35.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z każdym dniem poznawaliśmy się z Jasonem coraz lepiej. Większość czasu spędzałam u niego. Wiedziałam, że moje małe mieszkanie mogło być dla niego za ciasne. Nadal bałam się mu zaufać na tyle, żeby rozmawiać z nim o moim wypadku. Wypadku, w którym straciłam Liama. Nie wiedziałam, czy jeszcze kiedykolwiek będę umiała o tym rozmawiać. Chciałabym, żeby to wydarzenie przestało mnie prześladować. Jedyne osoby wtajemniczone były teraz dla mnie obce. Nie odzywałam się do Lily i Brandona. Oni na razie też dali mi spokój. Nie wiedziałam tylko na jak długo. Odcięłam się od przeszłości, ale bywały chwile, kiedy boleśnie o sobie przypominała. Tak jak dziś.

– Zamieszkaj ze mną.

Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jasona. Chyba się przesłyszałam.

– Co? - Spojrzałam na niego zdziwiona.

Znaliśmy się zbyt krótko, żeby ze sobą zamieszkać. Inaczej było, gdy przebywałam w jego mieszkaniu czasami, a inaczej byłoby, gdybym się wprowadziła. Mogłoby się okazać, że nie wytrzymalibyśmy razem pod jednym dachem.

– I tak jest tutaj więcej twoich rzeczy niż moich. - Chwycił mnie w ramiona.

To prawda. Przynosiłam do jego mieszkania swoje rzeczy i nie zabierałam ich ze sobą, skoro następnego dnia i tak wracałam. Nie powinnam się zgodzić.

– Mogę je zabrać, skoro ci przeszkadzają.

Wiedziałam, że nie o to chodziło. Po prostu grałam na zwłokę.

– Chcę, żebyś przeniosła wszystkie swoje rzeczy do mnie. - Patrzył na mnie.

A kwestia opłat? Zapewne były większe niż w mojej klitce. Wypadałoby się dokładać do rachunków, a moja praca nie pozwalała na rozrzutność.

– Nie stać mnie, żeby dokładać się do opłat na to mieszkanie. - Rozejrzałam się dookoła.

Były tutaj dwie sypialnie, salon i kuchnia z jadalnią. Do tego wielka łazienka. Luksus, na który nie będę mogła sobie pozwolić, dopóki nie zmienię pracy i nie wrócę na studia.

– I dobrze. - Zsunął mi ramiączko od bluzki. – Ja za nie płacę.

Oczywiście dla Jasona to nie problem. Na pewno dobrze zarabiał. Czy chciałam być jego utrzymanką? Odcięłam się od rodziców, bo zamierzałam być niezależna. Nie mogłam teraz pozwolić facetowi zarabiać na mnie.

– Jak to sobie wyobrażasz? - Spojrzałam na niego.

– Normalnie. Będziesz zrzucać swoją bieliznę na podłogę na mój widok, a później się ze mną bzykać. - Uśmiechnął się łobuzersko. – Później któreś z nas to sprzątnie. Raczej ty jakby coś.

Oh, świetna zagrywka. Usługi pokojówki w zamian za seks. Mylił się, jeśli uważał, że będzie mieć ze mną łatwe życie.

– Nie ma mowy. - Zaśmiałam się, chowając twarz w jego szyi.

Przy nim czułam się dobrze.

– Po prostu ze mną zamieszkaj.

Zgodziłam się. Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł, ale postanowiłam zaryzykować. Jak nam nie wyjdzie to lepiej teraz niż za kilka lat. Mniej do stracenia.


***


Jason do czasu mojej przeprowadzki zmienił w mieszkaniu kilka rzeczy, mimo że wcale go o to nie prosiłam. Miałam mało rzeczy. Spokojnie zmieściłam się w jedną walizkę.

Długo wahałam się, zanim zrezygnowałam ze swojego mieszkania. Co, jeśli któregoś dnia Jason wyrzuci mnie z domu? Gdzie wtedy pójdę? Nie znajdę lokum w kilka godzin. Będę musiała liczyć na życzliwość Jenny i możliwość przekimania w knajpce.

– Nie mam wielu ubrań, więc nie wiem, po co ta szafa. - Spojrzałam na niego.

Do tej pory moje ciuchy mieściły się w dwóch szufladach małej komody i jakoś nie narzekałam. Po pracy i tak nie miałam, gdzie wychodzić, a po domu wystarczały mi legginsy i koszulka.

– Skoro teraz będziesz miała całą pensję dla siebie, wydawaj ją na ubrania.

– Albo alkohol. - Drażniłam się z nim.

Nie miałam problemu z alkoholem, ale ostatnio starałam się go unikać. Jednak nie tak bardzo, żeby w mojej lodówce nie było piwa. Na czarną godzinę.

– Nie ma mowy. - Spojrzał na mnie. – Rezygnujesz z tych tanich piw.

Na droższe mnie nie stać. Poza tym, gdy go częstowałam, nigdy nie odmawiał. Zdawałam sobie sprawę, że na co dzień pijał droższe trunki. Mógł sobie na nie pozwolić.

– Nie marudziłeś, gdy zostawałeś u mnie na noc.

– Bo nie miałem wyboru.

– Mogłeś przynosić koniak ze sobą – burknęłam.

Na pierwszy rzut oka widać między nami, że był bogatszy, ale nie musiał się przy mnie z tym odnosić. Nie robiło to na mnie żadnego wrażenia.

– Zamilcz już. - Wziął mnie na ręce, a ja oplotłam go nogami.


***


Dni w pracy mijały spokojnie. Jason miał rację. Odkąd z nim zamieszkałam, miałam więcej pieniędzy dla siebie. Mogłam wybrać się na zakupy niekoniecznie po niezbędne rzeczy, ale kupić sobie jakiś ładny ciuch. Tylko gdzie miałabym w nich chodzić? W pracy miałam mundurek. Postanowiłam jednak zainwestować w sukienkę albo koszulę, gdyby Jason miał ochotę mnie gdzieś zabrać. Nie to, żeby musiał. W miejscach, w których bywał, ludzie na pewno ubierali się lepiej. Nie chciałabym mu przynieść wstydu. Chociaż i tak nie czułabym się dobrze w towarzystwie bogatych buców.

– Słyszałam, że zamieszkałaś z Jasonem? - Jenna dopadła mnie w chwili, gdy wyszłam z szatni, gotowa zacząć swoją zmianę.

Czy w rodzinie Reidów wszystkie wiadomości rozchodziły się pocztą pantoflową? Może dowiem się jeszcze od niej, ile razy do tej pory uprawiałam już seks z Jasonem. Miałam wrażenie, że siostry ustawiły go sobie tak, że za każdym razem tańczył, jak mu zagrały.

– Już zdążył się pochwalić?

– Powiedz, że to żart. - Spojrzała na mnie poważna.

Być może uważała, że nie byłam odpowiednią dziewczyną dla jej brata. No cóż, więc musiała się pogodzić z jego wyborem. O nic się nie prosiłam.

– Chciałabym. - Wzruszyłam ramionami.

Od zawsze pozwalałam innym mieszać w swoich związkach. Będąc z Liamem, cały czas wysłuchiwałam dobrych rad Nathana i Brandona. Przecież wszyscy lepiej wiedzieli, co było między nami, mimo że nie spędzaliśmy czasu z nimi. Nie tym razem. Zamierzałam sama decydować o tym, z kim będę i w jakim tempie będzie się rozwijał mój związek. Skoro Jason uznał, że chciał ze mną mieszkać, nie widziałam problemu. I nie zamierzałam go wykorzystywać. Nadal miałam swoje pieniądze i mogłam wynająć coś swojego.

– Co na to twoi rodzice?

Jenna nie wiedziała, że nie miałam z nimi kontaktu. Do tej pory o nich nie rozmawiałyśmy. Nie zamierzałam wtajemniczać jej w moją sytuację rodziną. To moja sprawa.

– Nie każdy ma kochanego tatusia. - Uśmiechnęłam się złośliwie.

Czasami miałam żal do rodziców, że nie chcieli mi pomagać, ale zdawałam sobie sprawę, że nawet jakby wykazali chęci, nie było ich stać. Wkroczyłam w dorosłe życie bez funduszu powierniczego jak większość moich znajomych ze szkoły. Tyle że oni mieli już znajomości. Nawet Megan miała więcej niż ja. Chyba za to nienawidziłam ją jeszcze bardziej.

– Dlatego ma wredną matkę.

Jenna i Jason również nie opowiadali o swoich rodzicach. W sumie do tej pory mnie to nie interesowało. Jednak jeśli zamierzałam zostać z Jasonem, kiedyś ich poznam, a on pozna moich rodziców. I nie będzie to miłe spotkanie. Byłam tego pewna.

– Czemu mam wrażenie, że jej nie lubisz? - Przyjrzałam się dokładnie swojej szefowej.

– Zawsze podcinała mi skrzydła. Do dziś nie postawiła nogi w tym lokalu.

Dziwne. Moja matka mimo wszystko byłaby zadowolona z mojego samodzielnego biznesu. Tym bardziej że oznaczałoby to, że dałam sobie radę bez jej pomocy i odniosłam sukces. Może knajpka Jenny nie przynosiła milionów, ale zapewne zarabiała wystarczająco. Inaczej już dawno by ją zamknęła. Nawet z pomocą Jasona, nie byłoby opłacalne zatrzymać lokal, który nie przynosił zysków.

– A Jason?

– Zapraszał ją kilka razy. Nawet on nie był w stanie jej przekonać. - Wzruszyła ramionami. – Jestem czarną owcą w rodzinie.

Ona nawet nie wiedziała, jak było być czarną owcą. Nawet jeśli w dorosłym życiu matka jej nie wspierała, na pewno robiła to wcześniej. W sumie możliwe, że miałyśmy podobne relacje z rodzicielkami, ale ona przynajmniej mogła liczyć na wsparcie ze strony brata.

– Ty przynajmniej możesz liczyć na ojca – powiedziałam cicho.

Jason pracował dziś do późna, więc postanowiłam zostać w pracy i pomóc. Poza tym nie miałam nic innego do roboty.

– Wiesz, że nie zapłacę ci za nadgodziny? - Zmarszczyła brwi.

– Naprawdę? - Roześmiałam się.

Wcale na to nie liczyłam. Po prostu nie miałam ochoty siedzieć sama w domu. Chyba musiałam sobie znaleźć jakieś zajęcie pod nieobecność Jasona.

– Chyba że mój brat zaproponował ci coś extra za bycie miłą. - Uśmiechnęła się. – Wspomnij mu, że jestem dobrą szefową.

Czy na co dzień bywałam suką, że uznała moje zachowanie za miłe?

– Ty? - Usłyszałam jego głos. – Nie uwierzyłbym nawet podczas orgazmu, który by mi zafundowała.

Jezu, mógłby sobie darować te prostackie komentarze. Co on miał piętnaście lat i zaliczył pierwszą laskę?

– Dureń. - Szturchnęłam go.

– Miło mnie witasz. - Cmoknął mnie w policzek.

Na lepsze powitanie trzeba sobie zasłużyć.

– Widocznie ma słabe orgazmy – skomentowała Jenna.

Nie miała racji, ale przynajmniej próbowała dokuczyć bratu.

– Ty nie masz ich wcale – odgryzł się.

Widziałam jej wściekłą minę, gdy wycofywał się do wyjścia. Zapewne spodziewał się, co za chwilę nastąpi i wolał tego uniknąć.

Kilka minut później znalazłam się przed nim, przy wyjściu.

– Rozbudziłem diabła? - Uśmiechnął się, zadowolony z siebie.

– Dzieciak. - Pokręciłam głową.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro