•Rozdział 21•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


( UWAGA moje znanie fabuły genshina jest na poziomie bardzo niskim iż 9/10 przewijam. Dlatego informacje z tego rozdziału mogą niezgadzac się z fabułą gry. Dziękuję za przeczytanie.)

Właściwie kolejne dni wyglądały podobnie. Nic nie robiliśmy i chodzilismy po Mondzie. Pewnego słonecznego dnia Venti wyglądał na czymś zamartwionego i zamyślonego. Byliśmy na posągu Anemo Archona o siedzieliśmy. Spojrzałam na chlopaka I spytałam:

-co jest Venti?
-Musimy iść...
-Gdzie?
-Na celestie
-Napea2de?!
-tak.
-To... GENIALNIE!
-Czemu się cieszysz?
- Bo zobaczymy innych podopiecznych może będą mili. A może mają już swoje wizję hehe. Nareszcie ich zobacze.

Usmiechnełam się i byłam przekonana że cepestia wygląda pięknie. Nie wiem poprostu tak czułam

-Wieeeec kiedy na Celestie?
-Jutro rano.
-Okej obudzisz mnie.
-Myslalem ze ty od pobudki będziesz no ale okej.

Patrzyłam dłuższy czas na Mondstadt. W oddali zauważyłam po chwili coś czerwonego. Wstalam i znów. Nagle Jean wybiegła z budynku w którym siedziała multum czasu. Czyli to Klee.

-Lece zobaczyć co Klee narobiła
-Okej

Po czym skoczyłam i rozpiełam skrzydła. Byłam po niedawnej nauce latania u Amber I jeszcze nie czułam się na tyle pewna aby latać na długie odległości. Jednak po mieście wolności czułam że dam radę. Zleciałam na ziemię i przebiegłam obok Sary a następnie po schodach zbiegłam na dół. Skręciłam w lewo I Zaczęłam biec w stronę tawerny gdzie widziałam ogień. Po chwili zobaczyłam że stoi tam Klee z Dioną. Westchnęłam I podbiegłam do dziewczyn.

-Klee diona co wy wyprawiacie.
-Diona powiedziała że diluc chce trochę ciepłej aby było więc proszę.
-Tqm już i tak było duszno ale dziewczyny nie można.
-pff z miejscem gdzie alkoholu jest wbrud można.
-Diona. Już cicho. Lecę po mone aby mi pomogła.

Po czym pobiegłam po wróżkę wszech czasów. Wróciłam z nią po chwili i razem gasilysmy pożar. Po chwili też Jean nam pomogła i tak ulorałysmy sie z problemem. Oddetchnełam z ulgą. Tawerna była spalona u góry ale fundamenty przeżyły. Gdy dziękowałam i płaciłam monie bo tak dziewczyna sobie zarzyczyła Jean prowadziła rozmowę dydaktyczną z Klee i Dioną.

Po tym nic się nie działo. Następnego dnia rano gdy spałam grzecznie i spokojnie w łóżku ktoś nagle zabrał mi kołdrę. Otworzyłam oko I był tam Venti w swej archonowej formie. Mial wielkie anielskie skrzydła. Cecylie w włosach. Warkoczyki jak zawsze. Strój według mnie prezentował się ślicznie.

Oczywiście od orazu Wstałam I Zaczęłam przyglądać się chłopakowi.

-Ale śliczne mogę dotknąć.
-Mhm

Odrazu Wstałam I dotknęłam skrzydeł chlopaka. Były one mięciutkie i miłe w dotyku. Po chwili miałam się ubrać. Po przebraniu przytuliłam chlopaka I objęłam mnie skrzydłami. Po chwili odchylić i byliśmy na celesti.

Nie widziałam innych archonów. Podopiecznych tym bardziej. Miejsce gdzie byliśmy trochę przypominało Mondstadt. Biegałam po wyspie i oglądałam rosnące cecylie. Venti ibserwował mnie i pilnowała aby nic się nie stało. Wiał miły lekki wiatr oraz było ciepło. Nie wierzę że się tu znalazłam. Nie chciałam nawet się wychylać bo mogło by się to skończyć moim strachem. Po czasie Venti do mnie podszedł i powiedział.

-Idziemy
-Gdzie?
-No na to spotkanie.
-Jeeej!

Po czym wyszliśmy z wyspy anemo archona. Na środku była ala platforma która łączyła wyspy. Na środku jej był stół który miał 14 krzeseł. Venti mówił że zazwyczaj jest 7. Usiedliśmy I po chwili inni archoni zaczęli się schodzić. Widziałam że podopiecznymi są głównie dziewczyny. Było 5 dziewczyn i 2 chłopców. Archo. Geo i Pyro mieli chłopców reszta dziewczyn. Siedziałam grzecznie. Dwie dziewczyny rzuciły mi w oczy. Podopieczna dendro archonki i hydro archonki. Ciemnoskóra dziewczyna o wręcz czarnych wlosach posiada granatowo flotowe oczy. Pieprzyki pokrywają jej twarz. Ubrana elegancko z kapeluszem podobnym do archonki. Dziewczyna posiada wizję hydro. Na jej włosach był wiekszy niebieskie pasemko.

Podopieczna archnoki dendro się niezmienila od ostatniego spotkania. Nadal miała swoje zielone kimono coś takiego. Uszy elfa. Także posiadała zielone pasemko. Wizją dendro. Byłam ciekawa czemu ja nie mam pasemka. Każdy podopieczny dostał je. Zwróciła na to uwaga zimna, cryo archonka. Spojrzała na mnie zimnym spojrzeniem i powiedziała.

-Czemuż Venti nie dał Ci pasemka? Musiał mieć powód.
-Przrpraszam lecz nie wiem.
-Nie kłam archon mówi wszystko!
-Ale nic nie mówiliśmy o pasemkach archonko cryo.
-Wyjdź. Porozmawiam z Barbatosem.

Wstałam I poszłam na wyspę anemo archona. Jednak po chwili przyszły dwie dziewczyny. Były to podopieczne dendro I hydro archonek. Podeszły do mnie i usiadly na trawie. Przyjrzałam się I dziewczyny zaczęły mówić :
( D-podopieczna dedro archonki, H- podopieczna hydro archonki, S-Switter)

D- Hej? Co ci?
H-Wlasnie cryo archonka cie wygoniła ale to nie koniec świata.
S- hmmm no ale wy macie pasemka a ja nie
H-No i? To nic złego że nie masz pasemka ona chyba taka jest.
S-myslicie?
D-Pewnie
H-Wlasnie. Ale skoro jesteśmy podopiecznymi archonow to chyba warto znać nasze imiona *Po czym dziewczyna wstała * Jestem Halima
D-* też wstaje* a ja Daiya
S- Switter
Po czym też Wstałam I podałam dziewczynom rękę.

■■■■■■■■■■■■■■■

Hejo stokrotki.  Tak z miesiąc niepisalam ale już jest hehe. 828 słów. Miłego 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro