14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

^
|
|
|
|
Kto wie o co chodzi ten wie, to boli zbyt bardzo, dosłownie dawno tak nie płakałam, ogółem ja rzadko się wzruszam a gdy to skończyłam to siostra musiała mnie uspokajać przez następne pół godziny 😅 i to w sumie pierwszy raz kiedy płakałam na jakiejś książce
.
.
.
.
.
.

#Deku

Zawsze myślałem że miłość jest czymś... delikatnym... słodkim i... czułym, lecz dopiero gdy sam jej doświadczyłem, uświadomiłem sobie, że to tylko złudzenie, ponieważ w rzeczywistości kochając kogoś, czujesz się tak jakby coś rozdzierało twoje ciało od środka....

Pewne dwa słowa, miałem zamiar je wypowiedzieć dzisiaj rano, dwa słowa, które byłyby niewyobrażalnym ciężarem dla Todorokiego, ale dzięki którym odetchnąłbym z ulgą.

Jednak gdy się obudziłem, nie dane mi było spojrzeć na znajomą twarz , zimny pokój był całkowicie pusty a chłodny wiatr z zewnątrz bawił się zasłonami kołysząc je w tą i z powrotem

Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej i ospałym krokiem wstałem z łóżka w celu znalezienia chłopaka, zimowe słońce przebijało się przez okno i wpadało do pomieszczenia tym samym oświetlając ponury pokój.

Już miałem wyjść i poszukać Todorokiego , gdy nagle telefon leżący na półce gwałtownie zawibrował zwracając moją uwagę na siebie.

Podszedłem do urządzenia i spojrzałem na wyświetlacz

Była to wiadomość od niego , sama lokalizacja, nic więcej nie było w niej zawartego, jednak właśnie to wzbudziło mój niepokój.

To tylko lokalizacja, nie musiała nic oznaczać, mógł wysłać ją przez przypadek, jednakże w głębi serca czułem, że oszukuje sam siebie.

Coś musiało się stać, Todoroki nie wysłałby mi tego bez powodu.

Bez większego wahania ubrałem na siebie kurtkę i wziąłem kluczyki do auta chłopaka.

Gdy już siedziałem w pojeździe wpisałem lokalizację w mapy google i wyskoczyła mi bardzo znajoma placówka, była to opuszczona firma stojący przy agencji Endeavora, z tego co pamiętam to był to stary budynek, średniej wielkości i nie rzucał się w oczy, idealne miejsce na kryjówkę

Jednak jeśli Todoroki potrzebował pomocy to dlaczego nie poprosił o nią swojego ojca który był tuż obok.

-Aaaa...! Nie mogę nad tym tyle myśleć, po prostu chce mieć pewność, że jest bezpieczny - mruknąłem do siebie pod nosem po czym przekręciłem kluczyki w stacyjce tym samym odpalając auto.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że kieruję się prosto w obrzydliwie łapy złoczyńców.

10 minut pózniej

Powolnym i niepewnym krokiem wszedłem do opuszczonego budynku z każdym kolejnym ruchem powietrze zdawało się być coraz cięższe a w moje serce wlała się niepewność

-Todo~ - chciałem krzyknąć jednak w ostatniej chwili się uciszyłem, ponieważ zdałem sobie sprawę z tego że nie było to zbyt inteligente posunięcie

Wziąłem głęboki oddech po czym znowu zacząłem iść ciemnym, ponurym i przerażającym korytarzem.

Wyciągnąłem telefon i włączyłem latarkę aby nieco oświetlić sobie drogę.

Przede mną znajdowało się kilka pokoi zabitych deskami a w środku panował brud i nieporządek, nawet kilka razy pod nogami przebiegły mi szczury.

Gdy dotarłem do końca korytarza zobaczyłem schody, po chwili zastanowienia zdecydowałem się wkroczyć na pierwszy schodek.

Moje ruchy były spokojne i przemyślane, mimo że zdawałem sobie sprawę z tego, iż nawet jeśli wyczuje zagrożenie to nie będę w stanie się obronić to i tak dla własnego komfortu postanowiłem zachować ostrożność.

Szedłem ku górze starając nie oglądać się za siebie.

Jednak w połowie drogi usłyszałem donośny dźwięk, jakby uderzanie czegoś o coś metalowego

Z każdym następnym krokiem hałas tylko się nasilał.

Serce mi przyspieszyło a oddech stał się nierównomierny, miałem wrażenie że się dusze

Paraliżujący strach przeszył moje ciało na wylot, zacząłem się bać, chciałem się cofnąć i jak najszybciej wybiec z tego budynku jednak mimowolnie postawiłem krok na kolejny schodek.

Pragnienie ucieczki było silne, ale nie silniejsze od pragnienia chronienia Todorokiego

Moje ciało zaczęło działać samowolnie, to było naprawdę ekscytujące...

Dotarłem na piętro z którego dobiegał dźwięk.

Stanąłem przed niewielkimi metalowymi drzwiami związanymi łańcuchami.

-Todoroki-kun... - powiedziałem niepewnie a mój głos rozszedł się po pustym budynku

-Midoriya - usłyszałem w odpowiedzi , teraz już miałem pewność, że go znalazłem - CO TY TU ROBISZ?! - krzyknął nagle, jego ton był gwałtowny, jednak dało się w nim wyczuć przerażający strach.

- Wysłałaś mi swoją lokalizację i... - zacząłem się tłumaczyć jednak moją wypowiedź przerwało kolejne uderzenie

-Midoriya błagam cię, uciekaj stąd jak najszybciej i sprowadź jakiegoś bohatera - oznajmił dwukolorowowłosy błagalnym tonem

- Najpierw powiedz mi co się stało, wytłumacz sytuację, nie mogę tak po prostu cię tu zostawić - zażądałem przysuwając się do drzwi

-To wszystko zaraz wybuchnie.. Dabi z ligi złoczyńców przyczepił do mnie ładunki wybuchowe, chcą zabić mnie, Endeavora i... ciebie - wyznał pospiesznie a ja bez chwili zastanowienia zacząłem biec w kierunku wyjścia

Gdy dotarłem do drzwi okazało się że te są zamknięte, mimo wielu prób wydostania się nie udało mi się nawet ich uchylić, byłem na to zbyt słaby, w końcu nie mam mocy, jestem tylko zwykłym człowiekiem

Wróciłem do Todorokiego i zrezygnowany usiadłem na ziemi.

-Telefon też nie działa, nie ma zasięgu, w dodatku nie ma tu okien - powiedziałem na tyle głośno aby chłopak mnie usłyszał jednak to było skierowane bardziej do mnie niż do niego - Ile mamy czasu? - zapytałem bawiąc się zamkiem od kurtki

-Około 10 minut - odpowiedział a w jego głosie można było usłyszeć rezygnację i bezsilność.

-Dlaczego tu przyszedłeś... gdybyś został w domu byłbyś bezpieczny... Błagam cie Midoriya idź poszukaj jakiegoś innego wyjścia, albo chociaż odejdź ode mnie jak najdalej - poprosił osuwając się na ziemię po przeciwnej stronie drzwi

-Niby gdzie mam pójść bez ciebie? Na tym świecie nie ma miejsca do którego mógłbym się udać, moje miejsce jest przy tobie, jesteś moim domem Todoroki - oznajmiłem przykładając rękę do metalowej blachy

- Miło słyszeć - powiedział nieco obojętnie, ale w tamtym momencie nie musiałem go widzieć żeby wiedzieć że się uśmiecha

- Ja chciałem tylko... żeby ktoś zrozumiał jak bardzo cierpię, gdy nie potrafię wypłakać swojej rozpaczy, gdy nie potrafię wykrzyczeć swojego bólu , chciałem tylko żeby ktoś choć trochę to zrozumiał, a tylko ty potrafiłeś to zrobić Midoriya, dziękuję ci, że byłeś przy mnie przez cały ten czas - wyznał a ja poczułem że dwukolorowowłosy przyłożył rękę do mojej, mimo że dzieliły nas grube metalowe drzwi.

-Nie mów tego jakby to było nasze pożegnanie - odpowiedziałem a do oczu napłynęły mi łzy - Nie mam zamiaru się z tobą żegnać,  nie teraz, muszę ci coś jeszcze powiedzieć - oznajmiłem uderzając z całej siły w metal.

Moja drobna pięść nie wytrzymała takiej siły i od razu na knykciach pojawiły się stróżki krwi.

- Jeśli przeżyjemy... wyjdziesz za mnie? - zapytał a ja uniosłem głowę ku górze.

-Co to za pytanie? - zaśmiałem się jednak mimowolnie na mojej twarzy pojawił się rumieniec

-Mówię poważnie, Wyjdziesz za mnie jeśli przeżyjemy?

Przez chwilę panowała kompletna cisza którą nagle postanowiłem przerwać

-Pewnie - odpowiedziałem z uśmiechem


.
.
.
.
.
.
.
.
.

Ale mnie ciotki wymęczyły na święta xD a jak wam minęły święta? Co dostaliście? Chętnie poczytam 🥰❤️

Mam wrażenie że DazaiNozeeSam powoli zaczyna się przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy mimo iż menda nie odpisała mi na snapie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro