z tego powodu w końcu powstała Miriam, jutro ten dzień w którym dowiem się gdzie ona jest. Mam takie przeczucie że odbicie jej będzie trudne, nic nigdy nie jest proste, ale czego się nie robi dla przyjaciół czyż nie?

- Wyglądasz jak księżniczka! Jest idealna! - Krzyknęła gdy założyłam żółto-czarną długą suknię. Tak jak podejrzewałam, wyjściowa suknia z wieloma czarnymi kokardkami, po bokach na piersi oraz jedna duża kokarda z tyłu. Posiadała wiele wzorów głównie w kształcie róż i była z przodu wiązana gorsetem, sama nie wiem czemu tak bardzo to opisuję, ale meh mogę tu robić co chcę bo to moja wyobraźnia.

- N-Naprawdę? -Powiedziałam nieśmiało, cała zarumieniona. Zarazem byłamszczęśliwa, a zarazem zawstydzona, dziwne uczucie...

- Tak jesteś przepiękna! Muszę tylko dodać jeszcze parę rzeczy, mogęTwój krzyżyk? - Uśmiechnięta poprosiła.

- Jasne,a po co Ci, wiesz że ma on w sobie wielką moc, lecz ważniejsza wnim jest jego wartość emocjonalna. - Odparłam odpinając łańcuszek.

- Nic mu się nie stanie. - Zapewniła mnie. - Zamknij oczęta na sekundę.- Tak zrobiłam i poczułam jak coś aksamitnego owija mi się wokół szyi. - Już zrobione. - Otwarłam oczy i zauważyłam na szyi choker, jakby nie inaczej był koronkowy w tym samym kolorze co reszta. Na nim dumnie prezentował się mój kolorowy krzyż misyjny: Biały pośrodku, u góry niebieski, dołu czerwony, po prawej zielony i lewej żółty. - Kończąc to wszystko... -Założyła mi czarne pantofelki, po czym wpięła broszkę w kształcie żółtej róży w moje rozpuszczone włosy. - Jednak czegoś mi brakuje... Aha! - Poszła do łazienki i wzięła parę zielonych soczewek, czego ona nie posiada... - Będzie to trochę nieprzyjemne, przepraszam. - Założyła mi soczewki, racja nie było to zbyt przyjemne, ale pewnie gdybym sama to robiła to bym oślepła,z dwojga złego lepsze to pierwsze. - Bardziej do Ciebie pasuje Twój dawny kolor oczu. Ale teraz już po wszystkim, najlepszy moment,czyli efekt końcowy! - Naprawdę się cieszyła jak małe dziecko,ach dawno nie miałyśmy takiej zabawy, chyba ostatni raz tak było,gdy nie dopuściłyśmy do końca świata klasy MK.

- Wow...- Zaniemówiłam widząc się w lustrze. Naprawdę się sobie podobałam, aż bym się kurde ze sobą umówiła, chwile... Co ja mówię?

- Racja,Twoja śliczność odbiera mowę...

- Niespodziewanie zaczęłam się rumienić. Odpowiedziałam jej dziewczęcym ukłonem po czym się zaśmiałyśmy. Nawet nie spostrzegłyśmy, gdy wybiła północ.

- Cóż,chyba musimy już kończyć i zostawić te ubranie na jutro... Ale było bardzo fajnie, dziękuję że mi pozwoliłaś to zrobić.Posprzątam to jutro gdy będziesz na spotkaniu. - Aura była zasmucona tym że to już koniec na dziś, lecz także szczęśliwa tym że mogła pobawić się ze mną w przebieranki. Uśmiechnęłam się do niej, cieszyłam się jej szczęściem.

Przebrałam się w piżamę, ona w swoje kigurumi pikachu, gdy miałyśmy już się rozejść do pokojów by się położyć do snu. Nagle wypowiedziałam to do Aurory.

- Hej Aura, wiem że często miewasz koszmary, może chciałabyś spać dzisiaj w łóżku obok mnie? - Oczy przyjaciółki się rozszerzyły i skoczyła na mnie tuląc mocno. - Odbieram to za tak. - Dokończyłam.

- Poszłyśmy do mojego łóżka i bardzo szybko spotkałyśmy ze światem snów...

Witajcie kochani, to ta niespodzianka, o której mówiłem. Szczerze początkowo myślałem, aby mnie publikować tego, bo... Jakoś uznałem to za zbyt dziwne nawet jak na tę serię. Ale po namowie jednej osoby, uznałem że oczyszczę to z większości błędów (co mam nadzieję mi się udało ^^;) i wstawię na wtt. Będzie mi miło jeśli napiszecie, jak wam się podobało ^^

Życzę mojego dnia wam ^^

Ps. Z przepraszam za błędy, jeśli będą, wattpad bardzo mocno nie chciał ze mną współpracować ...

Ps. 2 (Redacted) Dziękuję za arta Ajbi od mojej przyjaciółki  Roksany dodaję go tutaj, bo odwaliłaś kawał dobrej roboty ^^ <3

~tearsea~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro