{Grudzień part 2}

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sylwester. Dokładnie rok temu zobaczyłam go po raz pierwszy. Zakochałam się. To dzisiaj jest nasza rocznica. Dlatego świętujemy podwójnie. Za najlepszy, jak to określił Maciek, związek w polskim rapie i za nowy, lepszy podobno rok.

30 grudnia, godzina 22:51, Warszawa

- A teraz, wypijmy za nasze świeże małżeństwo! Niech wasze życie sprowadzi was na najlepszą ścieżkę, zdrowie! - krzyknął Krzysiek, a wszyscy goście wznieśli toast. Nawet ja i Que.

Jednak zanim zacznę z kimkolwiek rozmawiać, Kuba łapie mnie za łokieć u prowadzi na balkon, na którym odbyła się nasza pierwsza rozmowa.

- Ech, i pomyśleć, że dokładnie 12 miesięcy temu zobaczyłem cię po raz pierwszy. Już wtedy wiedziałem, że będziesz ważna w moim życiu...

- Styczeń, to wtedy Krzysiek był w szpitalu. To wtedy też zorganizowaliśmy ten wielki projekt. Było super, co nie? - patrzę na jego twarz zapatrzoną w ciemny horyzont.

- Tak, moja kariera, jak i nasza znajomość wysoko skoczyła. Chłopaki też cię polubili, a szczerze wątpiłem w to, że zaczną cię tolerować - zaśmiał się niemo.

- A luty? Wtedy zaczęło się wszystko związane z Kingą. Ale wtedy też zaczęliśmy trasę, było super. I nasze walentynki, które zaczęłam zgonem. Pamiętasz to? - pytam, wspominając ten zimowy miesiąc.

- Jasne. Czy to wtedy pierwszy raz usłyszałaś "Candy"? Nawet nie wiesz, ile kosztowało mnie przełamanie się do tego... Wyrażanie uczuć nie było moją mocną stroną...

- Hej, ale zrobiłeś to! Dzięki temu nie zatopiłam się w smutkach po utracie Kingi i pojechałam z wami w trasę! Ta piosenka, można tak powiedzieć, że nas połączyła. Właśnie wtedy sobie uświadomiłam, jak bardzo jesteś dla mnie ważny - składam czuły pocałunek na jego żuchwie.

- A pamiętasz marzec? Twoje urodziny, spędziliśmy je w trasie, tak samo jak pierwszy pocałunek. Do dzisiaj nie zapomniałem, jak chłopaki wepchnęli cię do naszego pokoju, wtedy skończyłem "Candy"... I wyznałem ci miłość - odwrócił twarz w moją stronę, a w jego oczach było widać łzy. - Chętnie zrobiłbym to jeszcze raz...

- Ej, nie płacz. Dla mnie to też były cudowne chwile... - mówię, ścierając pojedynczą łezkę z jego policzka. - Z resztą, kwiecień też był cudowny! Zamieszkałam wtedy z wami, oficjalnie zostaliśmy parą i ta nieszczęsna domówka u Mateusza... Jeszcze raz cię przepraszam, nie chciałam, żebyś pokłócił się z Maćkiem. To była moja wina, ja to wzięłam... To była nasza pierwsza kłótnia - wzdycham, a chłopak mocniej dociska mnie ramieniem do swojego ciała.

- Hej, ale szybko się pogodziliśmy. Chciałem być pewny, że Żabson ci nic nie zrobi, dlatego zakończyłem to tak szybko. Jesteś dla mnie najważniejsza, już wtedy to wiedziałem. Musiałem mieć cię przy sobie - pocałował mój zmarznięty policzek, jednocześnie pocierając moje ramię.

- Ale już na początku maja wróciłam. Maj, cudowny miesiąc. Mój pierwszy klip! Nadal nie mogę w to uwierzyć, mamy złotą płytę i to głównie za sprawą Zui. Czekaj... Wtedy pojechaliśmy do Australii! No i kolejna kłótnia... Ale tym razem jest niewyjaśniona... W końcu, co Kinga zrobiła z twoimi tekstami? - pytam, przypominając sobie Kubę całującego Kingę w naszym hotelowym pokoju. Nadal boli...

- Powiedziałem jej, że za bardzo lubi moją muzykę, żeby to zrobić. Obraziła się, a w międzyczasie usunąłem te zdjęcia z jej telefonu, już wszystko jest okej. Właśnie, bardzo cię przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło... Ale... - zamykam mu usta pocałunkiem, jednocześnie wtulając się w jego klatkę piersiową.

- Ja też nie jestem niewinna... Zwolniłam się z pracy, i wyniosłam do Wrocławia. Przyznam, że naprawdę mi cię brakowało, chciałabym cofnąć czas i nigdy nie wyjechać... Zostać z tobą, ekipą, Zuzą i resztą. I powinnam cię dać się wtedy wytłumaczyć, to może zniknęłoby to uczucie pustki w sercu... Ja po prostu nie mogłam ci uwierzyć, nie po tym, co widziałam w Australii - przytulam go, przypominając sobie wszystkie wydarzenia sprzed kilku miesięcy.

- To już był czerwiec, nie, wróciłaś w lipcu! Tyle czasu nie mogłem cię przytulić, wdychać twojego zapachu ani pocałować twoich miękkich ust. Obiecaj mi, teraz, że nigdy więcej nie zostawisz mnie na tak długi czas, nigdy więcej - wtuliłam się w niego, czując jego ciepły oddech na szyi.

- Lipiec... Początek wakacji, pamiętam te upały, ale to wtedy zaczęła się sprawa z Kingą, pobicie Zui... To było takie pokręcone... - po moim policzku spływa kolejna łza. - Za to w sierpniu było trochę lepiej. Pomimo tych snów, w których umierasz ty, Krzysiek, M-Maciek, Ada-am... - zaczynam płakać, więc Kuba odwraca mnie do siebie przodem i kciukami wyciera mi twarz. - Dzięki... Ale wtedy też się okazało, że j-jestem w ciąży, a teraz mamy cudnego synka... - uśmiecham się na myśl o Kacperku, który pewnie już dawno śpi pod okiem mamy Kuby, do której zawieźliśmy go przed imprezą.

- Masz rację, chociaż na początku myśl o ojcostwie byłem... Przerażony? No ale teraz to już nieważne. W sierpniu też cię porwali i chyba powinnaś podziękować Adrianowi... I Myszce - smutno się uśmiecha. - Adrian pomógł nam cię odnaleźć, a Adaś domyślił się, że Krzysiek jest twoim bratem... - mówi patrząc przez przeszklone drzwi tarasu na bawiących się w apartamencie Krzyśka ludzi.

- To było straszne, ja naprawdę obiecuję, jeśli tylko coś mnie zaniepokoi od razu ci powiem... Nie chcę do tego wracać, z-zmieńmy temat - ponownie się jąkam, nie umiem nad tym zapanować.

- Ale potem wszystko się ułożyło, wydałyście z Zuzą płytę, która stała się hitem, a ty odzyskałaś brata, przy którym byłaś prawie całe życie, ale o tym nie wiedziałaś. Był happy end, więc po co do tego wracać. To już była końcówka września!

- A w październiku po raz pierwszy wystąpiłam na scenie... Zaśpiewałam z tobą "Candy", wtedy w klubie na koncercie. A potem był najbardziej pamiętny after, na jakim byłam... Szpital, poród, i cała ekipa przyjaciół przy mnie... Ale nadal nie wiem, po co wszyscy tam byliście?

- Roksi, dla każdego z nas zrobiłaś coś ważnego. Pomogłaś Matiemu i Karolowi przy tracku, uratowałaś Zuzę opatrując ją po napadzie, wybaczyłaś Maćkowi, ja i ReTo mieliśmy świetną modelkę na sesji, a Bedi jest z ciebie bardzo zadowolony po ostatniej współpracy. Pojawiając się w moim życiu, nigdy mnie nie ograniczałaś. Pozwalałaś mi żyć jak dawniej, a jednak moje życie było sto razy lepsze. Dlatego w listopadzie pozwoliłaś mi zostać ojcem! Urodziłaś nam syna, bardziej szczęśliwy już chyba nie będę - na jego słowa zaczynam płakać, a on całuje mnie delikatnie.

- Poznałam w listopadzie twoją rodzinę, a już w grudniu mi się oświadczyłeś... Ty też jesteś dla mnie najlepszym, co spotkało mnie w życiu. Kocham cię Kuba...

- Ja też cię kocham, nawet nie wiesz, jak bardzo...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej!

Nawet nie wiecie, jak ciężko było mi napisać ten rozdział... Płakałam jak to pisałam...

Ale jest! I jest to ostatni oficjalny rozdział książki "Ty i ja, to nie pasuje"! Jeszcze tylko epilog i kończymy! Ale spokojnie, pomysł na kolejną historię już jest!

Już prawie 19 000 wyświetleń! Kocham was! 💞😍

Ohajo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro