Jesteśmy tematem numer jeden

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W mediach kreacje Adriena i Marinette na galę.

Marinette pov;

Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

Bardzo trudno było mi to przyznać, ale rzeczywiście tego wieczoru wyglądałam prześlicznie. Po kilku godzinach, kiedy starałam się doprowadzić do jak najlepszego stanu, co uwierzcie mi - nie jest łatwe, mogłam szczerze przyznać, że mi się udało.

Swoje krótkie włosy pofalowałam i zostawiłam luźno rozpuszczone. Delikatny makijaż zrobiła mi moja sąsiadka, która jest bardzo dobrą kosmetyczką. Nawet bez wieczorowej kreacji już podobały mi się efekty i nie mogłam się doczekać, aż wskoczę w sukienkę, gdy pokaz się zacznie.

Teraz jednak miałam na sobie jeansy i białą bluzkę, bo zostało mi jeszcze dużo rzeczy do zrobienia przed rozpoczęliście gali. Przebiorę się przed samym początkiem pokazu i w duchu liczyłam na to, że moje włosy nie zmienią się do tego czasu w siano. Ale nałożyłam wystarczającą ilość lakieru i narazie wyglądały bardzo dobrze.

W taksówce siedziałam dosłownie jak na szpilkach. Cały czas zerkałam na godzinę i mimo tego, że miałam duży zapas czasu, stresowałam się. Na backstagu wszystko może się zdarzyć i każda minuta ma znaczenie.

- Do widzenia - jak najszybciej opuściłam taksówkę, mówiąc krótkie pożegnanie do kierowcy i zatrzasnęłam drzwi. Wiecie, co jest najgorsze w zatłoczonym Londynie? Nie ludzie.
Ale masa samochodów. I chyba z 4 minuty czekałam, aż jakiś kierowca łaskawie zatrzyma się i będę mogła przejść na drugą stronę ulicy.

Otworzyłam masywne, bardzo ładnie ozdobione drzwi. W środku wielkiego holu krzątali się ludzie, zapewne organizatorzy, którzy poprawiali ostatnie rzeczy. Przez całe pomieszczenie przebiegał długi, czerwony dywan, a z boków otaczały go złote barierki. Obok nich było trochę więcej miejsca, zapewne dla paparazzi. Zdecydowanie korytarz nabrał życia, zapalono wielki, pozłacany żyrandol, wszędzie wisiały jakiej wytworne ozdoby. Przeszłam do drugiej części budynku, gdzie wcale nie było spokojniej. Wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że trafiłam do jakiegoś piekła wypełnionego modelkami i krzyczącymi projektantami. Ruszyłam przez ten tłum w stronę swojego stanowiska. Hala, na której odbywały się przygotowania była wielka, ale teraz, gdy wszyscy projektanci zjechali się w jedno miejsce, ledwo widziałam sufit. Wśród tych wysokich modelek i modeli wyglądałam zapewnie jak zagubiona myszka a w dodatku nie miałam na sobie jeszcze szpilek.

- Ugh - warknęłam, gdy dostałam gorącym podmuchem w twarz. Przechodziłam właśnie obok fryzjerek, które w panicznym tempie czesały modelki i psikały lakierem na wszystkie strony.

- Bardzo przepraszam - krzyknęła jedna z nich, ale nie słyszałam już jej. Dosłownie przysunęłam jedną z dziewczyn na bok i nareszcie doszłam do swojego sektoru. I też nie było tam spokojnie, ale przynajmniej panował tutaj mniejszy ścisk.

- O jak dobrze, że jesteś! - Sabrina w ciągu kilku sekund znalazła się przy moim boku - jest dużo do zrobienia.

- Powiedz mi jaka jest sytuacja - zaczęłam, idąc między makijażystami i fryzjerami - nie za dużo fluidu, nie chce, żeby twarze się świeciły - powiedziałam, zwracając uwagę kilku dziewczyn. Kiwnęły głowami i z powrotem zabrały się do pracy.

- Narazie wszystko jest pod kontrolą - odparła - nasz pokaz jest ósmy w kolejce. I tak udało mi się wywalczyć dobre miejsce, bo projektantów jest aż 20!

- To o jakieś 7 więcej niż rok temu - mruknęłam z podziwem - niestety konkurencja rośnie.

- Gala rozpoczyna się za godzinę, wszystko idzie jak narazie sprawnie.

- I niech tak zostanie - westchnęłam - stresuje się i nie wiem dlaczego.

- To bardzo ważne wydarzenie dla naszej firmy, wiesz o tym. Jednak jestem pewna, że dzisiaj przebijemy wszystkich -mruknęła, podejrzanie radośnie - jestem pewna.

Spojrzałam na nią dziwnie, a ona jedynie uśmiechnęła się, po czym oznajmiła mi, że muszę iść coś podpisać.

Znalazłam się w biurze, gdzie na szczęście nikogo nie było. Usiadłam za biurko i zabrałam się za podpisywanie papierów. Nawet ta robota nie przeszkadzała mi dzisiejszego dnia.

Czekałam na możliwość zaprezentowania się na tej gali od zawsze. I właśnie dzisiaj spełnia się moje największe marzenie.

Odetchnęłam z ulgą, gdy złożyłam ostatni podpis na jakiejś umowie. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał, że zostało mi jedynie 30 minut. Wyszłam szybkim krokiem z pomieszczenia i ruszyłam obejrzeć czy wszystko jest pod kontrolą.

- Chciałabym zobaczyć już część modelek, przynajmniej te, które są gotowe - powiedziałam do Sabriny, gdy znalazłam ją w tłumie.

- Jak narazie mamy gotową większość - odparła  - wiem, że wszystkie mają już zrobione makijaże.

- To dobrze - uśmiechnęłam się lekko, aby złagodzić stres - modele i modelki, którzy są gotowi, zapraszam tutaj!

Podniosłam głos, wypowiadając te słowa, bo chciałam, aby każdy mnie usłyszał. Chwile później przede mną ustawił się rządek idealnie wyglądających modeli. Bacznym okiem szłam obok każdego z nich, patrząc nawet na najdrobniejsze szczegóły a Sabrina szczebiotała, idąc obok mnie.

- Rozepnij ten guzik - mruknęłam do jednego z nich - od razu lepiej. I nie stresuj się tak, więcej luzu.

Chociaż kiedy zerknęłam ma zegarek i zobaczyłam, że zostało mi zaledwie 20 minut, dosłownie czułam jak mój żołądek wywraca fikołka. Ostatni raz rzuciłam okiem na wszystko i ruszyłam do biura, gdzie miałam zamiar się przebrać. Zamknęłam za sobą drzwi i zdjęłam swoją sukienkę z wieszaka. Pozbyłam się już zbędnego pokrowca i ujrzałam sukienkę moich marzeń. Biały materiał z delikatnym srebrnym połyskiem, to była bardzo dobra decyzja. Sukienka sięgała mi do kostek a z boku zdobiło ją dosyć głębokie, ale nie infantylne, wycięcie. Góra kreacji zakrywał jedno ramie aż do nadgarstka, natomiast druga strona kończyła się tuż pod obojczykiem. Kształt sukienki sprawiał, że wyglądałam na wyższą i szczuplejszą niż jestem w rzeczywistości, a biało srebrne szpilki tylko dopełniły efekty. Przez chwile wpatrywałam się z zachwytem w swoje odbicie, poprawiłam włosy i starałam się uspokoić. Wzięłam głęboki wdech i postarałam się myśleć pozytywnie.

Przecież nic nie może się stać.

- Mamy problem! - do biura w błyskawicznym tempie wbiegła Sabrina, przebrana już w swoją, oliwkową sukienkę. Nie wiem jakim sposobem nie zabiła się na tych wąskich szpilkach, które miała na nogach - przepraszam, że mówię to dopiero teraz, ale nie miałam głowy.

Zamarłam, do rozpoczęcia gali zostało 10 minut.

- Co się dzieje? - powiedziałam przerażona. W głowie miałam już setki najgorszych scenariuszy.

- Jeden z modeli zasłabł i nie jest w stanie iść w pokazie - powiedziała na jednym tchu, ale nie dała mi szans przerwać - znalazłam zastępstwo, jednak nie zdążysz go teraz wpisać do systemu. Ja to zrobię, a ty idź do modeli.

- Ale jesteś pewna, że wszystko jest już w porządku? - przeżyłam przed chwilą mały zawał, dlatego patrzyłam na Sabrine z podejrzeniem. W dodatku dziewczyna zachowywała się dosyć niespokojnie i dziwnie. Posłuchałam jej jednak, bo wiedziałam, że jestem teraz bardziej potrzebna na backstagu.

- Znalazłam zastępstwo, więc o nic się nie martw - Sabrina uśmiechnęła się pokrzepiająco i delikatnie popchnęła mnie w stronę wyjścia - dam radę.

- Mogę wiedzieć chociaż kim on jest? I jak znalazłaś tak szybko zastępstwo? - zapytałam i miałam wrażenie, że zobaczyłam strach na twarz dziewczyny.

-  Długa historia, potem ci opowiem - przybrała już normalny wyraz twarzy i zamknęła za mną drzwi.

Westchnęłam, ale posłusznie ruszyłam do organizatorki.

Czasem zapominam, że jestem szefową.

..........

Adrien pov;

Na hali, w której odbywały się przymiarki, panowało straszne zamieszanie. Byłem, jako jeden z pierwszych modeli, gotowy, aby wyjść na wybieg. Otwierałem ten pokaz, zostałem o to poproszony przez asystentkę Marinette. Sabrine, czy jak jej tam było, kazała mi przyrzec, że nie powiem słowa jej szefowej o moim uczestnictwie w jej pokazie. Domyśliłem się, że chodzi o Mari.

No cóż, nasze ostatnie spotkanie nie przebiegło za dobrze. Nie widziałem dziewczyny przez 5 lat i szczerze nie wiedziałem jak ona zareaguje na moją osobę.

A tym bardziej nie wiedziałem jak ja zareaguje na nią.

Do tego jednak nie chciałem się przyznać.
Przez ostatnie kilka minut przed pokazem musiałem pojawić się już u organizatorki wybiegu, która w pośpiechu ustawiała modeli. Minąłem modeli, który właśnie z wielkimi uśmiechami schodzili z poprzedniego pokazu. Niska brunetka, która miała mikroport w dłoni, postawiła mnie przed całym szeregiem. Przez niedużą szczelinę mogłem zobaczyć salę, która była wypełniona po brzegi ludźmi. Muszę przyznać, że w tym roku organizatorzy się postarali. Cały wybieg i sala robiły wrażenie. Urządzono je w złotych i białych kolorach, co nadawało wszystkiemu świeżego i eleganckiego stylu. Catwalk stanowił centrum całego pomieszczenia, wszystkie stoły i krzesła były zwrócone właśnie w stronę wybiegu. Oświetlenie nie było maksymalnie zapalone, jedynie włączoną delikatne, ciepłe światło, które tylko nadawało wszystkiemu jeszcze więcej uroku.

Nie stresowałem się przejściem. Niezaliczenie dużo razy chodziłem już po wybiegach na całym świecie.

Natomiast byłem przerażony wizją spotkania z Marinette. Dokładnie tak. Pięć lat to kawał czasu, a dziewczyna totalnie nie wie, co mam zamiar zrobić. Ale to dopiero po pokazie.

Za sobą słyszałem podekscytowane szepty, spowodowane zbliżającym się pokazem i moją obecnością tutaj. Oczyściłem jednak wszystkie myśli i skupiłem się na wybiegu.

- Adrien - zwróciła się do mnie organizatorka, dlatego wyprostowałam się - wychodzisz za trzy, dwa... jeden. Idziesz!

Usłyszałem jak sali rozbrzmiewa muzyka, dlatego ruszyłem do przodu. Szedłem wolnym, ale zdecydowanym krokiem, tak jak poleciała mi Sabrina.

I kiedy wyszedłem zza zakrętu dosłownie wszystko ucichło, było to ułamek sekundy, gdy w pomieszczeniu było słychać tylko muzykę. Potem w trybie natychmiastowym zostałem oślepiony licznymi fleszami i głosami zaszokowania.

Oj, widzę, że śmietanka znalazła sobie właśnie nowy temat do przeżywania.

Doszedłem do końca wybiegu, gdzie zatrzymałem się chwilę. Zmierzyłem wzrokiem sale, zatrzymując wzrok na stoliku, przy którym miejsce zajmowała Vivian. Odetchnąłem z ulgą dopiero, gdy zszedłem z wybiegu. Wiedziałem jednak, że to była najłatwiejsza cześć tego dnia
Teraz musiałem iść jednak na koniec kolejki i czekać na finał.

A potem już pójdzie z górki.

Marinette pov;

Ja już wiedziałam. I dosłownie runął cały mój świat.

Szedł po tym cholernym wybiegu jak młody Bóg. Jak sam władca całego świat, poruszał się z gracją i dumą. Z początku nie poznałam go, zmienił się to mało powiedziane. Do pewnego momentu w swoim życiu uważałam, że Adrien Agrest jest chodzącym ideałem, jednak wtedy nie byłam w stanie sobie wyobrazić go w jeszcze lepszej wersji. Myślałam, że to nie możliwe. Zmężniał to napewno, dotychczas miał sylwetkę chłopaka, robiąca wrażenie, ale nie wyróżniająca się. Jednak teraz, gdy szedł po wybiegu, skanując zimnymi oczami całą salę, poczułam jak robi mi się gorąco. Rozpięte guziki koszuli ukazywały skrawek jego idealnie wyrzeźbionej piersi, a podwinięte rękawy - ręce, które wyglądały jak ulepione z gliny przez samego stwórcę.

Spojrzałam na niego jeszcze raz i poczułam niesamowity żal i gorycz, która rozpłynęła się po całym moim ciele. Wszystkie okropne słowa, moje połamane serce i wspomnienia uderzyły w mnie na nowo. Ale to nie było najgorsze.

Najgorsze są zawsze te dobre chwile, momenty, kiedy zapomniałaś w jego obecności o całym okropnym świecie i problemach. Wiedziałam, jednak, że to wszystko przeszłość i moment smutku, który mnie opanował, zniknął tak szybko jak się pojawił. Nie czułam nawet nienawiści, ogarnęła mnie dosłowna pustka. Pustka, którą spowodował jeden widok. Widok, chłopaka, dla którego byłam w stanie zrobić wszystko, którego nie widziałam 5 lat i chcąc czy niechcący tęskniłam za nim.

A raczej za chwilami, w których czułam się potrzebna i kochana. A nie było ich dużo w moim życiu.

Teraz, stając w tym miejscu, wiedziałam jedno.
Tak właśnie mili państwo - Adrien Agrest znowu wdarł się do mojego życia, niszcząc wszystko, na co pracowałam. Znaczy teraz mi pomagał, o jego okropnym planie miałam się przekonać dopiero za parę godzin.

Ludzie wpatrywali się w szoku w wizerunek blondyna. Chyba nikt się go tutaj nie spodziewał, w dodatku szedł w moim pokazie.
I byłam pewna, że nie zrobił tego dla mnie. Napewno w niedługim czasie dowiem się jaki jest cel jego wizyty w Wielkiej Brytanii.

Przez kilkanaście kolejnych minut obserwowałam modelki i modeli, który idealnie prezentowali kreacje, przeleciałam wzrokiem także po twarzach gości. Większość patrzyła uważnie na modeli, na innych obliczach nadal pozostawała nutka szoku i zachwytu.
Pokaz zakończył się i został nagrodzony licznymi brawami.
Teraz finał, zdecydowanie powinnam być już na backstagu. Szybkim krokiem podeszłam w wyznaczone na próbach miejsce i wyszłam na scenę zaraz po usłyszeniu muzyki. Od razu uderzyły we mnie flesze, a goście ponownie zaczęli klaskać. I na chwile zapomniałam o całej tej sytuacji i czułam w sercu niesamowitą radość i dumę. Jestem tutaj, na wielkim wybiegu gali mody w Wielkiej Brytanii i zapracowałam na to wszystko sama.

Uśmiechnęłam się do aparatów i ukłoniłam. Modelki i modele obeszli mnie z dwóch stron i zawrócili, kierując się do zejścia z wybiegu. Ja także ostatni raz zerknęłam na tłum ludzi i po posłaniu ostatniego, wielkiego uśmiechu, zaczęłam iść za modelami.

I moja cała bańka szczęścia pękła, zabierając ze sobą wszystkie iskierki szczęścia.

Spojrzałam bowiem w najpiękniejsze, zielone oczy a moje nogi prawie się pode mną ugięły.
On naprawdę tutaj jest.

Przełknęłam ślinę i od razu po opuszczeniu sceny, uciekłam poszukać Sabriny.

Zauważyłam dziewczynę, która prowadziła zawziętą rozmowę z jedynym z modeli.

Ruszyłam w jej kierunku, a Sabrina najwyraźniej zauważyła mnie kątem oka, bo w zawrotnym tempie chciała zniknąć i uniknąć tej rozmowy.

Jestem pewna, że maczała w tym palce.

- Wiesz co, ja już muszę lecieć - usłyszałam jak mówi do chłopaka - masz mój numer, zadzwoń! - ruszyła w przeciwną stronę, jednak byłam szybsza.

- Sabrina - powiedziałam, nawet nie musząc podnosić głosu, bo dziewczyna była wystarczająco blisko mnie - poczekaj momencik.

Dziewczyna jeszcze raz posłała czarujący uśmiech do przystojnego chłopaka i podeszła do mnie z miną zbitego psa.

- Wszyscy rozmawiają o naszym pokazie - powiedziała, jakby nigdy nic się nie stało - slyszałam już nawet od Giorgiego, wiesz tego od tej marki sukienek, że ludzie są zachwyceni. To wspaniałe wieści!

Widziałam, że jest zdenerwowana i czułam, że nie mówi całej prawdy. Zawsze, gdy robiła coś za moimi plecami, potem starała się zagadać mnie na śmierć.

- Dlaczego to zrobiłaś? - westchnąłem, gdy ta skończyła swój monolog - prosiłam, żebyś nie wtrącała się w moje sprawy.

- Wiem, ale dzięki temu mamy szanse się wybić - odparła - nasz pokaz sam w sobie był dobry, ale dzięki Adrienowi, jesteśmy tematem numer jeden. Nie widzisz teraz, jaka to była dobra decyzja?

Nie, nie wiedzę. Może dla firmy jest to swego rodzaju szansa, ale czułam, że moje życie prywatne na tym ucierpi. Poza tym, do tego miejsca doszłam sama, bez żadnych gwiazd i układów. Dalej też dałabym sobie radę.

Jednak nie mogłam się gniewać na dziewczynę. Chciała dobrze, przecież o niczym nie wiedziała. Chociaż w środku czułam, że jestem w stanie ją teraz rozszarpać, jakaś rozsądna cześć mnie, kazała mi zachować spokój.

- Masz racje - powiedziałam, nie chcąc się więcej kłócić - dobrze się spisałaś, ale następnym razem powiadom mnie o takich rzeczach.

- Się wie - odparła - a teraz mogę iść dogonić tego przystojniaka?

- Jasne - zaśmiałam się - możesz spytać czy nie ma przypadkiem brata. Najlepiej starszego.

- Ooo - pisnęła Sabrina - widzę, że komuś naprawił się humor. Idź i podbij te galę do końca! W razie czego pisz.

Pomachałam do odchodzącej dziewczyny i postanowiłam zejść już na widownię. Kolejne pokazy miały się odbyć dopiero po kolacji, na którą byli zaproszeni wszyscy projektanci. Mieliśmy nawet osobny stół. Zeszłam po chodach z tyłu sali, aby zwrócić na siebie jak najmniej uwagi. Z ulgą odnalazłam stół i swoje miejsce zaznaczone wizytówką. Miejsca zajmowali już prawie wszyscy, widziałam jedynie kilka pustych krzeseł, w ty jedno naprzeciwko mnie. Z ciekawości zerknęłam na wizytówkę mojej towarzyszki i zamarłam.

Eveline Dark.

Zamarłam, ale wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, aby nie doszło do naszej konfrontacji. Dla dobra gali było to konieczne.

Zerknęłam w bok, zaczynajac panikować, ale zauważyłam dziewczynę, który siedziała obok pustego miejsca. Wyglądała na około 30 lat i szczerze mówiąc, totalnie nie wiedziałam kim była. Miejsca dalej zajmowali kolejny goście, a dziewczyna siedziała narazie sama, bo nie miała żadnych sąsiadów.

Stwierdziłam, że muszę działać, dlatego wstałam i wzięłam do ręki wizytówkę mojego wroga. Potem w jak najszybszym tempie podeszłam do dziewczyny i modliłam się, aby zgodziła się na moją propozycje.

- Eveline Dark- mruknęła, gdy wyjaśniłam jej, o co mi chodzi - myśle, że nawet w piekle się jej boją. Jasne, że się zamienię.

- Dziękuję - odparłam z ulgą - ratujesz mi życie.

- W dodatku będzie siedziała naprzeciwko Giorgiego, super facet, ale niestety gej. A Eveline ich nie znosi.

- Jakoś mnie to nie obchodzi - zaśmiałam się złowieszczo - jednak jemu współczuje.

- Oj, znam Giorgiego, poradzi sobie.

Zamiana miejsc była jedną z lepszych decyzji jakie podjęłam. Nowo poznana dziewczyna nazywała się Laura Maffelin i reprezentowała na gali swojego tatę, który nie był w stanie przylecieć do Wielkiej Brytanii. Pochodzili bowiem z Ameryki, gdzie głównie mieli swoje interesy, jednak okazji na zaprezentowanie się w innym państwie, nie mogli przepuścić.

- Nasz dom mody nazywa się ,,Indiana" - powiedział dziewczyna - pokaz będzie niestety dopiero po kolacji. Do tego czasu muszę wytrzymać, ale napewno zaraz będziemy poproszone na ściankę. Zobaczysz.

- Jestem pierwszy raz na takim wydarzeniu - odparłam wyjaśniająco.

- Już wiem skąd cię kojarzę! - miałam pokaz z balonami?

- I z Adrienem Agrestem w zestawie -
mruknęłam pod nosem - tak, to ja.

- Czadowy, tyle powiem. Wreszcie jakieś projekty z pasją i kolorem przede wszystkim. Mój ojciec nie bawi się w takie rzeczy, a mi strasznie tego brakuje.

- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem - moda jest po to, żeby się nią bawić.

- Masz racje - westchnela - ale ja jestem tu tylko na posiłki, to nie mój pokaz.

- Ale to chyba nie przeszkadza w dobrej zabawie? - powiedziałam, widząc, że dziewczyna gwałtownie posmutniała.

Rzeczywiście po zakończeniu wszystkiego czekało nas jeszcze afterparty, na które byli zaproszeni tylko projektanci, a modele mieli wstęp wolny.

- Masz racje! - na jej ustach znowu pojawił się wielki uśmiech - napijemy się i uczcimy zwycięstwo!

Zaśmiałam się z jej słów, dokładnie w momencie, gdy poczułam czyjaś dłoń na ramieniu. Zerknęłam przez ramie na mężczyznę ubranego w czarny garnitur, który uważnie na mnie patrzył.

- Zapraszam panie na ściankę.

Laura zachichotała, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, ale posłusznie ruszyłam za mężczyzną.
Dziewczyna szła obok mnie, poprawiając w pośpiechu sukienkę. Weszłam do małego, ciemnego korytarza, na końcu znajdowało się wyjście na ściankę. Z daleka mogłam już usłyszeć krzyki i wszędzie błyskało się światło. Na wybiegu stała obecnie Grace Black - Mones, bardzo znana krytyczka mody, na widok której przełknęłam ślinę. Bardzo rzadko wystawiała pozytywne opinie. Po każdej gali opisywała swoje odczucia i przemyślenia w własnej gazecie. Dosłownie mogła komuś zniszczyć życie, lub w zawrotnym tempie je naprawić.

Wstrzymałam oddech, obserwując jej majestatyczne ruchy, nikłe uśmiechy, które posyłała do kamery. Każda z czynności wyglądała na zaplanowaną a jej twarz wyrażała dużą pewność siebie i spokój za razem.

- Teraz ty idź - mruknęłam do Laury, czując jak zaczynam się stresować. A co jeśli spanikuje i zrobie z siebie pośmiewisko?

Szczerze, to nie wiedziałam, że czekało mnie coś gorszego.

- Okey - odparła wesoło - i nie stresuj się tym tak bardzo. Po twoim dzisiejszym pokazie, paparazzi pewnie stanie się twoją
codziennością. Poza tym, wyglądasz ślicznie!

Z jednej strony jej słowa przyniosły mi ulgę, ale poczułam narastający w mnie strach. Zależało mi na byciu zapamiętanym podczas tej gali, jednak nie spodziewałam się, że stanie się to w taki sposób.

Laura zeszła ze ścianki i stanęła po drugiej stronie, poza kamerami. Pokazała mi kciuka w górę, więc wstrzymałam oddech. Podniosłam głowę, wyprostowałam się i jak najbardziej pewnym siebie krokiem wyszłam przed tłum. A było to trudno, biorąc pod uwagę moje trzęsące się nogi i miękkie kolana.

W momencie wyjścia zderzyłam się dosłownie z inną rzeczywistością. Chyba jeszcze nigdy w moim życiu nie byłam obserwowana prze taką ilość osób w jednym miejscu. Starałam się naśladować ruchy Laury, posyłałam uśmiechy i chciałam jak najlepiej zaprezentować kreacje. Fotografowie krzyczeli, dziennikarze starali się zwrócić swoją uwagę i sama siebie zdziwiłam, że wcale nie czuje się zagubiona w tym całym chaosie. Nawet zaczęłam się dobrze bawić.
Pomachałam do kamery, dłonią poprawiłam włosy i chciałam zejść już ze ścianki, jednak czyjaś ręka zatrzymała mnie.

Dokładnie ręka piekielnego Adriena Agresta, który złapał za moją talie i przysunął mnie do swojego boku. Gdyby nie fakt, że moje zachowanie obejrzy jutro cały świat mody, zabiłabym chłopaka na miejscu.

A co zrobiłam?

Uśmiechnęłam się do aparatu, jakby nigdy nic się nie stało.

Jakbyśmy byli dobrymi znajomymi, pozującymi do zdjęć.

W moim rozszalałym sercu, czułam natomiast, że to nie jest koniec tego koszmaru.

Co ten idiota planuje?

..........

Przepraszam za błędy. Do następnego 💖

Czekam na komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro