Rozdział 50: Kryjówka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Alphys? - Impact zadzwonił do niej. Jechali właśnie samochodem pod adres, który zdążył wysłać im Del-2. Leżał on na tylnym siedzeniu, a Ann pilnowała go. On i Papyrus siedzieli z kolei z przodu. - Słuchaj, nie mam czasu na tłumaczenia... Możesz jak najszybciej wpaść pod adres, który wysłałem ci przed momentem?

- O-oczywiście... Ale d-dlaczego...?

- Wyjaśnię później...! Ale weź jakieś leki i opatrunki czy coś...

- H-huh?!? D-dlaczego...?!

- Nie ma czasu! Po prostu ruszaj!

- O-okej!!! B-będę za moment!

Impact westchnął i rozłączył się.

- Jak tam z tyłu? - obrócił się do Ann.

- Nadal jest nieprzytomny... - dziewczyna spojrzała na szkieleta. - Co więcej, jest ciężko ranny, ale jego HP jest stabilne. No i mówiąc o HP... Wiedzieliście że on ma 2 paski?

- Huh? Jak to?

- Ma dwa paski zdrowia: jeden jest normalny, czerwony, a drugi niebieski. Ten czerwony reaguje na magię leczniczą, ale drugi już nie... Jakby miał regenerować się sam.

- Z czego to wynika?

- Nie jestem pewna... - Ann odgarnęła włosy z twarzy. - Jeśli miałabym zgadywać, powiedziałabym że to przez jego duszę... Ale pewności nie mam.

- Jesteśmy! - nagle Papyrus skręcił na parking. - Um... To na pewno tutaj? To...

- ...opuszczony magazyn? - dokończył Impact, patrząc na budynek. - Na to wygląda... Poczekajcie moment.

Wyskoczył z samochodu i rozejrzał się, po czym podszedł do drzwi magazynu. Okolica wyglądała zwyczajnie, ale gdy rozejrzał się, dostrzegł niewielką kamerkę ukrytą po lewej stronie drzwi. 

Zorientował się, że gdy przyjrzał się jej, jej obiektyw wyglądał, jakby skupiał się na nim. Po chwili drzwi się odblokowały i otworzyły. No tak... Normalny magazyn nie miałby czegoś takiego.

- Tak, to zdecydowanie tutaj - powiedział reszcie. - Zabierzemy go do środka?

- Jasne! - Papyrus wysiadł i chwycił Del-2 na ręce. - A kiedy przyjdzie Alphys?

- Powinna być niedługo... Wy idźcie, ja poczekam tu na nią.

*

Kilka minut później...

Impact czekał w samochodzie, aż nie zobaczył innego pojazdu, z którego wysiadły Alphys i Undyne.

- No hej! - krzyknęła Undyne. - Dzwoniłyśmy do reszty, więc też niedługo będą... To tutaj?

- Ta... Chodźcie, przyda się pomoc... - Impact poprowadził je do środka.

Weszli razem do magazynu. Szkielet po raz pierwszy zobaczył, jak wyglądało wnętrze: było otoczone dużą ilością sprzętu elektronicznego i mechanicznego. W rogu stał stojak, prawdopodobnie na motor, który uległ zniszczeniu, niedaleko coś w rodzaju biurka z narzędziami i komputerem, a po drugiej stronie łóżko, a obok niego szafka ze sprzętem medycznym.

- O m-mój...! - Alphys natychmiast podbiegła do leżącego na łóżku Del-2. - C-co mu się stało?!

- Długa historia... Krótko mówiąc, po naszej akcji w budynku Iseri zaczął uciekać, więc Del-2 zaczął go gonić na motorze... I w pewnym momencie wypadł z drogi.

- Ten koleś to jakiś wariat! On skopiował na moment jego moce! - dodał Impact. - To było porąbane...

- Gh...! - nagle Del-2 powoli zaczął się wybudzać. Po chwili usiadł na łóżku i pochylił się do przodu, skołowany. - Ugh...

- O kurde! Nawet brzmi, jakby go bolało! - zauważyła Undyne.

- Zrobiłam co mogłam... Ale lepiej, żebyś ty go opatrzyła, Alphys... Ty znasz się znacznie lepiej na tym niż ja. 

- No o-okej... - Alphys podeszła do niego, jednak gdy spróbowała sprawdzić jego duszę, Del-2 gwałtownie chwycił jej rękę. - Agh! C-co jest?!

- Ani... ANI MI SIĘ WAŻ!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro