*28*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Notatka przed rozdziałem: nie będę owijał w bawełnę.. osobiście nienawidzę tej książki przez co rzadko wstawiam do niej rozdziały i tak naprawdę ciągnę ją tylko, dlatego że ktoś ją czyta. Pragnę przypomnieć, iż posiadam 49 innych książek, więc jeżeli odpowiada wam mój sposób pisania, to czekając na rozdziały możecie zajrzeć do innych 'dzieł'.  Dodatkowo jeszcze w tym miesiącu wleci zapowiedź książki w pewnym stopniu alternatywnej do tej.
Miłego czytania 🖤

Naruto.pov

Nie zamierzałem już bardziej drążyć tematu snów, ponieważ był dość nudny, a zarazem mało ważny.
Widziałem w oczach Uchihy, że był lekko zgaszony, ale co mu mogłem się dziwić.. Był w obcej mu sytuacji  bez wyjścia, ponieważ zagłębił się w to zbyt bardzo, by się wycofać, a jednocześnie za mało by wszystko rozumieć.
Saskowi (dop. Aut. Lubię tak na niego mówić ok? XD) zaburczało w pewnym momencie w brzuchu. Automatycznie spojrzałem mu w oczy, które spuścił udając, że nic się nie stało i zacząłem się śmiać szczerze rozbawiony z jego reakcji.

-Jesteś głodny draniu?- spytałem go, gdy już w miarę udało mi się uspokoić.

Brunet przewrócił oczami i mi odpowiedział.
-Kolejny odkrył 'Amerykę'..- prychnął, po czym dodał- sądząc po tamtych odgłosach, to chyba jasne.

-Mógłbyś nie być drobiazgowy w każdej kwestii?- przymknąłem powieki udając komicznie podejrzliwą minę. Sasuke natomiast wzruszył ramionami, po czym dopiero raczył się odezwać.

-Może przestałbyś tyle gadać i wskazałbyś mi łaskawie drogę do kuchni?

-Zaraz ci coś przyniosę do jedzenia...

-O nie, nie. Nie jestem samobójcą, by zjeść coś przygotowanego przez ciebie. Wciąż pamiętam te podejrzane tosty z czasów podstawówki. Oddałem je wtedy Itachiemu dla bezpieczeństwa, a tamten rzygał przez tydzień.

-Coś ty powiedział?! Oddałeś ode mnie tosty?! Tosty z miłością?!

-Taka miłość, że aż by mnie od niej zemdliło co.? Wybacz Naru, ale nie. Nigdy nie zjem nic przygotowanego przez ciebie. Twoje umiejętności kulinarne mogą mnie zatruć, a ja lubię ryzyko, ale nie z tej półki.- zrobiłem udawaną smutną minę i tzw kaczorka, by poruszyć sercem czarnookiego oraz może trochę go zmanipulować, by jednak  spróbował coś co mu przygotuje. Usłyszałem jak Uchiha westchnął, po czym mnie przytulił, bym prawdopodobnie przestał się 'smucić'.

-Mam pomysł kompromisu.

-Jaki?- spojrzałem od razu zaciekawiony.

-Nigdy nie próbowałeś mojej kuchni, więc tym razem to ja zrobię śniadanie, dobrze?- chwilę się zastanawiałem, a następnie pokiwałem energicznie głową na znak zgody.- To teraz prowadź do kuchni- powiedział, a ja zdałem sobie sprawę, że Sasuke osiągnął, co chciał, jednak nie zacząłem się z nim wykłócać, ponieważ moje myśli o tym co może przygotować, pobiegły zbyt daleko. Niechętnie wyszedłem z objęć bruneta i zacząłem iść żwawym krokiem w stronę kuchni, co jakiś czas upewniając się czy chłopak dalej za mną idzie. Po krótkiej, lecz bardzo wyczekiwanej przez nas chwili, doszliśmy do pomieszczenia docelowego. Na szczęście była jeszcze dość wczesna godzina, więc znajdowała się kuchni tylko nasza dwójka.

-I oto jesteśmy. Teraz już możesz działać- powiedziałem tylko dla formalności, bo na pierwszy rzut oka widać było, że to kuchnia nawet, gdy ktoś nie był dość domyślny.

-Tak, tak. A teraz siadaj do stołu i nie dotykaj niczego, co przygotuję. Nawet opuszkiem małego palca.- pogroził mi obrazowo palcem. Usiadłem do stołu mrucząc przekleństwa w stronę Uchihy pod nosem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro