36.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przygotowywałam się na spotkanie z rodzicami Jasona i ich najstarszą córką, która podobno za mną nie przepadała. Dowiedziałam się tego przez przypadek od Jenny. Nie chciała mi tego powiedzieć, ale dopytywałam i nie dawałam jej spokoju, aż w końcu pękła. Pech chciał, że naszą rozmowę usłyszał Jason. Chciał bronić siostrę albo po prostu bał się, że wymigam się z rodzinnego spotkania. Miałam taką ochotę.

– Ona nienawidzi wszystkich.

Jason zaśmiał się wtedy i unikał tematu, ale wcale mnie to nie uspokoiło. Będę musiała wysłuchiwać żali naburmuszonej paniusi, bo ktoś z niższych sfer zamierzał przedostać się do ich rodziny.

Co powinnam ubrać? Nigdy oficjalnie nie poznałam rodziców swojego chłopaka. Matkę Liama widywałam od czasu do czasu i to w biegu. Nasz związek nie był na tyle poważny, żeby robić z niego przedstawienie przed rodzicami. Wszyscy myśleli, że to nie przetrwa. Mieli rację. Szkoda, że mój związek musiał zakończyć się śmiercią Liama.

Nie wiedziałam, jak powinnam się zachowywać na rodzinnym spotkaniu u Reidów. Byłam pewna, że od razu dadzą mi do zrozumienia, że tam nie pasowałam. I na pewno się nie mylili. Nie zależało mi na ich pieniądzach, a na Jasonie. Tyle że dla nich pewnie uczucia nie miały znaczenia, więc mnie nie zrozumieją.

– Chodź już. - Jason mnie poganiał.

Dopiero co zdjęłam z siebie koszulkę, w której paradowałam od wyjścia spod prysznica. Nie wybrałam jeszcze ubrań.

– W samej bieliźnie? - Zmarszczyłam brwi.

Jemu pewnie by nie przeszkadzało, nawet gdybym stała nago. Podejrzewałam jednak, że innym ludziom moja nagość mogłaby przeszkadzać. Mnie również.

– Stałaś godzinę przed szafą i nic nie wybrałaś? - Podszedł do mnie.

Facet nigdy nie zrozumie tego dylematu. Nie warto było nawet mu tłumaczyć czemu, mimo pełnej szafy nie miałam się w co ubrać.

– Pomóż mi.

Wyjął z szafy pierwszą z brzegu sukienkę i rzucił ją na łóżko.

– I już? - Zdziwiłam się.

Co, jeśli mój strój okaże się zbyt skromny dla jego rodziny? Pomyślą, że ich lekceważyłam. Nie rozumiałam, czemu ich zdanie było dla mnie ważne. Pewnie myślałam, że przez to, co o mnie powiedzą, Jason spojrzy z innej strony na nasz związek i dojdzie do wniosku, że do niego nie pasowałam.

– To tylko obiad. - Przewrócił oczami. – Oni pewnie założą jeansy.

A co jeśli nie?

– Akurat – burknęłam.

– Pięć minut. - Wyszedł z sypialni.

Popatrzyłam na obcisłą granatową sukienkę na ramiączka. Była za kolano. Nie pamiętałam, kiedy ją kupiłam i czemu. Nie miałam wyboru, musiałam ją założyć.

Jennifer nie wyglądała na sympatyczną osobę, ale to jej matki obawiałam się bardziej. Będzie mnie oceniać. Już zaczęła to robić. I wydawało mi się, że nie poczeka z werdyktem do mojego wyjścia, a powie, co jej nie pasuje od razu.

– To jest ta twoja nowa cizia? - Spojrzała na syna z politowaniem. – Stać cię na lepsze.

Jeśli myślała, że mnie tym uraziła, była w błędzie. Nie pierwszy raz słyszałam takie słowa na swój temat. Uodporniłam się przy Megan. Także ta kobieta musiała znaleźć inny sposób, żeby mnie zranić.

– Mamo, Suzanne jest odpowiednią dziewczyną dla mnie.

Miło, że mnie bronił, ale nie musiał.

– Ile ją znasz? – spytała jego siostra. – A może tylko się bzykacie?

Zawsze zastanawiałam się, gdzie było zapisane, jaki czas ludzie powinni się ze sobą spotykać, żeby być w związku.

– Akurat to idzie nam najlepiej. - Uśmiechnął się złośliwie.

Jak widać, nie oszczędzał żadnej z sióstr. A one nie pozostawały mu dłużne.

– Bo nie macie o czym rozmawiać – rzuciła matka Jasona.

Nie miała racji. Mieliśmy dużo wspólnych tematów i przekonałaby się o tym, gdyby o cokolwiek nas zapytała lub pozwoliła dojść mi do głosu. Jednak ona wolała mnie osądzać. Ludziom z wyższych sfer łatwiej było oceniać innych. Myśleli, że pieniądze pozwalały na wszystko. Nie zwracali uwagi na uczucia obcych ludzi, bo sami ich nie mieli. A myślałam, że to ja żyłam w dysfunkcyjnej rodzinie. Tyle że moją nazwaliby patologią, w ich środowisku takich słów się nie używało, chociaż bywali większą patologią niż rodziny moich znajomych.

– Gdybyś odwiedzała Jenne, wiedziałabyś, że mamy wiele tematów do rozmów.

Jason również miał jej za złe brak kontaktów z córką. Czym sobie nagrabiła, że matka nie chciała się z nią widywać? Jenna z niechęcią mówiła o swojej rodzicielce, więc nie zamierzałam dopytywać. Nie chciałam, żeby ona zainteresowała się moją rodziną. To drażliwy temat. Być może moja szefowa tak samo myślała o swoich rodzicach.

– A co wspólnego z tym ma twoja siostra? - Zmarszczyła brwi.

Nie chciałam, żeby wspomniał, że pracowałam w knajpce jej córki, ale było już za późno.

– Ach tak. - Zaśmiała się Jennifer. - Wiesz, ile przed tobą było takich naiwnych panienek?

Nie byłam naiwna. Wiedziałam, że Jason przede mną nie żył w celibacie. Mógł mieć każdą i na pewno z tego korzystał. Przed nim też miałam chłopaka i do tego wdałam się w romans z Krisem. Nie poznaliśmy się w piaskownicy, żeby nie mieć przed sobą innych partnerów. Jennifer wydawało się, że ilość kobiet w życiu jej brata mnie do niego zniechęci. Postanowiłam zagrać w jej grę.

– Nie. Ile? - Udałam zainteresowaną.

– Sporo. Jason to kobieciarz. - Zerknęła na brata.

Czy siostra nie powinna wypowiadać się o nim dobrze? Jason nigdy nie narzekał na rodzeństwo. Bronił suki, gdy Jenna powiedziała, że ta dziewucha nienawidziła wszystkich. Miała rację.

– A jak tam twój mąż? Nadal w delegacji? Ile dzieci już ma w Europie? Zamierzacie je adoptować?

Ostro. Nie sądziłam, że Jason wyciągnie takie brudy przy obcej osobie. Ani że ktoś taki jak ona miał męża. Kto wytrzymywał z taką zołzą? Facet musiał być takim samym idiotą jak ona albo był nieźle zdesperowany. Po słowach Jasona uznałam, że chyba nawet mąż Jennifer miał jej dość skoro nie wracał do domu. Trochę ciekawa byłam, czy z tymi dziećmi to na poważnie, czy podkoloryzował, żeby ją bardziej wkurzyć.

– Podły jesteś Jason – wysyczała.

Coś musiało ją zaboleć. Czyżby okazało się, że jednak miała uczucia? Niesamowite. Nie miałam ochoty spędzić w tym towarzystwie więcej czasu niż to konieczne, ale przynajmniej zapewnili mi odpowiednią rozrywkę. Cyrk rodzinny od zawsze był ciekawym zjawiskiem.

– Serio? - Wybuchnął śmiechem. – Twoje lustrzane odbicie w tej chwili. Miło było, ale mamy inne rzeczy do roboty.

Byłam wdzięczna Jasonowi, że zdecydował zakończyć to spotkanie i skłonna zrobić mu loda po powrocie do domu. Jeśli wrócimy za chwilę, mógł liczyć na wiele więcej seks atrakcji.

– Jason – odezwała się matka – chyba nie wyjdziesz, zanim przyjdzie ojciec?

Czy robiło mu to różnicę? Spojrzałam na niego zdezorientowana. Jeśli zmienił zdanie, obiecuję, że powiem mu, co go ominęło. Niech wie, co stracił. Nie na miejscu było wspominać o moich planach w towarzystwie dwóch wścibskich bab. Uznałyby mnie za niewychowaną, gdybym zaczęła szeptać coś Jasonowi do ucha. Nie chciałam dać im więcej powodów do nienawidzenia mnie, niż same sobie zafundowały. Dobrze było mi z myślą, że to ich wymysły, a nie rzeczywistość. W porównaniu do nich nie miałam się czego wstydzić.

– Właśnie idzie.

Pan Reid nie wyglądał na niezadowolonego. Gdyby nie garnitur i to, że pracował w banku, uznałabym go za pijaka. Ta rodzina z chwili na chwilę wydawała mi się coraz bardziej popieprzona. Matka Jasona starała się, żeby na zewnątrz wszystko wyglądało idealnie, a w środku nic się ze sobą nie zgrywało. Ciekawa byłam, dlaczego akurat mnie chcieli pokazać gorszą stronę. A może robili tak za każdym razem, gdy ich syn przyprowadzał kobietę, która nie przypadła im do gustu? Nie wiedziałam też, czemu Jasonowi zależało na spotkaniu rodzinnym, chociaż patrząc na niego, zauważyłam, że mimo wszystko świetnie się bawił.

– Co się dzieje? - Rozejrzał się po salonie.

Jeśli mnie zauważył, nie dałam po sobie poznać ani odczuć, że mnie zignorował. Bez różnicy. Nie będę zabiegać o jego zainteresowanie. Jego żona i córka już pokazały gdzie moje miejsce.

– Twój syn i ta panna wychodzą. - Wskazała na nas.

Nawet nie zapamiętała mojego imienia albo nie chciała zapamiętać.

– Doprawdy? - Przeniósł spojrzenie na nas.

– Mam dość ubliżania Jennifer. Pa.

Jason pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia, zostawiając kobietom temat do gadania.

– Jesteście podłe. - Usłyszałam, jak Pan Reid skierował te słowa do żony i córki, na co się zdziwiły.

Czułam małą satysfakcję, że chociaż on zauważył ich niestosowne zachowanie i nie zawahał się ich upomnieć. Nie mniej jednak nie miało to żadnego wpływu na moją relację z nimi.

– Zadowolona? – Jason odezwał się do mnie, dopiero gdy siedzieliśmy w samochodzie.

Z czego miałam być zadowolona? Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.

– Że wyszliśmy. - Uśmiechnął się.

– Już myślałam, że obwiniasz mnie o zachowanie swojej matki i siostry.

– Czemu miałbym to zrobić?

– Moja obecność je sprowokowała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro