Rozdział 29: Coś się kończy, coś się zaczyna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Siedziba DRESZCZ*

Miarowy stukot obcasów wypełniał cały korytarz. Wysoka, starsza kobieta o blond włosach zdecydowanym krokiem szła w tylko sobie znanym kierunku. Właśnie dostała pilne wezwanie do pokoju, w którym obserwowała obiekty w Labiryncie. Miała złe przeczucia, gdyż takie wezwanie nigdy nie kończyło się dla niej dobrze. Tym razem zawierało zawiadomienie o wizytacji. Kobieta próbowała ukryć narastające zdenerwowanie.

Wreszcie doszła na miejsce. Zatrzymała się przed drzwiami i wzięła głęboki oddech. Ava Paige nie pokazywała słabości. Podejrzewała, kogo może zastać w środku. Nie pomyliła się. Musiała wziąć się w garść. Powtórzyła w głowie to, co miała do powiedzenia. Nie mogła popełnić żadnego błędu.

Weszła bez pukania, bo wiedziała, że gość się jej spodziewa. Siwy, brodaty mężczyzna stał przy monitorach. Był już stary, a czas widocznie go nie oszczędził. Mimo to nadal wzbudzał strach. Cisza przeciągała się, a mężczyzna nie zwrócił na kobietę  uwagi. Zamiast tego, nieustannie wpatrywał się w ekran i obserwował nastolatków.

– Cóż za spotkanie, droga pani kanclerz.

– Prezydencie Snow.  – kobieta przemówiła do mężczyzny,  pochylając lekko głowę w geście powitania. – Czym zawdzięczamy sobie tę wizytę?

– Ciekawi mnie, jak idzie nasz eksperyment. Widzisz, ludzie są niespokojni. Wciąż czekają na lek. Choroba zaczyna rozprzestrzeniać się w Panem.

Mimo spokojnej wypowiedzi prezydenta, w tonie jego głosu dało się usłyszeć groźbę. Miał wyższą pozycję od doktor Paige. To od niego przyjmowała rozkazy.

– Pracujemy nad tym. Obiekty dostarczają nam mnóstwo danych, zwłaszcza te z Labiryntu A. W Labiryncie B również nie brakuje informacji.

– Czy obiekty nie sprawiają problemów?

Odwrócił się z powrotem do ekranów. Spojrzała ponad jego ramieniem. Widziała, jak Katniss pocałowała Thomasa, zaraz po tym, jak ledwo uniknęli śmierci. Wyraz twarzy prezydenta Snowa lekko się zmienił. Mogłaby przysiąc, że widziała, jak mężczyzna uśmiecha się pod nosem.

– Nie przypomniała sobie swojego kochasia?

- Nie. Części wspomnień nie udało jej się odzyskać.

– Świetnie. Co zrobiliście z Peetą?

– Został wysłany do Labiryntu B, tak jak pan prosił.

Krótka piłka. Pytanie, odpowiedź. Brzmiało to jak przesłuchanie. Ava Paige musiała trzymać emocje na wodzy. Coraz bardziej się niecierpliwiła. Nie miała pojęcia, co planował prezydent Panem. Przytłaczała ją świadomość, że Snow w każdej chwili może odwołać ją ze stanowiska. Czuła się jak marionetka w jego rękach. Musiała wypełniać rozkazy. Obserwowała uważnie mężczyznę podchodzącego do monitorów.

– Nasza Katniss jest dość... problematyczna, nie uważasz? – zapytał złowieszczo. Kiwnęła twierdząco głową. – Sądzę, że już czas.

Paige otworzyła szeroko oczy, ale nie powiedziała słowa. Nie mogła mu się sprzeciwić. Kiwnęła w milczeniu głową, zaciskając usta. Nadszedł już czas, by prowadzić do zakończenia eksperymentu. Bezradnie patrzyła,  jak mężczyzna wyłącza światło dzienne w Strefie, przechodząc na tryb nocny. Widziała przerażenie malujące się na twarzach nastolatków. Snow wyciągnął z kieszeni długopis i nakierował laser na wnętrze labiryntu. Nacisnął guzik, a na końcu pojawił się genetycznie zmodyfikowany pies. Zwierzę ruszyło korytarzami w stronę Strefy. Po kilku metrach uległo skopiowaniu na dwa psy. Prezydent Snow wypuścił dodatkowo Dozorców. Uniemożliwił zamknięcie Wrót. Kiedy skończył, wyglądał na zadowolonego.

– Zobaczymy, jak sobie z tym poradzi Igrająca z ogniem – uśmiechnął się kpiąco. – Ilu przyjaciół uda jej się ocalić? A może sama się poświęci dla Thomasa?

To było jak wyrok śmierci. Mężczyzna odwrócił się i zaczął iść w kierunku wyjścia. Niespodziewanie zatrzymał się tuż przy drzwiach.

– Ach, zapomniałbym. Chłopak ma zginąć – dodał na odchodne

Ava Paige przymknęła oczy i pokiwała sztywno głową. Nie mogła już niczego zrobić.

*Labirynt A*

Raven ze zniecierpliwieniem czekała na powrót siostry z Labiryntu. Żeby jakoś zabić czas, oprowadzała Teresę po Strefie i tłumaczyła podstawowe rzeczy. Robiła to oczywiście z wielką niechęcią. Nadal nie ufała brunetce, pomimo tego, co zrobiła dla Alby'ego. Nie rozmawiały o tym za bardzo. Teresa chyba zauważyła, że Raven bardzo to przeżywała. Unikała tematu chłopaka. Bała się, że zmieni się po Przemianie. A ona nic nie będzie w stanie na to poradzić.

Kiedy zbliżała się pora, Raven już stała przy Wschodnich Wrotach. Zaczęło przychodzić coraz więcej chłopców. Teresa została w lecznicy,  tak na wszelki wypadek. Kątem oka dostrzegła Newta. Z beznamiętnym wyrazem twarzy wpatrywała się w koniec korytarza, czekając, aż cała trójka się z niego wyłoni. Czuła narastający w niej niepokój. Raz po raz, nerwowo zaciskała pieści.

– Nie przejmuj się – odezwał się Newt. – Zdążą.

– Już późno – zauważyła. – Powinni już być.

Dotknął delikatnie jej ramion. Wzdrygnęła się, nie spodziewając się tego, ale się nie odsunęła, chociaż powinna. Pokręciła głową. Nie mogła. To było tak bardzo nieodpowiednie. Nie zrobiła jednak nic. Myśli zaprzątała jej siostra. Chłopak miał rację. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła wyłaniające się z korytarza sylwetki. Zaraz potem zamarła, widząc Katniss podtrzymywaną przez Thomasa i Minho. Brunetka wyglądała na przytomną. Coś musiało się jednak wydarzyć, skoro nie mogła iść samodzielnie. Azjata trzymał w wolnej ręce łuk. W końcu doszli do Strefy. Raven od razu do nich podskoczyła, przejmując siostrę od Thomasa. Ta syknęła z bólu, kiedy dotknęła jej ręki.

– Co się stało? – zapytała od razu, mierząc Katniss wzrokiem.

– Kotna jest sierotą – rzucił Minho z rozbawieniem, na co ona prychnęła.

– Co tam się dzieje? – wtrącił się Newt, przerywając im, bo Katniss już zamierzała się odgryźć. – Znów narozrabiałeś?

– Znaleźliśmy nowe przejście. To może być wyjście – informował ich Minho.

Raven zamarła. Wyjście? Tego się nie spodziewała. Jakim cudem? Popatrzyła pytająco na siostrę, ale ta wzruszyła ramionami.

– Naprawdę?

– Tak. Otworzyliśmy drzwi. Jeszcze ich nie widziałem. To chyba kryjówka Dozorców.

– Chwila. Nora Dozorców? – zapytał z niedowierzaniem Chuck, podążając za nimi.

– Nazwa lepsza jak żadna – zauważyła Katniss ze śmiechem. Miała wyjątkowo dobry humor, bo szczerzyła się jak głupia.

– I mamy tam iść? – Chuck dokończył swoją myśl.

– To może być wyjście – powtórzył Thomas.

– I może tam na nas czekać tuzin Dozorców – Usłyszała za sobą kpiący głos Gally'ego. – Thomas nie wie, co robi! Jak zwykle!

– Zamknij się! – wrzasnęła Katniss natychmiast, zatrzymując się gwałtownie. To zmusiło Raven, żeby zrobiła to samo. Zorientowała się, że nie tylko one się zatrzymały. Teraz dziewczyna obróciła się w stronę chłopaka i jej błękitne tęczówki ciskały piorunami w jego stronę. Wyswobodziła się z objęć i skrzyżowała ręce, lekko się przy tym krzywiąc. Kłótnia zawisła nad nimi, niczym burzowa chmura.

– Ale coś robię! – zauważył zgryźliwie Thomas, stając twarzą twarz z Gallym. Mierzyli się spojrzeniami. Wszyscy wiedzieli, że ta dwójka za sobą nie przepadała i od samego początku mieli ze sobą na pieńku. – A ty co? Chowasz się tylko za tym murem!

Katniss stanęła z wojowniczą miną tuż obok chłopaka. Raven była zaraz za nią. Utworzył się krąg gapiów, gotowych obserwować sprzeczkę. Newt i Minho stanęli zapobiegawczo za Thomasem. Za nimi widniały mury Labiryntu, nadal otwarte.

– Uważaj, Świeżyno! – syknął Gally, mierząc w niego palcem. – Jesteś tu trzy dni, a ja trzy lata. – mówił dobitnie, jak do dziecka.

– I wciąż tu tkwisz! – zaatakował go Thomas. – Jaki stąd wniosek? Może czas coś zmienić?

– Zabrałeś mi wszystko! – wrzasnął Gally, tracąc resztki cierpliwości. Raven zobaczyła, jak Katniss cała się spięła. Lada chwila, a dziewczyna rzuci się na niego z pięściami. – Chcesz zostać szefem?

To już zachodziło za daleko. Raven miała tego dość. Już miała wkroczyć pomiędzy nich. Jeszcze trochę, a doszłoby do rękoczynów. Całe szczęście, wyręczyła ją Teresa, skutecznie przerywając dalszą kłótnie. Nawet nie zauważyła, kiedy dziewczyna zjawiła się obok nich. Nie spodziewała się tego, ale jej wzrok padł prosto na nią.

– Raven, chłopaki! – Teresa zwróciła na siebie ich uwagę. Wyglądała na przejętą, co Raven zaniepokoiło. – Alby. Obudził się.

To, co usłyszała, sprawiło, że ugięły się pod nią kolana. Serce w niej zamarło. Zamrugała oczami, próbując przyswoić szokującą wieść. Zaraz potem poczuła wszechogarniającą ulgę i radość. Nareszcie. Jej ukochany się obudził. I, co najważniejsze, żył. Biegiem rzuciła się w stronę lecznicy. Nie musiała odwracać się za siebie, żeby wiedzieć, że pozostali zrobili to samo.

Wpadła do środka. Jej wzrok od razu padł na łóżko Alby'ego. Zamarła, zupełnie się tego nie spodziewając. Chłopak siedział na łóżku, wpatrując się uporczywie w jakiś nieokreślony punkt. Raven ledwo zarejestrowała, że reszta zjawiła się obok niej. Kątem oka dostrzegła stającą u jej boku siostrę. Raven nie miała pojęcia, jak się zachować. Tak bardzo chciała podejść do czarnoskórego i mocno przytulić; powiedzieć, że cieszyła się, że on żył. Głos uwiązł jej jednak w gardle z nadmiaru emocji, które w tamtej chwili nią targały. Nawet nie potrafiła ich nazwać. Czuła, że lada moment nie wytrzyma i po prostu wybuchnie płaczem, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała być silna.

– Mówił coś? – zapytał Minho, przywracając ją tym samym do rzeczywistości. Otrząsnęła się.

– Nie – odparła Teresa, a ona poczuła, jak coś ściska ją w środku.

Bezwiednie zbliżyła się do łóżka chłopaka i usiadła przy nim, łapiąc go za dłonie. Była jego dziewczyną, do cholery! On tyle razy był przy niej, gdy. go potrzebowała. Teraz powinna się odwdzięczyć. Od pasa w górę był nagi. Dotknęła delikatnie jego ramion. Nawet nie drgnął, ani na nią nie spojrzał. W jej oczach odbił się ból. Newt usiadł ostrożnie po jego drugiej stronie. Thomas znalazł się tuż obok. Katniss okrążyła chłopaków i przykucnęła naprzeciwko Przywódcy, mierząc ich trójkę wzrokiem. Wiedziała, że siostra patrzyła na nią uważnie, ale unikała jej wzroku.

– Alby – szepnęła. – Jestem tu, słyszysz? To ja, Raven.

Przestraszyła się, że po Przemianie mógł jej nie pamiętać. Nie pamiętać tego, co ich łączyło. Tego nie potrafiłaby znieść. Poczuła narastającą w jej wnętrzu panikę. Nie chciała go stracić. Nie jego.

– Alby – spróbował Newt. – Dobrze się czujesz?

– Alby. – Tym razem odezwał się Thomas, gdy tamten nie zareagował. Brunet kucnął tuż przy Katniss tak, że stykali się ramionami. Być może powinna zwrócić na to uwagę, ale teraz się tym nie przejęła. Miała poważniejszy problem na głowie. – Możliwe, że znaleźliśmy wyjście. Słyszysz? Może wyjdziemy.

Raven drgnęła, bo Alby niespodziewanie pokręcił głową. Dopiero teraz zauważyła, że wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. Natychmiast objęła go mocno. To nie był on. Jej Alby się tak nie zachowywał. Coś tu było bardzo nie tak. Miała złe przeczucia.

– Nie – odezwał się po raz pierwszy, a jego głos się łamał. – Nie możemy. Nie pozwolą.

– O czym ty mówisz?

– Pamiętam.

Raven zamarła. Katniss otworzyła z niedowierzaniem oczy i zasłoniła usta dłońmi. Chłopcy wymienili się spojrzeniami. Każdy był w szoku, choć można było się tego spodziewać. Po Przemianie wracało większość wspomnień. Pamiętało się więcej szczegółów. Nie miała pojęcia, jakim cudem to się działo.

– Co? – zapytał cierpliwie Thomas. Nigdy by go nie podejrzewała o takie opanowanie, choć jednocześnie miała ochotę przewrócić oczami na to wieczne zadawanie pytań.

Chłopak znów milczał – a potem popatrzył wprost na Thomasa.

– Ciebie.

Wiedziała. Od początku wiedziała, a nikt nie brał jej na poważnie! Miała rację, nie ufając Thomasowi. Nie mogła powstrzymać zwycięskiego uśmiechu i rzucenia chłopakowi wyzywającego spojrzenia. Skrzyżowała ręce, patrząc na niego wrogo.

– Zawsze byłeś ich ulubieńcem. Zawsze.

– Co? – wyrwało się Katniss. Zapewne nie chciało jej się wierzyć w to, co słyszała. – To niemożliwe!

– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał go Alby głosem człowieka, który właśnie coś stracił. Ogarnął go przerażający smutek. Łza spłynęła mu po twarzy. Co siedziało w jego głowie? – Po co przyszedłeś?

Potem odwrócił się do Raven. Chciała znów złapać go za dłonie, ale on je zabrał. Dziewczyna zamarła, zdumiona.

– Alby, co ty... – wydukała. Nie poznawała go. To nie był on. To nie był ten chłopak, który zawsze dawał jej poczucie bezpieczeństwa.

– Nie możemy być razem – powiedział. Gapiła się na niego. Gapiła się, niezdolna powiedzieć choćby słowa. Łzy nagle przesłoniły jej widok. – Tak będzie lepiej. Dla twojego dobra.

Alby był jej całym światem. Ten świat właśnie runął, pozostawiając ziejącą pustkę. 

No witam 🙋

Obiecałam, że będzie w tym tygodniu. Wyrobiłam się! XD

Jeju, jak ja płakałam przy pisaniu tego. Złamało mi to serce... Moje biedne otp. Nie zabijcie mnie za to, ok?

Uwaga uwaga, ogłaszam zwycięzcę konkursu!

Rozdział dedykuję OctaviaLily! ❤ Kochana, tak wspaniale opisałaś siostry, twój komentarz to złoto, długo nie mogłam znaleźć słów, żeby ci odpisać, poważnie!

Dziękuję oczywiście wszystkim, którzy wzięli udział! Wasza opinia jest mega ważna dla mnie, wezmę pod uwagę to, co pisaliście ;)

To co, do napisania!

Betowała a_crowe ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro