Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Will zasnął...

- Cześć, Will - powiedział z uśmiechem Zack, czekając na młodego zwiadowcę przy wejściu do groty, z której buchała nieodgadniona ciemność.

- Więzisz moich przyjaciół. Mam rację? - spytał podminowany zwiadowca, stąpając po ziemi z pewną dozą niepokoju, gdy otoczyli go mężczyźni w czarnych płaszczach.- Czy w zamian za własne życie, mógłbym uzyskać informacje na temat ich pobytu?

Na to Zack ucieszył się jeszcze bardziej. Uśmiech satysfakcji zagościł na jego twarzy.

- Ależ tak. Naturalnie, mój drogi przyjacielu - odparł pospiesznie, używając przy tym serdecznego zwrotu, choć widział, że Willowi wcale miło nie było. Widać było to po jego twarzy i oczach, które groziły każdemu Kosiarzowi Umysłów, który zdecydował się podejść trochę za blisko. - Poleciłbym ci zbadanie tej szczeliny na mapie, która leży niedaleko rzeki Samar. Zajrzyj tam podczas kolejnej wędrówki, a na pewno się z nimi spotkasz.

- Masz na myśli szczelinę, którą już kiedyś mi pokazywałeś? - zapytał Will, aby się upewnić.

- Tak - odparł Zack.

- Jaką mam mieć pewność, że oni tam są? Chciałabym zrobić to teraz! - rzucił dobitnie.

- Rozumiem, że jesteś zdenerwowany i podejrzliwy, ale lepiej będzie, jeśli zrobisz to następnym razem.

- Dlaczego?

- To, czego się przed chwilą dowiedziałaś, miało na ciebie i na nas duży wpływ. Jeśli jednak nalegasz, proponuję, żebyś się obudził i wrócił do fizycznego świata i oczyścił się z emocji. Kiedy już poczujesz się lepiej, daj o sobie znać fizycznie i zaprowadzę cię tam.

Will przeciął dłonią powietrze.

- Chcę zobaczyć ich teraz. Już raz popełniłem duży błąd i ci zaufałem. Już ci nie dam wiary, abyś mnie zwodził.

Zack uniósł ręce w geście poddania. Ostatecznie odsunął się od wejścia do jaskini i czekał aż Will zdobędzie się na odwagę, aby ją przekroczyć.

- To będzie twoja pierwsza dłuższa wycieczka w tym świecie, prawda? Więc tylko odpręż się i pozostań otwarty na doświadczenia.

Will i Zack towarzyszyli sobie, idąc przez ciemny korytarz do komory, leżącej na końcu groty. Will zaczął słabnąć, więc gdyby ktoś przyglądał mu się z boku, mógłby pomyśleć, że wypił za dużo alkoholu. Ale bardzo silnie odczuwał obecność Halta i Gilana, podczas gdy Zack poruszał się z dużą prędkością, a młody zwiadowca jak smuga ciągnął za nim, byle by ujrzeć przyjaciół.

Miał wrażenie, jakby był zawieszony w powietrzu. Unosił się przez chwilę, czekając na wszystko, cokolwiek się pojawi.

- Po prostu się zrelaksuj i pozwól dziać się wszystkiemu, cokolwiek się wydarzy. Nie usiłuj niczego osiągnąć - zasugerował Zack z nutą groźby w głosie. - Otwórz się na to.

Za chwilę pojawiło się wejście. Było to coś pustego i czarnego. Nie było stamtąd widać żadnego dopływu światła.

Czuł obecność Gilana, lecz nie wyczuwał Halta. I pierwszymi doznaniami, jakie zaczęły do niego docierać, były wspomnienia odczuć towarzyszących mu podczas innego snu.

Jakaś zakapturzona postać przeszła swobodnie przez wejście. Po jego drugiej stronie nie było niczego, jedynie tylko czarna, pusta przestrzeń. Po kilku chwilach postać przeszła z powrotem. Will widział, jak jej ciało wyłaniało się stopniowo, aż w końcu przekroczyła krawędź.

- Więźniowie - powiedział Zack. I tylko tyle wystarczało, aby postać zatrzymała się, spojrzała na zwiadowcę, obróciła dookoła własnej osi, odeszła i stało się niewidoczna.

Zack wydawał się być zadowolony z postępów Willa, a właściwie z tego, że wkrótce osiągnie swój cel. Ale radość tak naprawdę ogarniała młodego zwiadowcę, gdy wystartował i wleciał w sam środek pustej przestrzeni.

Will będąc już po drugiej stronie, ujrzałem przelotny obraz mężczyzn w zwiadowczych strojach. Nie dostał natomiast informacji dotyczącej tego, czy byli ranni. Dlatego postanowił to przerwać...

Will zbudził się i przy mocnym biciu serca w jego piersi, otarł zrodzone czoło wierzchem drżącej dłoni.

No, to mam nadzieję, że w następnym rozdziale się spotkają...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro