Zamówienie: Ryjowcza Łapa x Wiewiórczy Lot✔️

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jaki myślisz, Wiewiórcza Łapo, czy ujrzymy jeszcze kiedykolwiek las? - jęknął ciemnobrązowy kocur.

- Przestań ciągle narzekać, Ryjówcza Łapo! Musimy być dobrej myśli - szturchnęła towarzysza ruda kotka.

- Nie jesteś od niego lepsza, Wiewiórcza Łapo - chrząknęła z boku Szczawiowy Ogon, wtrącając się w ich rozmowę. - Jeszcze nie tak dawno sama się nad tym użalałaś.

- Cicho, Szczawiowy Ogonie - mruknęła pod nosem uczennica.

Wielka Wyprawa. Tak nazywała się ich wędrówka, którą musieli przebyć ze względu na zniszczone przez Dwunożnych ich poprzednie miejsce zamieszkania. Czy ich potomkowie będą kiedyś wspominać to wydarzenie? Cóż, jeśli uda im się dotrzeć do celu podróży, ten sukces niewątpliwie przejdzie do historii klanów.

Ale już kilka kotów straciło po drodze życie, a Wiewiórczy Lot coraz bardziej się niecierpliwiła. Oczywiście, zdawała sobie sprawę z tego, że w tak wielkiej grupie będą  wolniej się poruszać, ale przypuszczała, że dotrą do celu nieco szybciej.

W końcu ktoś z tyłu coś zawołał.

- Hej! Zatrzymajcie się. Kilka starszych potrzebuje chwili odpoczynku.

- W takim razie przystańmy na chwilę - zgodził się Wysoka Gwiazda, wymieniając z Ognistą Gwiazdą porozumiewawcze spojrzenia. Przywódcy Klanu Cienia i Klanu Rzeki prychnęli, że ta dwójka nie zapytała ich nawet o zdanie, ale się nie odezwali. Wszystkie koty, sapiąc, opadły z łap, by zaczerpnąć chwili odpoczynku.

Nawet najsilniejsi z nich musieli czasem odpocząć, to był nieodłączny warunek podróży.

Wiewiórczy Lot usadowiła się pod którymś większych kamieni i położyła się w jego cieniu, machając puchatym, rudym ogonem. Bez słowa patrzyła, jak Ryjówcza Łapa podchodzi do niej i układa się przy niej w kulkę. Z cichym mruczeniem pozwolili sobie na chwilę snu. Także byli zmęczeni ciągłym iściem przed siebie.

***

Wiewiórczej Łapie - nie, chwila, od kilku sekund już Wiewiórczemu Lotowi! - serce podskoczyło z podekscytowania i szczęścia. Stała przed Ognistą Gwiazdą świeżo po mianowaniu.

- Ryjówcza Łapo, ty też podejdź.

Brązowy kocur podszedł bliżej na sztywnych łapach. Był bardziej zdenerwowany niż szczęśliwy.

- Ryjówcza Łapo, ciebie także mianuję na wojownika. Oby twoja determinacja dobrze służyła Klanowi. będziesz nazywać się od teraz Ryjówczym Biegaczem, z powodu tego, że potrafisz biegać szybciej od niejednego kota.

Nowo mianowany wojownik skłonił lekko głowę i odwrócił się przodem do reszty kotów. Ognista Gwiazda stanął pomiędzy dwoma członkami swojego Klanu, będąc dumnym z świeżo upieczonych wojowników.

- Widzisz? Nie dość, że udało nam się dotrzeć do nowych terytoriów, to jeszcze zostaliśmy wojownikami! Ale jazda! - miauknęła Wiewiórczy Lot. Na jej wesołe iskierki w oczach Ryjówczy Biegacz mimowolnie sam się uśmiechnął.

***

- Ja z Wiewiórczym Lotem pójdziemy w tamtą stronę - zaproponował.

Od mianowania dwóch przyjaciół minął już około księżyc. Klanom udało się podzielić tereny i na moment obecny wszystko wskazywało na to, że będzie dobrze.

- Dobrze - odparł niechętnie Jeżynowy Pazur. Jesionowe Futro, który także był z nimi na patrolu, podobnie do przed chwilą wspomnianego już wojownika bez entuzjazmu przyjął informację, że będzie musiał zostawić Wiewiórczy Lot z synem Zakurzonej Skóry. - Spotkajmy się tu z powrotem, kiedy słońce będzie tam - wskazał ogonem.

Pokiwali głowami i rozdzielili się w umówione miejsca. Ryjówczy Biegacz przez prawie cały patrol co chwilę zerkał na swoją towarzyszkę.

Już odkąd zbliżyli się do siebie podczas Wielkiej Wędrówki, kocur poczuł, że czuje do tej złośnicy coś więcej niż tylko przyjaźń. Przez cały czas zbierał się w sobie, by powiedzieć to swojej wybrance, ale ponieważ nie był pewny, czy jego uczucie jest odwzajemnione, wolał jeszcze nie ryzykować.

W końcu we czwórkę wrócili do obozu, a Wiewiórczy Lot usiadła na polanie z Jeżynowym Pazurem u boku. Ten widok wzbudził w nim lekki gniew.

Bez większego namysłu podszedł do nich i powiedział:

- Wiewiórczy Locie, czy wybierzemy się dzisiaj wieczorem na polowanie?

Jeżynowy Pazur przeleciał go podejrzliwym wzrokiem, ale nie odezwał się ani słowem.

- Jasne, czemu nie - odmiauknęła.

Ryjówczy Biegacz kiwnął z satysfakcją głową i poszedł z powrotem do legowiska wojowników. Z ulgą i za razem zdenerwowaniem westchnął.

- To jest ten dzień, kiedy w końcu wyznam Wiewiórczemu Lotowi to, co do niej czuję. Nie mogę zaryzykować, że przed tym wybierze Jeżynowego Pazura albo Jesionowe i Futra. Musi wiedzieć, że nie jest dla mnie tylko przyjaciółką.

***

- Już jestem, Ryjówczy Biegaczu! Wybacz, że musiałeś czekać, ale Liściasta Sadzawka potrzebowała mojej pomocy.

- Nic nie szkodzi. Chodźmy. - Po tych słowach kotka skoczyła w las, a wojownik tuż za nią.

Polowali przez całkiem sporo czasu, aż słońce nie schowało się do połowy za horyzontem. Wiewiórczy Lot upolowała drozda i dwie myszy, a Ryjówczy Biegacz wiewiórkę i sikorkę. Zadowoleni z udanego polowania skierowali się z powrotem do obozu ze zwierzyną w pyskach. Nagle Wiewiórczy Lot się zatrzymała i spojrzała w bok.

Zdziwiony Ryjówczy Biegacz także przystanął i upuścił na ziemię to, co upolował.

- Coś się stało, Wiewiórczy Locie? 

Kotka nie odpowiedziała, kiwnęła tylko ogonem i poszła na skraj lasu. Wojownik prędko podniósł z powrotem zwierzynę i ruszył za kotką.

Kiedy wyszli z lasu i wstąpili na piasek, Wiewiórczy Lot zostawiła zdobycze i usiadła nad wodą jeziora. Zdziwiony kocur podążył w jej ślady.

- Spójrz, jaki piękny zachód słońca, Ryjówczy Biegaczu - westchnęła.

- Tak jak ty - palnął. Gdy wojowniczka spojrzała na niego zdziwiona, Ryjówczy Biegacz się spłoszył. - Znaczy się miałem na myśli, że jesteś taka piękna jak ten zachód słońca! Nie...

Wiewiórczy Lot zaśmiała się, więc zamilkł.

- Wiem, co miałeś na myśli.

Nastała chwila ciszy. Obydwoje spoglądali w dal na znikające za wodą słońce. "Codziennie zachodzi pod wodę. To musi być bardzo męczące" pomyślał.

Nagle coś w nim drgnęło. No tak, przecież to jest idealny moment na wyznanie jej swoich uczuć!

- Wiewiórczy Locie, lubię cię. Chciałbym, żeby była pomiędzy nami głębsza relacja niż tylko ta przyjacielska.

Ich spojrzenia się spotkały.

- Mówisz na serio?

- No... tak.

- Nie żartujesz sobie ze mnie? Naprawdę odwzajemniasz moje uczucia? - powiedziała zdziwiona.

- Czemu miałbym żartować? Mówię totalnie serio... chwila, czy ty właśnie powiedziałaś, że czujesz to samo? - zdziwił się jeszcze bardziej od kotki.

- Tak - pisnęła.

***

- Cholera! Zgubiliśmy ich - jęknął Jeżynowy Pazur. 

- Nie poddawaj się, mięczaku! - zrugał go Jesionowe Futro. Pomimo, iż zazwyczaj się nie dogadywali, to gdy zobaczyli, jak Wiewiórczy Lot wychodziła z Ryjówczym Biegaczem, bez słowa wiedzieli, co należy zrobić. Odczekali chwilę, aż wyjdą z obozu, a następnie cicho za nimi podążyli. Bezpieczeństwo Wiewiórczego Lotu było najważniejsze. - Najwyraźniej wyszli z lasu. 

- Myślisz, że są nad jeziorem? - zdziwił się Jeżynowy Pazur. Przecież mieli iść na polowanie! Co oni mogą tam takiego robić?

- Nie wiem. Lepiej to sprawdźmy.

Po tych słowach obydwaj udali się w kierunku jeziora. Gdy dotarli na skraj lasu, Jeżynowy pazur, który był kilka kroków przed towarzyszem, stanął jak wryty.

- Co się dzieje? - syknął Jesionowe Futro i podpełzł do kryjówki Jeżynowego Pazura za krzakiem.

- Wiewiórczy Locie, lubię cię. Chciałbym, żeby była pomiędzy nami głębsza relacja niż tylko ta przyjacielska - oznajmił Ryjówczy Biegacz. Siedział obok Wiewiórczego Lotu, obydwaj byli wpatrzeni w świecącą kulę znikającą za wodą.

Jeżynowy Pazur wysunął pazury i podniósł się, kipiąc ze złości. W ostatnim momencie Jesionowe Futro na niego syknął.

- Nie idź tam! Poczekajmy, co odpowie. Może oznajmi, że woli mnie.

Jeżynowy Pazur prychnął, ale podświadomie też miał nadzieje, że ruda kotka odmówi nowemu wojownikowi i ostatecznie to on będzie jej drugą połówką.

- Naprawdę odwzajemniasz moje uczucia? - miauknęła Wiewiórczy Lot.

- Hęęę? Odwzajemniasz? - powtórzyły bezmyślnie chowające się kocury. 

Gdy tylko zobaczyli, jak oba koty splatają ze sobą ogony a następnie wtulają się w siebie, żaden z kocurów już się nie powstrzymywał. Wyskoczyli zza krzaka z najeżonymi futrami.

- Hej, Ryjówczy Biegaczu! Zostaw ją w spokoju! - syknął Jeżynowy Pazur.

- Dokładnie! - zgodził się Jesionowe Futro. - Nie widzę, żebyście teraz polowali!

Wiewiórczy Lot wymieniła z Ryjówczym Biegaczem zaskoczone spojrzenia. 

_________________________


Hello! Tak, przychodzę dziś z kolejnym oneshotem, bo naprawdę się do tego zmobilizowałam.

Ilość słów: 1211
Zamawiający: Kingdom_Of_Canada

Mam nadzieję, że wam się spodobało, szczególnie ten wątek z Jeżynowym Pazurem i Jesionowym Futrem, hahah

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro