Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ehh, będę dzisiaj tak choja, że wstawię jeszcze dwa rozdziały.😎

- Nic tu nie ma. - stwierdził Crowley.
Obejrzeli  już cały obóz i nic konkretnego, nie znaleźli, oprócz kilku garnków , namiotów i porozwalanych ciuchów.
Halt tylko mu przytaknął skinieniem głowy i powiedział:
- Nic już tu więcej, nie znajdziemy, możemy wracać już do domu.

-  A mnie się zdaje, że jednak nie możecie.-  dobiegł go głos za pleców.
Halt obrócił się na pięcie i zaklął pod nosem. Przed nim z lasu wyłoniły się trzy postacie z poszarpanymi ciemnymi pelerynami i z łukami wymieżonymi w zwiadowców.
Crowley tknięty przeczuciem obejrzał się na boki i zobaczył, trzech ludzi po swojej prawej stronie uzbrojonych w miecze , (choć nienajlepszej jakości,) a po lewej jeszcze dwóch ludzi, także uzbrojonych w miecze.
Crowley pociągnął Willa za siebie, tak, żeby w razie strzałów zasłonić chłopca sobą.
Halt położył jedną rękę  na nożu do rzucania, drugą ręką,zaś ściskał łuk,gotów w każdej chwili zdjąć rękę z noża, a chwycić strzałę i wystrzelić.
- Kim jesteście?-  spytał Halt.
Ten, który wcześniej do niego przemówił, zaśmiał się teraz cicho i powiedział:
- Jesteśmy pozostałymi z naszej grupy, którą przed chwilą zabiliście.

Halt zganił sam siebie w myślach, że był tak nieostrożny i, że nie przewidział patrolu, który buntownicy wysłali w las, a który teraz wrócił i chce się zemścić za swoich towarzyszy.
- Czego chcecie?- spytał.
- Informacji na wasz temat i może jeszcze trochę zemsty?...- odpowiedział mężczyzna, I tym samym dał znak swoim towarzyszom, by zaczęli swoją część planu...
Zaatakowali...

C.D.N.

A teraz złośliwy Polsat.xd
I tak wiem, zauważyłam, że za dużo używam słowa "zemsta". Poprostu w niektórych momentach nie mogę się powstrzymać. Xdddd
I sory za taki krótki rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro