Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Halt siedział właśnie z Gilanem, Crowleyem, królem Duncanem i paroma Baronami w sali.
- Nie kłamię, naprawdę! - Powiedział Halt. - Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego.
- Więc co? - Spytał Gilan. - Zobaczyłeś ducha? Albo zjawę?
- Naprawdę mi nie wierzysz?!
- Spokojnie. - Przerwał mu Crowley. - To na pewno da się jakoś wyjaśnić.
- Mówię, co widziałem. Jeśli mi nie wierzycie, trudno. Wasza sprawa.
- Więc mówisz, że był wysokim, umięśnionym i ubranym na czarno mężczyzną o bardzo niskim głosie, tak? - Dopytał Duncan zapisując sobie w pamięci, że musi wydać rozkaz zwiększenia straży na zamkach.
- Nie wiesz może, kim on jest? - Spytał Crowley.
- Nie. Nie mam pojęcia. Nie znam nikogo o tak niskim głosie.
- Hm... - Zamyślił się władca. - Trzeba go znaleźć. Musimy... - Zaczął, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wpadł przerażony i zdyszany żołnierz. 

>>------->

- Wy-wybaczcie... - Wysypał opierając dłonie o kolana. - Ten... Z czarną pe-leryną wrócił... - Wydyszał, a Halt pobiegł do swojego konika. 

>>------->

"Ciekawe co tym razem zrobił.", pomyślał Halt pędząc do pobliskiej wsi. Jakież było jego zdziwienie, gdy dotarł do miejscowego złotnika i zobaczył, że ten stoi osłupiały, a obok niego siedzi związanych trzech rabusiów...
- George? - Spytał Halt podchodząc do mężczyzny. - Hej, słyszysz mnie? - Pomachał mu dłonią przed twarzą, a ten ocknął się i rozejrzał.
- Zwiadowco...?
- Możesz opisać, co tu się stało?
- T-tak... Tak myślę... - Mruknął George. - Robiłem właśnie złoty pierścionek dla jednego klienta, gdy usłyszałem, jak ktoś dobija się do drzwi. Poszedłem sprawdzić, kto to, a tu ktoś zaszedł mnie od tyłu i ogłuszył. Gdy się ocknąłem siedziałem związany, a ci rabowali mnie. Nagle usłyszałem głośny huk i wszyscy popatrzyliśmy w stronę drzwi. Stała w nich wysoka postać w czarnym stroju. Pojmał złodziei, a mnie rozwiązał i kazał tu na ciebie czekać. Gdy zapytałem, komu mam dziękować powiedział, że nazywa się Łowca. Nie powiem, ciekawe imię... - Dodał wieśniak. Halt otworzył szeroko oczy, po czym zaczął się rozglądać, jak gdyby istniała możliwość, że tajemniczy Łowca sobie tu gdzieś stoi. 
- Wiesz może dokąd pobiegł? - Zapytał Halt. Wieśniak pokiwał przecząco głową.
- Nie obchodzi mnie to. - Mruknął. - Cieszę się, że jest ktoś taki, kto pomaga i nie chce nic w zamian. - Uznał i odszedł. 
- Przecież od tego są Zwiadowcy... - Powiedział cicho Halt patrząc za mężczyzną, który właśnie wchodził do chaty. 

>>------->

- Ale jak to "Jest ktoś taki, kto pomaga i nie chce nic w zamian."? Przecież od tego są Zwiadowcy! - Wybuchnął Crowley. 
- Wiem... - Powiedział Halt i wbił spojrzenie w Duncana, który siedział na fotelu, ze skrzyżowanymi dłońmi oraz głębokim zastanowieniem wymalowany na twarzy. Z jednej strony, cieszył się, że ktoś pomaga wieśniakom i nie oczekuje niczego w zamian ale z drugiej strony, nie wiedział skąd owy Łowca przybywa, ani dla kogo pracuje. - Panie? - Spytał zwiadowca, a Duncan drgnął. 
- Tak? - Powiedział i chrząknął. - Wybaczcie, zamyśliłem się. - Przyznał ze wstydem. 
- Co mamy z nim zrobić? - Spytał Crowley, a wszyscy zgromadzeni wbili oczy w króla. Ten westchnął, zamknął na chwilę oczy, po czym spojrzał po wszystkich zgromadzonych i pewny swojej decyzji, popatrzył zwiadowcy w oczy.
- Na razie zostawcie go. - Rozkazał. - Nie wyrządza nikomu krzywdy, a poza tym, służy królestwu. Muszę zastanowić się, co mamy z nim zrobić. Mimo wszystko, miejcie go na oku. Chcę wiedzieć komu i jak pomaga. Zrozumiano? - Zapytał rozluźniając się nieco.
- Tak, panie. - Odpowiedzieli zwiadowcy chórem. 

>>------->

- Nie powiem, ciekawa sprawa. - Mruknął dowódca po chwili niezręcznej ciszy. On. Halt i Gilan szli właśnie do swoich kater. Halt zastanawiał się, co dzieje się u młodego Willa. Nie miał czasu myśleć o chłopaku, więc gdy w końcu sobie o nim przypomniał, zalała go dziwna niepewność, obawa i tęsknota. Najbardziej zdziwiło go to ostatnie. Przecież oni praktycznie w ogóle się nie znali! Co prawda, widywali się na korytarzach zamku Redmont ale poza tym nie wiedzieli o sobie nic poza podstawowymi faktami... No dobrze... Halt wiedział o rodzicach Willa, których chłopak nie mógł poznać. To była słodka tajemnica zwiadowcy, którą chciał mu przekazać, gdy tylko chłopak podrośnie na tyle, by zostać jego uczniem. Halt nie przewidział tylko jednej rzeczy. Zwiadowca nie przewidział, że chłopak wymknie się z zamku i zniknie między drzewami. Uważał, że to jego wina. Mógł wcześniej zapytać go, czy ten nie chciałby zostać jego uczniem... Ale teraz już za późno... Chłopak zniknął i prawdopodobnie już nigdy nie wróci... Najgorsza była ta miażdżąca świadomość, że zawiódł jego rodziców... Przecież przysięgał im, że się nim zaopiekuje... A teraz? Teraz pozostało mu żałować, że wcześniej nie porozmawiał z chłopakiem. 
- Mhm... - Mruknął zwiadowca myślami błądząc przy rodzicach Willa i samym dziecku. Czuł się winny... Czuł się tak cholernie winny... 
- Słuchasz mnie? - Spytał podirytowany Crowley. Gdy nie uzyskał odpowiedzi lekko klepnął ramię przyjaciela, który drgnął i popatrzył na niego. 
- Wybacz, zamyśliłem się. - Palnął szybko zwiadowca i wbił spojrzenie w drogę przed sobą. 
- Nie wkręcaj mnie. - Warknął drugi. 
- Co cię dręczy? - Zapytał Gilan cicho. Halt westchnął. Nie wiedział, czy ma im o tym powiedzieć. Co prawda, Crowley wiedział o istnieniu chłopaka ale nie miał bladego pojęcia, skąd Will wziął się w sierocińcu. Halt, lady Pauline i baron Arald byli jedynymi osobami, które tak naprawdę wiedziały, co stało się z rodzicami chłopaka. Zwiadowca przełkną ślinę, po czym zaczął opowiadać, co dokładnie spotkało Daniela i jego żonę. 

***

Rozdział krótki, bo krótki ale jest! XD 
A tak na serio, potrzebuję inspiracji 😂

Zapraszam na moją najnowszą książkę "Garniec Artysty" (tak, wiem, wspaniałą nazwa, lepszej dać nie mogłam, wiem o tym), na którą wrzucam moje rysunki. 

Moi kochany czytelnicy, mam pytanie (piszę to drugi raz, bo mi się usunęło! ;<);
W podstawówce mieszałam ze sobą różne uniwersa, dokładałam swoje postacie, usuwałam niektóre wątki z oryginalnych historii (tak jak prawie każdy xD) i powstała mi z tego bardzo ciekawa i, na pewno, bardzo oryginalna historia.
Zaczęłam zastanawiać się nad napisaniem tego KOLOSALNEGO ff tutaj ale nie wiem, czy ktokolwiek by to czytał.
Dla zainteresowanych zamieszczam listę bajek/książek/filmów:
- Supa Strikas,
- Inazuma Eleven,
- Król Lew/Lwia Straż,
- Psi Patrol (tak! Wiem! XD),
- Wojownicy (kodeks, itd),
- Ansatsu Kyoushitsu (angielska nazwa: Assassination Classroom),
- monarchia (tytuł króla),
- "mój wymyślony kult" (jeśli będziecie chcieli, to dowiecie się o co chodzi😏),
- moje postacie,
- i PRAWDOPODOBNIE Zwiadowcy i Drużyna.
Dajcie mi znać, czy chcielibyście coś takiego. Wydaje mi się, że byłby to bardzo dobry trening dla mnie i swoisty test moich umiejętności (nie ujmując moim innym książkom <3) pisarskich.
Więc, cóż. Czekam na Wasze komentarze i opinię :>

Do przeczytania, 
- HareHeart.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro