Rozdział 20: Więzi rodzinne

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zaraz, sekundę - przerwał mu Sans, gdy Impact opowiadał im wszystko. - Twoja matka była siostrą naszej mamy? Przecież to oznacza...

- ...ŻE JESTEŚMY KUZYNAMI!!! - dokończył Papyrus. - WOWIE! Jesteśmy rodziną!

- Tak... Mnie też to zaskoczyło - dodał Impact. - To oznacza, że wasz ojciec jest moim wujkiem... Dobra, sytuacja stała się nieco bardziej niezręczna niż wcześniej.

- Fakt... Ale to nic! Jakoś damy sobie ze wszystkim radę i będzie wszystko okej!

- Tylko pytanie... JAK się za to zabierzemy? - zauważył szkielet i pokazał im swoją duszę. Gdy skupił na niej swoją moc, powoli zaczęły się pokazywać magiczne połączenia i druga dusza, należąca do Gastera. - Raz, musimy wymyślić jak oddamy mu fizyczną formę i dwa... Jak właściwie oddzielimy nasze dusze?

Sans zamyślił się na moment.

- Fakt, to może stwarzać pewne problemy...

- Może wam jakoś pomóc?

Odwrócili się i zobaczyli, że w pokoju oprócz nich stoi jeszcze Del-2. Trzymał ręce w kieszeniach i patrzył na nich.

- A ty skąd się tu wziąłeś? - spytał Impact.

- Teleportowałem się. A co do tematu... Słyszałem waszą rozmowę. Myślę, że wiem jak poradzić sobie z pierwszym problemem.

- Naprawdę? Jak?

- Macie duże szczęście że jestem mechanikiem i znam się na duszach... W miejscu, w którym powstałem, znajdowały się komory stabilizacyjne,  miały one na celu ustabilizowanie ludzi, których dusze zaczynały się sypać. Gdyby zbudować coś podobnego, zmodyfikować i przekazać sporą dawkę energii... Istnieje prawdopodobieństwo, że dałoby się to zrobić.

- Naprawdę? Wowie...

- Jednak żeby to zrobić, maszyna musiałaby nawiązać połączenie z tą całą Otchłanią, inaczej nie byłoby to możliwe...

- Zaraz zaraz... przypomniał sobie Sans. - W Podziemiu próbowałem stworzyć coś w rodzaju portalu prowadzącego do Otchłani... Nie zadziałał ostatecznie, ale... Może dałoby się go wykorzystać?

- Zależy... Masz schemat?

- Tak, zostawiłem go w miejscu, gdzie jest ta machina... Właściwie to moglibyśmy tam pójść i zobaczyć, czy wszystko jest jak należy... Całość znajduje się za naszym starym domem...

- Zaraz! To dlatego nie chciałeś, żebym tam wchodził?! - zapytał Papyrus.

- Ta... Nie chciałem, żebyś się zamartwiał i... W sumie teraz to nieważne. Ale możemy tam iść, jeśli oczywiście nie macie nic przeciwko.

- Ja nie mam nic przeciwko - powiedział Impact.

- Ja również - odparł Del-2. - Wolałbym sam się przekonać, jak to wygląda na żywo. Wtedy bym wiedział, czy można coś z tym zrobić i ile pracy będzie to wymagało.

- W takim razie... Teleportuję nas.

*

Stanęli przed tylnymi drzwiami.

- Zdenerwowani? - spytał Impact, patrząc na wejście. - Znaczy, to wasz stary dom i tak dalej...

- Trochę... W sumie sam nie wiem... - Sans wyjął z kieszeni klucz.

- Spokojnie bracie! Wszystko będzie w porządku! NYEH HEH HEH!

- Papyrus, z całym szacunkiem, ale mógłbyś nie? - Del-2 popatrzył na niego. 

- Wybacz...! Po prostu... Nie wiem czego się spodziewać. 

- Cóż... Nie dowiesz się, jeśli sam nie zobaczysz - jego brat otworzył drzwi.

Wszyscy weszli do środka i zobaczyli coś w rodzaju warsztatu. Pod ścianą blaty robocze z szufladami i różnymi częściami, a nad nimi różne schematy. W dalszej części pomieszczenia znajdowało się coś zakrytego zasłoną.

- Maszyna jest tam - Sans wskazał im materiał.

- Serio? - Impact odsunął zasłonę. - Łał... Ciekawe jak-

- BUU!

- AAAAAAA, KURWA!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro