Rozdział 65: Omae wa mou, shindeiru

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Gotowy? - spytała Oliwia, patrząc na Impact'a. Ten kiwnął głową.

- Tak... Zajmijmy się nimi.

- To odwrócę ich uwagę i postaram się, aby nie sprawiali ci za wiele kłopotów - w tym momencie dziewczyna wzniosła się w powietrze. - Powodzenia, Impact!

- Dzięki... Nie daj się trafić.

- Heh! Myślę że to ty bardziej powinieneś uważać - mrugnęła i zaszarżowała w stronę jednego z mechów.

Dobra... Czas się za to zabrać!

Impact skupił całą swoją moc i wzniósł się w powietrze, po czym ruszył gwałtownie przed siebie.

- Dam radę... Dam radę...! - cały czas powtarzał sobie. - PRÓBUJESZ MNIE ZABIĆ, ISERI?!? TAK ŁATWO SIĘ NIE PODDAM!!!

Utworzył w dłoniach masywną ilość srebrnej energii i wystrzelił kulę mocy w stronę robota. Trafiony energią dosłownie rozpadł się na kawałki, niczym złożony z jakichś fragmentów kodu i światła.

ŁOŁ, CO TO BYŁO?!?, zdziwił się i spojrzał na swoje dłonie. One... świeciły... Świeciły srebrnym światłem...

- To było NIESAMOWITE!!! - krzyknęła Oliwka, gdy podleciała do niego. - Czysta magia potrafi zdziałać coś takiego...? Nie wiedziałam, że to możliwe...!

- Ja też nie... UWAŻAJ!!! - nagle przyciągnął ją do siebie, sekundę przed tym jak w miejscu, gdzie znajdowała się dziewczyna, przeleciał pocisk.

- Ah! Dzięki...!

- Nie ma za co... Dobra, skopmy im tyłki i zakończmy to, zanim trafią kogoś z nas!

- Jasne... - Oliwia ponownie ruszyła przed siebie.

Impact zobaczył kolejny pocisk lecący w jego stronę. Uniknął go o włos, jednak zachwiał się w powietrzu.

- Łooł! - krzyknął. - Okej, nad lataniem muszę jeszcze popracować...!

Spojrzał na mecha, który wystrzelił w jego kierunku. Dobra, teraz mnie wkurzyłeś!

Natychmiast ruszył w jego kierunku i zaczął strzelać do niego. Jego ataki uderzyły w niektóre części robota, zatrzymując go na moment w miejscu.

Impact wykorzystał tą okazję i ruszył szybciej na mecha. Uformował w dłoniach długi, srebrny miecz i gdy zbliżył się odpowiednio, jednym płynnym ruchem przeciął go w połowie. Gigantyczna machina za nim rozpadła się i wybuchła.

Nieźle, pomyślał z uśmiechem, kasując swój atak z rąk.

- Masz ostatnią szansę, Iseri! - krzyknął, odwracając się w stronę ostatniego mecha. - Poddaj się!!!

- PO MOIM TRUPIE!!! - usłyszał głos z głośników robota, po czym ten wystrzelił w niego masę rakiet samonaprowadzających.

- Niech ci będzie! - z całych sił się skoncentrował i utworzył wokół siebie silną barierę. Pociski w nią uderzyły z całą mocą i gdyby nie używał całej swojej mocy,nie zostałoby z niego nic. - GH...! Okej... Może jednak mogłeś to przemyśleć...

Spojrzał na niego. Okej, chcesz dalej się tak chować?! Właśnie popełniłeś błąd, nie poddając się!

Szkielet skoncentrował się i ruszył z całą mocą i szybkością w stronę mecha. Ten dalej strzelał w niego, ale nie mógł trafić... Był zbyt szybki.

Impact skoncentrował swoją energię i dosłownie przebił się przez metalowego robota, chwycił siedzącego w środku mężczyznę i wylądował za machiną. Ta, z uszkodzonym wnętrzem, zachwiała się, zatrzęsła i upadła na ziemię, eksplodując.

- No... uh... okej... Chyba jednak cię mam - wysapał, lądując na ziemi. Iseri upadł na asfalt obok, niezdolny do pozbierania się.

- Gh... N-niech cię...

- Wszystko okej?! - Oliwia wylądowała obok niego.

- Ta... Wszystko okej.

Nagle obok nich otworzył się portal i wyskoczył z niego zdyszany Del-2.

- Uh... huh... Wybacz... że dopiero teraz... Po tym, jak zobaczyłem wybuch, zacząłem tu biec, ale... po drodze wpadłem na jakąś gówniarę z różowo-brązowymi włosami i zatrzymała mnie... Serio, miała ze sobą jakieś różowe gówno... Dosłownie pożerało wszystkich na swojej drodze...

- Dobra, detale później... Dobrze, że jesteś cały.

- Ta... Ale ten tutaj chyba nie - cyborg spojrzał na mężczyznę, a chwilę po tym wokół nich pojawili się policjanci. - Avon Iseri, oficjalnie jesteś aresztowany w imieniu prawa. Masz prawo zachować milczenie... choć w tym wypadku niewiele ci to pomoże.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro