32. Ty, która mnie nie zdradziłaś

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Przez całe swoje życie Olivia czytała kilka kryminałów i kilka książek z perspektywy psychopaty. Mimo młodego wieku, chciała zrozumieć każdego. Chciała umieć postawić się w każdej sytuacji, coś pomóc, gdyby naszła taka potrzeba, wytłumaczyć, coś poradzić. Pragnęła to wszystko pojąć nie tylko dla siebie, ale także dla innych. Ale nie mogła jednego zrozumieć - dlaczego matka ją tak bardzo krzywdziła? Dlaczego ją tak traktowała przez całe życie? Dlaczego, gdy w końcu stała się szczęśliwa, musiała to wszystko zniszczyć? Czy tak bardzo chciała zniszczyć córce życie, żeby przez całe swoje istnienie nie poznała smaku radości? Jeśli tak, udawało się jej. 

Serce Olivii galopowało jak szalone. Nie rozumiała. Kręciło się dziewczynce w głowię. Dlaczego matka tutaj przyszła? Chciała zniszczyć jeszcze Rosie, swoje ukochane dziecko? Mogła to sama załatwić, to czemu przyszła z policjantami? Nie pojmowała tego. Chciała zrozumieć, dlatego wstała i zrobiła krok w stronę drzwi: 

— Mamo... — szepnęła. 

— Chryste, córeczko! — wykrzyknęła kobieta. Złapała Olivię za nadgarstek i pociągnęła do siebie. Zanim zdążyła cokolwiek innego zrobić, Rosie chwyciła ją za ramię. Zabolało. Skrzywiła się, ale ucieszyła, że brat ją złapał. 

— Twoja córeczka? — prychnęła Rosie. — Co za żarty! 

Policjanci spojrzeli po sobie chyba nie rozumiejąc, co się dzieje. 

Brat przyciągnął siostrę do siebie. Objął ją ramieniem. 

— Co ty wygadujesz? To moja córka! — krzyknęła matka. 

— Nie sądzę — odparła Rosie. Westchnęła głośno. — Może panowie usiądą? Chętnie coś panom pokażę— Po chwili, gdy policjanci weszli do mieszkania nieufnie, szepnęła Olivii do ucha: — Przepraszam, ale muszę zniszczyć ci życie jeszcze raz. 

Puściła ramię dziewczynki i poszła do swoich przyjaciół. Coś powiedziała do Dave'a, który poszedł do sypialni Rosie i zamknął za sobą drzwi. Dziewczynka odchrząknęła i usiadła naprzeciwko glin. 

— Może panowie się czegoś napiją? 

— Pójdę sprawdzić, co z twoim kolegą — zadecydował jeden z policjantów i poszedł za Dave'em. 

— Och, rozumiem! — zachwyciła się Rosie. — Żeby nie wyciągnął jakiejś broni! W końcu, zostałam oskarżona. Ale i tak dziękuję panom, że zdecydowali się tu przyjść, mimo że zostałam oskarżona o taki czyn. Ale szczerze także zawiedziona. Dlaczego? Bo nie upewniliście się, że to jej córka. 

— Co masz na myśli? — zapytała zaniepokojona Olivia. 

— Usiądź, kochanie, obok policjantów. Wszystko wytłumaczę— poprosiła łagodnie Rosie.

— Boję się — szepnęła siadając tuż obok policjanta, który położył jej na kolanie rękę. Miała ochotę ją strącić. To nie był niemiły gest. Miał ją podnieść na duchu, ale czuła tylko skrępowanie. Chciała uciec, wyjść. Nie chciała widzieć matki. 

— Spokojnie, Oli. Wszystko będzie dobrze, obiecuję — powiedziała spokojnym, opanowanym głosem Rosie. Dave wyszedł z pokoju razem z policjantem. Podał coś bratu, za co podziękował, a mężczyzna pochylił się nad kolegą i coś do niego szepnął. Ten tylko zrobił wielkie oczy i przytaknął.— O, i teraz mogę wszystko wytłumaczyć.

— Co ty, do cholery, chcesz zrobić? — warknęła matka.

— Spokojnie, wszystko się wyjaśni. Niepotrzebnie poszłaś na policję. Chciałem to wszystko wyjaśnić na spokojnie, ale najwyraźniej, nie chciałaś tego. 

— Chciałem? Co ty pieprzysz?! — krzyknęła. 

— Tak— przytaknęła Rosie. Wstała. Zaczęła rozpinać koszulę. — Warren, Dave, możecie na chwilkę się odwrócić, tak, żebyście mnie nie widzieli? Mimo wszystko, lekko się wstydzę, a chcę, żeby policjanci mieli pewność, że nic nie planujemy złego. Wy wszystko wiecie, ale najwyraźniej, muszę wytłumaczyć to komuś jeszcze raz. 

— Co ty wyprawiasz, dziecko?! — wrzasnęła kobieta. — Ubieraj się! 

— Przykro mi — Rosie rzuciła koszulkę na podłogę. Miała pod spodem jeszcze podkoszulek. — Ale to jest potrzebne do udowodnienia swojej racji.— i zwróciła się do policjantów. — Urodziłem się jako mężczyzna. Jestem transem, czyli mężczyzną w ciele kobiety. Przykre, prawda? Żeby to udowodnić, pokaże wam. Mam nadzieję, że to nie jest dla panów krępujące tak bardzo, jak dla mnie.— Mówiąc to, zrzucała z siebie rzeczy. W końcu, została w samych skarpetkach. Było widać każdy skrawek ciała. To im udowodniło, że Rosie, to mężczyzna. Obracała się wokół własnej osi, żeby dokładniej mogli je obejrzeć. Rozłożyła nawet ramiona i lekko nogi. — Widzicie? Jestem facetem. Czy to, że ubieram się jak kobieta, to coś złego? 

— To żadne przestępstwo — zauważył policjant notując coś w notesie. 

— Jeśli ubierasz się zgodnie z prawem — dodał drugi. — Nie miałem zgłoszeń, że chodzisz bez ubrać, więc wszystko w porządku. 

Thomas uśmiechnął się. 

— To super.  — Zaczął zakładać rzeczy.— I tak na prawdę nie nazywam się Rosie. Jestem Thomas Chamberlain., ale dla przyjaciół Rosie. Każdy o tym wie. Wolę to imię. 

Matka nagle zbladła, a następnie stała się czerwona z wściekłości. Wstała. 

— Thomas jest w szpitalu! W śpiące! Jak śmiesz tak mówić! 

— Przepraszam, ale jestem Thomas. W śpiące jest mój brat, James. Nie kojarzysz go? — zadrwiła. — To w końcu twój syn. 

— Co ty wygadujesz?! 

— Nie zdziwiło cię, że nie miał tego? — Wyciągnął rękę z długą blizną od nadgarstka do łokcia. Olivia pamiętała tą ranę. Thomas spadł z ich huśtawki w domu. Zahaczył o odłamek łańcucha i rozerwał sobie skórę. Wtedy się z nią huśtał. 

Kobieta pobladła i upadła na fotel. 

Rosie wyjęła z kieszeni spodni dowód osobisty. Podała go policjantom. 

— Proszę, tam macie wszystkie moje dane. A tu — Podała prawo jazdy — na potwierdzenie, że mówię prawdę. 

Przyjrzeli się dokładnie dokumentom. Położyli je na stoliku. Matka po nie sięgnęła. Olivia spojrzała na nie. Zdjęcia, bez wątpienia, należały do Rosie. Miała w nich tylko spięte włosy, ale wciąż było widać, że są długie. 

— Chyba dość udowodniłam, że to ja. Więc... Jestem kobietą w ciele mężczyzny. To grzech? Pomyłka? Moja inność? Jeśli tak, jestem winny.

— Olivio — zawołał jeden z policjantów. Dziewczynka uniosła głowę. — Wiedziałaś, że to Thomas Chamberlain?  

— Tak — odpowiedziała niepewnie. 

— To dlaczego, do cholery, mi nie powiedziałaś?! — wrzasnęła matka. Płakała. — Przez te wszystkie cholerne lata myślałam, że mój syn jest martwy! Że jest w śpiące i się nie wybudzi! A ty wszystko wiedziałaś! Ty suko! 

Rosie, w mgnieniu oka, znalazła się tuż przed Olivią. Matka, zamiast dziewczynkę, uderzyła Thomasa. Mocno, z pięści. Nogi się lekko pod nim ugięły, ale stał odważnie przed siostrą, nieustraszony. 

Policjanci zerwali się na równe nogi i obezwładnili kobietę, która wrzeszczała na Olivię. Używała słów, których córka nie powinna nigdy usłyszeć z ust matki. 

Przyjaciele otoczyli Olivię, która dopiero, gdy Rosie dotknęła jej policzka, zrozumiała, że płacze. Warren objął ją od tyłu, Dave łypał na kobietę. Był wściekły. Cały drżał. 

— Chciałabym złożyć zeznanie — powiedziała nagle Rosie. Wstała. Spojrzała na policjantów. — Mogę teraz? 

Jeden z policjantów zacisnął ręce na rękach kobiety. Przestała wrzeszczeć. Tylko płakała i szeptała "Thomas", "śmieć" i "mała suka". Wyprowadził ją, upewniwszy się, że da rade sam. 

— Jest pan... — zaczął policjant. 

— Pani. 

Przytaknął ruchem głowy. 

— Przepraszam. Jest pani niewinna, jeśli w dokumentach jest wszystko dobrze. Także pani jest prawnym opiekunem Olivii, ale następnym razem proszę powiadomić matkę, że mieszkają panie razem. 

— Powiadomiłyśmy. Byłyśmy u niej w mieszkaniu — wyjaśniła Rosie. — Ale cieszę się, że nic złego nie zrobiłam. Ale mam także coś innego.  — wyjęła z kieszeni świstek papieru. Podała go policjantowi.— Jest to akt urodzenia Olivii. Jak sam pan widzi, Anna Chamberlain nie jest jej matką. 

Olivia słuchała jej w osłupieniu. Nie mogła uwierzyć. 

— A to — Podała drugi papier— test DNA. Sama mam innych rodziców niż w akcie urodzenia. — Spojrzała na Olivię. — Tak naprawdę jesteśmy kuzynami. Jej ojcem jest mężczyzna, który nas wychowywał, a matką - żona jego brata. Moją matką jest kobieta, która nas wychowała, a ojcem - brat ojca Olivii, Thomas Chamberlain. 

— Cholernie skomplikowana sytuacja — zauważył policjant. 

— Testy przyszły kilka dni temu. Ale wychowywała nas moja matka. Anna Chamberlain. I mam pytanie, gdzie mogę zgłosić przemoc w rodzinie? Chcę rozprawy.  


// 

Tada! Oto wszystkie tajemnice wyjaśnione! Historia trochę... Skomplikowana, ale starałam się to jak najlepiej wyjaśnić... Oto rozpiska! 

1. Ojcem Thomasa jest Thomas a matką Anna. 

2. Ojcem Olivii jest James a matką żona Thomasa. 

Skomplikowane... 

Mam nadzieje, że historia nie zawiodła! I że wszystko jest jasne. 

I przepraszam, że długo nie pisałam, ale siedziałam tydzień u swojego chłopaka. Wiecie... Mieszkamy strasznie daleko od siebie (koło 400 kilometrów) i nie widzieliśmy się pół roku. To kawał czasu. 

Dziękuję za poświęcony czas, ludki! Miłego wieczorka! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro