3.Tata cz.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziś Don obudził mnie o godzinie ósmej. Poszłam zrobić sobie śniadanie, jak zawsze zrobiłam jajecznicę z chrupiącym boczusiem, do tego nalałam sobie do ulubionego kubka soku pomarańczowego. Przy czym zauważając, że w lodówce kończy mi się zapas jedzenia, który zrobiłam tydzień temu. Byłam zła, bo nie miałam ochoty iść do sklepu i rozmawiać z ludźmi, a nie oszukujmy się, oni zawsze wtykają nos w nie swoje sprawy. Takie najprostsze słowa jak dzień dobry czy przepraszam, informują nas, o tym, że komuś życie niemiłe i nudne, by zacząć z nami rozmowę, by dowiedzieć się o kimś czegoś i polepszyć sobie swoją samoocenę. Zamiast zająć się swoim nudnym i nie interesującym, życiem i sprawić by takie nie było. By było warte wspominania. Ale nie, oni wolą ten swój wścibski nos wcisnąć w czyjeś życie, i powiedzcie mi jak to ich da się lubić? Też, uważam, że się nie da, dla tego ich nie lubię, proste. Ale nie będę tracić swojego życia na nich, co to, to nie. Jeszcze mnie nie po bździło. Dobra wracając do zakupów, na pewno się zastanawiacie skąd mam kasę na zakupy. Już wam mówię, po pierwsze miałam dość sporo oszczędności, bo od ósmego roku życia zaczęłam zbierać, więc trochę się uzbierało przez te dziewięć lat. Po drugie mój

tata ma własną firmę, która dobrze prosperuje, więc dość dobrze zarabia i daję mi co miesiąc sporo pieniędzy, o które nigdy z resztą nie prosiłam. Tata naprawdę się stara i jestem mu za to bardzo wdzięczna, chodź już dawno temu mu wybaczyłam i on o tym dobrze wie, ale i tak chce wynagrodzić mi to, że uciekł i nas zostawił gdy miałam rok i trzy miesiące, bo współpracował z mafią. I żeby nas nie narażać postanowił uciec. Może dobrze, a może nie, nigdy się tego nie dowiem. Po kilku latach jego ucieczki, poszedł na pierwszy lepszy posterunek policji i się przyznał, że współpracował z mafią. Został skazany na trzy lata więzienia, mówił, że niczego nie żałował, oprócz tego, że wdał się w tą całą mafię. Po trzech latach odsiadki w więzieniu, wyszedł z niego, chciał się pozbierać, znalęść pracę i odzyskać rodzinę, na, której mu bardzo zależało. Miałam szesnaście lat, gdy go poznałam, na samym początku jak się już domyślacie, nie paliłam się z sympatią do niego. Mama dała mu szansę, za którą jestem jej wdzięczna, chociaż w tamtym momencie go nienawidziłam i chciałam, że by tak samo szybko jak się pojawił również zniknął, z mojego i mamy życia. Zawsze wracając ze szkoły zamiast do domu, chodziłam do lasu, bo czułam dziwną więź z fauną i florą. Odkąd sięgam pamięcią, wolałam otaczać się spokojną i piękną naturą, oraz zwierzętami, niż fałszywymi ludźmi. Wchodząc do lasu, wszystkie moje problemy znikały, czułam się wręcz jak w niebie. Uwielbiam las, więc chyba was to nie zdziwi, że jako pierwsze, pomyślałam o ucieczce właśnie do lasu i zamieszkaniu właśnie w nim. Więc tak jak pomyślałam, też zrobiłam. I tak, oto właśnie znajduję się w środku lasu, sama z wilkiem. Wracając, zjadłam śniadanie, oczywiście nie zapominając o swoim przyjacielu, któremu oddałam resztki ze swojego posiłku. Nie uśmiechało mi się iść do sklepu, ale w końcu musiałam iść kupić sobie zapasy na kolejny tydzień. Więc, poszłam do toalety się trochę ogarnąć. Umyłam zęby, załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, zrobiłam szybki makijaż, i wychodząc jak to kobieta, ostatni raz spojrzałam się w lustro, powieszone nad umywalką, sprawdzając jak wyglądam. Weszłam do sypialni, z zamiarem wybrania sobie outfitu na dzisiejszy dzień. Po dłuższym zastanowieniu się, wybrałam sobie czarne rurki, do tego założyłam biały sweterek, wkładając przednią część swetra do spodni. Do outfitu dodałam, również czarny pasek ze złotym zapięciem i złotą, delikatną bransoletkę. Wzięłam małą,

czarną torebkę do której schowałam telefon, portfel i kluczyki do samochodu, który dostałam na osiemnaste urodziny od taty, który jest szefem firmy samochodowej, więc miał dość dużą zniżkę. Samochód był w kolorze białym, przypominał mi niedźwiedzia polarnego, który leży na brzuszku, stąd przezwisko ,,polar", proszę mnie nie oceniać, dobrze? Dziękuję... Do najbliższego sklepu miałam około cztery kilometry, czyli około pięć minut samochodem. Więc, założyłam czarne trampki ,,Vans", i poszłam do polara. Wsiadłam do samochodu, odłożyłam na miejsce pasażera swoją torebkę, którą wzięłam z domu, po czym wyjęłam z niej kluczyki do samochodu, i włożyłam je do stacyjki, odpalając silnik

samochodu. Po chwili, byłam już w sklepie wyjęłam kluczyki ze stacyjki i schowałam je do torebki, po czym torebkę wzięłam ze sobą. Chodziłam między alejkami, w poszukiwaniu rzeczy, których potrzebowałam na cały tydzień. Bite kilka minut później, szłam w stronę kasy.

-Dzień dobry - powiedziała, kasjerka

-Dzień dobry - odpowiedziałam beznamiętnie. Po chwili kasjerka mówi:

-Należy się, siedemdziesiąt sześć dolarów i czterdzieści trzy centy.

Podałam sklepikarce daną sumę, spakowałam wszystkie artykuły, które zakupiłam w sklepie, i udałam się w stronę wyjścia, by po chwili wszystkie siatki trafiły do bagażnika mojego polara, a ja sama bez nich na miejsce kierowcy. Po pięciu minutach jazdy samochodem byłam, już w domu. W swoim kochanym domku. Wyjęłam wszystkie siatki z bagażnika, i poszłam do kuchni je rozpakować. Po rozpakowaniu rzeczy, postanowiłam zrobić pranie, dość dawno go nie robiłam, więc trochę się tego zebrało. Więc, poszłam do łazienki, wyjęłam z kosza na pranie, który stał, przy pralce, wszystkie brudne ubrania, by potem włożyć je do pralki. Tak jak pomyślałam, też zrobiłam. Wszystkie ubrania, które miałam w ręku, wsadziłam do pralki, wlałam płyn, po czym zamknęłam pralkę i ją włączyłam. Po włączeniu pralki, postanowiłam iść i obejrzeć telewizję. Wybrałam jakikolwiek program, gdy po chwili, w salonie pojawił się Don. Wilk momentalnie wskoczył na mnie, a po chwili mój lewy policzek spotkał się z językiem Dona, wskutek czego był cały w ślinie mojego przyjaciela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro