IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Butelka kręciła się i zatrzymywała. Pytania i wyzwania były coraz to ciekawsze. Jednak kiedy butelka zakręcone przez Kai'a wskazała Cole'a wszyscy wstrzymali oddechy.

- Pytanie czy wyzwanie? - zapytał brązowowłosy z chytrym uśmieszkiem. Zarknąłem na czarnowłosego.

- Pytanie. - odparł cały czas lekko się uśmiechając

- Czy podoba Ci się ktoś z naszej klasy? - na jego twarzy nadal był ten wkurzający uśmiech. Chłopak jednak nic sobie z tego nie zrobił.

- Tak. Podoba mi się ktoś. - odparł ze stoickim spokojem.

Pewnym było, że ktoś mu się podoba. Ba, pewnie nawet są razem! Ale czego ja się spodziewałem? Że ktoś taki jak Cole - chodzący ideał - spojrzałby na mnie - rudego kurdupla, który wszystkiego się boi - inaczej niż na przyjaciela? Powinienem się cieszyć, że takie ciacho wogóle się ze mną zadaje...

Chwila, o czym ja myślę?! Cole jest moim przyjacielem! Ale muszę przyznać, że ta dziewczyna ma farta...

Moje rozmyślenia przerwała czyjaś ręka przed moją twarzą.

- Jay! Jay! - krzyczał Lloyd, machając dłonią przed moją twarzą.

- Co? - zapytałem nie wiedząc czy chłopak przede mną mówił coś ważnego.

- Musimy już iść. - powiedział ze smutną miną - Ale widzimy się jutro o 15 na spotkaniu w parku!

- O-okej. - patrzyłem na nich z lekkim zdziwieniem. Po chwili wszyscy wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę wyjścia z mojego domu. Zanim wyszli, wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy.

- Teraz mam - spojrzałem na zegarek wskazujący 20.00 - równo osiemnaście godzin dl siebie. - westchnąłem. Byłem pewny, że rodzice wrócą tylko odpocząć i coś zjeść. Mówili mi, że pracują tam, gdzie wcześniej, czyli w jakiejś firmie, w naszym starym mieście.

Powoli skierowałem się w stronę mojego pokoju. Kiedy tam wszedłem, ujrzałem puste opakowania po pizzy na podłodze, porozrzucane butelki po napojach oraz mnóstwo papierów. Szybko wziąłem się za sprzątanie.

Kiedy skończyłem, zegar wskazywał 21.15.

- Ech, chyba położę się już. - powiedziałem do siebie. Jednak zanim to zrobiłem, podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej błękitną koszulkę oraz czarne bokserki, po czym skierowałem się do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic, puszczając zimną wodę. Wzdrygnąłem się lekko na uczucie zimnej cieczy spływającej po moim ciele. Szybko jednak się do tego przyzwyczaiłem.

Po krótkim prysznicu wytarłem się puchatym, mięciusim ręcznikiem i ubrałem się we wzięte już ubrania i ruszyłem do pokoju, żeby rzucić się padnięty na łóżko. Jednak mimo mojego zmęczenia nie mogłem zasnąć. Jeśli już mi się to udawało, budziłem się z krzykiem przez koszmary urozmaicone przerażającymi obrazami z filmu.

Kręciłem się po łóżku, gdy w pewnym momencie usłyszałem dźwięk wiadomości.

Wziąłem mój telefon i go odblokowałem. Zegar ukazywał 01:10. Kto normalny nie śpi o takiej porze? Pominę siebie, ponieważ ja normalny nie jestem. Nieważne.

1 nowa wiadomość

Hmm.. Ciekawe od kto napisał do mnie o takiej porze?

Cole :)

Hej Jay. Śpisz?

Nie. A czemu Ty nie śpisz?

Tak jakoś :P A Ty? Czemu nie śpisz?

Nie mogę zasnąć. Przez ten wasz horror mam koszmary :/

Omg, Cole wydawało mi się, że szafa się poruszyła ;-;

Spokojnie! To tylko Twoja wyobraźnia

Podłoga w kuchni zaczęła skrzypieć!

Może to Twoi rodzice?

To nie mogą być oni! Aktualnie są w pracy i wracają dopiero jutro!

Cole... Boję się...

Czekaj. Zaraz będę!

Nie, Cole! Jest już późno!
Odczytano: 01:19

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Szybko wybiegłem z pokoju, po drodze zapalając światła. Kiedy byłem przy drzwiach wejściowych usłyszałem grzmot, a wszystkie światła w domu zgasły. Poczułem jak do oczu napływają mi łzy. Szybko otworzyłem drzwi i rzuciłem się na ciemnowłosego.

- C-cole - chlipałem - t-to jest stra-straszne! - po chwili poczułem jak chłopak podnosi mnie i wchodzi do środka.

- Już nie płacz - powiedział i nadal trzymając mnie na rękach, zaczął iść w stronę mojego pokoju. Gdu już tam byliśmy, położył mnie na łóżku i sam zrobił to samo, przykrywając nas kołdrą i przytulając mnie. Odwzajemniłem uścisk, układając przy tym głowę w zagłębieniu jego szyi. Chłopak gładził delikatnie moje plecy, aby chwilę później wsunąć dłoń pod moją koszulkę i robić dokładnie to samo co chwilę wsześniej.

- C-co robisz? - zapytałem drżącym głosem. Spiąłem się na uczucie ciepłej dłoni Cole'a na moiej skórze.

- Uspokajam Cię. - zaśmiał się z mojej reakcji.

- A-ale, twoja dziewczyna będzie zazdrosna! - chłopak natychmiastowo zaprzestał ruchów, ale zaczął się śmiać - Z czego się śmiejesz? - zapytałem, podnosząc głowę i patrząc w jego ciemne oczy.

- Nie mam dziewczyny. - powiedział z uśmiechem.

- Ale mówiłeś, że ktoś Ci się podoba!

- Mówiłem, ale nie znaczy to, że z tym kimś jestem. - odparł, wznawiając ruchy ręki. Mruknąłem cicho, za co szybko zbeształem się w myślach. Cole tylko zachichotał.

- Musisz jej o tym kiedyś powiedzieć. - powiedziałem powstrzymując się przed kolejnym mruknięciem - Napewno też jej się podobasz.

- Skąd ta pewność? - zapytał nadal mnie gładząc, a ja tylko ziewnąłem.

- Jesteś wysportowany, umięśniony, przystojny, wysoki, opiekuńczy, przyjacielski, miły, pomocny. - wymieniałem - Poprostu ideał. O takim to można pomarzyć. - mruknąłem. Czułem jak moje powieki stają się cięższe, a już po chwili opadają.

Jednak zanim oddałem się w objęcia Morfeusza, poczułem na czole delikatny pocałunek, a przy uchu usłyszałem słowa "Podobasz mi się".

Odpłynąłem.

+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+

Dziwię się, że chce mi się pisać i wena jeszcze mnie nie opóściła xD
Mam pytanko.
Chcecie Greenflame? (Taki poważny, a nie taki jak w tamtym rozdziale xD)
Możliwe, że dodam dziś jeszcze jeden, ale nic nie obiecuję!
😀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro