" Kogo ty pieprzysz..."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się w takiej samej pozycji, w jakiej zasnęłam wczoraj, czyli leżałam oparta głową o klatkę piersiową Shawna. Chciałam wstać, lecz skutecznie uniemożliwiały mi to silne ramiona mojego chłopaka.

Tak, to jest twój moment laska. Powiedz teraz, jak to ładnie brzmi...

Mój chłopak. O Boże, jak to ładnie brzmi...

Przez nieudolne próby wydostania się z objęć chłopaka, w końcu go obudziłam. Spojrzał na mnie zaspanymi oczami i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest i dałam mu przelotnego buziaka w usta.

- Chodź, musimy wstawać.

Chłopak po jakichś piętnastu minutach w końcu wygramolił się z łóżka. Potem poszliśmy do łazienki, żeby wykonać codzienne czynności. Na szczęście w domu Reed'ów jestem zaopatrzona w swoją szczoteczkę do zębów.

Gdy wróciliśmy do pokoju Shawna uświadomiłam sobie, że oprócz wczorajszych ubrań, nie mam czego na siebie włożyć i niestety nie uśmiecha mi się chodzić w tych samych ciuchach, no ale nie mam wyjścia.

- Jak chcesz możesz wziąć moje ubrania.

Uśmiechnęłam się w myślach na propozycję mojego chłopaka.

- Okej.

- Tylko "okej"?- zrobił cudzysłów palcami.- Nie będziesz teraz jak wszystkie laski zaczynać gadki, że moje ubrania są na ciebie za duże i że będziesz wyglądać fatalnie?

- Twoje ubrania są na mnie za duże i pewnie nie będę wyglądać w nich fenomenalnie, ale po prostu chcę je założyć.

Brwi bruneta wystrzeliłiły w górę, ale posłuchał mnie i wyjął z komody granatowy t-shirt z napisami oraz czarne bokserki.

Przebrałam się w pożyczone rzeczy, unikając natarczywego spojrzenia Shawna.

- Nie patrz tak na mnie, musimy schodzić na dół.- przypomniałam.

- Czas na konfrontację dziecko plus rodzic.

- To chyba tylko twój problem. Niestety ja się skonfrontuję z moimi rodzicami w domu.- zachichotałam.

- Niestety skonfrontujesz się ze swoją mamą teraz, która siedzi na dole w kuchni.- strzelił mi cwaniacki uśmiech.

- Co? Jak to?- spytałam, nie rozumiejąc.

- O to, że twoja mama przyjechała tutaj dzisiaj rano i właśnie w tej chwili siedzi z moją mamą i piją kawę. Więc panie przodem i zapraszam na dół.- gestem dłoni pokierował mnie, abym poszła przed nim.

Cicho westchnęłam, ale nie zamierzałam się wykręcać, bo wiem, że ta rozmowa i tak kiedyś by nastąpiła. Takie jest życie.

Powolnymi ruchami zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się w stronę kuchni. Mama z ciocią siedziały przy kuchennej wyspie i popijały kawę, wcale się nie odzywając. Odchrząknęłam, a one przeniosły na mnie swój wzrok. Moja mama podeszła do mnie i lekko objęła.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie.- powiedziała cicho i wróciła na swoje miejsce.

Okej, czyli niezręczność sytuacji level hard.

- Ach tak, wszystkiego najlepszego, Ver.- starsza blondynka lekko się uśmiechnęła.- Ładne ubrania.

Zerknęłam na ekran swojego telefonu, który trzymałam w ręku, gdyż wydał z siebie charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od: Caroline

Chcę wiedzieć dosłownie wszystko, że szczegółami!!!

Szybko wystukałam odpowiedź.

Do: Caroline

SKĄD TY DO JASNEJ CHOLERY WIESZ ŻE SIĘ ZE SOBĄ PRZESPALIŚMY?!?!?

Dopiero po wysłaniu wiadomości przypomniałam sobie, że dziewczynie na pewno chodziło tylko o naszą wczorajszą randkę, bo po długich namowach przyznałam się do tego.

Od: Caroline

CO?!?!?!?

Zignorowałam do, lecz było mi strasznie trudno, gdyż mój telefon cały czas brzęczał.

Od: Caroline

Co ty pieprzysz?!

Od: Caroline

A może powinnam zapytać się: kogo ty pieprzysz?!

Od: Caroline

Nie ignoruj mnie do cholery!

Od: Caroline

Serio?! Przespaliście się razem?!

Od: Caroline

I jak było?!

Od: Caroline

A ja Ci głupia chciałam złożyć życzenia, dobra, pogadamy później. Ty. Ja. Ashley. Kawa. Za dwie godziny. Nie przyjmuję odmowy!

Zajebiście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro