*19*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Naruto.pov

Odpowiedzi nadal brakowało, a ja w tym czasie tonąłem w nieskończonej czerni.

Niespodziewanie poczułem dziwny, intensywny, a zarazem znajomy zapach. Automatycznie spiąłem mięśnie, czekając na to co się ma wydarzyć.

Miałem złe przeczucia...

Przybrałem poważny wyraz twarzy i dałem znak brunetowi, by był cicho. On z kolei milczał i przyglądał się równie spięty przebiegowi wydarzeń. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z prawdopodobieństwa wielkiego niebezpieczeństwa.

Ja najpewniej zdawałem sobie bardziej z tego sprawę, ponieważ jak się jest szefem gangu to trzeba być gotowym na tego typu sytuacje w każdym ułamku sekundy.

Sasuke.pov

Nie wiedziałem kompletnie, co się dzieje, ale miałem nadzieję, że niedługo się dowiem. Siedziałem po prostu cicho tak, jak nakazał mi Naruto.

Atmosfera wydawała się powiewać grozą, dlatego trochę poczułem strach, bo nie przywykłem do takiej aury. Nie miałem oczywiście zamiaru pokazywać tego, ponieważ to oznaczałoby słabość, a komu jak komu, ale temu młotkowi nie chciałem pokazywać swoich słabości i niedociągnięć.

Nagle do naszych uszu doleciał okropny hałas, a tuż po nim dźwięk rozbijanego szkła. Uzumaki jednak wykazał się niezwykłym refleksem i odrzucił nas z toru strzału w samą porę.

To wszystko dzieje się za szybko...- pomyślałem.

Moje oczy do końca nie nadążały nad tym, co się wydarzyło. Wiedziałem tylko jedno.. sekret młotka był o wiele bardziej skomplikowany niż mi się na początku wydawało.

Po chwili blondyn zadzwonił do jakiejś osoby i zaczął rozmawiać z nią w nieznanym dla mnie języku. Był poddenerwowany, a ja wcale mu się nie dziwiłem. Moje serce waliło jak szalone. Na szczęście udało mi się zachować świadomość tego, co się dzieje, ale to nie zmieniało faktu, że napięcie ciągle rosło.

Niebieskooki jakby czekając tylko na jakiś znak, gwałtownie się podniósł i pociągnął mnie za sobą biegnąc.

Nie dbaliśmy wtedy o czułości. Wtedy liczyło się tylko to, by przeżyć.

Po pewnym czasie wybiegliśmy z budynku innym wyjściem. Chłopak wrzucił mnie do czekającego na nas samochodu. Zamknęliśmy szybko z trzaskiem drzwi pojazdu, a kierowca ruszył z piskiem opon. Nim się zorientowałem to wjechaliśmy na tereny miasta, których nie kojarzyłem.

Zapaliło to we mnie iskierkę nadziei, że może tu będziemy względnie bezpieczni. Jednak cały czas zastanawiał mnie punkt docelowy "podróży".

Tak się zamyśliłem, że nawet nie zauważyłem, kiedy wjechaliśmy do gęstego lasu, gdzie zwolniliśmy tęmpo jazdy. Przez jakiś czas jeździliśmy co chwilę w to inne miejsce, że pomyślałem iż, gdybym był kierowcą to pomimo dobrej pamięci i orientacji terenowej, nie zapamiętałbym tej drogi. Niedługo potem naszym oczom ukazał się jak mniemam punkt docelowy...

Hej, jak rozdział? Przypominam o tym że jak będzie 5 K wyświetleń to robię maraton rozdziałów:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro