50.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CLEO




Postanowiłam poinformować mamę o planach Jamesa. Brat wiedział, że wiele razy donosiłam na niego do rodziców, więc nie obrazi się, gdy dowie się, że zrobiłam to kolejny raz. Musiałam, zanim okaże się, że babcia nagada mu głupot. James czasami potrafił uwierzyć we wszystko, co usłyszał. Wiele razy musiałam interweniować, gdy wkręcali go koledzy w klasie, gdy był młodszy. Nie mogłam pozwolić, żeby mój brat był pośmiewiskiem.

– Coś się stało? - Mama spojrzała na mnie zmartwiona.

Zazwyczaj przychodziłam do niej, jak miałam jakiś problem. Była jedyną osobą, której mogłam zwierzyć się z prawie wszystkiego. Bałam się, co mogła powtórzyć tacie. Wolałam nie ryzykować i pewne rzeczy zatrzymywałam dla siebie. Nie umiała mi pomóc, ale zawsze mnie wysłuchała. Nie krzyczała, gdy zrobiłam coś źle. Rozumiała moje błędy. Sama podobno w młodości popełniła ich wiele. Jednak nie chciała o nich rozmawiać. Podejrzewałam, że się ich wstydziła. Rodzice zazwyczaj chcieli uchodzić za idealnych w oczach swoich dzieci. Nie zawsze im to wychodziło. Moi cały czas uczyli się dorastać razem z nami. Ich dzieciństwa wyglądały o wiele inaczej. Zabrakło w nich jednego rodzica, co znacząco wpłynęło na ich przyszłość. Chociaż tata się do tego nie przyznawał.

– James, wymyślił sobie, że pozna prawdę o naszej rodzinie. - Usiadłam obok niej.

Odkąd prowadziła firmę z ojcem, nie było chwili, żeby w domu nie zaglądała do laptopa sprawdzić maile. Po prostu musiała wiedzieć, czy ktoś o czymś nie zapomniał. Tata często po pracy zabierał jej komputer, żeby skupiła się na nim i na nas. Uważał, że byliśmy najważniejsi. Gdy byliśmy młodsi, mama pracowała mniej. Głównie zajmowała się naszym wychowywaniem. Chciała poświęcić nam każdą wolną chwilę, jakby próbowała nam coś wynagrodzić. Teraz gdy spędzaliśmy większość czasu poza domem, często się nudziła. Starała się nie być nadopiekuńczą matką. Rozumiała, że chcieliśmy mieć swoje życie i niekoniecznie zamierzaliśmy siedzieć z rodzicami.

– Co dokładnie chce wiedzieć? - Odłożyła laptop na bok.

– O tobie, dziadku, babci. - Wzruszyłam ramionami.

Nie bardzo wiedziałam, co wymyślił James. Mama nie opowiadała o swojej rodzinie. Tylko tyle, że jej mama zmarła, gdy się urodziła, a z ojcem nie utrzymywała kontaktu. Nie przeszkadzało mi to. Skoro nie miała z nim dobrego kontaktu, na pewno bym go nie polubiła. Poza tym w ogóle nie odczuwałam, żeby brakowało mi dziadka. W mojej klasie połowa dzieciaków pochodziła z rozbitych rodzin albo nie miała ich w ogóle, więc nie miałam powodu, żeby pod tym względem czuć się gorsza. Najważniejsze, że miałam rodziców, na których mogłam liczyć.

– Ktoś mu coś naopowiadał? - Spojrzała na mnie zaciekawiona.

– Nie. Nie wiem.

Raczej nie. Niby kto? Ludzie ze szkoły niewiele wiedzieli na nasz temat. Raczej tyle, co sami o sobie opowiadaliśmy i to, co wyczytali w internecie o firmie naszych rodziców. Żadne z nas nie dzieliło się swoimi problemami z obcymi ludźmi. Może dlatego żadne z nas nie miało przyjaciół. Znajomi to coś innego. Im nie zawsze można było powierzyć swoje tajemnice. James bywał ciekawski. Nigdy nie zapomnę, jak zachował się, gdy dostałam pierwszego okresu. Zawstydzał mnie pytaniami nawet przy znajomych. Nie potrafił zrozumieć, że nie czułam się komfortowo, opowiadając o obfitości swojego krwawienia i o tym, ile podpasek dziennie zużywałam. Nie były to pytania, których odpowiedzi ułatwiłyby komukolwiek życie. Jednak James uznał, że musiał wiedzieć, jak zachowywały się kobiety podczas okresu i dlaczego. Miałam go wtedy serdecznie dość i zrzuciłabym go z jakiejś góry, gdyby znajdowała się w drodze ze szkoły do domu.

– Cleo, możesz być ze mną szczera.

– Nie nadążam za Jamesem. - Zaśmiałam się.

Mój brat był niemożliwy. Miał tysiące pomysłów, których nie zrealizował tylko, dlatego że ciągle wymyślał nowe. Wiele razy zmieniał plany na przyszłość. Żadne z nas nie wiedziało, jakie wybierze studia. Do tego zmieniał dziewczyny, zanim rodzice zdążyli je poznać. Nie miałam nawet szansy zakolegować się z żadną z nich. Dlatego zrezygnowałam. One i tak nie lubiły mnie ze względu na brata. Przecież to nie moja wina, że szybko się nimi nudził. Tym bardziej że niektóre z nich raczej nie należały do inteligentnych stworzeń. Wtedy nawet cieszyłam się, że James szybko się z nimi rozstawał. Oby tylko w ostateczności nie wybrał jakiejś Barbie i się z nią nie ożenił.

– Chyba nie tylko ty.

– Porozmawiasz z nim?

– Spróbuję.

Miałam nadzieję, że mama przemówi mu do rozsądku. James nie mógł działać na własną rękę. Podejrzewałam, że nie dowie się niczego ważnego. Co niby nasi rodzice mogliby ukrywać? Mama nie chciała utrzymywać kontaktu z dziadkiem, co byłam w stanie zrozumieć. Nie wiedziałam, co między nimi zaszło, ale na pewno nie chciała rozdrapywać starych ran. Musiało być jej trudno wychowywać się bez matki. Nie wyobrażałam sobie życia bez któregoś z rodziców. Stracić tatę albo mamę w młodym wieku było czymś strasznym. Wkraczanie w dorosłość było wystarczająco trudne, żeby robić to samemu. Miałam nadzieję, że moi rodzice dożyją starości i będą mieli jeszcze okazję wychowywać ze mną oraz Jamesem wnuki.

– Dobrze.

Mój brat na pewno nie będzie miał problemów zadawać pytań mamie. Od zawsze był ciekawski. Często mnie tym wkurzał. Tatę trochę też, ale on okazywał dużo cierpliwości synowi. W sumie to nie tylko jemu. Podobno miałam moment w życiu jako pięciolatka, że nie chciałam wypuścić go do pracy. Nie pomagały żadne tłumaczenia, ale on nie zamierzał mi ustąpić. Czekał, aż w końcu dotrze do mnie, że nie zostanie w domu.

– Wszystko u ciebie ok? - Przyglądała mi się dokładnie.

– Tak.

Nie chciałam rozmawiać o sobie. Przynajmniej nie teraz. Tym bardziej że największym moim problemem było przedstawienie, w którym nie chciałam brać udziału. Marnowałam swój czas na próbach. Nauczyciel powiedział, żebym nawet nie próbowała celowo czegoś schrzanić, bo obniży mi ocenę na semestr. Zmotywował mnie tym. Nie chciałam skończyć szkoły ze słabym stopniami. Starałam się dobrze uczyć. Chciałam coś osiągnąć, ale nie tylko, dlatego że rodzice mieli firmę, w której mogłabym pracować, a w przyszłości zająć ich miejsce razem z Jamesem.

– Jak próby?

Mama interesowała się moimi zajęciami. Raz powiedziała, że nie spodziewała się, że chciałam spełniać się na deskach teatru. Wcale nie chciałam, ale bałam jej się wtedy przyznać, że chodziło o chłopaka. Próbowałam przypodobać się Timonowi. Jednak uznałam, że to bez sensu. Koleś nie był stały w uczuciach. W końcu przyznałam się rodzicielce, że aktorstwo to nie jest coś, co lubię. Podejrzewała, że chodziło o chłopaka, ale starała się mnie wspierać i czekała aż zaufam jej na tyle, żeby powiedzieć prawdę. W porównaniu do taty nigdy nie oczekiwała, że od razu wszystko jej powiem. Jego cierpliwość kończyła się, gdy pakowałam się w tarapaty w szkole.

– Nie nastawiaj się, że zrobię karierę aktorską.

Wcale tego nie chciałam. W ogóle zamierzałam wycofać się z kółka teatralnego, ale było już za późno. Musiałam odegrać swoją rolę, bo nie było kim mnie zastąpić. Raczej nie rozczaruję swoich rodziców. Będą mi kibicować nawet, jak zapomnę tekstu, ale wytkną mi ten błąd w domu. Raczej starali się nie krytykować mnie ani Jamesa przy ludziach.

– A tata już pochwalił się utalentowaną córką.- Zaśmiała się.

Nie lubiłam, gdy któreś z rodziców chwaliło się moimi umiejętnościami w pracy. Nie chciałam czuć presji. Wtedy czułam, że muszę postarać się bardziej, żeby ludzie nie gadali, że rodzice zmyślali na temat swoich dzieci. Tym bardziej, gdy nie najlepiej czułam się w danej sytuacji. Tak właśnie było z tym cholernym przedstawieniem. Chciałam, żeby było już po.

– Poważnie?

– Chciał sprzedać bilety na przedstawienie. Nie martw się, sprowadziłam go na ziemię.

– Dziękuję. - Uśmiechnęłam się.

W domu nigdy nie wmawiano nam, że we wszystkim byliśmy najlepsi. Doceniałam to. Dzięki temu wiedziałam, co powinnam sobie odpuścić. Oczywiście to nie znaczyło, że rodzice nie doceniali naszych starań. Jednak zazwyczaj pytali, czemu nie mogło być lepiej albo uprzedzali, że nie powinniśmy spoczywać na laurach, a dalej się doskonalić. Wcale nie chciałam być idealna. Wystarczyło mi, że ktoś zaakceptuje mnie z moimi wadami.

Wieczorem wyszłam na miasto ze znajomymi. Lubiłam spędzać czas poza domem. Mama nie miała problemu z moimi wypadami. Byłam nastolatką. Chciałam korzystać z życia. Jednak bez przesady. Starałam się nie robić głupot, których w przyszłości mogłabym żałować. Niestety nie wszystkie sprawy dało się wyprostować. Widziałam to u niektórych ludzi ze szkoły. Czasami wolałam uczyć się na błędach innych niż własnych.

– Klub? – spytała uradowana Alisha.

– Kino? - Zaproponowałam.

Nie lubiłam się upijać jak niektórzy w moim wieku. Niby co było fajnego w kacu? Umiałam dobrze bawić się bez alkoholu. Nie znaczyło to, że w ogóle nie piłam. Jednak po kilku akcjach w przeszłości wolałam nie przesadzać. Niestety niektórym wydawało się, że nadal będę balować bez umiaru.

– Kolejny raz? - Znajomy spojrzał na mnie znudzony. – Cleo, jest sobota.

Czasami mnie wkurzał. Marudził i wybrzydzał każdy mój pomysł. Skoro miał ze mną problem, nie musiał nigdzie ze mną wychodzić. Alisha i Dayson nie byli moimi jedynymi znajomymi. Poza tym była z nami jeszcze Ginna. Na brak ludzi, którzy mnie lubili, nie mogłam narzekać. Bywały dnie, kiedy otaczałam się sporym gronem znajomych, ale były też takie, kiedy miałam wszystkich dość. Potrzebowałam pobyć sama. Wtedy najlepiej rozumiałam mamę i to, czemu nie chciała wychodzić do ludzi.

– Mogę wrócić do domu, jeśli cię nudzę. - Wzruszyłam ramionami.

Chociaż nie widziałam problemu w tym, żeby samej iść do kina. Przynajmniej uniknę kłótni o seans i będę mogła obejrzeć to, co naprawdę chciałam. Może przy okazji kogoś poznam. Najlepiej przystojnego kasjera, który upomni mnie, że zapomniałam kupić bilet, a wtedy zagadałabym go na temat ulubionych filmów i by mi odpuścił, a nawet zaprosiłby na randkę. Chociaż w naszym kinie nie było żadnego przystojniaka, którym mogłabym się zainteresować.

– Twój brat na pewno bawi się lepiej od ciebie. - Ginna oparła się na moim ramieniu.

W to nie wątpiłam. Chyba że akurat szukał informacji na temat naszej rodziny. Miałam wrażenie, że zaczynał świrować na tym punkcie. Może nie powinniśmy rozdrapywać starych ran. Wcale nie przeszkadzało mi, że mieliśmy ubogie drzewo genealogiczne. Przynajmniej nie musieliśmy zastanawiać się, kogo odwiedzić w święta.

– Jeden drink i wracam do domu. - Spojrzałam na nich.

Musiałam napisać wiadomość do rodziców. Nie mieli problemów z moimi wyjściami, ale woleliby wiedzieć, gdzie byłam. Jeśli chciałam iść do klubu, musiałam podać jego nazwę i kiedy miałam zamiar wrócić. Raz się spóźniłam i tata odbierał mnie pijaną. To jeszcze, gdy lubiłam przesadzać z alkoholem. Nie był zadowolony. Sam nie pił. Może właśnie dlatego przeszkadzało mu, gdy robili to inni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro