20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mecz z Wszechmocnymi nadszedł szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. Cornelia aktualnie siedziała na ławce rezerwowych, ponieważ trener Evans stwierdził, że wejdzie dopiero w drugiej połowie meczu. Rudowłosa czuła się już lepiej, ale nadal było jej smuto z powodu całego zajścia z ostatniego treningu. 

Spojrzała na ustawiających się na swoich pozycjach kolegów, a jej wzrok skupił się na ciemnookim napastniku. Policzki zaczęły się same nagrzewać na wspomnienie, gdy Kaiser przyszedł do niej do domu ją przeprosić. A bardziej chodzi o moment, gdy Ballzack pozwolił jej się przytulić do siebie gdy ta płakała. Nie musiał tego robić, ale dzięki temu rudowłosa poczuła się w jakimś stopniu lepiej. Mógł ją odepchnąć od siebie, wyśmiać, odejść ale tego nie zrobił. Został przy niej i to doceniła. 

- Mimo tego, że zachował się jak ostatni debil, to jednak przyszedł przeprosić. – pomyślała piwnooka, spuszczając swoją głowę. – Widział mnie w okropnym stanie, a jednak został przy mnie. Kaiser... mimo, że jesteś największym gburem jakiego znam, to i tak będę ci do końca życia wdzięczna za to, że przy mnie wtedy byłeś. 

Sędzia zagwizdał, mecz się rozpoczął a zaczynali Wszechmocni. Victorowi udało się przejąć piłkę, jednak zamiast celować w bramkę rywali wycelował w bramkę własnej drużyny. Samguk nie zdążył obronić strzału i po chwili na tablicy wyników pojawił się pierwszy gol dla Wszechmocnych, strzelony samobójem przez Blade'a. Wszyscy zawodnicy drużyny Raimon'a byli zszokowani, ale również zdenerwowani zachowaniem granatowłosego. Cornelia zacisnęła dłonie w pięści, a w jej oczach pojawiły się niebezpieczne iskierki. Zastanawiała się dlaczego trener Evans na to pozwolił, czemu zgodził się by Victor dzisiaj wyszedł na murawę? 

- Mamy zdrajcę w drużynie... – mruknęła do siebie patrząc przy okazji na uśmiechniętego Victora. – naprawdę aż tak mu zależy, by zniszczyć naszą drużynę? 

Sędzia zagwizdał, gra została wznowiona. Riccardo podał do tyłu, do Ariona jednak piłkę szybko odebrał  mu kapitan Wszechmocnych. Chłopak podał piłkę do innego zawodnika, który stał za czarnowłosym Kebe jednak piłka podczas podania zmieniła trajektorie i zamiast pod nogi przeciwnika trafiła w twarz Ade'a. Chłopak upadł na murawę i się nie podnosił, koło niego od razu zlecieli się zawodnicy z drużyny a Cornelia poczuła jak zasycha jej w gardle z strachu o starszego kolegę. Odetchnęła jednak z ulgą gdy zobaczyła, że Ade się podnosi z murawy i z pomocą Rusty'ego wstaje na nogi. Jednak coś rudowłosej w tym wszystkim nie pasowało, piłka leciała za szybko jak na zwykłe podanie. Czy to możliwe by kapitan Wszechmocnych wycelował specjalnie w twarz czarnowłosego? Dziewczyna zmarszczyła brwi i skupiła się na dalszym rozwoju spotkania. 

Wszechmocni rozpoczynali z autu, piłkę przejął jeden z rywali a kiedy Arion chciał ją odebrać przeciwnik wycelował w brzuch Sherwind'a. Cornelia wystraszona wstała z ławki, gdy zobaczyła jak jej przyjaciel leży skulony z bólu na murawie. To było celowe! Ta banda drani chce ich wszystkich kontuzjować tak, by nikt z Raimon'a nie mógł grać! 

Później było gorzej, Cornelia z trudem znosiła widok faulowanych kolegów, oraz była zła na sędzię, że ten nie odgwizdywał fauli. Jednak Wszechmocni mieli taktykę jak nie zostać złapanym na przewinieniu, a dokładniej zasłaniali sędzię by ten nie widział, że kogoś faulują. Dzięki temu te szczury Piątego Sektora były bezkarne. Rudowłosa naprawdę starała się opanować swoje emocje, jednak w tej sytuacji się po prostu nie dało. Jej piwne oczy szkliły się na widok leżących zawodników, a gwoździem do trumny był moment, gdy kapitan Wszechmocnych wycelował piłką w Riccarda. W tym momencie z piwnych oczu Cornelii poleciały łzy, bała się o kolegów z drużyny a nie mogła im teraz w żaden sposób pomóc!

- Patrzcie – uniosła głowę, próbując znaleźć źródło dźwięku. – mają tylko jednego rezerwowego.

- I to do tego dziewczynę! – zarechotał inny głos. – Do tego się biedulka popłakała, jak mi przykro. 

Cornelia słysząc to wytarła szybko twarz, chcąc ukryć ślady jakiegokolwiek płaczu. Nie mogła się teraz rozkleić, przecież jest mecz. Ale bolał ją fakt, że nie może pomóc, jeszcze dochodził fakt, że Gabriel ma prawdopodobnie kontuzjowaną kostkę. Spuściła głowę załamana, czyli wolna piłka nożna odeszła na zawsze? Naprawdę nic nie da się zrobić?

- Czekaj... – podniosła wzrok gdy usłyszała głos Ariona. – ten mecz jeszcze się nie skończył! 

- Arion... – dziewczyna szepnęła do siebie.

Kapitan Wszechmocnych kopnął piłką w chłopaka tak, że brązowowłosy upadł do tyłu, jednak po chwili podniósł się na drżących nogach. Cornelia patrzyła na to oniemiała, przecież to był naprawdę mocny strzał mało kto by się po nim podniósł! Ale Arion nie był jak inni, miał w sobie coś czego wielu graczom brakowało a mianowicie była to ogromna wola walki oraz szczera miłość do piłki nożnej. Sherwind ponownie został zaatakowany strzałem, tym razem oberwał w twarz.

- Arion! – zawołały równocześnie Cornelia oraz Sky. 

Chłopak jednak nadal się podnosił, jednak obrywał coraz mocniejszymi strzałami przeciwników. Cornelia już to widziała, pierwszego dnia szkoły kiedy grała razem z Arionem przeciwko Victorowi. Piwne oczy rozszerzyły się ze strachu kiedy zobaczyła, że Blade wyskakuje w powietrze z zamiarem oddania strzału na Ariona. 

- Victor nie! – jej słowa nic nie pomogły, gdyż po chwili piłka trafiła niebieskookiego w klatkę piersiową. 

Jednak jej oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły gdy zobaczyła jak Arion wstaje na nogi. Kiedy został zapytany przez Victora dlaczego dalej wstaje, ten tylko odpowiedział, że to dlatego, że kocha piłkę nożną całym sercem i będzie o nią walczyć. Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko na jego słowa, wstała z ławki po czym stanęła koło trenera Evansa. 

- Dajesz Arion! Walcz! – wołała w jego stronę. – Żaden Piąty Sektor ani Victor nie mają prawa odebrać prawdziwej piłki nożnej! 

- Cornelia... – usłyszała za sobą zaskoczoną Jade, jednak rudowłosa się tylko do niej odwróciła i uśmiechnęła.

- Skoro nie mogę teraz być na boisku, to chociaż tak mogę go wesprzeć. – wyjaśniła po czym znów spojrzała na murawę i skupiła się na meczu. 

Arion był przy piłce, jeden z Wszechmocnych chciał zrobić wślizg nogą jednak piwnooka zauważyła, że nie celował on w piłkę. On celował w stopę Ariona! Chłopak mimo tego dalej się utrzymywał przy piłce, ale po chwili kapitan Wszechmocnych postanowił ponowić wślizg jednak zdarzyło się coś, czego raczej nikt się nie spodziewał. Victor uderzył swoim barkiem w Ariona tak, że ten upadł na ziemię. Victor wtedy wszedł z dyskusje z kapitanem przeciwników, jak się okazało Blade również zauważył, że zawodnicy drużyny przeciwnej stosują zakazane wślizgi. Cornelia wtedy sobie uświadomiła, że gdyby nie Victor to Sherwind miałby najpewniej kontuzjowaną stopę. 

- A to ciekawe, – powiedziała do siebie zaskoczona. – wychodzi na to, że Victor uratował Ariona. 

Rudowłosa nie słyszała dalszej części rozmowy, jednak po niej stało się coś bardziej zaskakującego. A dokładniej mowa tu była o Victorze, który wykonywał właśnie swoją technikę Cięcie Zagłady jednak nie celował w bramkę Raimon'a. Celował w bramkę Wszechmocnych! Piłka po chwili wpadła do bramki, przez co Raimon zdobył pierwszego w tym spotkaniu gola i wyrównał wynik. Po tej akcji rozległ się gwizdek kończący pierwszą połowę spotkania, a zawodnicy schodzili z boiska z wymalowanym szokiem na twarzach. Cornelia spodziewała się dosłownie wszystkiego ale nie tego, że Victor strzeli dla ich drużyny gola. 

***

- Jak z kostką? – rudowłosa podeszła do Gabriela, który niestety złapał kontuzję kostki podczas pierwszej połowy.

- Nie jest najgorzej, ale nie wejdę na drugą połowę. – przyznał po czym smutno się uśmiechnął w jej stronę. – Będziesz musiała mnie zastąpić Cornelia. 

- Wystarczy Corny, jest krócej niż Cornelia. – zaśmiała się cicho, na co różowowłosy skinął głową. 

Nagle do kapitana podszedł Rusty, za którym stali Kaiser, Eugene, Wan Chang oraz Ade. Czarnowłosy ogłosił, że cała piątka nie chce mieć nic wspólnego z tym meczem oraz, że reszta drużyny musi sobie radzić sama. Wan Chang powiedział, że za bunt przeciw Piątemu Sektorowi ponosi się karę a ten mecz tylko to im pokazał. Odezwał się nawet Ade który stwierdził, że walka o wolny football nie jest to warte jego życia oraz zdrowia. 

- Ale dzięki kolejnym wygranym meczom wszystko się zmieni! – zawołał siedzący na ławce Arion. 

- Lepiej się nie wtrącaj! – warknął na niego Kaiser. 

Riccardo powiedział, że rozumie swoich kolegów jednak on oraz reszta zamierza dalej walczyć. Nawet jak jest ich tylko pięciu. Po chwili rozległa się informacja o tym, że zaraz zacznie się druga połowa więc zawodnicy ustawili się na swoich pozycjach. Cornelia stanęła na pozycji Gabriela po czym czekała cierpliwie na gwizdek sędziego, jednak coś przykuło jej uwagę. Chłopacy którzy postanowili być posłuszni Piątemu Sektorowi stali przy liniach bocznych. Rudowłosa wiedziała, że nie ma co liczyć na pomoc z ich strony ale coś w środku niej kazało jej iść do nich i porozmawiać. Zanim sędzia zagwizdał podbiegła do tej części gdzie stali Wan Chang, Eugene i Kaiser.

- Cornelia? – Peabody był zdziwiony jej obecnością. 

- Chłopaki naprawdę wam nie zależy? – zapytała wprost, patrząc kolejno na starszych kolegów.

- Marchewka idź na swoją pozycję! – zawołał odwrócony do niej plecami Ballzack. 

Rudowłosa z smutkiem spojrzała na jego plecy, nawet nie raczył jej odpowiedzieć czy chociażby na nią spojrzeć. Postanowiła go wyminąć i stanąć z nim twarzą w twarz, przez co oboje mierzyli się spojrzeniem. Kaiser widział w jej oczach determinacje by wygrać, oraz chęć by on oraz reszta się przełamali. Jednak niestety on nie miał zamiaru zmieniać zdania, robi to by chronić swój football. Oraz by chronić drużynę przed rozwiązaniem przez Piąty Sektor.

- Jesteś napastnikiem Raimon'a, – powiedziała spokojnie, a w jej głosie dało się wyczuć żal. – naprawdę pozwolisz by sterowany football wygrał?

Nic jej nie odpowiedział, przez co piwnooka westchnęła ciężko i wróciła na swoją pozycję. Po co ona mu to mówiła? Chciała jakoś w nim wymusić zmianę zdania? Jeśli tak to jej się nie udało, tak czy siak byłby przy swoim. Ale poczuł się dziwnie z faktem, że zwróciła się głównie do niego. Nie do Wan Changa, nie do Eugene'a ale do niego. Zmarszczył brwi i odsunął od siebie te myśli, ponieważ zabrzmiał gwizdek sędziego co oznaczało, że zaczęła się druga połowa meczu. 

Raimon rozpoczynał, piłka była w posiadaniu Ariona jednak szybo została mu zabrana przez Victora, który postanowił sam szarżować na przeciwnika. Blade gładko kiwał obrońców Wszechmocnych i po chwili już stał na przeciwko bramkarza drużyny przeciwnej. Victor wykonał Cięcie Zagłady, jednak okazało się, że bramkarz posiada Avatara, który bezproblemowo zatrzymał strzał granatowłosego. Avatar został nazwany Blaszanym Goliatem. 

- Cesarski?! – zawołała przerażona rudowłosa.

Bramkarz podał do napastnika, który jak się okazało również posiadał swojego Avatara, który nazywał się mistrz magicznych sztuczek. Napastnik wykonał technikę skrzynia magika i posłał strzał w powietrzu na bramkę Raimon'a. Sam mimo, że użył swojego zapalnego przechwytu to i tak nie dał rady obronić tego strzału. Cornelia poczuła jak robi jej się słabo, Wszechmocni mają w swojej drużynie aż trzech cesarskich. Mimo, że teraz Raimon ma po swojej stronie Victora to jaka jest gwarancja, że znów czegoś nie zrobi na szkodę drużyny? Spojrzała na Sama, który leżał na ziemi a za nim była piłka. Podbiegła do niego po czym wystawiła w jego stronę dłoń, którą brunet przyjął.

- Jesteś cały? – zapytała zmartwionym głosem.

- Tak, nie przejmuj się mną Corny, – uśmiechnął się lekko do niej, po czym spojrzał przed siebie a jego mina przybrała poważny wyraz. – mają trzech cesarskich będzie nam ciężko.

Cornelia skinęła głową.

- Arion, JP, Cornelia – odwróciła się na dźwięk głosu kapitana Riccardo. – gramy dalej. Zaatakujemy ich wspólnie!

Trójka pierwszaków zgodnie zawołała, po czym gra się wznowiła a Raimon był przy piłce. Riccardo podał do tyłu do JP, który podał do biegnącej obok niego Cornelii ale piłka nie była długo w jej posiadaniu, ponieważ Victor wszedł jej w drogę i odebrał jej piłkę po czym zaczął sam biec na stronę przeciwnika. Rudowłosa spojrzała na chłopaka z zmarszczonymi brwiami, czy on naprawdę chce znów rozegrać to samotnie? Victor próbował minąć dwóch cesarskich, którzy byli w obronie, jednak nie dał rady się przebić. Wtedy Blade został otoczony przez sześciu zawodników, nie miał żadnej drogi ucieczki. Jeden z Wszechmocnych wykorzystał tą sytuacje i wybił mu piłkę spod nóg, sama piłka ostatecznie trafiła do kapitana drużyny przeciwnej. 

- Teraz rozumiesz Victorze? – zapytał uśmiechnięty kapitan Wszechmocnych. – Tak naprawdę to nikt z twojej żałosnej drużyny nie ma z nami szans. A tutaj masz mały prezent ode mnie!

- Uważaj! – zawołała kryta Cornelia, jednak było już za późno.

Victor wyleciał w powietrze przez strzał kapitana przeciwnej drużyny, po chwili jednak znów oberwał piłką od innego zawodnika z drużyny Wszechmocnych. Cornelia się przeraziła, oni się teraz mszczą na Victorze za to, że zdradził Piąty Sektor! Nie wiedziała, czy w tym momencie kierowała nią głupota czy złość ale gdy ponownie chcieli w Blade'a strzelić, wybiegła i stanęła przed nim. Poczuła okropny ból po czym wyleciała do góry i upadła na plecy, w tle słyszała przerażone wołania menadżerek oraz jej kolegów z klasy. Jednak mimo bólu się podniosła się na nogi i odważnie spojrzała w oczy kapitana Wszechmocnych.

- Myślisz, że taki dziecinny strzał zatrzyma kogokolwiek z naszej drużyny?! – piłka była koło niej, więc szybko do niej podbiegła i podała do granatowłosego. – Victor twoja!

- A myślałem, że ta dziewczyna to zwyczajny żart, – zaśmiał się jeden z cesarskich, ten który miał Avatara mistrza magicznych sztuczek. – właściwie to jest żart. Jaka drużyna godziłaby się by mieć w drużynie córkę największego mordercy Japonii? 

Wtedy Cornelia poczuła jak w środku niej coś się łamie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro