Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nadal nie tracisz nadziei, prawda? - Zapytał cicho Crowley i położył dłoń na ramieniu drugiego zwiadowcy. Ten westchnął, kiwnął przecząco głową i lekko ją spuścił. 
- Nie... - Szepnął cicho. Crowley potarł jego ramię, bo naprawdę nie widział, jak mógłby pocieszyć swojego przyjaciela. 

Nagle usłyszeli ostrzegawcze rżenie dwóch koników i odruchowo złapali za swoje saksy. Halt popatrzył na Crowleya i od razu wiedział, co ma zrobić. 

Już mieli rzucać się do drzwi, gdy usłyszeli paniczny głos jakiegoś wieśniaka.
- Zwiadowco! Ratunku! - Wrzeszczał mężczyzna, na co Crowley zmarszczył brwi i popatrzył na Halta, który skinął głową. Powoli otworzył drzwi i stanął twarzą w twarz ze zdyszanym wieśniakiem.
- Co się stało? - Zapytał Halt.
- Łowca mnie goni! - Powiedział przerażony, a Halt i Crowley wymienili zdziwione spojrzenia. - Od paru dni szpieguje mnie i obawiam się, że chce pozbawić mnie życia!
- Zajmiemy się tym. - Odparł dowódca i ruszył do małej stajni obok chatki. 

Już po chwili pędzili na koniach do wsi. 
- Co dokładnie się stało? - Spytał Crowley.
- Parę dni temu zauważyłem, że coś mnie śledzi. Cały czas to czułem, aż w końcu zauważyłem, że ten przeklęty demon próbuje dostać się do mojego warsztatu! - Powiedział i dotknął swojego biodra. Jego oczy rozszerzyły się w szoku i niedowierzaniu. - Boże święty, mój klucz. - Szepnął cicho. - Nie ma go... - Dodał.
- Jesteś pewien, że nigdzie go nie zostawiłeś ani nie zgubiłeś? - Spytał.
- Nie. Cały czas noszę go przy sobie i strzegę jak oka w głowie.
- Kim jesteś z zawodu? - Zapytał Halt czując całym sobą, że ta informacja będzie kluczowa. 
- Złotnikiem, zwiadowco. - Powiedział. Crowley popatrzył na Halta wzrokiem przekazując mu wiadomość "A jednak chciał zapłaty...".

Po zaledwie paru minutach byli już pod jego warsztatem. Zwiadowcy wpadli do chaty przez otwarte drzwi, a tam zastali... Porządek. Wszystko było na swoich miejscach, każdy kamień czy bryłka złota też.
- Czegoś brakuje? - Zapytał cicho Crowley. Złotnik popatrzył zdziwiony po swoim gabinecie. Rozchylił lekko oczy i usta, i stał tak, nie wydając ani jednego dźwięku. 
- C-chyba nie... - Szepnął. 

Stali tak chwilę w osłupieniu, gdy dobiegł ich cichy kaszel. Wszyscy odwrócili się i ujrzeli Łowcę.
- C-co tu robisz? - Spytał złotnik. Postać wyciągnęła z kieszeni naszyjnik z dziwnych, czarno-czerwonych kulek i wyciągnęła dłoń. 
- Ten minerał występuje tylko w Górach Deszczu i Nocy. - Powiedział. - Skąd to masz? - Mężczyznę jak gdyby zatkało. Stał tylko i nic nie mówił. - Nie wiesz, że jest trujący? - Zadał kolejne pytanie, a zwiadowcy popatrzyli po sobie i lekko rozchylili usta. Łowca westchnął i osłonił swoje przedramię. - Patrzcie. - Powiedział szybkim ruchem rozcinając skórę, a z płytkiej rany zaczęła sączyć się czerwona krew. Uniósł rękę przed siebie i zaczekał, aż krew zacznie skapywać. Gdy tak się stało, podsunął kolorowe kulki pod strumień krwi, a już po chwili usłyszeli cichy syk i ujrzeli biało-różową pianę. - Wystarczy tylko niewielka strużka krwi. - Dodał, a gdy piana dotarła do połowy odległości od jego ramienia, machnął gwałtownie dłonią odcinając tajemniczą pianę od swojej rany. 
- A-ale... - Szepnął Crowley, gdy Łowca znów mu przerwał.
- Popatrz, zwiadowco. - Powiedział spokojnie. - Dajmy na to, że jakaś kobieta ma na sobie ten naszyjnik. Przez przypadek kaleczy się w szyję, a krew dopływa do trujących kamieni. Widziałeś, co dzieje się z krwią, gdy dotyka tego minerału i jak szybko następuje ten proces. Pomyśl, co zrobi człowiek, który nie wie, co się dzieje i nie wie, co ma zrobić? A teraz zastanów się, co stanie się, gdy piana zacznie się tworzyć w czyimś ciele. - Powiedział robiąc krótką przerwę. - Ból jest podobny, jak gdybyś palił się żywcem. - Dodał, a wieśniak zatrząsł się pod wpływem dreszczy.

Chwilę wszyscy stali w ciszy, aż Łowca znów przemówił.
- Zapytam jeszcze raz, skąd to masz? - Spytał lekko zirytowanym głosem. 
- J-ja... - Zaczął. Wziął głęboki wdech i uspokoił się. - Parę dni temu dostałem tajemniczą przesyłkę. Znalazłem w niej ten minerał oraz list, że król Duncan pragnie, abym stworzył naszyjnik z tego oto kruszcu. - Łowca westchnął.
- Zastanów się. - Powiedział. - W Araluenie jest złotnik. Po co król miałby wysyłać to aż tutaj? - Zapytał, wprawiając zwiadowców w niemały szok. "Mój Boże, on naprawdę jest niezły", pomyślał Crowley. 
- J-ja... - Wyjąkał niepewnie mężczyzna. 
- Masz tego więcej? - Zapytał. 
- Nie. Minerał był wyliczony idealnie. - Powiedział pewnie.
- Masz jeszcze tę przesyłkę? - Złotnik kiwnął głową i poszperał chwilę w swoich rzeczach, po czym podał mężczyźnie małe pudełeczko. 
- Wezmę to, gdyby w środku był pył z tego minerału. - Oznajmił i schował pudełko do kieszeni, uprzednio owijając je płótnem. Już miał wychodzić, gdy zatrzymał go głos Halta.
- Mogę z tobą porozmawiać? - Zapytał niepewnie. - W cztery oczy. - Dodał. 
- Jeszcze będzie czas na rozmowy. - Mruknął Łowca nie odwracając się i wyszedł. Halt zmarszczył brwi i westchnął, zirytowany.
- Nigdy z nim nie porozmawiam. - Szepnął zły do Crowleya.
- Uda ci się. Na pewno. - Uśmiechnął się rudowłosy zwiadowca kładąc dłoń na ramię towarzysza. 

Porozmawiali chwilę z mężczyzną, po czym ruszyli z powrotem do zwiadowczej chatki w lesie.
- Denerwuje mnie ten cały Łowca. - Westchnął Halt.
- Mnie tam bardziej intryguje. - Przyznał cicho Crowley. - Nie chce zapłaty, niczego się nie domaga, pojawia się zawsze tam, gdzie jest potrzebny... - Wymieniał coraz śmielej i z jawnym zainteresowaniem.
- To też mnie ciekawi... - Przyznał jego towarzysz. - Pierwszy raz spotykam takiego człowieka. - Dodał.
- Ej. - Rzucił nagle - Zaczekaj chwileczkę... - Poprosił cicho Crowley. - Pamiętasz, co powiedział o nim tamten złotnik?
- Możesz wyjaśnić, o co dokładnie ci chodzi? - Zapytał kątem oka patrząc na swojego dowódcę i przyjaciela.
- Przecież tamten mężczyzna nazwał Łowcę... Demonem... - Powiedział lekko zmieszany i popatrzył na zdziwioną twarz Halta.

***

Nie, nadal nie wiem, kiedy będą Niezwyciężeni... Zwiadowcza weno, kici kici!

Do przeczytania,
- HareHeart.
  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro