49.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CLEO



Miałam przygotować się do występu w szkole. Zgłosiłam się do kółka teatralnego kilka miesięcy temu tylko dlatego, że wtedy podobał mi się chłopak, który tam chodził. Jednak zaczynałam tego żałować. Po bliższym poznaniu okazał się idiotą. Gdybym mogła, odeszłabym z kółka od razu. Niestety musiałam zostać i codziennie patrzeć na jego zadowoloną gębę i słuchać opowieści o dziewczynach, z którymi w danej chwili się spotykał.

W domu miałam dużo swobody. Mama starała się nie ograniczać mnie ani brata. W tej kwestii tata był konsekwentny. Nie udało mi się uniknąć żadnej kary za łamanie zasad panujących w domu. Oczywiście nie były rygorystyczne. Chodziło bardziej o późne powroty do domu, imprezy bez zgody rodziców czy słabe stopnie w szkole. Za to spędzałam weekendy w domu na nauce albo musiałam pomagać rodzicom sprzątać. Nienawidziłam jednego ani drugiego. Tata nie tolerował alkoholu. Kochałam ich obojgu, ale wolałam mamę. Łatwiej było mi się z nią dogadać. Miałam wrażenie, że mnie rozumiała albo chociaż próbowała.

– Musimy pogadać.

– Teraz? - Zerknęłam na brata, który prawie wbiegł do mojego pokoju.

Wiele razy powtarzałam mu, żeby pukał przed wejściem tutaj. Zawsze i tak musiałam mówić to samo. Miałam wrażenie, że nic do niego nie docierało. Nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że celowo ignorował moje gadanie na ten temat. Nienawidziłam, gdy ktoś naruszał moją prywatność. Tym bardziej że czasami popalałam sobie papierosy. Wiedziałam, że było czuć dym w moim pokoju, ale na razie żadne z rodziców mnie za to nie skarciło. Nie wiedziałam jednak, co stałoby się, gdyby przyłapali mnie na paleniu. Dlatego wolałam się z tym kryć. Poza tym nie byłam uzależniona. Czasami dym tytoniowy pozwalał mi zachować spokój.

– Tak.

Najpierw powinnam mu zwrócić uwagę, ale byłam ciekawa, co wymyślił. James czasami miewał szalone pomysły. Wiele razy kłócił się z tatą. Drew nie potrafił zrozumieć, że jego syn nie chciał wykonywać w przyszłości zawodu, który dla niego wybrał. Cały czas szukał swojej drogi. Na razie zatrzymał się na fotografii, ale podejrzewałam, że nie na długo. Chociaż mama wydała kilka tysięcy na aparat dla niego, mimo sprzeciwom taty. Nie bała się nas rozpieszczać.

– O co chodzi?

– Nie uważasz, że rodzice mają przed nami tajemnice?

Wcale mnie to nie dziwiło. Dorośli ukrywali wiele spraw przed dziećmi. Mieli na to różne tłumaczenia. Jakoś nie widziałam w tym problemu. Poza tym tata zapominał, że nie byliśmy już maluchami, przed którymi trzeba było ukrywać wszystko. Jednak przyzwyczaiłam się do tego, że nie mówił nam o złych rzeczach. Chronił nas. Każdy rodzic tak robił. Cieszyłam się, że dzięki niemu i mamie nie musiałam się martwić o wiele rzeczy. Mogłam się skupić na swoim nastoletnich problemach, które dla dorosłych wydawały się błahostkami.

– Każdy z nas je ma. - Zaśmiałam się.

Wolałam, żeby brat ani rodzice nie wiedzieli o kilku rzeczach z mojego życia. Czasami robiłam głupoty. Raz przespałam się z chłopakiem po pijaku na imprezie u koleżanki z klasy. Uprawialiśmy seks bez zabezpieczeń, w łóżku jej rodziców. Później obawiałam się, że zaszłam w ciążę. Strasznie bałam się opowiedzieć o tym rodzicom. Tata na pewno byłby zły na moje nieodpowiedzialne zachowanie. Jakoś udało mi się dostać do lekarza i dowiedziałam się, że w najbliższym czasie nie zostanę matką. Ulżyło mi. Jednak rok później popełniłam kolejny błąd. Spotykałam się z chłopakiem, który próbował mnie od siebie uzależnić i mnie szantażował. Dobrze, że z nim nie zapomniałam o antykoncepcji, bo nie uwolniłabym się od niego nigdy.

– Nie zastanawiało cię nigdy, czemu mama nie ma żadnych znajomych?

Nie. Rozumiałam za to jej niechęć do ludzi. Poza tym mieszkaliśmy w centrum miasta. Tutaj prawie każdy żył w biegu i nie miał czasu na sąsiedzkie pogawędki. Nawet babcia nie rozmawiała z ludźmi mieszkającymi u siebie w okolicy. Wolała ich obgadywać. Podobno kiedyś wybierała znajomych, którym chwaliła się osiągnięciami syna i wywyższała się, że byli bogatsi od innych. Może dlatego teraz nikt nie chciał z nią rozmawiać. Babcia wybierała też znajomych dla swojego syna. Na początku nawet była przeciwna związku taty z mamą. Rita nie pasowała do jej obrazku idealnej rodziny. Widocznie, gdy przyszłam na świat, nie miała już nic do powiedzenia. Musiała pogodzić się z tym, że Rita dołączyła do jej rodziny.

– Nie lubi towarzystwa.

– Tata jakoś nie ma problemu z wyjściami z kumplami.

Bo był inny niż mama. Często dostrzegałam różnice w ich zachowaniu. On nie zawsze lubił siedzieć w domu. Pamiętałam nawet, że rodzice jeździli razem na jakieś wycieczki byle tylko nie siedzieć całymi dniami w domu. Wtedy nie było problemu, żebyśmy zostawali u babci. Naprawdę to rozumiałam. Byliśmy małymi dziećmi, z którymi ciężko było gdziekolwiek podróżować. Poza tym nie dziwiłam się rodzicom, że chcieli od nas odpocząć. Sama pewnie jako matka korzystałabym z takiej możliwości bardzo często.

– O co ci chodzi?

– Babcia czasami mówi dziwne rzeczy na temat młodości rodziców.

– Wiesz, że gada głupoty?

Tak kilka lat temu powiedział nam tata. Nie widziałam powodu, dlaczego miałby kłamać. Historie babci często brzmiały na wymyślone. Głównie opowiadała o tym, jak ojciec Drew zmył się, gdy ich syn był malutki i sama musiała go wychowywać. Zadbała o jego wykształcenie. Chciała dla niego idealnej dziewczyny, która pochodziła z dobrego domu. Niestety jej syn wolał zadawać się z Ritą, której nienawidziła. Z czasem stosunek babci do mojej mamy się zmienił, ale miałam wrażenie, że nadal za nią nie przepadała. Gadała również o dziwnych znajomościach rodziców. Te opowieści nie miały dla mnie żadnego sensu.

– A co jeśli ma rację? - Patrzył na nas. – Moglibyśmy ją wypytać o rodziców.

– Rób, co chcesz. - Machnęłam ręką.

Nie zamierzałam się w to zagłębiać. Miałam lepsze rzeczy do roboty niż grzebanie w naszym drzewie genealogicznym. Nie musiałam wiedzieć wszystkiego o naszej rodzinie. Podobało mi się, że żyliśmy sobie w trójkę. Przynajmniej nie musieliśmy uczestniczyć w kłótniach rodzinnych podczas świątecznych zjazdów. Jedynym naszym krewnym, z którym chcieliśmy utrzymywać kontakt była babcia.

– Naprawdę cię to nie interesuje? - Stanął przede mną. – Cleo, nie jesteś ani trochę ciekawa?

Nie. Wiedziałam, że mama miała trudne dzieciństwo. Kiedyś mi o tym opowiadała. Byłam mała i chyba wydawało jej się, że niewiele rozumiałam. Myliła się. Wychowywała się z ojcem, który nie umiał o nią zadbać. Był kiepskim rodzicem. Mama miała do niego żal przez całe swoje życie. Właśnie dlatego nie chciała, żeby dziadek o nas wiedział. Po jej słowach bałam się, że byłby w stanie nas skrzywdzić i ona chyba też się tego obawiała. Drew nie miał taty. Był sam z babcią. Mężczyzna podobno porzucił ich chwilę po narodzinach syna. Tę historię znałam od babci. Może dlatego nasi rodzice tak dobrze się rozumieli. Oboje pochodzili z rozbitych rodzin. Przynajmniej zadbali, żeby ich dzieci miały obojgu rodziców.

– Co to zmieni?

– Może mamy jakieś wujostwo.

I co z tego? Gdyby tak było mogło okazać się, że lata temu pokłócili się z naszymi rodzicami i nie chcieli ich znać. Czemu James uznał, że mogliśmy rozdrapywać stare rany taty i mamy, tylko, dlatego że byliśmy ich dziećmi? Poza tym nie przypominałam sobie, żeby któreś z nich wspomniało kiedyś o rodzeństwie. Zapewne babcia by coś powiedziała. Czasami gadała za dużo i Drew musiał ją uciszać. Nie chciał, żeby zasypywała nas głupotami. Tata zawsze wkraczał do akcji, gdy uznawał, że ktoś próbował namieszać nam w głowach.

– Mama jest jedynaczką. Tata też.

– Ale babcia może ma jakąś siostrę albo brata? Pomyślałaś o tym?

Nie. Babcia była tak stara, że jeśli miała rodzeństwo, to mogło już nie żyć. Zapewne ona też miała przed sobą niewiele lat. Ciężko było mi oswoić się z myślą, że kiedyś zabraknie jej w naszym życiu. Nie wyobrażałam sobie tego. Babcia była przy mnie zawsze. Pamiętałam momenty, kiedy spędzałam z nią całe dnie, jako mały dzieciak. Czasami wydawało mi się, że była przy mnie częściej niż mama, ale przecież to niemożliwe. Rodzice nigdy nie kłócili się do tego stopnia, żeby rodzicielka musiała zostawić mnie z babcią. Jeśli już na pewno zabrałaby mnie ze sobą.

– A co jeśli pokłócili się lata temu i nie chcą jej znać?

– Dobrze byłoby to wiedzieć.

Niby po co? Zazwyczaj z takich rzeczy nie wychodziło nic dobrego. Mogło się okazać, że babcia zgarnęła cały majątek po rodzicach, a reszta rodziny była na nią za to zła. Gdy James ich znajdzie uznają, że moglibyśmy spłacić ten dług. Przysporzyłoby nam to więcej problemów niż korzyści. Tata na pewno by się na nas wkurzył. Wolałam go nie denerwować. Jednak James cały czas wystawiał jego cierpliwość na próbę.

– Nie drąż tego.

– Zamierzam porozmawiać z babcią.

– Tata będzie zły.

Nie lubił, jak spędzaliśmy za dużo czasu z jego mamą. Co dziwne, bo gdy byłam mała, przesiadywałam u niej prawie całe dnie. Wtedy mama miała z tym problem. Widocznie tata od jakiegoś czasu nie miał zbyt dobrych relacji ze swoją matką. Może dlatego, że zdał sobie sprawę z tego, że powinna na stare lata zamieszkać znowu z nami, a wcale tego nie chciał. Przecież mogliśmy zostać z nią, jak wtedy, gdy byłam malutka.

– I co z tego? - Spojrzał na mnie zaskoczony. – Przecież zazwyczaj się tym nie przejmujesz.

To prawda. Łamałam wiele jego zakazów, a później prosiłam o pomoc mamę, ale James robił dokładnie to samo. Właśnie dlatego uznałam, że też mogłam igrać z ojcem.

– To co innego. - Pokręciłam głową.

– Nieprawda.

– James, nie potrzebuję kłopotów.

Łatwiej byłoby, gdyby mój brat porozmawiał z mamą. Na pewno opowiedziałaby mu coś o swojej przeszłości. Nie miała problemu z rozmawianiem z nami nawet o najgłupszych rzeczach. Starała się zaspokoić naszą ciekawość za każdym razem.

– Nie robimy nic złego.

Nie dyskutowałam z nim. I tak zrobi, co uważał. Jamesa nie byłam w stanie powstrzymać przed robieniem głupot. Wiele razy mnie nie słuchał, a później miał problemy. Kilka razy skończyło się na dywaniku u dyrektora. Oczywiście wtedy żadne z rodziców nie było zadowolone.

– Wychodzę dziś na miasto i mam nadzieję, że przez twoje pomysły nie dostanę zakazu.

– Umówiłaś się z nim?

– Z kim? - Zerknęłam na brata.

Zapewne już wiedział o moim obiekcie westchnień. Przyjaźnił się z Wandą. Największą plotkarą w szkole. Nie rozumiałam, jakim cudem mój brat się z nią dogadywał. Widząc ją, najczęściej miałam ochotę ja uderzyć, a gdy się odzywała zabić. Czasami zastanawiałam się, czy nie powinnam zacząć zbierać na adwokata.

– Z tym gościem z kółka różańcowego.

– Teatralnego!

Mój brat nie rozumiał, czemu zajęłam się aktorstwem w szkole średniej. Cóż, nawet nie chciałam iść w przyszłości w tę stronę. Jednak z czasem chyba zaczęło docierać do niego, że chodziło o chłopaka. Niby po co miałabym poświęcać swój czas wolny na coś, czego nie lubiłam? On nie musiał uganiać się za dziewczynami. Same go znajdowały. Czasami żalił się, że go to męczyło.

– Jesteście tak samo popaprani. - Zaśmiał się.

– Nie musisz już iść? Ktoś na ciebie nie czeka?

Nie miał dziewczyny, ale to nie znaczyło, że spędzał popołudnia w domu. Większość czasu siedział na boisku z kumplami albo z panienkami, które za nim ganiały i nie dawały się spławić.

– Nie.

– Jaka szkoda. - Przewróciłam oczami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro