༊·˚ ♡ | • Znalazłem • | ↷

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zapowiadało się na ulewę, ale nie brał ze sobą parasola. Nie czuł potrzeby ułatwiania sobie życia, gdy wciąż w głębi czuł, że to jego wina, że to wszystko to jego zasługa i nikogo więcej. 

Stał ubrany na ciemno, jak reszta ludzi, którzy udali się na jej pogrzeb.

Było małżeństwo Bakugou ze swoim synem, którzy udaliby się tu nawet, gdyby nie byli mile widziani. Mitsuki za bardzo zżyła się z Inko, były bowiem jak siostry, których żadna z nich nigdy nie miała, a zawsze chciała. Wypłakiwała się w ramię męża w czasie, gdy jej syn obserwował zielonowłosego młodzieńca, pilnując, czy aby na pewno nie potrzebuje pomocnej dłoni.

To samo robił Todoroki, który udał się tu ze swoją matką i siostrą. Rei udała się na pogrzeb swojej starej znajomej, ale nie płakała tak bardzo, jak robiła to blondynka. Fuyumi znalazła się tu jako wsparcie dla matuli oraz jej młodszego braciszka, zajętego wpatrywaniem się w znajomego z klasy.

Aizawa też się tu znalazł, a obok niego stał All Might. Pozostali bardziej z tyłu, oddając hołd zmarłej z dystansu, nie chcąc mieszać się w sprawy bliskich i rodziny - nie byli nimi, nie możemy temu zaprzeczać.

W tym wszystkim najbardziej zadziwiał Hisashi Midoriya, który trzymał rękę na ramieniu swojego pierworodnego, powstrzymując siebie od opłakiwania żony, jednocześnie pokazując wsparcie synowi. 

Ten zaś patrzył się, jak opuszczają trumnę, jak każdy po kolei (w tym i on) rzuca kwiaty, jak ostatnie łoże zostaje zakopywane przez ziemię, jak cały jego świat ostatecznie zostaje uznany za zmarły i bez możliwości powrotu.

- Jeśli mnie kochałaś...- zaczął głosem, który nie drżał, choć niewiele brakowało, aby zaczął.- dlaczego mnie opuściłaś?- zapytał po raz trzeci, mimo iż dostał jasną odpowiedź od Katsukiego. Potrzebował zadać to pytanie jeszcze raz, nad jej grobem, wierząc, że jakoś odpowie.

Kątem oka dostrzegł ciemną postać, która pokazała mu się trzeci raz.

Weź moje ciało

Powtórzyła te słowa dwa razy, uśmiechając się w jego stronę, jakby dodając mu otuchy i przypominając to, co miał zamiar powiedzieć, a omal nie zapomniał.

- Wszystko czego chce... Wszy-wszystko czego pragnę- jego głos ponownie zadrżał, a oczy zaszkliły się mimo tych nocy płaczu. Wciąż niepogodzony z tym losem, wciąż nie pogodziwszy się ze stratą.- To znalezienie kogoś...- oznajmił na oczach świadków, którzy przysłuchiwali się temu od początku, od samiusieńkiego początku.

Ciemna postać z pokoju nic nie powiedziała, ale bezgłośnie przekazała dalsze słowa ruchem warg, a on jakby znał je na pamięć, jednak pierwszy raz wymawiał.

- Znalazłem kogoś, takiego jak ty.- stwierdził, a samotna łza spłynęła mu pośpiesznie po poliku, zatrzymując się na linii szczęki, spadając dopiero po krótszej chwili, jakby chcąc, aby wszyscy ją zauważyli przed całkowitym zniknięciem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro