Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na do tej pory nieufnym obliczu Lydii wymalowało się zdziwienie.

- Coś się stało?- spytała sztucznie obojętnym tonem.

- Muszę porozmawiać z moim bratem...

- To niemożliwe! Hal jest jedynakiem!-krzyknęła oburzona.

- Nie jestem siostrą Hala! To przyjaciel mojego przyjaciela Gilana! Moim bratem jest Stig.

- Kłamiesz!- warknęła przybierając gniewny wyraz twarzy.

- Niby po co miałabym kłamać?! Olaf jest moim ojcem i to przez niego moja matka nie żyje!- krzyknęłam, a w moich oczach zakręciły się łzy. Szybko jednak znów przybrałam obojętną twarz. Moją maskę, dzięki której mogę swobodnie kryć emocje. Spojrzałam w oczy dziewczynie, było w nich widać żal i współczucie. Szybko odwróciłam wzrok i zebrałam miski, by je umyć.

- Chyba wiem jak Ci pomóc.- zaczęła spokojnie, a ja spojrzałam na nią z błyskiem w oku i spytałam:

- Znasz Hala i Stiga?

Nieznajoma przez chwile się wahała, lecz po chwili odpowiedziała:
- Tak, to moi przyjaciele. Wiem, gdzie możemy ich znaleźć. Zbieraj rzeczy. I tak miałam dziś wracać do Halasholm.- powiedziała Lydia.

Zebrałam moje rzeczy i poszłam do przybudówki osiodłać Strzałę. Gdy sięgałam po siodło ta spojrzała na mnie i zapytała:

- Gdzie jedziemy?

-Do Halasholm. Znalazłam nam przewodnika.

/~*•*~/

Byłyśmy z Lydią w drodze już od ponad dwóch godzin mijając bujną roślinność okolicznych lasów, gdy w końcu na horyzoncie ukazało się tak wyczekiwane przeze mnie miasto portowe i stolica Skandii: Halasholm.

- Już niedługo. - powiedziała Lydia kontynuując monotonny marsz do celu. Po godzinie weszłyśmy do miasta. Przechodnie gapili się na mnie jak na dziwadło, jednak ignorowałam ich ciekawskie spojrzenia rzucane w moją stronę, w końcu nie co dzień do miasta skandian wpada jakiś jeździec w centkowanej pelerynie.

Na szczęście miałam kaptur na głowie i mogłam się skupić na celu podróży. Po kolejnej godzinie chodzenia w labiryncie uliczek i skrótów stanęłyśmy przed jakimś domem.

- Poczekaj tu chwilę. Wejdę do środka i wrócę z Halem- poprosiła dziewczyna.

- Dobrze.- odpowiedziałam i zaraz po tym jak weszła do środka, zeszłam z konia i nie tracąc większej ilości czasu wyjęłam mapę, którą otrzymałam w prezencie. Faktycznie w tym budynku była osoba, której szukałam. Po chwili z domu wyszła dwójka uzbrojonych mężczyzn, jeden nieuzbrojony i Lydia. Jeszcze raz upewniając się zerknęłam na mapę i powiedziałam:

- Szukam Hala Mikkelsona, skirla "Czapli".

- To ja.- odezwał się brunet, który wyszedł mi na spotkanie bez broni.- To zadziwiające. Wiesz kim jestem, a ja nie wiem kim ty jesteś.

- Cynthia Peterson.- przedstawiłam się.- Uczennica Halta O'Carricka i Zwiadowcy Gilana.

Tym razem jakby zrozumiał kim jestem.

- Potrzebuję twojej pomocy.- ciągnęłam.

- O co chodzi?- zapytał.

- Pierwsza sprawa to to, że muszę jak najszybciej wrócić do Araluenu.- kiwnął zachęcająco, bym kontynuowała- I szukam mojego brata, słyszałam, że jest twoim przyjacielem.

Niedane nam jednak było dalej dyskutować, ponieważ u progu domu wychyliła się z drzwi kobieta i zapytała:

- Może wejdziecie do środka? Na zewnątrz jest zimno.

I zgodnie z propozycją kobiety weszliśmy wszyscy do środka i usiedliśmy przy stole, a ja zrzuciłam kaptur z głowy. Mimo to blondyn i jednoręki trzymali swoją broń w pobliżu i spoglądali na mnie nieufnie.

- Z tego co wiem nikt z moich przyjaciół nie ma siostry.- zaczął skirl.

- Bo on sam tego nie wie. Ma na imię Stig. Nasz ojciec ma na imię Olaf. Dwa lata po tym jak uciekł ze Skandii wylądował na Aralueńskim wybrzeżu. Moja matka uratowała mu życie i przy okazji zakochała się po uszy. On jednak uważał to za przelotny romans. Mimo to był świadom uczuć mojej matki i zostawił jej list. Nie wiedział jednak, że jest przez niego w ciąży. Pół roku po tym jak go uratowała wypłynął z portu bez pożegnania. Kiedy były moje dwunaste urodziny, mój dom zaatakowano. Moją mamę zamordowano z zimną krwią, a za mną wysłano pościg do lasu. Tam uratował mnie zwiadowca.

Kiedy skończyłam opowiadać usłyszałam chyba z milion pytań na raz.

- Po kolei! - warknęła Lydia.

- Więc jesteś w połowie Skandyjką, w połowie Araluenką?- spytał Hal.

- Ja nie, moja mama tak. Trudno to wyjaśnić, ale 3/4 moich genów jest ze Skandii, a 1/4 z Araluenu. Teraz moje pytanie. Wiesz gdzie jest mój brat?

W pokoju nastała niezręczna cisza. Powoli wstał od stołu ten sam blondyn, który trzymał przy sobie broń i uśmiechnął się nieśmiało, po czym powiedział:

- Ja jestem Stig.

- A ja jestem jego matką.- powiedziała kobieta, która do tej pory stała w kuchni przysłuchując się naszej rozmowie.- I nie życzę sobie takich kłamstw w moim domu!

- Rozumiem, że jest to skomplikowane i potrzeba czasu, by to spokojnie przeanalizować. Proszę jednak byś przemyślał moją prośbę Halu. Dziękuje za poświęcony mi czas i życzę szczęsnego dnia.- powiedziałam i wyszłam. Podeszłam do Strzały po czym przytuliłam się i szepnêłam jej do ucha:

- Miałaś rację mała, nigdy mi nie uwierzą.
Klacz spojrzała na mnie pokrzepiająco. Wsiadałam w siodła, gdy nagle w mojej głowie zakiełkował pomysł. Ponownie zeskoczyłam na ziemię i energicznie zaczęłam grzebać w jukach. W końcu znalazłam to czego szukałam, stary list, który zostawił ojciec mojej matce tuż przed wypłynięciem. Wbiegłam do środka i rzuciłam zżółkłą od dawna już kopertę na stół.

- To ten list o którym mówiłam. Liczę, że uwierzycie, że to co mówię to prawda. W razie co będę u Eraka.-
I znów pozostawiłam ich w osłupieniu.

Wsiadając na koń w moich oczach zamajaczyły łzy. Łzy szczęścia. Wreszcie nie byłam sama i miałam szansę wrócić do domu. Zasłoniłam twarz kapturem, po czym spiełam delikatnie nogami boki Strzały i skierowałam się w stronę Hali Oberjarla.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro